Jak Przestać Porównywać Się Do Innych
Dzisiaj temat porównywania się z innymi. Opowiem o tym dlaczego to robimy, o tym do kogo się porównujemy i co tak naprawdę porównujemy, o konsekwencjach porównywania się z innymi i o tym jak wykorzystać porównywanie się na swoją korzyść.
Pogoń za wartością
Jak dużo zarabiasz w porównaniu do Twojej żony, męża, kolegi, brata, siostry czy rodziców? Jak Twój wygląd się prezentuje na tle kolegów z pracy? Jak Twoja inteligencja, wiedza i wykształcenie wypadają w porównaniu do Twojego otoczenia? Jak z Twoim talentem? Gdzie jesteś na tej skali? Myślę, że to jest temat, który dotyka każdego już od dzieciństwa. Ciągle porównujemy się i jesteśmy porównywani do innych – mniej lub bardziej świadomie. Nadajemy ludziom jakąś wartość w oparciu o określone kryteria – umiejętności, sukces, popularność, pieniądze, wykształcenie itd. i porównujemy tę wartość do swojej, też określonej za pomocą tych kryteriów.
Jesteśmy otoczeni oczekiwaniami społecznymi, własnymi i oczekiwaniami innych, co do określonych osiągnięć według tych standardów. To naturalnie tworzy nam ranking porównawczy – kto do czego już doszedł a czego mu jeszcze brakuje i do czego powinien dążyć. To niby ma nam powiedzieć coś na temat naszego miejsca w świecie.
Problem z takim porównywaniem polega na tym, że w tym rankingu zawsze znajdzie się ktoś kto będzie od Ciebie mądrzejszy, bogatszy, inteligentniejszy, piękniejszy i szczęśliwszy. Ale sam fakt bycia w nim prowokuje Cię do niekończącej się pogoni za byciem coraz lepszym według tych kryteriów a to ma ogromny wpływ na to jak wygląda całe Twoje życie i na to jak się zachowujesz.
Dlaczego porównujemy się do innych
Myślę, że głównym powodem jest chęć znalezienia sobie miejsca, bycia gdzieś w jakiejś hierarchii i określenie swojej własnej pozycji. Szukamy pewności, uporządkowania. Żeby to zrobić, sensownym i najprostszym sposobem wydaje się rozejrzenie się wokół i stwierdzenie na tej podstawie kim jesteśmy, kim chcemy być i do bycia kim powinniśmy dążyć.
Szacowana wartość
W praktyce szacujemy w ten sposób swoją wartość na tle innych za pomocą arbitralnych kryteriów. Określamy wartość ludzi na podstawie czegoś, co nic o tych ludziach tak naprawdę nie mówi. Równie dobrze moglibyśmy wziąć rybę i lamparta i zacząć mierzyć ich tymi samymi kategoriami i jedno uznać za wartościowe a drugie za bezwartościowe. Tak czy inaczej taka ocena i tak nic nie powie o ich wartości, podobnie jest z ludźmi. W ogóle sama idea wartościowania wydaje się bez sensu, ale to jest w ogóle inny temat.
Poczucie własnej wartości
Kolejnym powodem jest to, że z porównywania się, z dążenia do różnych rzeczy, z bycia najwyżej w rankingu jak to możliwe czerpiemy poczucie własnej wartości. Im wyżej w hierarchii tym lepiej się ze sobą czujesz a najlepiej czujesz się jak jesteś na szczycie. Ma to też drugie oblicze im niżej wylądujesz w hierarchii tym czujesz się gorzej. To poczucie własnej wartości jest tak kruche jak Twoja pozycja w rankingu, która zależy od wielu zmiennych, nie tylko od Ciebie. Dlatego strach przed jej obniżeniem Cię nie opuszcza, bo związany jest bezpośrednio z poczuciem bycia kimś i ze strachem przed utratą tego poczucia.
