Dlaczego Lepiej Przestać Oceniać i Jak to Zrobić
Dziś opowiem o tym jak ocenianie innych odbija się na Tobie mimo, że na pierwszy rzut oka tego nie widzisz. O tym dlaczego lepiej tego nie robić i o praktycznych sposobach, które pomogą Ci przestać.
Ocenianie i wartość opinii
Ocena jest opinią, każdy człowiek ma ich miliony i każda jest inna. Każda ocena jest jakimś subiektywnym poglądem na coś i nie musi być zgodna z prawdą. Wszyscy oceniamy ludzi, rzeczy, sytuacje i wydarzenia głównie ze swojej perspektywy. Mówimy, że coś albo ktoś jest ładny, brzydki, nieszczery, zły, dobry, elegancki, prostacki, głupi, mądry itd. Przeważnie odnosimy się przy tym do własnych definicji tego, co uważamy za brzydkie, ładne albo głupie czy mądre.
Oceniamy na podstawie porównywania własnych definicji z tym, co widzimy na zewnątrz. Myślimy, że porównywanie jest dobrym sposobem na ocenienie wartości, ale tak naprawdę to zwykły nawyk w dodatku szkodliwy i przeważnie bezrefleksyjny. Dlatego, że oceniamy według kryteriów, których często nie poddajemy nawet w wątpliwość, to mogą być kryteria narzucone nam przez kulturę, media czy naszych rodziców. Nawet się nad nimi nie zastanawiamy, przyjmujemy je za oczywiste. Ta mała świadomość tego skąd jakaś ocena nam się w ogóle wzięła w głowie powoduje, że oceny są marną podstawą do wyciągania prawdziwych wniosków.
Ile tak naprawdę wiemy
Oceny są formułowane na bieżąco w danej chwili pod wpływem impulsu a decyzja o tym, jak coś interpretujemy jest efektem przepuszczenia obserwacji przez filtr właśnie tych kryteriów, których nie kwestionujemy. W dodatku wszystko dzieje się automatycznie, bez udziału logicznego i obiektywnego spojrzenia na sytuację. Wydaje nam się, że na podstawie tego, co widzimy WIEMY jaka jest sytuacja, WIEMY na pewno jaka jest dana osoba i WIEMY jaka powinna być a kiedy nie spełnia kryteriów oceniamy ją negatywnie. W ogóle sporo wiemy jak na ludzi, którzy sami nie lubią kiedy ktoś nas ocenia w taki sposób a nie ma pojęcia, co myślimy i nie zna motywów naszego działania.
Pozytywna maska oceniania
Na pierwszy rzut oka ocenianie wygląda na coś naturalnego a porównywanie się do innych i ocenianie ich może się wydawać użyteczne. W końcu na jakiejś podstawie trzeba wybierać, co jest dla Ciebie dobre, trzeba skądś mieć motywację do zmiany i chęć stawania się lepszymi a skąd ją mieć jeżeli nie z porównywania się z innymi? Problem w tym, że powód dla którego oceniasz siebie i innych, rzeczy czy sytuacje nie ma nic wspólnego ani z motywacją ani z chęcią realnego zmierzenia się ze swoimi słabościami. Raczej ma to związek z chęcią ucieczki od nich, szybkiego odwrócenia wzroku od tego do czego przed sobą nie chcesz się przyznać albo z tym czego w ogóle nie jesteś świadomy.
Dlaczego oceniamy?
Myślę, że są trzy główne powody i żaden nie ma nic wspólnego ze światem zewnętrznym czyli z tym, co często oceniasz. Wszystkie trzy odnoszą się albo do tego, co wydaje Ci się, że zyskujesz kiedy oceniasz innych albo do próby nieświadomego spełnienia jakiejś swojej potrzeby albo wyrażenia emocji.
1) Krytykowanie i ocenianie innych powoduje, że czujesz się od nich lepszy.
