Jak Przestać Się Martwić
Dzisiaj temat martwienia się. Opowiem o tym czym jest martwienie się, skąd się bierze, o zaskakującej przyczynie tego, że martwienie się wychodzi Ci tak dobrze, o tym jaki wpływ na Twoje życie ma martwienie się i o tym jak przerwać nawyk przesadnego martwienia się o wszystko.
Martwienie się jest chyba jeszcze bardziej rozpowszechnione niż narzekanie. W swoim prywatnym świecie martwimy się prawie o wszystko nawet jak nikomu o tym nie mówimy – martwimy się o pieniądze, partnera, związek, politykę, dzieci, o przyszłość, martwimy się z powodu przeszłości, martwimy się o to, że coś stracimy albo o to, że czegoś nie dostaniemy, że czegoś nam zabraknie, martwimy się o pracę, o emeryturę, starość, rodzinę, o zdrowie i o setki drobnych codziennych spraw, które zebrane wszystkie razem potrafią być naprawdę przytłaczające. Martwienie się może dotykać każdego obszaru w Twoim życiu, jest PRAWIE wszędzie. I do tego prawie wszędzie jeszcze dzisiaj wrócę, bo to jest bardzo ważne, ale wyjaśnię o co konkretnie mi chodzi w miarę jak będziemy bliżej się przyglądać samemu martwieniu się.
Co to znaczy martwić się
Co to znaczy martwić się, czym jest martwienie się? Martwienie się to jest proces powtarzalnego produkowania, bezproduktywnych łańcuchów myśli, które przechodzą jeden w drugi i mają jedną wspólną cechę – treść tych myśli jest negatywna. Czyli martwiąc się tworzysz w swoim umyśle wizualizację przyszłych rezultatów albo scenariuszy, których nie chcesz w swoim życiu, nie chcesz żeby te rzeczy się zdarzyły albo martwisz się o to, że już się zdarzyły. Najprościej mówiąc martwienie się to chroniczne myślenie o tym, co tu jeszcze mogłoby pójść nie tak, ewentualnie o to, co już poszło nie tak. Snucie najczarniejszych scenariuszy i wizji przy każdej okazji niezależnie od okazji, bo przecież nawet jak jest w miarę dobrze to zawsze znajdzie się coś o co można się pomartwić, bo nigdy nie jest idealnie żeby nie trzeba było się martwić. A nawet jak jest bardzo dobrze, to można się martwić o to, że pewnie to się kiedyś skończy. Niesamowite jest to jak w każdej sytuacji potrafimy znaleźć sobie powód do zmartwienia. Ale to nie jest też tak, że tworzenie tych czarnych scenariuszy jest zawsze bezużyteczne i bezproduktywne, ale to narzędzie powinno być używane zupełnie inaczej niż wtedy kiedy się zwyczajnie martwisz i nie ma za tym żadnych rozwiązań, żadnego planu, nie ma czegoś konstruktywnego do czego to martwienie się mogłoby Cię prowadzić. Czarne scenariusze mogą mieć dużo bardziej pozytywną funkcję niż mogłoby się wydawać, ale tylko wtedy kiedy używane są do właściwych celów i we właściwym momencie, na pewno nie wtedy kiedy prowadzą do niczego, nic nie wnoszą i tworzone są w niekontrolowany przypadkowy sposób. Mogą być skutecznie używane w momencie kiedy masz już jakiś plan na zrobienie czegoś, na poradzenie sobie z czymś i rozpatrujesz potencjalne zagrożenia dla Twojego planu a tym samym potencjalne zagrożenia dla Twojego celu. Po to żeby móc realnie uniknąć tych zagrożeń w trakcie realizacji tego planu albo żeby lepiej sobie z tymi zagrożeniami poradzić. Ale kiedy po prostu sobie siedzisz i się martwisz o przypadkowe rzeczy przeskakując z jednej na drugą i wynajdując coraz to nowe zmartwienia bez żadnego planu i powodu, utkniesz na poziomie łańcucha problemów z których każdy kolejny będzie gorszy i Twoje myślenie nie będzie niosło żadnego konkretnego rozwiązania, za tym martwieniem się nie stoi nic konstruktywnego.