Źródło motywacji
Kolejnym powodem porównywania się do innych jest to, że możesz uważać to za źródło swojej motywacji. Jak widzisz, że ktoś jest wyżej od Ciebie to teoretycznie logiczne się wydaje to, że powinieneś mieć większą motywację do tego żeby dążyć wyżej, rywalizować i być najlepszym. To w odczuciu niektórych zmusza ich do większego wysiłku a tym samym do większych osiągnięć. Daje im energię, siłę, nadaje życiu sens. Chcą być najlepsi i to ich mobilizuje.
Dopasowanie do otoczenia
Myślę też, że porównywanie się z innymi może służyć służy lepszemu dostosowaniu się do otoczenia. Świetnie to widać na przykładzie mody np. Wszyscy nagle zaczynają nosić określony model butów więc kupujesz podobne. Chodzi o to żeby za bardzo nie odstawać. Próbujemy się wpasować, żyć według tych kryteriów rankingowych, bo bycie innym jest piętnowane a wszyscy boimy się wykluczenia. To jest nasz naturalny lęk. Bycie ekscentrykiem nie jest do końca mile widziane.
Jak żyć?
Myślę, że za tą całą grą w porównywanie się stoi fakt, że nie czujemy się dobrze we własnej skórze i nie mamy pomysłu na to jak chcemy nasze życie przeżyć. Zamiast przyjrzeć się temu, co powoduje, że tak jest wybieramy szukanie na zewnątrz, rozglądamy się wokół i znajdujemy ten nieszczęsny ranking. Skupiamy się na nim w nadziei, że to rozwiąże problem. Oczywiście to nie rozwiąże problemu. Jeżeli nie przyglądasz się sobie i temu, że nie czujesz się komfortowo we własnej skórze to nigdy nie będziesz wolny, będziesz zawsze potrzebować tych porównań i zewnętrznych potwierdzeń.
Gdybyś był pewny tego kim jesteś sam dla siebie, bez przypisywania sobie i innym wartości i porównywania ich, nie byłby Ci potrzebny żaden ranking. Bo to nie ludzie decydują o tym kim jesteś ani Twoja pozycja w rankingu.
To czego nie zauważasz porównując się do innych to to, że kiedy to robisz nie znajdujesz siebie, ale tracisz z oczu siebie mierząc się miarą sztucznych, zewnętrznych kryteriów. Dzieje się dokładnie coś przeciwnego niż to na co liczysz. To znaczy nie znajdziesz tego kim jesteś ani kim masz być identyfikując swoje miejsce w rankingu. Bo cały ranking jest nieprawdziwy to są fałszywe miary.
Sam pomysł porównywania ludzi w taki sposób jest bez sensu. Bo ludzi nie da się tak prosto porównać jak dwóch wyników w tabeli w rankingu. Jesteśmy zbyt skomplikowani na takie rzeczy, dlatego upraszczamy to sobie jak tylko możemy nie tylko przy pomocy rankingu. Żeby zrozumieć, co mam na myśli wystarczy, że zastanowimy się nad tym do kogo się porównujemy w jaki sposób to robimy i jakie to ma konsekwencje.
Porównywanie w górę
Jest coś takiego jak porównywanie się w górę. Myślę, że to najczęstsze. To znaczy, że przeważnie porównujesz się do ludzi, którzy mają coś, co sam chciałbyś mieć – duże pieniądze, jakieś niezwykłe umiejętności czy osiągnięcia – są wyżej w rankingu. Nadajesz tym ludziom wyjątkową wartość. To są ludzie, którzy są dla Ciebie miarą sukcesów, które też chcesz osiągać. To nie musi być nikt sławny to równie dobrze może być ktoś z Twojego najbliższego otoczenia. Ciekawe jest to, że nie porównujemy się na różnych zasadach, nie jesteśmy fair w tych porównaniach.
