Jak Bardzo Kontrolujesz Swoje Życie?
Dzisiaj temat kontroli i odpuszczania kontroli.
Pełna kontrola
Żyjemy w świecie opartym na kontroli. Zwykle wydaje nam się, że mamy kontrolę nad tym jak na co dzień wygląda nasze życie i mamy przekonanie, że jesteśmy w stanie na nie wpływać własnymi decyzjami. A swoje decyzje opieramy na teoretycznych przewidywaniach i analizie tego, co może się wydarzyć. Pragniemy kontroli i władzy nad swoją teraźniejszością i przyszłością, chcemy kształtować swoje życie i jesteśmy przywiązani do przekonania, że tę kontrolę mamy. Sama idea kontroli jest bardzo prosta do zrozumienia – chodzi po prostu o zdolność kierowania, kształtowania i wpływania na rzeczywistość, nasze zachowania, myśli i uczucia – w sposób, który ma nam przynieść określone rezultaty. Myślimy, że przy wystarczającej kontroli nad tymi wszystkimi elementami, dzięki analizie i zdolnościom przewidywania i podejmowania właściwych decyzji, nasza teraźniejszość i przyszłość będą wyglądały tak jak chcemy. I teoretycznie to się wydaje prawdziwe, ale wszyscy wiemy, że nie jest tak do końca, dlatego co robimy? Próbujemy kontrolować jak najwięcej. Próbujemy kontrolować siebie, swoje emocje, zachowania, impulsy, kontrolujemy innych ludzi, próbujemy kontrolować opinie innych ludzi na nasz temat, chcemy być lubiani i akceptowani, wyznaczamy sobie cele, dążymy do nich, pracujemy nad nawykami, nad motywacją, nad schematami, dyscyplinowaniem się. Kontrolujemy nasze dzieci żeby wyrosły na takie jakie chcemy żeby były, sami jesteśmy kontrolowani przez naszą kulturę, która mówi, że w pewnym wieku to już się czegoś nie robi, w pewnych warunkach to nie można czegoś tam. Jesteśmy też kontrolowani przez system społeczny, poddawani presji, sprowadzani do tak zwanej normy. Śledzimy każdą najmniejszą rzecz w naszym życiu – monitorujemy sen, wykorzystywanie czasu, śledzimy ćwiczenia, ilość kroków w ciągu dnia, to co jemy, szczegółowo planujemy relaks, wakacje, ciągle realizujemy tak zwane projekty, używamy GPS-a byle nie zabłądzić. Chcemy mieć kontrolę nad wszystkim, bez cienia wątpliwości i niepewności w związku z efektem. Nawet wszechświat, całą rzeczywistość próbujemy naginać do naszych egoistycznych pragnień i zmusić do tego żeby przynosiła nam tylko to czego chcemy i nic innego. Manipulujemy wszystkim byle było po naszej myśli. Najlepiej żadnych niespodzianek, żadnych potknięć – wszystko według planu. I nie chodzi teraz o ocenianie tego – czy to jest dobre czy złe, ale po prostu o obserwację tego jak podchodzimy do różnych rzeczy i tego jaki ogromny stres w naszym życiu to przywiązanie do kontrolowania wszystkiego generuje. Jak jest, to można łatwo sprawdzić – zobacz jak się poczujesz kiedy zostawisz w domu telefon i pójdziesz na spacer, albo nie weźmiesz zegarka, który liczy Ci kroki. Dla niektórych ludzi spacer w takich warunkach traci sens kompletnie. Zamiast relaksu jest stres, ciągły stres żeby nad tym wszystkim zapanować, wszystko śledzić i monitorować. Wydaje nam się, że potrzebujemy kontroli i że dzięki niej nasza przyszłość będzie wyglądała tak jak chcemy. Ale takie podejście jest bardzo naiwnie, liniowe i mocno uproszczone. To jest myślenie w stylu – jak będę ciężko pracował to na pewno osiągnę sukces. Problem w tym, że nie zawsze tak jest i nie zawsze też tak jest z