Czemu Warto Zająć Się Swoim Cieniem i Jak Zacząć
W ostatnim filmie mówiłam o tym jak w praktyce możesz rozpoznać swój Cień i jego działanie w swoim życiu. Dzisiaj będzie o tym czemu w ogóle warto się tym tematem na poważnie zająć i jak zacząć.
Cień
Już wiemy, że Cień to odrzucona, niechciana i ignorowana część Ciebie, która wpływa na Twoje życie poza Twoją świadomością dopóki jest nieuświadomiona. W Cieniu może być właściwie wszystko – Twoje talenty, możliwości, Twoje zainteresowania, Twoja siła i moc, którą często projektujesz na swojego wewnętrznego krytyka albo na innych ludzi oddając im władzę nad swoim życiem, w Cieniu są też różne odrzucane myśli, impulsy, zwierzęca część Twojej natury, agresja, trudne emocje, czasem Twoje ciało, Twoja seksualność, rany z przeszłości, Twoja kreatywność czy zdolność do czynienia zła i do bycia złym, okrutnym człowiekiem. To często jest mieszanka wielu elementów, których w większości wolimy unikać, omijać je szerokim łukiem. Używamy do tego różnych sprytnych mechanizmów, które pozwalają nam się z tym wszystkim, co jest w Cieniu nie spotykać. I jak tylko elementy Cienia pojawiają się w jakiejś formie w naszych myślach, zachowaniach i w naszej rzeczywistości natychmiast się ich pozbywamy. I tak w kółko – coś się pojawia, Ty to odrzucasz, pojawia się znowu i znów ląduje w ciemnym śmietniku. Ale jak już wiemy te rzeczy nie znikną tylko dlatego, że Ci się nie podobają i że ich nie chcesz. I nie spodoba Ci się pewnie to, co teraz powiem, ale te rzeczy nie znikną dopóki zwyczajnie nie uznasz ich istnienia. Jeżeli będziesz ignorował i zwalczał swój Cień przez szukanie wroga na zewnątrz, czyli nie będziesz świadomy swoich projekcji i reaktywności, bez końca będziesz odgrywał coraz bardziej dramatyczne przedstawienie, którego reżyserem jest Cień a rezultatem coraz większe cierpienie Twoje i innych. Przykładów tego o czym właśnie powiedziałam jest pełno w filmach. I taką postacią, która od razu przychodzi mi do głowy kiedy o tym mówię jest pułkownik Fitts z filmu American Beaty. Pułkownik jest tak zwanym porządnym człowiekiem, jest bardzo surowy, ma swoje zasady i dość faszystowskie poglądy. Ma żonę i syna Ricka, którego ciągle kontroluje i nad którym się znęca kiedy tylko syn złamie jakieś zasady. Najgorszym, co ten człowiek może sobie wyobrazić jest to, że jego syn mógłby się okazać gejem, bo pułkownik jest aż nadgorliwym homofobem i homoseksualizm uważa za najgorsze możliwe zło. Jak się to ma do tematu Cienia? Tak, że to jest klasyczny przykład projekcji. Pułkownik ma skłonności homoseksualne, które projektuje na swojego syna i za każdym razem kiedy pojawia się najmniejsze podejrzenie tego, że Rick jest gejem pułkownik jest konfrontowany z samym sobą, z częścią siebie, której absolutnie nie akceptuje i ta konfrontacja wyzwala w nim ogromną agresję. To nic, że Rick nie jest gejem. Pułkownik wie swoje. W nim samym toczy się wewnętrzna walka, która wiąże się z tym, że istnieje konflikt pomiędzy jego świadomie wyznawanymi wartościami, czyli tym co dopuszcza do siebie na swój temat, a rzeczywistością, która ujawnia zepchnięte w nieświadomość impulsy czy skłonności sprzeczne ze świadomie wyznawanymi wartościami. To jest świetny przykład tego jak działa Cień i co wywołuje. Dlatego odwracanie wzroku od tej tak zwanej gorszej części Ciebie nic Ci nie da, bo napięcie, które istnieje pomiędzy tymi dwoma częściami Ciebie – tą pożądaną i tą odrzucaną, musi gdzieś znaleźć ujście. W rezultacie ciągle toczymy wewnętrzną wojnę, która ma swoje odbicie w świecie zewnętrznym i w naszym życiu nie tylko w skali indywidualnej, ale też w skali zbiorowej. W skali zbiorowej to może oznaczać fundamentalizm, nienawiść jednej grupy do drugiej a nawet eksterminację jednej konkretnej grupy. To wszystko jest oparte na mechanizmie projekcji i reaktywności a związane jest z tym, że odpychamy od siebie swój Cień jak tylko się da. Ale czemu miałoby być inaczej? Czemu mielibyśmy robić z Cieniem coś innego niż robimy i co miałoby to być? Dlaczego mielibyśmy się interesować swoim Cieniem?