Martwienie się w swojej istocie jest kreatywną wizualizacją tego czego się boisz i czego nie chcesz, ta wizualizacja powstaje z inspiracji jaką jest strach, ale to działa w dwie strony. To jest samonapędzający się mechanizm – ze strachu powstaje zmartwienie, które potęguje strach a strach wywołuje silne napięcie w Tobie, które odbija się na Twoich rezultatach i nie zatrzymuje się na poziomie mentalnym, ale też przenosi się na Twoje ciało i może powodować z czasem kłopoty ze zdrowiem. Tę informację o połączeniu pomiędzy napięciem mentalnym a napięciem w ciele można też wykorzystać do tego żeby pomóc sobie ze zmartwieniami, ale o tym opowiem na końcu. Prawda o martwieniu się w tym standardowym rozumieniu czyli siedzeniu i myśleniu o tych wszystkich złych rzeczach, które mogą się wydarzyć albo się wydarzyły jest czymś kompletnie niepotrzebnym, bezużytecznym, jest marnowaniem Twojej energii. Martwienie się jest bezużyteczne. W naturze takiego martwienia się jest bezproduktywność, zero orientacji na rozwiązanie, chodzi o sam dramat i nic więcej. Takie martwienie się nie jest nawet skupione na rzeczywistych problemach, bo w większości chodzi o potencjalne problemy, wymyślone problemy. Czyli o problemy, które nawet jeszcze nie istnieją i szansa na to, że zaistnieją wcale nie jest taka dużo jak mogłoby się wydawać. Zobaczyłbyś to wyraźnie gdyby tylko w proces martwienia się udało Ci się wkomponować chociaż odrobinę logiki, realnego spojrzenia na sytuację. Ale zanim powiem jak to zrobić, chcę zastanowić się nad tym, co martwienie się mówi Ci o Tobie i o Twoich zdolnościach? Bo to też jest informacja.
Kreatywne martwienie się
Twoja zdolność do martwienia się i tworzenia tych wszystkich coraz to nowych czarnych scenariuszy może być wartościową informacją jeżeli tylko uświadomisz sobie coś, co na pierwszy rzut oka nie jest takie oczywiste. Zaskakującym powodem tego, że jesteś w stanie tak dużo i różnorodnie się martwić jest to, że jesteś kreatywnym człowiekiem. Nie byłbyś w stanie mieć tylu zmartwień gdybyś nie wymyślał tylu możliwych czarnych, ale jednak kreatywnych, scenariuszy. To też oznacza, że jesteś inteligentnym człowiekiem z wyobraźnią. Potrafisz kreatywnie połączyć przeszłość z wiedzą i z teraźniejszością i na tej podstawie wysnuwasz jakieś wnioski, co prawda 99% tych wniosków dotyczy widzenia przyszłości w czarnych barwach, ale jednak. Tej zdolności na pewno nie powinieneś się w żaden sposób próbować pozbyć, jedyny problem w tej sytuacji polega na tym, że teraz zwyczajnie niewłaściwie używasz tej zdolności, inwestujesz swoją kreatywność w niewłaściwe rzeczy. Gdybyś włożył taką samą kreatywną energię w wymyślanie rozwiązań związanych z tym o co się martwisz nie musiałbyś się martwić. Ale pewnie jest konkretny powód dla którego się martwisz. Jaki to mógłby być powód? Wychodząc ponad standardowe tematy zmartwień, sięgając głębiej – martwisz się dlatego, że myślisz, że martwienie się jest po coś, że jakimś cudem jest użyteczne, ma pozytywną funkcję, że może pozwoli Ci uniknąć tych czarnych scenariuszy, które sobie tworzysz i uchroni przed negatywnymi sytuacjami, które sobie wyobrażasz, ale to nie ma nic wspólnego z prawdą. Martwienie się to jest irracjonalny strach, którego irracjonalność polega na tym, że jest tworzony przez Twoje własne wyobrażenia. A wyobraźnia nie ma granic, możesz sobie bez końca wymyślić całą masę mniej albo bardziej prawdopodobnych scenariuszy, które będą potęgowały Twój strach, bo z jakiegoś powodu Twoja wyobraźnia rzadko podsuwa Ci pozytywne scenariusze. Jesteś raczej cały czas skupiony na tych negatywnych rzeczach.