- Tak naprawdę to złudna próba podreperowania niskiego poczucia własnej wartości czyimś kosztem. Ale to nie rozwiązuje problemu na stałe. Przypomina trochę uparte przylepianie plastra na połamaną nogę. Prawda jest taka, że nie czujesz się wystarczająco dobrze, komfortowo w swojej własnej skórze z tym jaki jesteś i chcesz poczuć się lepiej szukasz chwili ulgi, chcesz odwrócić uwagę od siebie dlatego oceniasz innych. Twoje ego, co prawda chwilowo zyska dodatkowe punkty kosztem obniżenia w Twoich oczach wartości kogoś innego, ale przez to nie stajesz się bardziej wartościowy ani lepszy. Ocenianie to nic innego jak nadawanie wartości, Twoja ocena czegoś albo kogoś zależy od WARTOŚCI jaką nadajesz sobie, temu, co Cię spotyka albo temu kogo spotykasz. Jeżeli oceniasz kogoś jako mniej atrakcyjnego od siebie, mniej inteligentnego we własnych oczach zyskujesz, czujesz się lepiej. Kiedy oceniasz siebie jako mniej atrakcyjnego czy mniej inteligentnego od innych czujesz się gorzej. Właśnie dlatego to jest niebezpieczne. Skala wartości nie ma końca, zawsze znajdziesz kogoś lepszego i kogoś w Twojej ocenie gorszego. Dlatego Twoje poczucie własnej wartości budowane w oparciu o oceny będzie zawsze bardzo wrażliwe i będzie zależało od okoliczności zewnętrznych, od których powinno być niezależne. Automatycznie kiedy krytykujesz czyjś wygląd albo zachowanie przez chwilę rzeczywiście czujesz się lepszy od tej osoby a jednocześnie Tworzysz dla siebie coś w rodzaju zasady według, której to, co zostało przez Ciebie ocenione negatywnie staje się niedostępne – w końcu nie chcesz stać się tym, co uważasz za złe albo głupie.
2) Szukasz połączenia, wspólnego gruntu z innymi ludźmi przez ocenianie kogoś np. szefa, wyglądu kolegi z pracy czy inteligencję kolegi czy koleżanki.
- Czasem tym wspólnym gruntem jest wspólny wróg albo osoba, do której jako grupa żywicie zbiorową niechęć. Jednocząc się przeciwko komuś czujecie się się silniejsi i lepsi od tej osoby, wzrasta Wasze poczucie władzy, siły i wspólnoty a jednocześnie sami uciekacie w ten sposób od stania się kimś wykluczonym. Myślę, że prawie każdy spotkał się z taką sytuacją w szkole, na studiach czy w pracy gdzie ktoś był wykluczany a powody często były naprawdę głupie – inny sposób ubierania się, inne poglądy czy sposób mówienia. Szukanie połączenia i wspólnoty przez dzielenie nie jest niczym nowym, robimy to w życiu społecznym i politycznym bez przerwy. Czujemy, że przynależymy do jakiejś grupy i jednocześnie pielęgnujemy w sobie urazę i niechęć do strony naszym zdaniem przeciwnej. Jeżeli to jest jedyny element spajający naszą grupę to nie jest to zbyt konstruktywny sposób na budowanie więzi.
3) Przez ocenę możesz chcieć wyrazić jakąś potrzebę albo emocję, której nie do końca jesteś świadomy.
- Czasem ocenianie jest przejawem niezaspokojonej potrzeby. Może zazdrościsz komuś tego, że ma coś czego Ty nie masz więc oceniając go próbujesz obniżyć wartość tej cechy czy rzeczy, a to pozwala Ci przez chwilę lepiej znosić fakt, że tego nie masz. Powiedzmy, że krytykujesz w myślach parę, która publicznie okazuje sobie uczucia, tak naprawdę może chodzić o to, że po prostu brakuje Ci partnera. To samo dotyczy emocji – krytyka może być formą wyrażenia gniewu przeniesionego z innej sytuacji na osobę albo rzecz, na której można się akurat wyładować i pozbyć napięcia. To wszystko dzieje się na poziomie nieświadomym. Świadomie oceniasz, ale często nie jesteś w stanie ocenić świadomie swojej własnej oceny. Nie widzisz w niej nic złego, nie widzisz, że za tą oceną kryje się coś czegoś być może Ci brakuje a ocenianie innych może uniemożliwić Ci nie tylko zdobycie tego ale, też pełne wyrażanie się. Jak to możliwe?
