4 Niuanse Które Otworzą Ci Drogę do Prawdziwego Rozwoju
Cześć jestem Magda z Selfmastery.pl, dzisiaj temat niuansów w rozwoju, które dobrze zrozumiane, połączą wiele moich poprzednich filmów, teorii, technik i metod w jedną całość a przez to nadadzą im głębszy sens i mam nadzieję, że otworzą Ci drogę do pełniejszego i prawdziwego rozwoju.
Szerszy Kontekst
Rozwój osobisty jest pełny pułapek, chwytliwych haseł, uproszczeń, technik i mądrych rad, których generalnym celem jest to żebyś potrafił zdiagnozować i rozwiązać jakiś problem albo skierował swoją uwagę na coś, co mógłbyś robić lepiej, żeby w Twoim życiu było lepiej. I to jest w porządku, ale czasem może to też sprawiać takie wrażenie, jakby te wszystkie rzeczy były kompletnie oderwane od siebie. Jakby nie było za tym żadnej całości. Czyli mam problem z prokrastynacją, z poczuciem własnej wartości, z tym, że mi się nie chce, z tym, że nie mam wizji ani celów, nie mogę się skupić albo trudno mi planować i zabieram się za te rzeczy, jakby to były kompletnie odosobnione tematy. Nawet u mnie na kanale każdy film dotyczy czegoś innego i pozornie nie jest związany z poprzednim. Tak t przynajmniej może wyglądać. Wiele osób ma kłopot z połączeniem tego w większą całość. Te rzeczy wydają się wyrwane z kontekstu albo raczej powinnam powiedzieć, że brakuje im kontekstu. Brakuje im kleju, który spajałby je i pozwolił zobaczyć to wszystko trochę szerzej a to ma szerszy wymiar. Nie wystarczy komuś w trudnym momencie powiedzieć, co ma zrobić, jakiego narzędzia użyć. Nawet precyzyjne wyjaśnienie tego jak coś działa, jak działa jakiś aspekt rozwoju, nie zmienia faktu, że to jest tylko fragment układanki trochę zawieszony w powietrzu, bo brak mu kontekstu. Szczególnie brakuje go osobom, które nie wchodzą w te tematy głębiej i nie chcą w nie chodzić głębiej. Kontekst, który mam na myśli, dotyczy tego żeby zrozumieć podstawy i sięgać głębiej, żeby sięgać sedna rzeczy, sedna wyzwań. Tego żeby zobaczyć tło, zamiast skupiać się tylko na łagodzeniu objawów i szukaniu najprostszych rozwiązań, kiedy jesteś nieszczęśliwy w życiu albo kiedy coś Ci się nie udaje. Chciałabym żeby ten film, był takim klejem dla wielu moich poprzednich filmów, teorii rozwojowych, narzędzi, czy technik i żeby pokazał ten kontekst, który często nam umyka. Dlatego dzisiaj chcę zwrócić szczególną uwagę na 4 niuanse z którymi bardzo często spotykam się w pracy z Klientami a które są dla nich właściwie niewidzialne z perspektywy tych mikro-rozwiązań, czyli z perspektywy skupiania się tylko na tym z czym aktualnie mają kłopot. Chodzi o to żebyśmy dotarli do sedna a potem połączyli kropki tych bardziej powierzchownych rozwiązań w coś, co ma większy sens i ma szansę zadziałać na tle, które wreszcie rozumiemy. Może zobaczenie tych szczegółów i subtelności, otworzy Ci drogę, nie na manowce rozwoju, tylko rzeczywiście do prawdziwego rozwoju. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że to nam wszystkim rozjaśni trochę w głowach i pomoże zorientować się lepiej o co w tym rozwoju tak naprawdę chodzi. Bo tutaj, diabeł naprawdę tkwi w szczegółach.