naszej winy, chociaż interpretujemy to jako swoją porażkę. Trzymamy się tak bardzo tej kontroli, bo za wszelką cenę chcemy uniknąć chaosu, nie chcemy stracić poczucia bezpieczeństwa choćby ono było iluzoryczne. Nie chcemy zmierzyć się z niepewnością, z zagubieniem, nie chcemy przekonać się o tym, że jednak niewiele od nas zależy. Wolimy wierzyć, że zależy od nas wszystko. Ale niestety a raczej stety, żyjemy w świecie niepewności i ciągłej zmienności. W takim świecie karkołomne jest to, co próbujemy zrobić. A próbujemy dążyć do niezachwianego poczucia bezpieczeństwa, do pełnego porządku, do zatrzymania zmienności i zachowania jak najdłużej stanu szczęścia i przyjemności. Chcemy to wszystko mieć na zawsze. Jednocześnie chcemy uniknąć jakiegokolwiek bólu i cierpienia. I do tych zastosowań najlepsza wydaje nam się ścisła kontrola, tak ścisła jak to tylko możliwe, żeby się nawet mysz nie prześlizgnęła. I na pierwszy rzut oka to nie wydaje się nic złego, ale jak przyjrzymy się bliżej to zobaczymy, co tu się rzeczywiście dzieje. Kontrola zawsze wiąże się z odrzucaniem czegoś, z tłumieniem różnych rzeczy – dobrze to widać na przykładzie emocji, wiąże się też z dostosowywaniem się, z konformizmem, niepokojem, bezsilnością, niepewnością, stresem, z jakąś sztucznością. Z tworzeniem fikcyjnego świata, w którym teoretycznie mamy władzę nad wszystkim, w którym jesteśmy całkowicie bezpieczni. Problem w tym, że ten świat jest tworzony przemocą. Właśnie przez nacisk, ścisłą kontrolę, ograniczenia, wykluczanie i tłumienie. Mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli. Żeby zachować kontrolę trzeba coś zmieniać, ograniczać, modyfikować a to nie jest wolność tylko forma przemocy. Bez przerwy próbujemy wziąć w karby siebie i cały chaotyczny świat. Ludzie panikują na myśl o zmienności, chaosie i niepewności. Chcemy zachować nasze iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i pewności w tym zmiennym i niepewnym świecie. Dlatego trzeba zacisnąć zęby i przeć do przodu kontrolując po drodze wszystko na tyle na ile to tylko możliwe. Tak to zwykle wygląda. Brzmi to wszystko strasznie neurotycznie i takie też jest, ale czy istnieją inne możliwości? I jaką moc rzeczywiście mamy? Jak bardzo możemy kontrolować to co się w naszym życiu wydarza? A może ta cała kontrola to jest tylko iluzja, której ulegamy?
Iluzja kontroli
Myślę, że mocno przeszacowujemy swoją zdolność do kontrolowania samych siebie, wydarzeń w naszym życiu i swojej przyszłości. Łatwo ze względu na wiarę w siłę racjonalnego myślenia i inteligencji, ulegamy złudzeniu kontroli. Ale niestety nasze przekonanie o tym, że jesteśmy tacy mądrzy, przewidujący i wszechwładni, jest zwykłym błędem poznawczym. Nie mamy pełnej kontroli nad swoim życiem i jej mieć nigdy nie będziemy, ale to nie zmienia faktu, że ciągle jej pragniemy. Wolimy iluzję niż prawdę. Na czym polega nasz błąd w myśleniu o kontroli? Złudzenie kontroli polega na przekonaniu, że możemy kontrolować coś albo wpływać na coś, nad czym obiektywnie nie mamy żadnej władzy. Dotyczy to na przykład naszej przyszłości albo takich rzeczy jak gospodarka. Wydaje nam się, że możemy kontrolować i kierować tym, co będzie w przyszłości. Ekonomistom i analitykom wydaje się, że kierują złożonymi systemami gospodarczymi i z kamiennymi twarzami mówią jak to