Kij ma dwa końce
Oceniając innych AUTOMATYCZNIE oceniasz siebie i ograniczasz swoje możliwości. Wyobraź sobie, że oceniasz bogatych ludzi jako oszustów, którzy dorobili się na czyjejś krzywdzie. Co się stanie jeżeli sam będziesz chciał zarabiać pieniądze i być bogaty? Jak możesz zabrać się za biznes, który ma Ci przynieść pieniądze skoro Twoim zdaniem bogaci ludzie to złodzieje? To będzie oznaczało, że jeżeli zarobisz duże pieniądze to też będziesz złodziejem. Podświadomie zaczniesz przeszkadzać sobie w stawaniu się bogatszym albo zupełnie porzucisz ten pomysł. Chcesz być bogaty, ale nie chcesz być złodziejem – szach mat.
Właśnie tak ocenianie innych ogranicza Twoje możliwości, Twoje oceny innych stają się ocenami samego siebie. Bywa ciężko kiedy oprócz przeszkód zewnętrznych masz wroga na swoim terenie nawet o tym nie wiedząc. Coś będzie się musiało zmienić albo to jak oceniasz bogatych ludzi albo Twoje plany związane z biznesem. Jest tak dlatego, że wszyscy mamy coś, co nazywa się dążeniem do spójności. Spójność polega na tym, że nasze potrzeby są możliwe do pogodzenia z wartościami, z tym w co wierzymy. Jeżeli tak nie jest to będziemy dążyć do tego żeby tak było, żeby dało się je pogodzić dopasowując się do jednej z opinii albo zasypując przepaść pomiędzy obiema używając dodatkowych argumentów.
Podobnie to wygląda kiedy oceniasz np. ludzi, którzy są otyli, może sam ćwiczysz i czujesz się lepszy od tych którzy nie ćwiczą. Wyśmiewasz się z grubych ludzi, ale jak poczujesz się kiedy będziesz mieć więcej pracy, mniej czasu na ćwiczenia, więcej stresu i przybierzesz na wadze? Nie powstrzymasz się przed myśleniem, że stajesz się tym co wyśmiewałeś, tym czego nie akceptowałeś. Twoja ocena stanie się źródłem cierpienia dla Ciebie. Właśnie dlatego ocenianie jest takie niebezpieczne.
Albo kiedy siedzisz sobie w parku i urządzasz sobie sesję oceniania ludzi w skali 1-10. Automatycznie robisz to samo w odniesieniu do siebie – jak ja wyglądam na tej skali względem niej czy jego, czy jestem atrakcyjniejszy, czy ona jest poza moim zasięgiem? To będzie mocno wpływało na Twoje zachowanie – kiedy uznasz, że rzeczywiście jest poza Twoi zasięgiem pewnie nawet nie spróbujesz do niej podejść, poczujesz się gorszy. A kiedy uznasz, że wyglądasz lepiej od niej podejdziesz i śmiało zaczniesz rozmowę. To się nigdy nie skończy i będzie przyczyną dużej emocjonalnej huśtawki wielu straconych okazji i poczucia, ze utknąłeś jeżeli czegoś z tym nie zrobisz.
Jak Twoja ocena kontroluje Twoje relacje
Wyobraź sobie, że poznajesz nowego kolegę, widzisz go po raz pierwszy i obserwujesz jego zachowanie, które oceniasz jako złośliwe. Nie masz pojęcia, co spowodowało u niego takie zachowanie, ale ten człowiek już wylądował w kategorii złośliwych i od tej oceny praktycznie nie ma już odwrotu. Co to spowoduje kiedy spotkasz go kolejny raz, nawet kiedy będzie już w lepszym nastroju? Wtedy tak naprawę nie spotykasz już tego człowieka tylko swoją ocenę tej osoby. Nie będziesz w stanie poznać go na głębszym poziomie, bo Twoja ocena staje się prawdą o tej osobie. Powstanie między wami mur a siebie zredukujesz do kogoś kto jest kontrolowany przez swój własny osąd. To uniemożliwi swobodny kontakt, bycie z nim w otwartej, szczerej relacji z powodu początkowej oceny sformułowanej na podstawie wrażenia, które może być zupełnie błędne. To decyduje nie tylko o kontynuowaniu relacji albo nie, ale też o tym jak będziesz postrzegać jego każde kolejne zachowanie. Nawet kiedy powie coś normalnie bez złośliwych intencji Ty możesz to odbierać jak złośliwe. Tak czy inaczej to raczej nie ułatwia to za bardzo relacji i może ją zupełnie uniemożliwiać.