Dlaczego warto zająć się swoim Cieniem
Bo bez tego nie przestaniemy projektować na świat, innych ludzi i całe grupy społeczne wojny, którą toczymy wewnątrz. Choćby dlatego. Myślę, że to jest najważniejszy powód dla którego warto zainteresować się swoim Cieniem, ale są też inne. Na przykład to, że kiedy przestaniemy reaktywnie odpowiadać na to, czego inny w nas dotykają będziemy mieć lepsze życie i lepsze relacje. Będziemy mogli wziąć odpowiedzialność za swoje życie zamiast projektować wszystko to, co jest nie tak w naszym życiu na innych. Poza tym bez pracy nad uświadomieniem sobie swojego Cienia nigdy nie zobaczysz rzeczywistości takiej jaka jest. Zobaczysz tylko przeszłość a nie to, co jest tu i teraz, bo ignorowanie działającego w naszym życiu Cienia przesłania prawdę i pogłębia iluzję w której tkwimy bez dostępu do rzeczywistości. Dlaczego? Bo kiedy reagujemy ze skryptu to najczęściej nie ma nic wspólnego z tym, co się dzieje tu i teraz, to jest po prostu automatyczne a nie świadome. To jest przesadzona reakcja. W ten sposób sprawiamy sobie masę kłopotów w życiu. Odsuwając od siebie Cień odsuwamy też prawdę. Nie mierzymy się z nią, unikamy takiej konieczności a w takich warunkach trudno mówić o jakimkolwiek rozwoju, nie ma też mowy o samopoznaniu. Nie dość, że nie możemy świeżo i adekwatnie reagować na sytuację, to jeszcze mylimy to z prawdą. Przez to jeszcze bardziej tkwimy w swojej reaktywności, nasz Cień staje się coraz ciemniejszy i większy a my nieświadomie oddajemy mu coraz większą kontrolę nad swoim życiem.
Poza tym poznanie swojego Cienia to jest niezbędny etap drogi do Oświecenia. Dla wszystkich, którzy szukają ratunku przed Cieniem w duchowości nie mam dobrych wiadomości. Jeżeli próbujesz unikać swojego Cienia identyfikując się z duchowością rozumianą jako dążenie do światła z pominięciem ciemności, to angażujesz się w tak zwane unikanie przez duchowość czyli spiritual bypassing. Jest na ten temat film na kanale Selfmastery, wrzucę link do opisu tego filmu. Rozwiązaniem jest tutaj uznanie istnienia ciemnej strony i tego, że wcale nie jesteś taki dobry jakiego próbujesz udawać. Wszyscy, którzy udają świętych, prędzej czy później przekonają się, że daleko im do świętości. Człowiek jest i powinien być zdolny do wszystkiego jeżeli uczciwie się sobie przyjrzy. Przyznanie się do tego przed sobą to jest na początek prawdziwej drogi do duchowości.