Kryzys egzystencjalny
Pierwszy niuans na jaki chcę zwrócić uwagę dotyczy kryzysu egzystencjalnego. Człowiek przeżywa taki kryzys kiedy naprawdę coś w jego życiu się wali albo kiedy powoli, krok po kroku dochodzi do jakiejś ściany. W efekcie jest nieszczęśliwy, ma poczucie, że utknął, czuje się bezsilny, zrozpaczony nawet, brakuje mu poczucia sensu i zadaje sobie pytania w stylu – Czy to już wszystko w moim życiu? Czy już nic lepszego mnie nie czeka? Co dalej z moim życiem? Jaki to ma sens? Nie są to na pewno miłe odczucia a brak odpowiedzi na takie pytania na pewno nie pomaga. Ale ciekawe jest obserwowanie tego, co ludzie zwykle robią w obliczu takiego kryzysu. Ludzie chcą po prostu poczuć się lepiej. Chcą poprawy swojego samopoczucia i swojej sytuacji, ale w tym wszystkim, mają tendencje do unikania istoty problemu i zajmowania się tylko. Niuans, od którego chcę zacząć dotyczy właśnie tego, czyli uspokajania się za wszelką cenę w kryzysie egzystencjalnym. Wtedy właśnie na scenę wchodzą zwykle te wszystkie uproszczone techniki czyli – pomedytujmy dla uspokojenia albo napiszmy sobie afirmację, piszmy codziennie za co jesteśmy wdzięczni albo co zrobiliśmy dobrze. Te rzeczy same w sobie są bardzo w porządku o ile nie powodują, że urządzamy się w sytuacji kryzysowej a tak często jest. Bo to, że będziesz medytował kiedy płonie las nie zmieni faktu, że płonie las. Czyli zamiast za wszelką cenę, próbować się uspokajać, dobrze byłoby uspokoić się na tyle żeby móc zidentyfikować to na, co ten kryzys nam wskazuje i podjąć adekwatne działanie. Podkreślam, adekwatne działanie. Czyli jak jest czas na kontemplację to kontemplujesz, ale jak płonie las, to go gasisz. Jeszcze a propos kryzysu, bywa, że życie zrzuca na nas jakąś bombę i rzeczywiście nie pozostaje nam nic innego jak po prostu zaakceptować sytuację i tyle. Ale często życie ostrzega nas wcześniej. Pojawiają się jakieś mikro-kryzysy. Czyli najpierw życie delikatnie nas woła, chce zwrócić na coś naszą uwagę. Jak nie reagujemy, rzuca nam szyszką w plecy, potem puka palcem w ramię, potem podkłada nogę, potem rzuca nas na kolana a jak to nie pomaga, to przyciska nas do ziemi. I mamy kryzys, pojawia się te obezwładniające uczucia – poczucie bezsilności bezsensu. Ale dlaczego tak się dzieje? Czemu do tego momentu dochodzi? Bo ignorujemy subtelniejsze sygnały. Jeżeli czujesz się źle w swojej pracy, bo wymaga się w niej od Ciebie żebyś robił rzeczy, które są wbrew Twoim wartościom a Ty brniesz w to dalej, bo z czegoś trzeba żyć i ignorujesz swoje coraz gorsze samopoczucie i sygnały z ciała, to raczej sytuacja się nie polepszy. Możesz medytować ile chcesz, brać tabletki jakie chcesz, jeździć na warsztaty jakie Ci się podoba, ale jeżeli nie zmienisz pracy to nic się nie zmieni. Wiele osób właśnie tak doprowadza się do kryzysu egzystencjalnego. Chcę przez to powiedzieć, że uspokajanie się za wszelką cenę nie zawsze jest najlepszym pomysłem. Czasem to, że czujesz się źle jest sygnałem. Coś domaga się Twojej uwagi. Dzieje się tak żebyś wreszcie zwrócił uwagę na słonia w pokoju. I ostatnia rzecz jakiej człowiek potrzebuje w takiej sytuacji, to urządzić się ze słoniem w pokoju. Dlaczego? Bo słoń będzie rósł a w pokoju będzie coraz mniej miejsca do tego, żeby się w nim ruszyć albo z niego wyjść. Jasne, rozumiem, że jeżeli jesteś w naprawdę trudnym momencie, Twój słoń jest naprawdę