Efekty martwienia się
Standardowe martwienie się jest kompletnie bezużyteczne a raczej powinnam powiedzieć, że może być użyteczne jeżeli naprawdę chcesz żeby rzeczy o które się martwisz rzeczywiście Cię spotkały. Dlaczego tak mówię? Bo bojąc się czegoś i wyobrażając sobie negatywny wynik jakiegoś działania tylko zwiększasz prawdopodobieństwo tego, że właśnie to się stanie. To nie jest żadna magia, ale kwestia działania energii. Jeżeli boisz się, że Twój szef wyrzuci Cię z pracy i ciągle sobie wizualizujesz wszystko, co może pójść nie tak – boisz się, że położysz spotkanie z największym klientem, boisz się rozmowy z szefem o Twoich wynikach, boisz się, że nie będziesz w stanie zamknąć dużej transakcji z klientem – właśnie wtedy, myśląc w taki sposób o tych sytuacjach, używasz swojej kreatywnej wizualizacji przeciwko sobie. Za takim myśleniem podążają emocje i działania, wszystko idzie ramię w ramię w stronę katastrofy. Te Twoje negatywne wizualizacje na temat spotkania z ważnym klientem pozbawią Cię energii, zaczniesz wierzyć, że rzeczywiście pójdzie źle, na spotkanie z klientem pójdziesz zrezygnowany, od wejścia przegrany, smutny z niskim poziomem energii i entuzjazmu i przez to całe spotkanie rzeczywiście pójdzie nie tak. A Ty potem sobie powiesz – wiedziałem, że tak będzie od początku i w ten sposób jeszcze bardziej przekonujesz się, że Twoje martwienie się było uzasadnione, że miało sens i nie widzisz, że sam sobie to załatwiłeś i pewnie przez tą sytuację będziesz kontynuował załatwianie sobie takich sytuacji przez dalsze martwienie się, bo teraz nagle widzisz w martwieniu się jeszcze większą wartość niż wcześniej. Trudniej Ci będzie przestać. Bo wydaje Ci się, że to martwienie się to było jakieś ostrzeżenie przed tym, że coś pójdzie nie tak, ale to wszystko na opak, odwrócone do góry nogami.
Może boisz się, że wyrzucą Cię z pracy i w swojej wyobraźni widzisz wszystkie możliwe powody, jak wszystko robisz nie tak – jak popełniasz błąd za błędem i w ten sposób powoli wypełniają Cię negatywne uczucia. Sam siebie przekonujesz, że powinni Cię zwolnić, zaczynasz w to wierzyć i w konsekwencji nie widzisz już powodu żeby się starać skoro uwierzyłeś, że i tak Cię zwolnią, zaczynasz się obijać w pracy, przychodzić później, zapominasz o spotkaniach, nie odpowiadasz klientom w końcu wszystko i tak jest przesądzone oczywiście w Twojej głowie. W końcu szef ma dość, nie ma wyjścia i zwalnia Cię a Ty znów myślisz sobie, że tak właśnie miało być, że wiedziałeś, że tak będzie i słuszne było to całe zamartwianie się.
Podobnie w relacjach. Może tak bardzo się boisz tego i martwisz się tym, że partner czy partnerka z którą jesteś Cię zostawi, że zaczynasz być kontrolujący, złościsz się przy jakimś najmniejszym sygnale, najmniejszym podejrzeniu, że coś jest nie tak. W końcu zaczynasz być tak uciążliwy i nieprzyjemny dla tej osoby, że ona w końcu rozstaje się z Tobą. Oczywiście to też ma związek z poczuciem Twojej własnej wartości to całe kontrolowanie, ale z powodu swojego strachu zachowujesz się w określony sposób, którzy przyczynia się do tego, że sam na siebie ściągasz to czego się boisz. Kreujesz negatywne rezultaty. Nie jest ważne to czy używasz pozytywnej wizualizacji czy negatywnej wizualizacji, to działa w dwie strony, pomaga osiągać to na czym się skupiasz. Z pozytywną wizualizacją, wizualizujesz dobre rzeczy, wizualizujesz każdy swój krok do celu wykonany w swojej najlepszej formie, wykonany perfekcyjnie, widzisz każdy etap, który kończy się właśnie takim efektem jakiego chcesz, wizualizujesz upragniony końcowy rezultat żeby stworzyć silne emocje, ale tym razem pozytywne emocje. Takie, które będą wspierały Twoje działania które w rzeczywistości podejmujesz w stronę swojego celu. Czyli masz jedno narzędzie, ale od tego jak go będziesz używał zależą w dużym stopniu Twoje rezultaty. Jeżeli wejdziesz na spotkanie z klientem po pozytywnej wizualizacji czyli innymi słowy po martwieniu się tym, że pójdzie dobrze wywołasz w sobie pozytywne emocje, wejdziesz na spotkanie wyprostowany, pełny energii. Klient momentalnie też się wyprostuje, poczuje się dobrze, zobaczy kogoś z kim dobrze jest robić interesy i wszystko pójdzie lepiej jeżeli oprócz samej wizualizacji dobrze się do tego spotkania przygotujesz, ale to chyba oczywiste.