Warto też zainteresować się swoim Cieniem chociażby dlatego, że ignorowanie go przypomina siedzenie na bombie. W Cieniu magazynowana jest bardzo duża energia, która zostaje zamknięta w jakichś ramach, które uniemożliwiają jej przepływ. Wyobraź sobie wielką tamę i po jednej stronie tej tamy spiętrzoną do granic możliwości wodę a po drugiej spokojne jeziorko. Dopóki nie ma połączenia i przepływu między tym, co świadome i nieświadome, dopóty woda będzie się gromadziła aż w końcu rozsadzi tamę i wyrwie się kompletnie spod kontroli. Wtedy staje się naprawdę destrukcyjną siłą, która niszczy i nas i innych. Jak to się dzieje? Ignorowanie Cienia spiętrza w nas lęk i bezradność, które ignorowane, odpychane i niechciane zamieniają się w agresję, w przemoc. Kiedy ta energia zostaje uwolniona, pojawia się poczucie winy a to będzie wpływało na obniżanie się naszego poczucia własnej wartości, bo wiąże się z ostrą krytyką wewnętrzną, co tylko pogłębia lęk a potem znów rodzi agresję i tak w kółko. To jest tak zwana tetrada Cienia, która może sobie funkcjonować poza naszą świadomością i zwykle tak właśnie jest. Co jest ciekawe to to, że te nasze agresywne tendencje mogą być zwrócone albo w stronę świata zewnętrznego albo do wewnątrz. Czyli mamy destrukcję albo autodestrukcję. Strategia niszczenia na zewnątrz jako pochodna nierozpoznanego Cienia może być wbudowana w różne ideologie, systemy społeczne i czasem oznacza likwidowanie całych grup ludzi o innym światopoglądzie. Czyli nasz własny Cień, jest wtedy postrzegany jako wróg na zewnątrz. Pojawia się wrogość, nienawiść, mściwość. Tak samo na poziomie indywidualnym jak i zbiorowym. Kiedy mówię o autodestrukcji to mówię o wszystkich strategiach niszczenia samego siebie – od uzależnień po samobójstwo. Myślę, że to jest jasne. I jak to wszystko mówię to pewnie część osób myśli sobie, że fajnie byłoby stworzyć społeczeństwo albo człowieka wolnego od tego wszystkiego. Czyli fajnie byłoby pozbyć się tego cholernego Cienia i spokojnie żyć, ale niestety, próba mechanicznego usunięcia Cienia jest właśnie tym, co tworzy destrukcję i autodestrukcję. Nie da się zlikwidować Cienia przez udawanie, że go nie ma, bo to jest ta sama metoda, która tworzy Cień. Czyli to jest chyba najgłupszy możliwy pomysł jaki mogę sobie wyobrazić biorąc pod uwagę to jak działa Cień. Cień trzeba opanować cywilizowanymi środkami, dokładnie tak samo jak oswaja się zwierzęta, bo inaczej Cień stanie się jeszcze ciemniejszy i groźniejszy. Jeżeli spróbujemy to zrobić inaczej, to się odbije w skali społecznej w postaci rewolucji i terroru a na poziomie indywidualnym będzie niszczyło nam życie. W tym sensie wszyscy siedzimy na bombie i uczestniczymy w wojnie.
Warto zainteresować się swoim Cieniem też dlatego, że bez tego niemożliwe jest samopoznanie. W kółko słyszę, że ktoś chce poznać siebie, ale czy naprawdę chcesz? Jesteś gotowy na to czego się o sobie dowiesz? Czy naprawdę jesteś gotowy zmierzyć się ze smokiem, żeby wejść do jaskini w której jest wszystko czego pragniesz? A jeżeli nie to jak zamierzasz poznać siebie ignorując znaczną część prawdy o sobie? Jeżeli omijasz Cień to jakie to jest samopoznanie? Sam siebie oszukujesz. Samopoznanie to też ukierunkowanie się na poznanie swojego Cienia, bo to pomoże Ci zrozumieć lepiej dlaczego zachowujesz się jak się zachowujesz i dlaczego Twoje życie wygląda tak a nie inaczej. Takie samopoznanie zwróci Cię w stronę Twojego lęku, bezradności, gniewu, wstydu. Będziesz musiał to oswoić, przyjąć do wiadomości istnienie i bliżej się temu wszystkiemu przyjrzeć, żeby nie odgrywać w kółko tego samego w swoim życiu. Mechaniczne odcinanie się od tych rzeczy nie pomoże stać się lepszym człowiekiem tak samo jak siłowa próba zapanowania nad swoimi myślami, instynktami i impulsami nie robi z Ciebie wcale dobrego człowieka. To nie pomoże opanować agresji, destrukcyjnej siły Cienia – to go zasila. Samopoznanie wymaga wysiłku, rozpoznania ciemnych aspektów samego siebie jako czegoś, co istnieje i jest częścią Twojej rzeczywistości, to jest podstawa. To jest prawdziwe wyjście ze strefy komfortu.