będzie w przyszłości. Głupio byłoby się przyznać będąc takim zwanym ekspertem, że nie wiadomo, co będzie i że to, co stworzyliśmy – mówiąc wprost – jest nie do okiełznania i nie da się tym kierować. Sportowcy zakładają na mecz swoje szczęśliwe skarpetki w których wygrywali poprzednio żeby wpłynąć na wynik.. Ludzie w kasynie kiedy chcą wyrzucić większą liczbę rzucają kostkami mocniej, jeżeli chcą niższą rzucają nimi słabiej. Chyba nie muszę mówić, że to tak nie działa, ale to pokazuje jak bardzo chcemy tej pełnej kontroli i jak bardzo tkwimy w iluzji kontroli. Ale to jeszcze nie koniec, jest jeszcze gorzej. Dlatego, że złudzenie kontroli świetnie łączy się z innym błędem poznawczym – z iluzją działania. A iluzja działania polega na tym, że odczuwamy silną chęć zrobienia czegokolwiek, nawet czegoś mało sensownego, w nowej i niepewnej sytuacji. Nie chcemy w takiej sytuacji czekać bezczynnie, źle to znosimy, w ogóle źle znosimy niepewność i czekanie. A czasem to jest najlepsze, co można zrobić. I teraz wyobraź sobie kogoś, kto jest przekonany o tym, że musi jakoś odzyskać kontrolę nad skomplikowaną sytuacją i zaczyna działać kompletnie bez sensu. To jak dać małpie śrubokręt i kazać jej regulować super czułą i delikatną maszynę. Chcemy wpływać na sytuację, chcemy przez działanie poczuć się lepiej, dlatego próbujemy coś zrobić zamiast poczekać jak sprawy się rozwiną i dopiero wtedy reagować. I tak popychani błędami poznawczymi możemy pogorszyć swoją sytuację i dość często tak się właśnie dzieje. W ogóle zazwyczaj działamy za szybko i za często. Robimy to wszystko tylko po to żeby zachować naszą pełną, iluzoryczną kontrolę nad wszystkim i żeby uniknąć chaosu i niepewności. Brzmi to wszystko nie najlepiej, ale czy złudzenie kontroli jest naprawdę aż takie złe? Czy to nigdy nie bywa użyteczne?
Użyteczna kontrola
Bywa, bo czasami to może uratować życie. I od razu jak to mówię to pojawia mi się w głowie Viktor Frankl. Poczucie jakiejkolwiek kontroli nad swoim losem, choćby iluzorycznej kontroli i kierowanie się w stronę pozytywnych scenariuszy zamiast pogrążania się w niemocy, pozwalało przetrwać najtrudniejsze momenty więźniom obozów zagłady. To jest dobre i użyteczne oblicze iluzji kontroli. Poza tym takie poczucie kontroli i przekonanie o tym, że naprawdę można wpływać na swoje życie w pozytywny sposób, podejmując jakieś działania, wyznaczając sobie cele, na pewno też będzie dobre dla osób, które utknęły w mentalności ofiary. Bo ofiara żeby przestać być ofiarą potrzebuje na nowo poczuć swoją moc, poczuć, że ma na cokolwiek wpływ, że może kształtować swoją rzeczywistość. To jest bardzo wzmacniające. To dodaje energii do działania i do życia. Daje nadzieję, że może być inaczej. Z psychologicznego puntu widzenia to jest bardzo ważne. W ogóle myślę, że ciekawy jest związek poczucia kontroli z naszym zdrowiem psychicznym. Bo czasami ze szkodą dla siebie popadamy w skrajności. Albo wydaje nam się, że kontrolujemy więcej niż kontrolujemy i w ten sposób fundujemy sobie bezsensowne cierpienie, albo popadamy w totalną niemoc i też cierpimy. Dlatego dla naszego zdrowia, ważne jest określenie ram kontroli i jasne rozgraniczenie tego, co rzeczywiście kontrolujemy, na co możemy tylko wpływać a co jest zupełnie poza naszą kontrolą. Jak to realistycznie rozgraniczyć?