Skąd zmartwienie
Dlaczego w takim razie ciągle się martwisz? Dlaczego nie przestaniesz raz na zawsze? Z prostego powodu – martwienie się nosi fałszywą maskę użyteczności. Myślę, że podsycamy zamartwianie się 4 rzeczami ze względu na które uważamy martwienie się za istotne. Pewnie jest ich więcej, ale to są pierwsze, które przyszły mi do głowy. Pierwsza rzecz to przekonanie, że martwienie się jest motywujące i pozwoli uniknąć nieszczęścia. W rzeczywistości to jest motywacja negatywna, która nie jest tak konstruktywna jak motywacja pozytywna. Motywacja negatywna opiera się na unikaniu z zasady chodzi o uciekanie przed czymś. W praktyce często to oznacza czekanie aż coś pójdzie nie tak albo jak będzie blisko sytuacja w której coś może pójść nie tak żeby zmotywować się do działania zamiast zapobiegać. Czyli pozwalamy zbliżyć się sytuacji niebezpiecznej albo czekamy aż się zdarzy, co raczej nie ułatwia poradzenia sobie z nią. Podsycamy też martwienie się przez błędną ocenę ważności rzeczy o które się martwimy w relacji do tego co jest naprawdę ważne w naszym życiu. Z reguły wydaje nam się że rzeczy o które się martwimy są bardzo ważne, ale większość z nich wrzucona w kontekst sytuacji życia i śmierci nie ma żadnego znaczenia. Martwienie się kłótnią z szefem w takiej sytuacji wydaje się nagle absurdalne. Właściwa perspektywa kompletnie zmienia podejście do takich wydarzeń. Przejmujesz się za bardzo, bo nadałeś temu wydarzeniu przesadne znaczenie.
Podsycamy też nasze martwienie się, bo myślimy, że nie martwienie się oznaczałoby, że nam nie zależy. A przecież chcesz być osobą, której zależy, która jest odpowiedzialna, jest dobrym człowiekiem i dlatego ciągle chodzi czymś zaniepokojona. Bez martwienia się poczułbyś się jak ktoś kto ma wszystko gdzieś, nie zależy mu. Ale w rzeczywistości tylko przez wyjście z trybu martwienia się czyli de facto strachu mógłbyś rzeczywiście zrobić coś z rzeczami, które Cię niepokoją. Martwimy się też, bo myślimy, że martwienie się oznacza realistyczne spojrzenie na sytuację. Ale martwienie się nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Widzenie czystej rzeczywistości bez przesady i bez pomniejszania jest dalekie od martwienia się i co się może wydawać zaskakujące jest też daleko od logiki, ale to temat na inny film. Martwienie się dotyczy przeszłości albo przyszłości, których teraz nie ma więc skąd pomysł, że martwienie się ma coś wspólnego z realistycznym spojrzeniem na to, co jest tu i teraz? W rzeczywistości nie masz pojęcia co zdarzy się jutro, pojutrze. Co prawda wiesz, co już się zdarzyło, ale to są rzeczy, których nie da się już cofnąć. Jedyne, co można z nimi zrobić to radzić sobie z ich skutkami, bo niezależnie od tego ile dni martwienia się zainwestujesz w to, że coś się wydarzyło nie zmienisz faktu tego, że właśnie to się wydarzyło.