duży, to najpierw dobrze byłoby się ogarnąć na tyle żeby mieć energię i miejsce na to żeby coś zmienić. Czyli trzeba poprzestawiać meble w pokoju na tyle, żeby móc się w nim chociaż trochę swobodniej poczuć, ale to nie jest sedno, to nie jest koniec. To nie powinno odwracać Twojej uwagi od tego, że słoń ciągle jest w pokoju i trzeba coś z nim zrobić. Tak jak mówiłam, czasem to wymaga zaakceptowania faktu, że coś się wydarzyło i pójścia dalej, czasem kontemplacji a innym razem odpowiedniego działania. Czyli chodzi o uspokojenie się tylko na tyle, żeby móc odczytać wiadomość jaka za naszym kryzysem się kryje, przewartościować to co wymaga przewartościowania, trzeźwo zdecydować o tym czego życie od nas w tej sytuacji wymaga i wykonywać kolejne kroki żeby sprawy rozwiązać. Na pewno pomoże w tym przyjęcie emocji jakie kryzys ze sobą przynosi. Normalne w takiej sytuacji są emocje typu – niepewność, bezsilność, rozpacz, lęk czy żal. Trzeba to przyjąć. Pozwól sobie na odczuwanie wszystkich emocji. Nie ma sensu tego wszystkiego zagłuszać, uspokajać się na siłę ani ignorować, trzeba tego używać, to są informacje. Kryzys egzystencjalny i emocje z jakimi się wiąże, są często sygnałem tego, że nie żyjesz w zgodzie ze swoją prawdą, że żyjesz wbrew sobie. Dlatego kontynuowanie, nawet po tym jak się skutecznie uspokoisz nic nie zmieni. Życie do czegoś Cię wzywa. Wzywa Cię w ten sposób do przygody, do podróży bohatera. Nie urządzaj się ze słoniem w pokoju. Poprzesuwaj rzeczy na tyle żebyś mógł odpowiedzieć na to wezwanie. Zwróć uwagę gdzie ten kryzys Cię kieruje. Wiesz, co trzeba zrobić, od dawna wiesz, co ignorujesz. Dobrym startem po tym jak już zadbasz o siebie na tyle żebyś mógł myśleć o zrobieniu kolejnego kroku jest prosta rzecz. Zacznij od nowa, niech to będzie Twój świeży start, od tego momentu. Zapytaj się – czego życie teraz ode mnie wymaga? Co chce mi powiedzieć przez ten kryzys? Co ignoruję od lat? Jakiej zmiany, jakiego działania to ode mnie wymaga? I tutaj dochodzimy do zasadniczej zmiany paradygmatu patrzenia na rozwój. Mówiłam o tym w filmie na temat życiowego celu (https://www.youtube.com/watch?v=5M3gKUGUFHY). Chodzi o to żeby zamiast zastanawiać się nad tym, co dalej z Twoim życiem, pomyśleć o tym, co życie chce zrobić z Tobą, przez to czego od Ciebie w danej chwili wymaga. Wzywa Cię na arenę albo wychodzisz albo nie. To Ty wybierasz stosunek do swojej własnej egzystencji mówiąc górnolotnie, możesz być bierny albo podjąć to wyzwanie. W tym miejscu żeby dopełnić to o czym mówię, pasuje film o sensie życia (https://www.youtube.com/watch?v=I9aWFrvoEXM&t=16s). Celem jest znalezienie rozwiązania w obliczu wyzwania jakie życie stawia przed Tobą. Żeby sobie to ułatwić, zerknij sobie na jeszcze jeden mój film. Mam na myśli film o radzeniu sobie z trudnościami i wykorzystywaniu ich (https://www.youtube.com/watch?v=IwsVPiIXxTY). Ale to nie wszystko. Wcześniej mówiłam o tym, że czasem kryzys spada na nas znienacka a czasem życie daje nam sporo sygnałów, które ignorujemy i które się kumulują aż w końcu doprowadzają do kryzysu. To by oznaczało, że kryzysu w wielu sytuacjach można byłoby uniknąć gdybyśmy zwracali uwagę na te sygnały. Sztuka polega na tym żeby zobaczyć wcześniej, co się święci, zanim życie zacznie Ci podkładać nogi i rzuci Cię na kolana. I to prowadzi mnie do kolejnego niuansu, który ma związek z komfortem.