Kontrola a zdrowie psychiczne
To jest ciekawe, bo z jednej strony teoretycznie potrzebujemy mieć jakieś poczucie kontroli nad swoim życiem. Z drugiej strony ta chęć naginania rzeczywistości do naszej woli i próby kontrolowania wszystkiego, przynoszą nam masę niepokoju, lęku, rozczarowań i smutku. To kiedy jest dobrze w takim razie? Z psychologicznego punktu widzenia jest dobrze wtedy kiedy nie przesadzamy ani w jedną ani w drugą stronę. Myślę, że największym krokiem w stronę lepszego samopoczucia dla większości ludzi byłoby albo wziąć cokolwiek w swoje ręce albo to żeby przestać próbować kontrolować rzeczy, które są poza kontrolą. Mamy tendencje do tego żeby chcieć kontrolować wszystko, ale nie ze wszystkim się tak da. Potrzebujemy jasnych granic pomiędzy tym, co jest w naszej mocy, tym na co możemy tylko wpływać chociaż efekt jest niepewny i tym nad czym zupełnie nie mamy kontroli. Patrząc po kolei – to nad czym możemy mieć kontrolę to nasze działania, słowa i myśli. Możemy też częściowo wpływać na różne rzeczy – możesz się starać o awans, robić wszystko najlepiej jak tylko umiesz i w ten sposób zwiększasz swoje szanse, ale gwarancji nie masz. I właśnie to jest poza Twoją kontrolą – czyli rezultat. Nie masz wpływu na sam końcowy efekt. I to, co obserwuję często to to, że ludzie mylą te trzy rzeczy. Mylą rzeczy, które są poza ich kontrolą z tymi, na które mogą tylko wpływać i z tymi nad którymi nie mają rzeczywistej kontroli. Ciężko nam się z tym pogodzić, że nad niektórymi rzeczami nie mamy kontroli i myślę, że chcielibyśmy żeby było inaczej, chcielibyśmy zamknąć życie w prostym, przewidywalnym, wygodnym schemacie, który daje nam kontrolę i gwarancje rezultatu. Czyli pewność, że jeżeli zrobię, co trzeba, wykonam sekwencję konkretnych kroków to rezultat mam pewny, ale to tak nie działa. I to jest frustrujące, ale prawdziwe. Niestety wiąże się też często z poczuciem porażki. Bo jeżeli zrobiłam określone rzeczy, ale nie mam rezultatu jaki chciałam to moja wina prawda? Myślę sobie, że poniosłam porażkę. I to jest kolejny koszt tego, że tkwimy w iluzji kontroli. Wydaje nam się, że wszystko od nas zależy. Ale niekoniecznie tak musi być. Może po prostu już na starcie się pomyliłam i przypisałam sobie pełną kontrolę nad sytuacją, nad którą nie mam pełnej kontroli. Efekt nie jest czymś, co zawsze można zagwarantować nawet jak zrobi się wszystko jak należy. Możemy zrobić tylko to, co możemy. Jesteśmy ograniczeni i to jest w porządku. To jest zdrowe podejście – wyraźne oddzielenie tego, co mogę a czego nie mogę. Oddzielenie tego, co robię, od efektu jaki to wywrze, czyli tego, co kontroluję od tego, co jest poza moją mocą. Próby ułożenia spraw po mojemu bez wyjątku i mylenie tych trzech sfer – kontroli, wpływu i braku kontroli przyniesie mi tylko cierpienie, bo sprawy nie zawsze będą szły po mojej myśli. Przekonanie, że będą i że mam pełną kontrolę nad wszystkim jest niszczące. To, że coś robisz nie znaczy, że osiągniesz sukces, ale na pewno warto to zrobić i warto spróbować. Warto się zaangażować w pełni i zobaczyć, co będzie, reagować na bieżąco, bo nie wiemy, co się wydarzy. I to jest nasza odpowiedzialność, rezultat do nas nie należy. Czyli zamiast sztywnej kontroli, potrzebujemy więcej elastyczności, bo elastyczność jest zdrowa, witalna i żywa. Sztywne są zwłoki. Zabawne w tym wszystkim jest to, że im bardziej elastyczną postawę jesteś w stanie zachować tym mniej sztywnej kontroli potrzebujesz i tym więcej kontroli masz. To jak z relacjami i z porównaniem ich do motyla. Jak ściśniesz to udusisz, jak pozwolisz żeby się działo to rozkwita. Czyli w kontekście zdrowia psychicznego, warto nauczyć się odróżniać od siebie to nad czym masz kontrolę, od tego na co możesz tylko wpływać i od tego nad czym kontroli nie masz i zachować elastyczność w tym wszystkim. Skup się na tym, na co możesz wpływać i z tych rzeczy wybierz najważniejsze. Zamiast kopać się z koniem, reaguj na bieżąco, bądź elastyczny, naturalny, witalny. Wszystko inne niech się dzieje. Ale to jeszcze nie wszystko. Możemy pójść jeszcze dalej i mam na myśli coś od czego większości ludzi cierpnie skóra na plecach – chodzi mi o zupełne odpuszczenie pragnienia kontroli.