Jak przestać się martwić
Człowiek nie jest w stanie jednocześnie tworzyć swojego życia i ciągle w tym samym czasie się martwić o to jak to będzie. Będziesz musiał wybrać albo jedno albo drugie. Kluczem do pokonania martwienia się jest uznanie martwienia się za bezużyteczne, logika, relaks i działanie. Dlatego właśnie zrób sobie listę wszystkiego o co się przeważnie martwisz i co martwi Cię teraz. Wypisz wszystko. Wszystkie obawy o przyszłość i żale za przeszłość. Kiedy masz już pełną listę tych rzeczy podziel ją na 5 kategorii i przyporządkuj do nich swoje zmartwienia. Pierwsza kategoria – rzeczy na które nie mam żadnego wpływu, druga kategoria – rzeczy, które dotyczą przyszłości, trzecia kategoria – rzeczy, które dotyczą mojej przeszłości, czwarta kategoria: to co mówią/myślą o mnie inni i piąta kategoria – inne. Teraz od razu wykreśl wszystkie 4 pierwsze kategorie, są bezużyteczne. Zobacz, co zostało w kategorii inne, to jest coś co realnie może mieć teraz znaczenie. Przyjrzyj się tej liście, pewnie jest dość krótka, oceń realnie na ile możliwe jest to żeby zdarzyło się to, co jest na tej liście. Oszacuj szanse na to. Odkryjesz, że w większości przypadków szanse, że zdarzy się to o co się martwisz są raczej marne, ale może myślisz inaczej i uważasz, że szanse akurat na te rzeczy są bardzo wysokie. Kolejnym krokiem kiedy masz już tą listę, jest coś co Cię pewnie zaskoczy – zrelaksuj swoje ciało. Dlaczego żeby przestać się martwić, ułatwić sobie szukanie rozwiązań i zdystansowanie się do problemów powinieneś rozluźnić ciało? Twoje ciało jest spięte z powodu strachu i nagromadzenia negatywnych emocji. Twoje ciało to też umysł, dlatego kiedy je zrelaksujesz rozluźnisz się też mentalnie. Nie da się być fizycznie zrelaksowanym i mentalnie spiętym jednocześnie, to jest niemożliwe. Spróbuj zrelaksować ciało, rozluźnić każdy mięsień a zauważysz, że napięcie mentalne też zniknęło. Zauważ, że martwienie się dotyczy tylko przeszłości albo przyszłości, nie dotyczy chwili obecnej. Kiedy jesteś tu i teraz to te potencjalne wydarzenia przestają istnieć a te przeszłe przestają mieć znaczenie. Dlatego zrelaksuj się tu i teraz, zobaczysz, że napięcie i zmartwienia osłabną. W takim stanie kompletnego relaksu spójrz z dystansu na swoje zmartwienia. Zanalizuj je bardziej szczegółowo i jeżeli pojawi się strach, ogranicz go. Jaki jest najlepszy sposób na poradzenie sobie ze strachem? Na pewno nie walka z nim ani ucieczka od niego. Dlatego kiedy już masz te rzeczy, które myślisz, że mogą się zdarzyć, jesteś zrelaksowany nie uciekaj przed nimi. Pogódź się z tym, że tak właśnie może być jak przypuszczasz, pogódź się z możliwością czarnego scenariusza, tak to może się stać, w ten sposób usuwasz strach. I teraz wkracza logika. Spójrz na swoją listę jeszcze raz. Weź każdą rzecz po kolei, każdy problem i zdobądź najwięcej informacji na jego temat jak tylko zdołasz. Po pokonaniu strachu ten krok usuwa kolejny element z Twojej struktury zmartwień, sprowadzasz problem do czegoś znajomego. Struktura martwienia się załamie się pod naporem wiedzy a przez to problem przestanie być nierozwiązywalny, stanie się możliwe zrobienie czegoś z nim, boimy się tego czego nie znamy. Teraz czas na rozwiązania. Zgromadziłeś fakty, jesteś spokojny, wolny od strachu. Jakie masz opcje, co możesz zrobić wiedząc to co już wiesz na temat tego problemu. Jakie rozwiązania widzisz i jakie są konsekwencje każdego z tych rozwiązań? Jak już to sobie napiszesz podejmij decyzję, które rozwiązanie będzie dla Ciebie najlepsze w okolicznościach w których jesteś i je zastosuj. Nie jesteś w stanie robić kilku rzeczy na raz – martwić się, analizować i podejmować działania. Kiedy myślisz o rozwiązaniach wreszcie używasz swojej kreatywności i mądrości we właściwy sposób. To zaabsorbuje Cię i pozwoli zobaczyć sytuację z innej perspektywy. Zatrzyma bezproduktywne kręcenie się w kółko, zastąpi je kreatywnym szukaniem rozwiązań i działaniem. Czyli zaczniesz używać kreatywnej wizualizacji w pozytywny sposób, do jej tworzenia konieczny jest stan relaksu, ona wywołuje pozytywne emocje. Zacznij się martwić o to, że wszystko pójdzie dobrze dla odmiany to znaczy wizualizuj pozytywne rezultaty. Bo dlaczego niby negatywny scenariusz miałby być bardziej prawdopodobny od pozytywnego?