Poza tym bez rozpoznania Cienia nie ma rozwoju. Po pierwsze dlatego, że w Cieniu często są ukryte zasoby, które mogą pomóc Ci radzić sobie lepiej z tym, co Cię spotyka na co dzień, ale też mogą wspierać w kryzysie. Po drugie – im głębiej chcesz sięgnąć w swoim rozwoju tym bardziej nieuniknione stanie się spotkanie z Cieniem. Inaczej Twój rozwój będzie płytki. Unikanie głębi ze względu na niechęć do uświadomienia obie swojego Cienia zatrzyma Cię w rozwoju, odetnie od bycia w pełni sobą – to mocno dotyka autentyzmu. Niezbędna jest tutaj akceptacja Cienia. I chociaż to może być trudne, to często to jest początek odrodzenia psychicznego, sięgnięcia po to czego naprawdę z głębi serca chcemy. I po raz kolejny chcę powiedzieć, że niemądre jest postrzeganie Cienia jako zła, które trzeba usunąć, to jest bardzo płytkie podejście. To jest trochę jak z ego, nie uważam żeby zwalczanie było najlepszym sposobem – poznanie, relacja i pójście dalej, wyżej, tak to widzę. Jeżeli będzie inaczej znów, dzielimy, znów kawałkujemy – tego chcę a tamtego nie chcę. Robienie z ego wroga i z Cienia wroga – jest bardzo popularne w kręgach osób, które próbują unikać różnych rzeczy i widzą receptę na wszystko w tak rozumianej duchowości. Ale nie sądzę żeby to był najlepszy pomysł. Bardziej widzę to przez pryzmat zrozumienia, asymilacji energii, która tkwi w konflikcie pomiędzy ego a Cieniem przez osłabienie barier pomiędzy tym, co świadome i nieświadome. I wtedy możliwe jest wyjście poza te kategorie. Czyli mamy dojrzałe ego, rozpoznany Cień i wchodzimy w duchowość.
Warto zająć się Cieniem też dlatego, że on ma ogromny wpływ na nasze relacje. W ogóle moim zdaniem niemożliwa jest prawdziwa relacja z drugim człowiekiem bez eksplorowania treści swojego Cienia. Bo jeżeli tego nie robimy i ta osoba aktywuje w nas emocje z przeszłości, które wyzwalają reakcję na bazie skojarzeń z przeszłości, to zamiast osoby przed sobą będziemy widzieć kogoś z przeszłości – może swoją matkę, ojca, siostrę, brata, babcię, dziadka. Ubierzemy osobę, którą mamy przed sobą w skórę kogoś kto wbudował w nas podobne mechanizmy. Rodzinne wzorce są w naszej psychice i jeżeli nie jesteśmy ich świadomi są uruchamiane przez innych ludzi a my jesteśmy na to ślepi. Warto się zatrzymać i przyjrzeć czy odpowiadam na coś z przeszłości czy na to, co się dzieje w danej chwili. Czy patrzę świeżo na osobę, którą mam przed sobą czy pomalowałam ją w barwy mamy, taty, może brata. Jeżeli masz taką świadomość przestajesz być marionetką, ofiarą okoliczności i widzisz osobę przed sobą jako ją a nie jako kogoś innego.
Zajmowanie się swoim Cieniem jest też ważne dlatego, że pomaga zakończyć wojnę i cierpienie. O wojnie już mówiłam a cierpienie ma tutaj dwa wymiary – cierpienie związane z odgrywaniem w kółko tych samych scenariuszy i cierpienie związane z tym, że jesteś podzielony na części. Odrzuciłeś część siebie i nie ma opcji żeby to nie wywoływało cierpienia. Nie chodzi tu wcale o to żeby stać się idealnym człowiekiem, bez skazy, którego nic nie dotyka tylko o to żeby stać się całością. Bo żyjemy w świecie pozornych przeciwieństw – dnia i nocy, ciepła i zimna, piękna i brzydoty, spokoju i chaosu tyle, że mało kto zwraca uwagę na to, że nie ma dnia bez nocy, ciepła bez zimna piękna bez brzydoty i spokoju bez chaosu. To są komplementarne elementy, równoważne, tak samo wartościowe. Jeżeli się nie obudzimy i nie zobaczymy tego, będziemy dalej cierpieć i będziemy pozbawiać się części energii, która może stać się dla nas dostępna. A jeżeli to zrozumiemy to da nam akceptację siebie i akceptację innych. I dopiero tutaj pojawia się możliwość przebaczania, kochania wroga, żebraka bo dzięki temu dostrzegasz, że sam masz w sobie to wszystko. Co z tym dalej? Jak zacząć?