Dobrowolny dyskomfort
My jako ludzie, generalnie dążymy do komfortu fizycznego i psychicznego. Staramy się zapewnić sobie najlepsze możliwe warunki do tego żeby funkcjonować bezboleśnie i bezproblemowo. A to w sporej części wiąże się z unikaniem wszystkiego, co trudne, nudne, niewygodne albo wymagające jakiegoś dodatkowego wysiłku. Na poziomie fizycznym mamy masę wygód – wodę w kranie, prąd, gaz, Internet, komputery, drukarki, samochody, zmywarki, wygodne meble, łatwy dostęp do rozrywek i do jedzenia. Na poziomie emocjonalnym chcemy się czuć dobrze, dlatego chcemy unikać wszystkiego, co ten spokój zaburza. Chcemy być szczęśliwi, spokojni, wolni od frustracji i problemów. To wszystko wydaje się normalne, ale wpędza nas w poważne kłopoty. Niuans na który chcę zwrócić uwagę dotyczy tego, że często celem rozwoju wielu osób jest osiągnięcie całkowitego komfortu na poziomie fizycznym i psychicznym. A to jest niewidzialna pułapka. Celem rozwoju powinna być prawda a nie komfort. Widziałam ostatnio grafikę, która świetnie obrazuje to o co mi chodzi. Na grafice jest mysz, która siedzi sobie na kupce ziarna wsypanego do wysokiego słoika. Z każdym zjedzonym ziarenkiem, mysz jest coraz głębiej w słoiku i wcale tego nie zauważa, jest zajęta jedzeniem. Aż do momentu w którym w słoiku nie ma już nic oprócz uwięzionej w nim myszy, która nie może wyjść, bo ściany są śliskie i wysokie. Życie skupione na unikaniu wszystkich trudności i na szukaniu komfortu tak właśnie będzie wyglądało. Komfort jest uzależniający a uzależnienie zawsze jest pułapką. Bardzo trudno zrezygnować z komfortu a to powoduje, że trudne rzeczy stają się za trudne. Gdyby mysz poszła sobie poszukać jedzenia na polu pszenicy, wyszłaby na tym znacznie lepiej, ale kosztowałoby ją to więcej wysiłku. A po co się wysilać jak ma się wszystko pod nosem. Jak w takich warunkach miałbyś robić coś ponad minimum? Po co miałbyś zajmować się odkrywaniem życiowego celu? Nie ma za wielkiej motywacji do tego. Jak można czegoś nie robić, to po co to robić. Dlaczego nie widzimy tej pułapki? Dlatego, że komfort oddala nas od rzeczywistości. Pozwala nam na częstsze życie w rzeczywistości wirtualnej naszych umysłów, schematów, impulsów, komputerów i telefonów. Nie trzeba sadzić ziemniaków żeby mieć co jeść, nie trzeba hodować zwierząt żeby jeść mięso. Nie trzeba odczuwać nieprzyjemnych emocji, bo można włączyć serial albo napić się piwa. Te wszystkie wygody, kierują naszą uwagę w stronę mniej niezbędnych rzeczy albo pozwalają nam uciec od rzeczywistości. A mniej niezbędne rzeczy mają to do siebie, że nie musimy ich robić. Są luksusem, dlatego ich nie robimy, bo wiążą się bardziej z dyskomfortem niż z komfortem do którego dążymy. One wymagałyby wyjścia z komfortu w jakim jesteśmy kiedy ich nie robimy. I nie mam tu na myśli wychodzenia ze strefy komfortu tylko zwykłą wygodę, która opiera się na odrealnieniu. Niestety to odrealnienie, które przynosi nam komfort, prowadzi nas prosto w ramiona kryzysu egzystencjalnego. I to by się potwierdzało w moim doświadczeniu. Zauważyłam, że ludzie, którzy mają kłopot z odkryciem swojego życiowego celu, z poczuciem sensu, którzy utknęli albo których życie wygląda słabo, to są często osoby, które spędzają życie unikając trudności. To są osoby, które szukają komfortu a nie prawdy a przez unikanie prawdy oddalają się od rzeczywistości i lądują w kryzysie. Sądzę, że właśnie w taki sposób toczy się wojna o nasze dusze w dzisiejszym świecie. Nikt nie zakuwa nas w kajdany, nie ogranicza wolności bezpośrednio, ale wystarczy, że da nam się komfort i uzależni nas od niego a zrobimy prawie wszystko żeby tego nie stracić. W kontekście tego niuansu polecam obejrzenie filmów na temat rozproszeń (https://www.youtube.com/watch?v=KqpcPEbP0ws, https://www.youtube.com/watch?v=v7Brc-pzRdM&t=1s, https://www.youtube.com/watch?v=bvqMzWkIrpE&t=5s ) i filmu o tym jak tworzy słabych ludzi (https://www.youtube.com/watch?v=rYS2oj3P19g). Jak w takiej sytuacji wyjść ze słoika? Co w takiej sytuacji może nas przebudzić i przywrócić kontakt z rzeczywistością? Myślę, że dobrowolnie wybrany dyskomfort. Zamiast za wszelką cenę dążyć do komfortu, utrudnij sobie trochę