MAGDA ADAMCZYK
13 Comments
Nie wyobrazam sobie madrzejszej kobiety od cb pomoglas mi zmienic poglad myslenia na wiele spraw dziekuje ci z calego serca pozdrawiam
Świetnie, Pani Magdo!
Najlepsza książka, jaką znam na ten temat to ” Jak przestać się martwić i zacząć życ” Deala Carnegie. Chyba nikt nie napisał bardziej wyczerpująco na ten temat. Natomiast chciałabym zauważyć, że przyczyny martwienia się mogą być obiektywne, na przykłąd samotna matka trójki dzieci, w tym jedno z autyzmem może martwić się , że w związku z wychowywaniem dzieci nie może utrzymać pracy i że w związku z tym Ośrodek Pomocy Społecznej depcze jej po piętach i grozi odebraniem praw rodzicielskich (a nie może liczyć na żadną pomoc od państwa polskiego).. Może martwić się z powodu złego stanu zdrowia z powodu przeciążenia, chronicznego niewyspania oraz z powodu wykluczenia społęcznego i braku pomocy.
Bardzo dziękuję za dzisiejszy odcinek. Wreszcie mam narzędzie do pozbycia się nawyku martwienia się. Myślę, że jeszcze nieraz wrócę do tego odcinka 🙂 Cieszę się, że trafiłam na Pani stronę i mogę korzystać z ciekawych wykładów. Pozdrawiam serdecznie.
Wydrukowałam ostatnie dwa zdania i powiesiłam na mojej tablicy, przemówiły do mnie. Wpajam umysłowi, żeby ” ataki” martwienia zaczął kojarzyć/przemieniać w martwienie o to co będzie dla mnie możliwe jeśli wszystko pójdzie dobrze 🙂 Dziękuję za każdy pozytywnie naładowany tekst:)
Świetne,klarowne przedstawienie problemu,który dotyka wielu ludzi na co dzień.Dziękuję Teresa
Naprawde świetne. Kiedyś jak miałam bardzo dużo zmartwień, to intuicyjnie pierwsze co przyszło mi do głowy to, że trzeba za wszelką cenę rozluźniać ciało. Zadziwiające jak szybko przyszło rozwiązanie wszelkich problemów.
Pani Magdo bardzo mądrze. Pozdrawiam
Jesteś super ,bardzo pomogą mi Twoje teorie
Super, bardzo pomocne. Teraz czas na szukanie rozwiązań. Pozdrawiam serdecznie, Izabela
Bardzo dziękuję,pomogla mi pani i jeszcze nie raz wrócę do tych wykładów.W zamartwianiu jestem mistrzem! Aż się uśmiechnęłam jak się okazało , że to wynik kreatywności i inteligencji.Trzeba faktycznie myśleć o tu i teraz,bo wtedy martwienie nie ma szans.Jeszcze raz dziękuję . pozdrawiam
A co jeśli martwisz się o zdrowie dziecka? Wiesz, że jest chore? Wiesz, że go nie wyleczysz np z autyzmu? Że ma jakąś chorobę na którą nie ma lekarstwa albo lekarstwo tylko lekko zalecza objawy ale nie samą chorobę która będzie powoli postępowała?
Kiedy się martwisz, przejmujesz, stresujesz zmuszasz swój organizm do mobilizacji w celu obrony przed zagrożeniem. Mobilizacja to kumulacja wszystkich sił, zasobów i struktur, jakie posiadasz, aby zneutralizować wroga, którym jest przedmiot Twojego zmartwienia. Gromadzisz wtedy ogromne zapasy energii i co z nią robisz najczęściej? Nic… I to jest właśnie najbardziej wyczerpujące. Nie masz jak spalić zasobów energii, bo dany problem nie istnieje w rzeczywistości, jest tylko wyobrażeniem, więc walka/obrona jest niemożliwa.https://www.spokoj-ducha.pl/blog/2020/05/30/paradoks-martwienia-sie-2/