Odpuszczenie pragnienia kontroli
Podsumowując – najpierw mieliśmy niemoc i silne poczucie kontroli, które pomaga wyjść z tej niemocy; potem było bardziej realistyczne podejście do kontroli, które zakłada, że nad pewnymi rzeczami mamy kontrolę a nad innymi nie i dobrze byłoby się nauczyć, co jest czym. A teraz mamy odpuszczenie, które wynika ze zrozumienia i pogodzenia się z tym, że pełna kontrola jest po prostu niemożliwa i że nie ma czegoś takiego jak całkowite bezpieczeństwo w zmiennym świecie. Po co nam to? Bo najbardziej cierpią ci ludzie, którzy nie chcą odpuścić pragnienia kontrolowania wszystkiego. Oni najbardziej męczą się z tym, że nic nie idzie w ich życiu tak jak oni chcą. I nie zdają sobie sprawy, że żeby zakończyć te wszystkie cierpienia, wystarczyłoby odpuścić iluzję kontroli, pozwolić żeby rzeczy się działy same i odpowiadać spontanicznie na to co się dzieje. Bo nie mamy i nigdy pełnej kontroli mieć nad wszystkim nie będziemy. Wystarczy zrobić krok w tył i przestać udawać, że mamy władzę nad czymś nad czym władzy nie mamy. Wystarczy przyjąć, że nie mamy kontroli, że jesteśmy bardziej pasażerami niż kierowcami. Trudno się z tym pogodzić, bo wydaje nam się, że jak przestaniemy kontrolować, to wszystko rozpadnie nam się w rękach, ale póki nie spróbujemy to się nie dowiemy. W samej świadomości, że nie istnieje bezpieczeństwo w zmiennym świecie jest wolność i poczucie bezpieczeństwa, nie ma co wiosłować w przeciwną stronę a większość ludzi tak właśnie żyje. I dla niektórych to wszystko pewnie brzmi dość depresyjnie. Też strasznie trochę, bo kto to teraz będzie wszystko będzie nadzorował i kontrolował? Zupełnie jakby to, że kwiatek rozkwita wymagało kontroli i nadzoru, to jest absurd jest. Okazuje się, że to i tak nie my to wszystko organizujemy, więc dlaczego się nie zrelaksować i nie cieszyć z tego, co przychodzi. Ptaki jakoś dają radę. Latają sobie i wcale nie mają ambicji do tego żeby kontrolować podmuchy wiatru. Po prostu reagują spontanicznie na to, co się pojawia. Lecą sobie – jak wiatr im sprzyja to w porządku, jak nie to też w porządku. Radzą sobie z tym, co się pojawia – bez kontroli. To się może wydaje takie bierne i sprzeczne z tym, co znamy z typowego rozwoju osobistego. Ale to wszystko, co musisz zrobić żeby uwolnić się od iluzji kontroli, po prostu wystarczy, że odpuścisz pragnienie kontroli. A zamiast tego będziesz mógł cieszyć się tym, co przychodzi, cieszyć się nieznanym. Życie stanie się ciekawsze, spokojniejsze, lepsze. I tak nie wiemy, co będzie i tak być powinno, tak to działa, w życiu jest dużo niepewności a kontrola jest iluzją. Nie znamy przyszłości ani tym bardziej jej nie kontrolujemy chociaż lubimy myśleć, że kontrolujemy. Zamiast kontrolowania, proponuję odnaleźć pewność w niepewności i braku bezpieczeństwa. Świadomość tego, że życie jest niepewne, daje spokój i pewność. Świadomość tego, że nie ma pełnego bezpieczeństwa jest w jakiś sposób bezpieczne. To, że nie ma się czego uchwycić to dobrze, bo i tak wszystko się rozpada i nie ma nic stabilnego. Nie mamy na wszystko wpływu, bo w tle wszystkiego, co robimy, tego jak kombinujemy żeby zdobyć to na czym nam zależy obojętnie jakim sposobem – prośbą albo groźbą, działa coś, co wydaje się mieć swoje własne cele i swój własny plan. Zawsze jest coś poza tym czego chcemy, ponad tym jak działamy, coś nad czym nie mamy żadnej kontroli. Możemy to sobie nazwać Tao, wszechświatem, bogiem – co kto lubi. Tak czy inaczej, możliwe jest życie bez kontroli, strachu i nacisku, ale to wymaga odpuszczenia kontroli – to jest właśnie wolność, spontaniczność, naturalność, świeżość i mądrość. Ci którzy kontrolują, przegrywają; ci którzy zagarniają, tracą.