Jak zacząć?
Najpierw trzeba znaleźć części siebie, którym się opieramy, zrozumieć naturę naszego oporu, opuścić gardę czyli osłabić sceptyczne, zalęknione i niechętne podejście ego do nieświadomości. Co to znaczy? Trudno powiedzieć, bo Cień każdej osoby jest inny, to jest bardzo osobista rzecz, zależy od unikalnych doświadczeń i przekonań. Tak czy inaczej zaczyna się zwyczajnie od odrobiny szczerości. Od przyjęcia faktu, że ciemne myśli, pragnienia, okrutne fantazje i impulsy pojawiają się w Tobie. I pewnie nie chcesz tego słyszeć, ale rozwiązaniem jest nie walka z nimi tylko stworzenie przestrzeni w sobie na te wszystkie rzeczy. Nie po to żeby one Tobą zawładnęły, ale po to żeby osłabić ich wpływ na Ciebie. Bo to co widziane może być używane albo nie, a to co nie widziane jest kompletnie poza kontrolą. Czyli rozwiązaniem nie jest blokowanie ani uleganie wpływom Cienia. Chodzi o zaakceptowanie i zrozumienie tych agresywnych tak zwanych złych impulsów u siebie i u innych. Czyli ucywilizowanie Cienia, oswojenie go jak dzikiego zwierzęcia. Nie zrobi się tego ani siłą ani uleganiem. Powinieneś mieć dostęp do wszystkiego, co masz w Cieniu, ale to nie powinno Tobą kierować. Dostęp uzyskasz tylko wtedy kiedy osłabisz bariery pomiędzy ego a nieświadomością. Jak to zrobić? Prosta odpowiedź brzmi – przez świadomość. Na początek dobrze wiedzieć jak działa projekcja, kiedy jesteś reaktywny, jakie emocje się w Tobie pojawiają i jakie są Twoje wyzwalacze. To wszystko jest Ci potrzebne żeby móc mediować pomiędzy Cieniem a świadomością. W jaki sposób miałbyś to zrobić? Zacznij od pojedynczej nitki. Złap swoją projekcję albo reaktywność przez rozpoznanie silnej reakcji emocjonalnej na to, co ktoś powiedział albo zrobił. Zobacz swoje zachowanie, myśl, odczucia, jakiś schemat i zacznij wnikać w to, co to za schemat, skąd się wzięło jakieś zachowanie, reakcja czy słowa. Zacznij od małych rzeczy – małych frustracji, małego bólu, irytacji. Nie zaczynaj od dzikiej wściekłości, to będzie za dużo na początek. Bardzo ważna będzie tutaj też świadomość związana z emocjami, poznanie ich. Dobrze jest znać swój lęk, swój gniew, wstyd i nie uciekać od nich, nie spychać ich w Cień przez swoją reaktywność i projekcję. To nie są złe rzeczy, raczej to, co z nimi robimy jest problemem. Kiedy nie znamy swojego bólu i go unikamy robimy z niego cierpienie. To samo z lękiem, żeby go nie czuć zamartwiamy się albo zamieniamy go w agresję. To samo z gniewem, bo gniew to wcale nie to samo, co agresja. Wstyd to nie to samo, co poczucie winy. Trzeba poznać to wszystko żeby nie dokładać sobie cierpienia. Zamiast cierpieć z powodu działania Cienia w naszym życiu trzeba zbudować z nim relację – żeby móc trzymać od niego dystans i jednocześnie mieć go na oku.