To znaczy, że bierzemy idealny wycinek jakiejś osoby, patrzymy na jej osiągniecia, na jej najlepsze cechy, jej wielkie umiejętności i porównujemy je do naszych osiągnięć, cech i umiejętności. Umyka nam coś najprostszego na świecie w tym wszystkim to znaczy – jeżeli ta osoba ma to czego Ty chcesz to znaczy, że obecnie tego nie masz, bo inaczej byś tego nie chciał, dlatego porównanie się z nią wypada dla Ciebie miażdżąco. Porównujesz czyjeś najmocniejsze strony ze swoją słabością z czymś czego nie masz. Jak myślisz jak wypadniesz w takim porównaniu? Raczej blado.
Idealny wzór
W dodatku często człowieka z którym się porównujemy sprowadzamy do tej jednej konkretnej cechy, którą też chcemy mieć przez to jej życie i ona sama może się nam wydać idealna. Patrząc tylko przez soczewkę jej sukcesu nie masz pojęcia o jej innych cechach i niedoskonałościach. O tym jak ta osoba żyje i jaka jest, za to doskonale wiesz ile Tobie brakuje do jej ideału, który sobie stworzyłeś w głowie. Patrząc przez tą soczewkę, kompletnie zapominasz, że człowiek nie składa się z jednej cechy i nie staje się przez nią ideałem ani ona nie czyni też jego życia idealnym. Mimo to w ten sposób idealizujesz tę osobę a siebie deprecjonujesz.
Porównanie fair
Gdybyśmy chcieli porównywać to porównać fair i złapać ostrość na cały obraz a nie tylko na idealną część tego człowieka; to co byśmy zobaczyli mogłoby nas naprawdę zaskoczyć. Być może gdybyś wiedział jak wygląda całe życie tej osoby, którą idealizujesz, to jaka jest, jak czuje się ze sobą na co dzień – za nic w świecie nie chciałbyś zamienić swojego życia na jej życie, mimo jej ogromnego talentu czy sukcesu czy umiejętności w jakiejś dziedzinie. Jeżeli porównanie ma być fair to wyobraź sobie, że nie masz opcji wybierania pojedynczych cech, ale masz za to opcję stania się tą osobą, czyli zamiany swojego życia na jej życie.
Jak wtedy by to wyglądało? Czy bez wahania byłbyś skłonny to zrobić? Myślę, że taka perspektywa jest uczciwa i rodzi wahanie. Załóżmy, że nie tylko chcesz talent Edit Piaff, ale żeby o mieć musisz się nią stać. Wtedy porównywanie się nabiera zupełnie innego wymiaru, bo życie Edith Piaff bajki raczej nie przypominało mimo tego, że była świetną artystką. Nie wiem czy wiele osób chciałoby się nią stać w całości zamiast przyklejenia do siebie tylko jej talentu. Albo Michael Jackson możesz mu zazdrościć wielu talentów, pieniędzy ale stanie się nim to coś zupełnie innego. Albo van Gogh może porównujesz sobie swoje obrazy do jego, jasne to jest wielka sztuka, ale wątpię żebyś chciał żyć jak van Gogh – wiecznie bez kasy, na utrzymaniu brata, z dość ekstremalnym podejściem do wszystkiego, co robił i jego wielką samotnością.
To, co zazwyczaj porównujemy to są rzeczy nieporównywalne. Niewiele wiemy o osobie z którą się porównujemy, ale ją idealizujemy za to sporo wiemy o sobie i swoich brakach. W takim porównaniu zawsze zwycięży niewiedza – czyli osoba o której niewiele wiemy zawsze się będzie wydawała lepsza. Przez dostrzeganie pełni człowieka z którym się porównujemy czyli dzięki zmianie perspektywy dużo łatwiej zdjąć ją z piedestału i też realistycznie spojrzeć na siebie i docenić własne życie.
Już nie porównujesz wizerunku z prawdziwym człowiekiem. Wizerunek zawsze jest podkręcony. Oczywiście królestwem wizerunku są media, reklamy, media społecznościowe i tu działa podobna zasada. Porównywanie jakiegoś wycinka czyjegoś życia ze swoim. Np. na Facebooku ktoś zamieszcza radosny post kiedy akurat masz zły dzień i robi Ci się jeszcze gorzej i mówisz sobie – dlaczego moje życie tak nie wygląda. Fakty są takie, że życie tej osoby też tak nie wygląda. Porównujesz jej najlepszy dzień ze swoim być może najgorszym.