MAGDA ADAMCZYK
6 Comments
Bardzo to interesujące i zapewne warte uświadomienia i wprowadzenia w życie. Poczucie kontroli i to silne ,znam z własnego życia i wiem ile to energii kosztuje, a rezultat i tak niepewny. Pracuję nad tym. Odpuszczenie kojarzy mi się też z duchowością, z odejściem od umysłu ,a przejściem do strefy serca,duszy i podążaniem za tym co tam gra. Dziękuję za Twoją pracę
Super, jak zawsze Magdaleno.
Jeden z najbardziej ważnych dla mnie tematów. Ja kontroluje, uświadomiła mi Pani dzisiaj. Przez to czuję się ciągle daleko od tego, co bym chciała. Nie jestem naturalna i widzę to. Mojej rodzinie często jest trudno mnie zrozumieć. Przez to, co dzisiaj usłyszałam, postanowiłam spróbować chociaż troszkę uwolnić się od kontrolowania wszystkiego wokół siebie. To trudne, ale ufam Pani słowom-nie od dzisiaj ich słucham. Pozdrawiam Pani Magdo, wyjątkowo dzisiaj dziękuję.
Mało jest w języku polskim tak pouczających treści. Dziękuję!
Wszystko to bardzo do mnie przemawia. Niestety, odpuściłam raz kontrolę nad firma na rok, kiedy to musiałam zostać w domu z małym dzieckiem. Postanowiłam zaufać, że wszystko będzie dobrze, tym bardziej, że w firmie działał także mój ukochany maż, do którego miałam bezgraniczne zaufanie I zawsze byl niekontrolowanym aspektem mojego życia. Tylko jemu udało się zdobyć moje pełne zaufanie.
Ani razu nie pokazałam się w firmie mojej i mego męża przez ten rok. Skupiłam się na dbanie o męża i dziecko w domu. Niczego im nie brakowało. Okazało się, że w tym czasie maż zbliżył się do naszej pracownicy: flirt, spotkania na kawie, sms-y. Nie wiem, czy coś jeszcze, nie przyłapałam. Zachowanie, o które nigdy bym go nie podejrzewała.
Odpuszczenie kontroli przynioslo fatalny efekt. Może gdybym tam zawitała choć raz, przyszla się pokazać z dzieckiem, cokolwiek? Teraz panicznie boję się odpuścić kontrolę, bardzo mnie to męczy.
Topi, to właśnie smutne że bierzesz odpowiedzialbość Ty nad tym co Twój maż zrobił. I sama widzisz że byłaś super skoro skuliłaś się na tym by jemu było dobrze. Widocznie taki typ i to on nie jest nic wart bo wystarczy że któraś obok się znajdzie i on traci kontrole nad samym soba! On nie kontroluje siebie a Ty chcesz i jego i siebie za dwoje?! To łajdak! Zosat takiego typa bo to on nawet siebie nie potrafi/ nie chce kontrolować. I pewnie zwala wine/cała sprawczość własnych działań na Ciebie lub kochanke!