Jakie jest rozwiązanie
Jest sposób na wygranie gry w ocenienie. Polega na nie graniu. Skoro oceniasz siebie, dlatego, że oceniasz innych to kiedy przestaniesz oceniać innych, przestaniesz automatycznie oceniać siebie. Staniesz się równym partnerem w relacjach i nie będziesz ulegać grze w szacowanie wartości, porównywanie. Otworzysz sobie nowe możliwości, które wcześniej blokowałeś własnymi ocenami. Skończy się też huśtawka nastrojów – gorsze samopoczucie przy kimś lepszym i lepsze samopoczucie przy kimś gorszym.
Jak zacząć
Na początek poćwicz łapanie się na ocenianiu. Kiedy widzisz otyłą osobę na zakupach z koszykiem pełnym chipsów, lodów i batonów – i zaczynasz myśleć, jeszcze mu mało, tłusty, leniwy …itd. Złap się na tym i zamiast kontynuować spróbuj powiedzieć co widzisz przed sobą bez oceny. Np – widzę mężczyznę w niebieskich jeansach i granatowej koszulce, który w koszyku ma batony, lody i chipsy – i na tym zakończ. Cała reszta i tak nie ma sensu i nic nie wnosi oprócz Twoich negatywnych uczuć. Dzięki temu kiedy Tobie zdarzy zjeść chipsy czy batonika nie będziesz o sobie myśleć jak o tłustym, leniwym itd. Kiedy się temu przyjrzysz zauważysz, że naprawdę tak to działa.
Poza tym kiedy złapiesz się na ocenianiu kogoś albo czegoś zapytaj się czemu to służy – czy podniesieniu poczucia własnej wartości, czy szukaniu relacji z ludźmi przez wspólnego wroga, czy służy wyrażeniu jakiejś potrzeby albo emocji. Popracuj nad poczuciem własnej wartości w bardziej skuteczny sposób, nie łącz się z ludźmi tylko ze względu na wspólnego wymyślonego wroga, bo to nie tworzy prawdziwej relacji. Jeżeli to będzie potrzeba albo emocja zidentyfikuj jaka potrzeba za tym stoi albo jaka emocja i spróbuj ją spełnić albo wyrazić w zdrowszy dla siebie i innych sposób.
Z czasem zaczniesz widzieć świat po prostu jak zbiór obserwacji, jako czystą rzeczywistość, przestaniesz oceniać innych i siebie, staniesz się bardziej otwarty, zdolny do głębszych relacji, zyskasz większy dystans do siebie i innych a przez to staniesz się silniejszy, mniej wrażliwy na krytykę i oceny.
MAGDA ADAMCZYK
16 Comments
Bardzo mądre słowa. Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję i pozdrawiam:)
RZECZYWIŚCIE COŚ W TYM JEST PRAWDZIWEGO.ZGADZAM SIĘ Z TYM W PEŁNI ZE(PISZĘ Z WŁASNEGO DOŚWIADCZENIA) JAK SIĘ JEST ZAKOMPLEKSIONYM NIC NIE WARTYM ROBIMY TO CAŁY CZAS OCENIAMY INNYM BO POCZUJEMY SIĘ LEPSI.CIEKAWA JESTEM CZY UDA MI SIĘ SKOŃCZYC Z OCENIANIEM.JEST TO PRACA ZE ŚWIADOMOŚCIĄ KONTROLOWANIEM SIEBIE I SWOICH MYSLI
Powodzenia!
Doświadczyłam wielokrotnie jak ocenianie potrafi rodzić nieufność i burzyć subtelność relacji naruszając wzajemne sacrum. Tworzenie schematów oraz kategoryzowanie często niestety kończy się emocjonalnym bólem (z reguły niewypowiedzianym). Myślę, że spragnieni jesteśmy czystych i dobrych relacji – w których nie jesteśmy poddawani osądom. Dziękuję za ten wpis/prezentację.