życie. Nie mówię o tym żebyś nie korzystał z wygód – z fajnego ubrania, wygodnego łóżka, komputera czy dobrego jedzenia. Mówię o tym żebyś czasem świadomie z tego zrezygnował. Możesz to zrobić przez post, spanie na podłodze, rezygnacje z technologii na kilka dni, rezygnację ze słodyczy czy kupienie sobie tak zwanego głupiego telefonu czyli nie smartphona. To na, co stoicy zwrócili uwagę jest naprawdę aktualne do dzisiaj. Odrobina dyskomfortu przywraca nas do rzeczywistości, wracamy na ziemię a tego cholernie potrzebujemy jeżeli mamy usłyszeć w którą stronę kieruje nas życie. Ale nie tylko po to tego potrzebujemy. Ten wybrany przez Ciebie dyskomfort kiedy mógłbyś mieć komfort, hartuje Cię też na nieoczekiwane kryzysy. Czyli jesteś chroniony z obu stron. Możesz łatwiej zapobiegać kryzysom i być lepiej przygotowanym na kryzys który przyjdzie nieoczekiwanie. To Cię wzmocni. Staniesz się bardziej receptywny. Będziesz spędzał mniej czasu w wirtualnej rzeczywistości swojego telefonu, komputera, myśli, impulsów i abstrakcji, które nakładasz na świat realny. Rozejrzysz się i zobaczysz, co tak naprawdę jest do zrobienia. Zaczniesz widzieć wyraźniej. Będzie Ci łatwiej adekwatnie odpowiedzieć życiu na wezwanie. Czas na kolejny niuans, który ukrywa się w naszym dążeniu do spełnienia.
Spełnienie to dawanie
W rozwoju w kółko przewijają się te same rzeczy i te same pytania. Pojawia się temat szczęścia, spełnienia, sukcesu i poczucia sensu. A za tymi tematami idą pytania – co da mi spełnienie? Kiedy wreszcie będę szczęśliwy? Czego potrzebuję albo co muszę zrobić żeby tak było? To, co zauważam w tych pytaniach i w ramach tych tematów to to, że spełnienie i szczęście kojarzone jest z poczuciem pustki, którą trzeba jakoś wypełnić żeby było dobrze. A to jest dla mnie grube nieporozumienie. Kluczowy niuans w ramach rozumienia spełnienia, sprowadza się moim zdaniem do tego, że spełnienie pojawia się kiedy dajemy z poczucia pełni a nie wtedy kiedy oczekujemy, że dostaniemy coś co nas wypełni. To znaczy, że spełnienie jest bardziej swobodnym dawaniem tego, co się ma, bez przywiązywania się do efektu czy do tego, co dostaniemy w zamian, przy jednoczesnym obserwowaniu tego, co dostajemy w zamian. Świat i ludzie jakoś odpowiedzą na nasze dawanie, na nasz dar. Ale to z jakiego miejsca i z jakiej intencji dajemy będzie tu kluczowe. Czy daję z poczucia pełni czy z poczucia pustki żeby coś dostać. Bo nie chodzi o to żeby dawać i tylko czekać na to aż coś wreszcie dostaniemy. Ale nie chodzi też o to żeby dawać, dawać i dawać i ignorować to, że to nie działa. Obserwowanie tego, co przyniesie nasze działanie jest ważne o tyle, że pomaga ewentualnie dostosować szczegóły naszego dawania do potrzeb i pozwala uniknąć potencjalnego wykorzystania. Spełnienie jest uczuciem, które wynika z delikatnego balansu pomiędzy naturalnym dawaniem i braniem bez nacisku na określony rezultat. Myślę, że wiele osób podchodzi do spełnienia i w ogóle do życia w taki bardzo roszczeniowy sposób. Człowiek wścieka się albo obraża się na cały świat, bo nie dostaje tego czego chce a fakt jest taki, że niewiele daje. Dążenie do spełnienia przez branie, prowadzi do pustki wewnętrznej i znowu do kryzysu. Bo niby ma się wszystko, ale to na poziomie wewnętrznym niewiele daje. Wtedy wszystko skupia się wokół naszych potrzeb, naszych pragnień a świat nie kręci wokół nas. Każdy ma coś do dania. Ale żeby dawać z poczucia pełni, musisz najpierw określić to, co masz i w jakiej formie to możesz dać, ku większemu dobru. To jest podstawowa zmiana paradygmatu. Zamiast być zgorzkniałym i zawiedzionym, że życie nie spełniło Twoich oczekiwań, daj to co masz najlepszego i patrz, co będzie się działo. Niech to coś, co masz i co dajesz, służy czemuś większemu od Ciebie, żebyś mógł przekroczyć swoje egoistyczne pragnienia. Niech to, co dajesz wyrasta z Ciebie – tu jest realny rozwój i spełnienie – w samoprzekraczaniu w imię większego dobra przy użyciu swoich najlepszych talentów i w zgodzie ze swoim wewnętrznym głosem, który nadaje kierunek. I tym sposobem docieramy do czwartego niuansu, który odnosi się bezpośrednio do pytania – czym właściwie jest rozwój i co jest jego celem?