I tu przechodzimy do umiejętności autorefleksji. Bez tego nie da się pracować z Cieniem. Będziemy musieli przyjrzeć się naszej osobistej historii, tematom z przeszłości i emocjom, które zostały zepchnięte w Cień. Potrzebujesz nazywać te emocje, rozumieć jak one łączą się z Twoją historią, z przeszłością i jak to się ma do Twojego tu i teraz. Jaka jest historia gniewu w Twoim życiu, wstydu, lęku i co z nimi robisz kiedy się pojawiają. I jakie to ma skutki w Twoim życiu, w Twoich relacjach w Twojej pracy w Twoim rozwoju i w stosunku do samego siebie. Przeanalizuj swoje przekonania, swoje podejście do świata, swój obraz świata, osądy na temat Ciebie samego i innych ludzi – podważaj to wszystko jakbyś to widział po raz pierwszy, kwestionuj te rzeczy. Kwestionuj swoje motywy – jeżeli dajesz pieniądze na cele charytatywne zastanów się czemu to robisz – może dlatego, że dzięki temu czujesz się wspaniale – taki dumny, taki dobry. Nie chodzi o to żebyś tego nie robił, tylko żebyś był świadomy tego, co za tym stoi i się nie oszukiwał. Może stoi za tym potrzeba bycia podziwianym, chęć bycia ważnym? To też jest reagowanie na przeszłość, na rzeczy którym dobrze byłoby się przyjrzeć a nie ukrywać je za tak zwanymi dobrymi uczynkami. Przyglądaj się awersji do innych ludzi, bądź uważny na to kiedy masz bardzo silne emocje związane z oceną kogoś, zastanów się nad tym, odnieś swoją projekcję z powrotem do siebie. Nie twórz problemów zastępczych na zewnątrz, tylko po to żeby odwrócić uwagę od siebie. Jeżeli to robisz to po prostu przemieszczasz i kumulujesz destrukcyjną energię – a to wcale nie sprawia, że ona znika. To, że przeniesiesz śmieci z jednego do drugiego pokoju nic nie zmieni. Możesz o tym wszystkim pisać, możesz opisywać swoje sny, dziwne nawyki, myśli, które samego Ciebie przerażają, rzeczy, które wywołują w Tobie natychmiastową reakcję i wywołują najsilniejsze emocje. Możesz wejść w swój ból przez ciało. Zidentyfikuj miejsca największego napięcia. Zbadaj, co to za napięcia, wejdź w nie głęboko, poczuj to i przejdź przez to jak przez mgłę bez zamieniania tego w cierpienie. Świetna jest do tego medytacja. To wszystko to jest hardcorowa autorefleksja. W dodatku ciężko tu mówić o końcu takiej pracy. Ale to jest konieczne – trzeba zrozumieć żeby stworzyć większą przestrzeń na to wszystko, co w Tobie jest. Dzięki temu osłabiasz bariery, obawy i rezerwę ego przed nieświadomością – wchodzisz w obszary nieznane konfrontując się z tym, co tam jest. Ułatwiasz przepływ pomiędzy tym, co świadome i nieświadome.
Kolejnym krokiem jest akceptacja. Bycie na tyle otwartym żeby zrozumieć, że to z czym do tej pory się identyfikowałeś ma swoje przeciwieństwo, które też jest w Tobie i to jest w porządku. Przestań osądzać swoje myśli, impulsy i pragnienia po prostu uznaj, że one istnieją – to wszystko. Jest w Tobie miejsce na wszystko – na wysokie i niskie, na piękno i brzydotę, trzeba to tylko odzyskać w sobie. Przestań oceniać cechy jako pozytywne albo negatywne, mądre jest myślenie o nich jako o czymś neutralnym i znajdowanie sposobów na wyrażanie ich w sposób korzystny, zdrowy. Dobrze jest traktować wszystkie rzeczy, które się pojawiają jako gości – ani u Ciebie nie zamieszkają ani ich nie będziesz wyrzucał, ale zawsze będziesz mógł ich zaprosić. Tak właśnie kończy się wojnę.
MAGDA ADAMCZYK
11 Comments
Dzięki Twoim słowom, odkrywam wszystko na nowo, niby proste rzeczy, jednak gdy spojrzę na to głębiej , widzę to,, sobą ”
Dzięki poznawaniu i odkrywaniu czuję się lepiej, pozbyłam się uczucia bezradności i uczucia umierania. Jestem Tu i Teraz. Podążam jedną i właściwą drogą i za to wszystko DZIĘKUJĘ BARDZO
Świetnie napisane!!! Aż by się chciało żeby tego w szkołach uczyli !! Dziękuje !
Droga Magdo,
Twoje filmy tematyczne są kopalnią złota! Słucham i czytam Ciebie z wielką uwagą, a Twoje nauki, – które czasami udaje mi się praktycznie wcielić w życie -, zmieniają z dnia na dzień moje spojrzenie na mnie i na moje otoczenie.