Poza tym ludzie pokazują to, co chcą pokazać i to jest całkiem normalne, ale kiedy uznajemy to za pełną prawdę o nich i o ich życiu i patrzymy na prawdę o sobie to czujemy się tylko gorzej. To wynika z tego, że nie wiemy o tych ludziach za wiele za to o swoim życiu wiemy dużo. Możesz nawet wiedzieć, że to, co prezentuje ta osoba to tylko wizerunek ale czy tego chcesz czy nie pojawiają się jakieś uczucia i to wpływa na twoje zachowanie.
Porównywanie w dół
Czasami porównujemy się też do ludzi, którzy mają gorszą sytuację od nas żeby poprawić sobie samopoczucie – ok nie jest ze mną tak źle, mam więcej pieniędzy niż on albo lepszy samochód albo jestem w czymś lepszy od tej osoby, czuję się ważny. Wygląda to dość śmiesznie i niewinnie na pierwszy rzut oka, ale to czemu to służy już nie jest takie niewinne. Chodzi o podbudowanie poczucia własnej wartości na moment, oczywiście to jest krótkotrwałe i bardzo wrażliwe poczucie własnej wartości zbudowane na fakcie, że komuś wiedzie się gorzej od Ciebie.
Jeżeli Twoje poczucie własnej wartości miałoby zależeć od faktu, że ktoś ma gorszą sytuację od Ciebie to w praktyce jest świetny sposób na to żeby poczuć się ze sobą gorzej a nie lepiej. Bo doskonale wiesz, że to zachowanie robi z Ciebie małego człowieka a nie człowieka jakim chciałbyś być. To wpływa negatywnie na poczucie własnej wartości.
Ani porównywanie się z wielkimi postaciami ani porównywanie się z osobami, które mają gorszą sytuację nie jest dobrym sposobem na szukanie własnej wartości czy tożsamości. Jest z góry oparte na fałszywie nadanych wartościach w dodatku w oparciu o fałszywe kryteria.
Konsekwencje porównywania się z innymi
Myślę, że bardzo ważną konsekwencją porównywania się z innymi są właśnie te wahania. Jednego dnia czujesz się jak król świata. Drugiego czujesz, że to co zrobiłeś nie jest nic warte, bo porównałeś się z kimś kto ma więcej albo jest lepszy od Ciebie. Na pozór to się może się wydawać nawet pouczające, motywujące i potrzebne, ale częściej bywa źródłem zawodu, spadku pewności siebie i generalnego poczucia, że nie jesteś wystarczająco dobry. Poza tym porównywanie się do innych wcale nie jest tak użyteczne jak się wydaje, szczególnie w kontekście motywacji.
Zniechęcenie
Prosty przykład. Wyobraź sobie, że namalowałeś jakiś obraz. Jesteś z niego bardzo, ale to bardzo zadowolony, to jest Twoja najlepsza praca, cieszysz się jak dziecko. Ale potem szukasz czegoś w Internecie i trafiasz na niesamowitego artystę, przy którego pracach Twój obraz wygląda jak namalowany w przedszkolu. Nagle przestajesz być zadowolony z tego co zrobiłeś. Mimo, że według Twoich kryteriów to było naprawdę świetne. Porównanie się do innych w takiej sytuacji odbiera Ci radość i zadowolenie z tego, co stworzyłeś. Straciłeś z oczu własne kryteria oceny swojego sukcesu i postępu.
One nagle się zmieniły. Zacząłeś oceniać siebie według kryteriów innego artysty. Nagle to, co było dobre stało się niewystarczająco dobre. Twoje osiągnięcie zostało przyćmione. To może działać zniechęcająco i sprawić, że w ogóle przestaniesz malować, bo dojdziesz do wniosku, że i tak nigdy nie będziesz tak dobry więc nie ma sensu dalej się uczyć. Nawet jeżeli widzisz swoje postępy to one też nagle wydają i się jakieś kiepskie.