Integracja zamiast iluzji
Niuans numer cztery, mogłabym sprowadzić do stwierdzenia, że rozwój wcale nie polega na doklejaniu albo odklejaniu od siebie różnych rzeczy. Polega raczej na integracji, która osłabia bariery pomiędzy rzeczami. Wyobraź sobie taką grę w której zobaczenie lecącego klocka powoduje, że ten klocek znika na tle planszy i staje się jej integralną częścią. A zignorowany klocek, zajmuje miejsce na planszy i jest widoczny. Dołącza do innych zignorowanych klocków aż w końcu te zignorowane klocki kumulują się i dochodzą do granicy planszy. Przegrywasz, pojawia się kryzys. Celem tej gry jest rozpuszczenie barier pomiędzy klockiem a tłem przez zauważanie klocków, bo wtedy one nie wyjdą nam poza planszę, nie przeleje nam się. Gdybyśmy mieli to sprowadzić do naszego rozwoju to chodziłoby o to żeby bez względu na to jaki klocek czyli jaka emocja, wydarzenie, impuls, reakcja czy myśl pojawiają się w naszej świadomości, zostały zauważone, uznanie i przyjęte. To z kolei będzie powodowało w pewnym sensie znikanie tego, co się pojawi bez wpływu na nas. A to rozpuszczanie barier pomiędzy tym, co świadome i nieświadome a finalnie, rozpuszczenie barier pomiędzy nami a całym światem. W praktyce chodzi o odniesienie Twojego świadomego ‘ja’ do treści nieświadomości bez uciekania – chodzi o integrację w świadomości tego, co wychodzi z nieświadomości. Kiedy tak na to popatrzymy, wychodzi na to, że wszystko, co się pojawia jest okazją do rozwoju jeżeli zrozumiemy, że rozwój nie polega na wykluczaniu, unikaniu ani kształtowaniu się w jakąś inną osobę niż się jest w celu uniknięcia tego, co w nas jest. To jest raczej stawanie w prawdzie z tym, co jest i z tym, co tak naprawdę myślimy i czujemy. Solą rozwoju jest świadome przechodzenie przez to, co się pojawia a nie unikanie tego. Tutaj dobre będą filmy o cieniu: (https://www.youtube.com/watch?v=I00DVyvY4FY&t=1091s, https://www.youtube.com/watch?v=k5AcBllcuwg&t=725s). Podsumowując, chodzi o bycie całością a nie kimś wymyślonym i podzielonym na to, co nam się podoba i nie podoba. I nie będę się nad tym dłużej rozwodzić, bo tego nie da się wyrazić słowami moim zdaniem. Powiem tylko, że nie ma innej drogi do prawdziwego rozwoju, jak dążenie do całości, którą tak czy inaczej już jesteśmy. A odbywa się to usuwanie sztucznych barier i na tym zakończę, bo próbuję opisać niewypowiedziane mam wrażenie.
Mam nadzieję, że te cztery niuanse, o których mówiłam dzisiaj, pozwolą Ci złapać szerszy kontekst rozwoju jako całości i nadadzą głębszy sens, różnym metodom i technikom rozwojowym, które często są stosowane w powierzchowny sposób. Odwoływałam się w tym filmie do wielu wcześniejszych filmów, które są takimi kropkami do połączenia na tle, które próbowałam opisać dzisiaj. Nie wiem na ile mi się udało, ale mam nadzieję, że to było w jakiś sposób pomocne.