Zgadzam się z Tobą, że dopóki nie spojrzymy w głąb Cienia, będziemy błąkać się w poszukiwaniu brakujących części puzzla naszej osobowości.
Długa droga czeka mnie jeszcze do słońca….
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
E. Misuki
Pani Magdo, jest Pani fenomenalna. Z prostotą mówi Pani o tak trudnych i ważnych rzeczach, że aż nie chce się uwierzyć, że mają na nas tak ogromny wpływ.
Ps. Zbieram na sesję 1:1, do usłyszenia.
Slucham Pani wykladu kolejny raz i za kazdym razem jestem pod ogromnym wrazeniem . Swoimi slowami dociera Pani do najciemniejszych zakatkow mojej duszy . Dzieki Pani za kazdym razem docieram glebiej i glebiej w najciemniejsze zakamarki mojej duszy i za kazdym razem odkrywam coraz wiecej . Nie jestem jeszcze w stanie wszystkiego ogarnac , ale mysle ze jestem na dobrej drodze . Malymi kroczkami staram sie ogarnac swoj Cien , poznac Jego mechanizmy dzialania oraz zaakceptowac Te czesc Siebie. Mozliwe, ze czeka mnie daleka droga, pelna nieudanych ruchow, prob i odczuc , ale jedno co wiem to to, ze po Pani wykladach o Cieniu juz nie bede w stanie zawrocic z tej drogi i jestem pewna, ze powoli moje zycie , decyzje i zachowanie stana sie bardziej swiadome . W ogole uwielbiam sluchac o Ego i Cieniu ( wszystkie Pani wyklady sa unikatowe ) jednak moje ulubione to wlasnie te i mogla bym ich sluchac non- stop
Dziekuje
Czy można być dobrym człowiekiem i niekulturalnym człowiekiem jednocześnie ?
Nad moim mieszkaniem (piętro wyżej) w październiku 2020r. wprowadziła się młoda dziewczyna 21 lat, moje 'przeciwieństwo’ tzn. ja mieszkam i pracuję zdalnie siedząc cicho sam cały dzień przy robieniu stron WWW, a ona bez znajomych nie potrafi żyć i codziennie przyprowadza coraz to nowych znajomych i żyją stadnie jak ci hipisi w ostatnim filmie Tarrantino 'Once Uppon a Time in Hollywood’ no i jak dla mnie są za głośno po północy.
Chodziłem do niej raz zwrócić jej uwagę, mówiąc jaki jestem i że nie lubię hałasowania i……nie dogadaliśmy się – stwierdziła że jestem 'no-lifem i konfidentem’ – zobaczymy jak to się skończy, póki co efekt jest odwrotny i ona stara się być jeszcze głośniej.
Co to ma wspólnego z tym filmem o cieniu….
Na pierwszy ogień to ona nienawidzi takich ludzi jak ja, ja nienawidzę takich ludzi jak ona.
Ale….właśnie ten film o cieniu pokazuje inną perspektywę, że obiektywnie patrząc może odwrotny charakter tj. towazyski-samotnik, głośny/cichy nie oznacza albo jedno albo drugie jest źle czy niewłaściwie.
Moja samotność ma swoje dobre i złe strony, jej towarzyskość też ma swoje dobre i złe strony.
Mam nadzieję, że jeśli nie będę reagować to może i ona pójdzie po rozum do głowy i zaakceptuje to jaki jestem ja – dam jej czas.
Bardzo dziękuję !
Bardzo fajną przygodę zaczęłam z Tobą Magdo.
Życie stało się soczyste i interesujące. Zainteresowałam się sobą. Fajna ze mnie dżaga- wcześniej się nią nie i interesowałam. Ale piękną drogę mam przed sobą, żeby porozgryzać te wszystkie zagadki i pozaglądać we wszystkie zagracone rupieciami zakamarki mojej duszy. Super!
jestem pod wrażeniem
Bardzo, bardzo dobry, ważny i ciekawy tekst. Ostatnio mamy wielki wysyp kursów, tekstów i wykładów na temat auto-rozwoju i generalnie są bardzo dobre, ale ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że pokazują one tylko i wyłącznie drogę światła. A przecież nie istnieje światło bez ciemności, przynajmniej nie tutaj. Uzupełnia Pani tę lukę, dziekuję.