Pani Magdo – dziękuję, bardzo tekst ten mi pomaga uświadomić sobie to, co gdzieś intuicyjnie czułam. Jednak z tym ocenianiem jest dobrze podkreślić – że jest to silna wręcz atawistyczna cecha naszego umysłu. Polecam wszystkim zainteresowanym rewelacyjną książkę z zakresu psychologii moralności „Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?” autorstwa Jonathana Haidta. Lektura tego typu też bardzo pomaga „przemeblować” swoje myślenie pod kątem oceniania i moralizatorstwa. Zupełnie tak jak „miniwykłady” Pani Magdy. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Dzięki, mam i znam tę książkę – bardzo dobra:)
W przypadku grupy to ja byłam tą ocenianą i wykluczoną. Okropne uczucie. Ostatnio uświadomiłam sobie jak bardzo oceniam innych i postanowiłam to zmienić. Mam nadzieję, że mi się uda. Dziękuję za mądry tekst
Sądom to na jakiej podstawie wolno oceniać i jeszcze za to karać?
Jednym wolno a drugim nie ? Czymś tu śmierdzi Komuś zależy żeby społeczeństwo przestało myśleć , widzieć, mówić, słyszeć ale za to łatwiej jest sugerować masom w TV, internecie, kościołach… Co za obłuda Fakty są faktami Nie mówienie prawdy jest kłamstwem bo zataja fakty i wprowadza w błąd Bo mówią ja nie kłamałem po prostu nie powiedziałem … Ttolerancja do niczego dobrego nie prowadzi To ogłupianie społeczeństwa w wielu ważnych aspektach np Rząd, polityka Pani przytoczyła tu zwykłe obgadywanie nie opierające się na faktach czy dokumentach a na zwykłym widzi mi się Kłamstwo i obłuda na każdym poziomie prowadząca do bezmyślności , manipulacji….
Oceniam ludzi. Oceniam ich zachowania, wybory, charakter, zdolności, osiągnięcia. Oceniam i tworzę hipotetyczne warianty interpretacji. Jeśli widzę w tym jakiś cel – rozmawiam z nimi tak aby uzyskać kluczowe brakujące informacje i wyrobić sobie zdanie na ich temat.
I co? I robię coś złego im lub sobie? Czemu? Jeśli jest jakiś argument za tym, żeby przestać oceniać to nie znalazłem go w tym artykule. Bo ja nie czuję się lepszy ani gorszy. To znaczy owszem, czuję, ale nie w taki sposób w jaki Pani tu nakreśliła. Jeśli czuję się lepszy to bardzo ostrożnie, co najwyżej odrobinę dumny (dumny – jak z pochwały rodzica, nie dumny – wyniosły), a na pewno nie pysznię się sam przed sobą ani na zewnątrz. Jeśli nawet mam takie zapędy, to (z czego jestem również dumny) wykorzeniłem je w dużym stopniu.
Jeśli czuję się gorszy, to nie w taki sposób, że użalam się, rozpaczam. Przyjmuję to jako pewien fakt. Akceptuję lub wykorzystuję jako bodziec do pracy nad sobą.
Co to jest za rada – n i e o c e n i a j – ? Może w ogóle: n i e m y ś l ?
Nie miej zdania, nie sprzeciwiaj się niczemu, nie próbuj nikogo zmieniać. Chcesz na przykład spędzać piątki w teatrze, to sobie tam idź, zejdź z oczu większości, ale nie tylko mową ani uczynkiem, ale też myślą nie grzesz ocenianiem – nie piętnuj ludzi za upijanie się, bójki, nieumiarkowanie w wydatkach na czcze przyjemnostki, często bardziej na pokaz niż dla własnej radości czy destruktywną erotomanię. Nie oceniaj, będziesz szczęśliwszy. I reszta świata będzie szczęśliwsza (krótkoterminowo) gdy nie będziesz wiercić im dziury w brzuchu, narzucając im się ze swoimi ocenami.