Koniec bez początku
Z powodu porównywania się możesz też w ogóle nie zacząć się uczyć. Oglądasz te wszystkie wspaniałe prace i myślisz – nie umiem nic, nie potrafię i się nie nauczę więc nawet nie zaczynam. Może masz ochotę zacząć prowadzić własny kanał na Youtubie i patrzysz na ludzi, którzy mają miliony subskrybentów i myślisz, nie, nie to nie dla mnie nigdy nie będę miał takiej liczby oglądających. Skala czyichś osiągnięć kiedy się do nich porównujesz Cię paraliżuje i pozwala się przekonać, że to nie ma sensu.
Zawiść
Kolejną konsekwencją jest to, że może pojawić się w Tobie zawiść. Niechęć do tego artysty czy do osoby, która ma milion subskrybentów mimo, że nic o tych ludziach nie wiesz oprócz tego, że mają coś czego Ty nie masz i czego chcesz. Pewnie zdarzyło Ci się słyszeć albo nawet mówić o takich ludziach, że mieli szczęście albo mieli lepsze warunki, bogatych rodziców, dzięki temu mieli pieniądze na warsztaty i sprzęt. Ale jakoś nigdy w tych tłumaczeniach z zawiści nie przyjdzie Ci na myśl ile Ci ludzie musieli w to włożyć pracy.
Może zarywali noce żeby pisać teksty czy się uczyć. Albo, że po prostu są pracowici i wcale nie mają bogatych rodziców, może odkładają pieniądze z marnej pracy żeby mieć na te warsztaty i sprzęt. Takie tłumaczenie sugerowałoby, że to Ty robisz za mało a tego nie chcesz mieć przed oczami. To są wymówki, którym tłumaczysz sobie fakt, że nie masz tego na czym Ci zależy. Lepiej deprecjonować osiągnięcia innych z zawiści żeby przez chwilę poczuć się ze sobą lepiej i wytłumaczyć swój brak osiągnięć.
Nie ta drabina
Kolejną konsekwencją porównywania się do innych i ciągłego rozglądania się na lewo i prawo, na to co robią inni może być wybór niewłaściwej ścieżki życiowej. Myślę, że to jest całkiem częste. Sporo osób wspina się po drabinie, która oparta jest nie o tę ścianę o którą chcieliby żeby była oparta, ale są tak pochłonięci osiąganiem kolejnych szczebli, że tego nie zauważają. Skupieni są na podnoszeniu własnej wartości w rankingu mimo, że to co robią nie ma dla nich żadnej realnej wartości i woleliby robić coś innego.
Poza tym jeżeli ciągle rozglądasz się na boki to jak możesz znaleźć swoją drogę i się jej trzymać widzieć jakiś postęp? Twoja uwaga nie jest tam gdzie być powinna. Przez to możesz mieć w życiu uczucie ciągłej dezorientacji i braku satysfakcji.
Ranking i terminy
Oprócz tego myślę, że do tego rankingu dołożone są jeszcze deadliny. Czyli nie tylko pozycja jest ważna, ale czas jej osiągnięcia. Do pewnego wieku powinienem mieć dobrą pracę, do pewnego wieku należy mieć rodzinę, być ustawiony finansowo. Jeżeli rozejrzysz się wokół i większość osób z twojego otoczenia wyrabia się w tych deadlinach a Ty nie, możesz mieć takie poczucie, że coś Cię omija, czegoś Ci brakuje, że coś idzie nie tak nawet jeżeli postępujesz w zgodzie ze sobą.
Jak wykorzystać porównywanie się do innych na swoją korzyść
Myślę, że rozwiązaniem wcale nie jest to żeby przestać porównywać się do innych. Ale myślę, że można to robić lepiej, tak żeby mieć z tego korzyść i żeby realnie to pomogło Ci odnaleźć swoje miejsce i być zadowolonym z siebie.