Na dzisiaj to wszystko. Jeżeli uważasz, że ten film wniósł coś nowego do Twojego rozumienia rozwoju, napisz o tym w komentarzu. Napisz co konkretnie nowego dla siebie zauważasz? Jak zmienia się Twoje podejście do rozwoju? A może nic się nie zmienia? Jeżeli uważasz, że ten film był wartościowy podziel się nim z przyjacielem, polub go. Poza tym jak zwykle zapraszam na coaching 1 na 1 ze mną, więcej informacji znajdziesz na Selfmastery.pl. Niestety terminy są odległe, dlatego proszę o cierpliwość. A za dzisiaj bardzo dziękuję, wszystkiego dobrego i do zobaczenia.
MAGDA ADAMCZYK
9 Comments
Magdo, to co mówisz jest piękne, filozoficzne, mądre i bardzo pogłębione. Głębokie, podwietrzne, kompletnie wbrewnurtowe. Tak. Jest tym, czego unika nasza epoka. Nasza epoka unika głębokiej kontemplacji z użyciem mózgu. Nasza epoka wykarmiona sercem, spontanem, chwilą, intencją, ślizgiem i słońcem unika mroku, głębokiego zanurzenia i zrozumienia. Utulam z wielkim szacunkiem. Dziękuję.
Jest coś pięknego w tym komentarzu, dziękuję:)
Droga i Kochana Pni Magdaleno, Dobra Kobietko filmy, są cudowne, wspaniałe, fenomenalne.itd; itp.
Podziwiam Panią bardzo dziękuję za Pni, Pani Magdalenko Super Pracę…🤔😍😘🥀🌹
P Z D R A W I A M🤔 SERDECZNIE i życzę wytrwałość, cierpliwość i Spokoju Ducha 🤔😀😘
jak sluchalam tego filmu to nasunelo mi sie mysl, ze czasami, aby sie zintegrowac, to potrzebujemy doswiadczyc czegos w stylu Wielkiego Wybuchu
Dziękuję. Podejmowanie trudnych decyzji, wiedza, że będzie boleć i przeżywanie tego bólu bez zamykania się w nim, czy poza nim i uważna codzienność (cochwilność ? ) – to wszystko jest dla mnie teraz łatwiejsze, sensowniejsze, owocniejsze. Dziękuję bardzo.
Pani Magdo, Słucham Pani od kilku lat! Obejrzałam i wysłucham kilkakronie chyba wszystkie Pani „lekcje”. Tak, traktuję Pani wskazówki,jako lekcje życia. Budują mnie, wzmacniają, ukierunkowują, motywują, wyciszają moje lęki, wyjaśniają mechanizmy rządzące moją świadomością i podświadomością, potwierdzają, że idę w dobrym kierunku i nie powinnam czuć się winna, że myślę trochę inaczej od innych, analizuję swoje emocje, czy buduję taktykę rozwiązywania problemów…. Obok księdza Pawlukiewicza ( który mówi to samo, ale może innym językiem…) bardzo cenię Pani wskazówki i porady. Dzisiejszy filmik uzmysłowił mi, że rzeczywiście już jest czas, by połączyć wszystkie kropki na mojej mapie rozwoju i działać spójnie z moimi cechami charakterologicznymi, emocjami, instynktem, by żyć w prawdzie ze sobą i w relacjach że światem. Ma Pani rację, że zrezygnowanie ze swojego komfortu, dawanie, kiedy jest się pełnym dobrych intencji i zachowanie przy tym zdrowej równowagi, daje poczucie szczęścia. Ostatnio odbyłam podróż do Kenii, gdzie odrzuciłam komfort na rzecz poznania prawdy o ludziach. Podziałało to na mnie niezwykle oczyszczająco! Mogłam ofiarować poznanej tam rodzinie ułamek tego co mam, a ich poczucie szczęścia wręcz mnie przygniotło… Dziękuję Pani Magdo, że Pani jest!!! Pani praca jest niezwykle ważna! Polecam Panią wszystkim znajomym! Dziękuję bardzo, bardzo….
A czy dało by radę skrócić ta treść, zrobić ja w punktach by była bardziej przejrzysta?
Jak zwykle wspaniały wykład, Mądry, głęboki, pouczający, wzruszający. Wysłucham go jeszcze i jeszcze raz.. Robię notatki i często z nich korzystam. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.
Jakbym słuchała o sobie.
Tylko jak to wszystko przełożyć na życie tkwiąc w sidłach własnych przekonań i zasad, które blokują mózg.