Ale nie tylko nie przychodź nieproszony oceniać. Nie mów ludziom co o nich myślisz gdy spytają wprost. Ubrałaś się jak dziwka – ale nie powiem Ci tego, bo to by było ocenianie i piętnowanie. Nie, wszystko jest ok. Jesteśmy swobodni i wyzwoleni i w takim świecie nie ma miejsca na osądy, a jeśli kogoś wolno osądzić, to właśnie tego który mówi wprost to co uważa i próbuje odnosić się przy tym do jakiejś, w jego mniemaniu, prawdy absolutnej. Bo nie ma przecięz prawy absolutnej, to się kłóci ze współczesnym światopoglądem.
Ponieważ ten światopogląd nie jest zbudowany na rozumie. Nie trzeba przyjmować wielu założeń. Wystarczy założyć, że istnieje jakaś jedna prawda, a już pojawiają się pierwsze rysy na postmodernistycznych konstrukcjach. Stąd też założenie przeciwne, że nie ma żadnej prawdy i każda, którą ktokolwiek próbuje przedstawiać jako emanację jakiejś czystej formy, jest tylko narracją.
Marksiści również aby ratować swój irracjonalny i nielogiczny światopogląd stworzyli pojęcie polilogizmu. W ich przekonaniu prawda była funkcją klasy. Klasa proletariacka miała inną prawdę, tak jak wszystko inne – ludową moralność, ludową ekonomię, ludową demokrację.
Tak się dzieje gdy w szaty ludzi racjonalnych ubierają się ludzie, którzy, że pozwolę sobie na bezwględną i haniebną ocenę – rozumem nie grzeszą. A tłumy słuchają chętnie, bo ludzie wiedzą co chcą usłyszeć ale chcą też czuć, że to mądre. Trzeba ich jakoś do tego przekonać.
Ot na przykład ludzie nie chcą się zmieniać. Nie chcą pokonywać trudności w rozwoju. A krytyka i cudze oceny przypominają im o swojej niedoskonałości. Niedoskonałość jest tak pewna jak podatki i śmierć. A krytyka nie musi boleć. To przecież z resztą nierozsądne – a więc, hipotetycznie, niedojrzałe – czuć się źle z tym, że się jest takim, jakim się być musi. Czyli niedoskonałym. Każda ocena, każdego człowieka, gdy zostanie dokonana w pełni i w oparciu o pełne, niezafałszowane informacje, wykaże, że jest on niedoskonały. Oczywiście różne rzeczy cenimy. Znosimy wady, a przynajmniej rozumiemy je, gdy są nie do zniesienia, wybaczamy ludziom wady, bo są jak my tylko ludźmi. Czasem lubi drobne idiosynkrazje o negatywnym ogólnie charakterze, np. w naszych partnerach. Że jest nieporadny z rzadka i można mu okazać trochę troski. Że się denerwuje, owszem, i słusznie z resztą, ale jaka wtedy jest pełna życia i silna. A cóz to jest, nie ocena? Nie będę oceniał czy mój syn umie malować – jak ma pięć lat, czerpie radość z tego że maluje a z resztą jutro sam nie będzie chciał nawet zachęcany, bo zajmie się czymś następnym. Ale nie oceniać gdy ma lat osiemnaście i właśnie decyduje, że chociaż nie dostał się na ASP, spędzi rok na przygotowaniach aby spróbować ponownie? No może jest to determinacja, może jest to pasja i być może nawet jest tym właśnie jednym człowiekiem, którego niepowodzenie pobudzi, a praca oszlifuje i nagle okaże się, że był zawsze diamentem. Ale co jeśli ja wiem, nieważne czemu, może sam jestem malarzem od czterdziestu lat, że on po tych studiach będzie w stanie co najwyżej sprzedawać pejzażyki turystom na ulicy albo zostać hochsztaplerem i tworzyć „sztukę współczesną”, albo też znajdzie się w punkcie wyjścia, z tytułem w kieszeni albo nie, ale bez kwalifikacji? Ma klepać biedę potem i malować dyletancko – chociaż warsztat będzie miał, na swoje możliwości, wyrobiony świetnie, bo poświęci temu pięć lat życia – po godzinach pracy jako dajmy na to ochroniarz w supermarkecie? Może będzie szczęśliwy a może nie.