Pierwszy krok to ściągnięcie Twoich wyidealizowanych bohaterów z piedestału czyli spojrzenie na siebie i na nich holistycznie nie tylko przez pryzmat posiadania i braku. To czyni ich śmiertelnikami i pozwala Ci postawić ich na równi ze sobą. To z kolei pomaga pozbyć się zawiści i otwiera możliwość uczenia się od nich.
Teraz możesz ich też używać jako źródła inspiracji i świadomości, że to co zrobili nie jest nadludzkie i w związku z tym jest też w zasięgu Twoich możliwości. Są żywym dowodem na to, że to czego chcesz jest możliwe do osiągnięcia.
Poza tym myślę, że żeby coś podziwiać w drugim człowieku trzeba mieć cząstkę tego w sobie. Ale żeby to wykorzystać potrzebujesz swoich własnych kryteriów oceny tego co robisz, które nie będą produktem porównań. A jeżeli będą to powinny być porównywaniem Ciebie do Ciebie, będą dotyczyły tylko Ciebie dzięki temu pozwolą Ci robić rzeczy po swojemu, w swoim tempie i rozsądnie korzystać z doświadczeń innych.
Własne kryteria
Żeby zacząć określać swoje kryteria zapytaj się: Skąd wiedziałbym jakie jest moje miejsce w świecie gdybym nie mógł tego stwierdzić porównując się do innych? Jakich kryteriów wtedy użyłbym do oceny siebie i swoich postępów we własnym życiu albo w dziedzinie na której mi zależy?
Myślę, że to jest świetny sposób na to żeby przestać rozglądać się dookoła a zacząć patrzeć na siebie. Bo jedynym sposobem na znalezienie siebie jest zwrócenie się w stronę siebie i swojego wnętrza. Te pytania mogą w tym pomóc i pozwolić Ci odciąć się od kryteriów rankingowych i określić własne, ważne dla Ciebie. Warto po ich ustaleniu spojrzeć na miejsce w którym jesteś w życiu, poziom umiejętności i zacząć określać własne miary postępu, ułożyć sobie plan na osiąganie kolejnych poziomów. Nie z perspektywy kryteriów osoby, którą uważamy za mistrza w danej dziedzinie, ale własnych. Jeżeli rysowanie dłoni nie szło Ci parę tygodni temu a teraz idzie Ci świetnie to według Twoich kryteriów powinno to znaczyć, że osiągnąłeś sukces i nie ma sensu porównywać się z mistrzem rysunku, który robi to doskonale i odbierać sobie radość z własnego postępu.
Chodzi raczej o stawanie się mistrzem dzięki własnemu rytmowi postępu mierzonego własną miarą. Od mistrza można czerpać wsparcie jeśli odpowiednio do tego podejść. Jego umiejętności są informacją, że można to zrobić lepiej, to jest możliwe i to może realnie motywować. Nic tutaj nie zaczyna się na zewnątrz wszystko sprowadza się do Twojego wnętrza, tam wszystko się rozgrywa i tam należy szukać siebie i swoich standardów a nie w porównaniach do innych ludzi.
MAGDA ADAMCZYK
7 Comments
Bardzo dziękuję, za ten film, za każdy poprzedni,który oglądałam i za każdy następny, który obejrzę .
Dzięki!
W każdym temacie odkrywam siebie i się czegoś uczę. Dziękuję ?
🙂
Po prostu dziękuję, wiele lat czekałam aby usłyszeć takie praktyczne rady
Bardzo mi się podoba to w jaki sposób Pani do mnie mówi 🙂 Dziękuję. Jest o czym myśleć. Przypomina mi się taka złota maksyma Miyamoto Musashiego ” There is nothng outside of yourselfe that can ever enable you to get better, stronger, richer, quicker or smarter. Everything is whitin, Everything exist, Seek nothing outside of yourselfe”.
Świetny artykuł! Bardzo mądre i głębokie przemyślenia:)