Ale tu się pojawia kluczowe pytanie. Co ja jestem? Kretyn? Nie potrafię czego dokładnie? Dostrzec złożoności sytuacji? Wziąć pod uwagę wartości i marzenia tego syna? Czy odnaleźć równowagę pomiędzy decyzją dorosłego już młodzieńca, jego odpowiedzialnością za siebie, a doświadczeniem dojrzałego mężczyzny i moją odpowiedzialnością za moje dziecko? Nie umiem z nimi porozmawiać we właściwy sposób?
Otóż moim OBOWIĄZKIEM jest oceniać ludzi. Pod warunkiem.
Że ich kocham.
Trzeba oceniać i to nie ulega wątpliwości. Chodzi raczej o to, by wykorzystywać ocenianie do pokonywania własnych barier, które wcześniej wydawały nam się nie do pokonania, a nie podcinania czyjejś gałęzi, żeby samemu poczuć się lepiej. A gdy mówimy o uczuciach, to też oceniami, mówiąc o tym, co nas zraniło, stwierdzając fakt (czasem mocno subiektywnie, ale pomaga, bo mówi o naszych wartościach). Problem czasem w tym, że za dużo lub oceniamy, a stosunkowo za mało robimy. To tak, jakbyśmy chcięli się przed samym sobą usprawiedliwić, czego nie zrobiliśmy, mimo, że wiedzieliśmy, że jest było to słuszne. Reguła najważniejsza: Koniecznie zwiększmy poczucie własnej wartości, a to wprowadzi nas w stan zadowolenia i spowoduje, że staniemy się szczęśliwi. Odkryjemy pokłady niesamowitej energi, o której nawet nie wiedzieliśmy, że mamy w sobie.
Nie oceniaj, nie oceniaj. Nie myśl, bądź automatem.
Jeśli coś traktujemy emocjonalnie, to znaczy, że już oceniliśmy. I to jest normalne.
Nie oceniaj tego, że ktoś ci każe nie oceniać…
Taki przykład… Mam kogoś „bliskiego”. Okłamywał mnie latami. Ja z tym żyłam.
Według niego teraz się czepiam, bo dłużej tego nie toleruję. I co, dalej nie oceniać? Nie oceniać zachowania? Teraz ten człowiek zasłania się własnie takimi wypowiedziami, „że nie należy oceniać”. A sprawa jest dużo głębsza. Jak więc dojść do tego, co jest krzywdą? Trzeba to jakoś ocenić. Nie oceniać? Żyć dalej? Pozwolić na krzywdę?
Ale pozamiatal
[…] Nie oceniaj! […]
Ja oceniam nie tylko dlatego, aby poczuć się lepszym przed kimś, kto jest dla mnie gorszy (bo np. nie dba o siebie, objadając się słodyczami i funduje sobie cukrzycę, nowotwory i resztę popularnych chorób.). Oceniam też, aby pomóc. Jeśli tylko znam jakiegoś grubego, za każdym razem wytknę mu jego problem, bo wiem, że jeszcze może się zmienić na lepsze, rzucić nałóg cukrowy i uciec od chorób i przedwczesnej śmierci. Czy to źle, że oceniając możemy też naprawiać innych?
Ocenianie ludzi z powodów, które zostały wymienione przez autorkę to norma i taka jest ludzka natura. W ogóle nie ma sensu się tym spinać. Gorsze jest oceniania tzw: „eugeniczne”, gdzie tylko spojrzymy na wygląd człowieka i wiemy już o nim wszystko. Takiego oceniania należy się wystrzegać i od najmłodszych lat rugować. Przykład z życia; jest mężczyzna ze zniszczoną twarzą po wypadku ( nie jakieś deformacje, po prostu dużo blizn). Kim jest ten mężczyzna wedle ocen ludzkich? alkoholikiem, potworem, zboczeńcem, degeneratem i… dużo by wymieniać, a to porządny obywatel, inżynier nauk chemicznych, który miał nieszczęśliwy wypadek w pracy i przez ten wypadek, LUDZIE, odbierają mu godność.