Jak Sobie Zaufać
Dzisiaj temat zaufania do siebie.
Zaufanie
Co to tak naprawdę znaczy ufać sobie? A jeżeli ufać sobie to komu konkretnie? Ufać swoim myślom, emocjom, spostrzeżeniom, przekonaniom? Którym częściom mnie mogę ufać a którym nie? Jak to rozróżnić? To są ciekawe pytania dla każdego kto chce rozwijać zaufanie do siebie. Bez odpowiedzi na te pytania nie wiadomo od czego zacząć, nie wiadomo z czym mamy do czynienia tak naprawdę kiedy mówimy o zaufaniu do siebie. Dzisiaj nie chodzi mi o typowe rozumienie tego zwrotu – ‘miej zaufanie do siebie’. Można to usłyszeć od każdej osoby, która zajmuje się rozwojem osobistym. I myślę, że ludzie kojarzą to z wiarą w siebie, w to że sobie poradzą i że wszystko będzie dobrze, że się ułoży. Ale nie o to będzie chodziło mi w tym filmie, chociaż jeżeli ktoś ma bardzo niską samoocenę to będzie dobry kierunek – mówię o tym standardowym rozumieniu zaufania do siebie. Ale ja mam na myśli coś głębszego, dużo bardziej fundamentalnego. Kiedy będę mówiła o zaufaniu do siebie, będę miała na myśli Twoją zdolność określenia tego, co jest prawdą a co nie i używania tego jako swojego przewodnika w działaniu w życiu. Kiedy będę mówiła o prawdziwe, nie będzie mi chodziło o prawdę z Twojej perspektywy, tylko o prawdę w ogóle. To się może wydawać prosty temat, bo o czym tu gadać – albo coś uważam za prawdziwe albo nie, albo sobie ufam albo nie. Nie ma czego tu szukać. Ja jednak myślę, że jest, bo problem polega na tym, że to czemu dzisiaj ufasz i to co dzisiaj uważasz za prawdę jest jednym wielkim oszustwem. Dlatego to nie jest takie proste jak Ci się wydaje. I wystarczy chwila myślenia o tym, żeby dojść do pytań w stylu – skąd właściwie wiem, że to, co biorę za prawdziwe jest prawdziwe? Mam tyle sprzecznych myśli i emocji, jak określam to którym ufam a którym nie ufam? Na jakiej podstawie to robię? Na podstawie analizy, impulsu, moich doświadczeń? Jeżeli nie wiesz, to jak możesz sobie ufać? Cały problem zaufania do siebie polega na tym, że ufasz temu, co nie trzeba i nie ufasz temu co jest godne zaufania, ale do tego jeszcze dojdziemy zaraz.
Komu ufasz?
Myślę, że żyjemy w czasach kryzysu zaufania, nie tylko kryzysu zaufania do innych ludzi, ale przede wszystkim do siebie. Większość z nas spędziła całe swoje życie na słuchaniu innych ludzi. Nikt nas nie uczył zaufania do siebie, raczej zostaliśmy nauczeni posłuszeństwa niż szukania odpowiedzi na własną rękę. Od dziecka słuchaliśmy kogoś i ktoś nam mówił jaka jest prawda i jak powinno być i jak jest. Słuchaliśmy naszych rodziców, dziadków, nauczycieli, rówieśników, przesiąkaliśmy kulturą, jakimiś normami społecznymi, słuchamy rządu, szefa, przyjaciół a nawet kompletnie obcych ludzi. W tym wszystkim brakuje nas. W tym wszystkim wydajemy się sobie mało istotni. Przez to, że słuchaliśmy częściej innych niż siebie, może nam się wydawać, że jakimś cudem ci wszyscy ludzie, którzy mówią, co jest prawdą a co nią nie jest, wiedzą od nas lepiej, wiedzą więcej a my powinniśmy słuchać, jak zawsze. Nie przywykliśmy do słuchania siebie. Nasze życie jest pełne tego, co powinniśmy i czego nie powinniśmy robić, że jest dobre, tego, co jest właściwe i niewłaściwe, dobre i złe, prawdziwe i fałszywe, ale nie ma w tym nas, to wszystko jest zgromadzone z zewnątrz, przyjęte przez nas jako prawda. Wydaje nam się, że myślimy samodzielnie, że wybieramy samodzielnie, ale w rzeczywistości powtarzamy to czego ktoś nas nauczył i w co uwierzyliśmy, że jest prawdziwe. Uwierzyliśmy w to bezkrytycznie w dodatku, bez kwestionowania. W ogóle rzadko kwestionujemy cokolwiek a już najrzadziej i najmniej chętnie, kwestionujemy nasz własny obraz świata, nasze myśli, nasze przekonania, to za kogo się uważamy, to w co już wierzymy. To jest poza polem naszego widzenia, ale jeżeli mamy rozwijać zaufanie do siebie to wszystko powinno znaleźć się w polu naszego widzenia i zostać zakwestionowane, sprawdzone – czy to jest prawda dla mnie czy nie. W naszym własnym doświadczeniu. Zaszliśmy w tym naszym braku zaufania do siebie tak daleko, bo nie sprawdzamy tego nigdy, nie sprawdzamy tego w co wierzymy i co myślimy, że jest prawdą w związku z tym ufamy temu, co jest, co na pierwszy rzut oka wydaje się nam oczywiste, znane. A potem czujemy się zagubieni w labiryncie myśli, opinii, emocji. Dziwimy się skąd znaleźliśmy się w tym całym chaosie i próbujemy wyciągnąć z tego cokolwiek, jakąś prawdę. Ale w tym nie ma prawdy. Prawda jest głębiej, możesz to nazwać jakkolwiek chcesz – intuicją, wewnętrznym głosem, przeczuciem w brzuchu. To nie jest ważne jak to nazwiesz. Problem w tym, że rzadko dostrzegamy ten głos a nawet jak go dostrzegamy, to mu nie ufamy na tyle żeby wziąć go na poważnie i traktować jak kompas. Z różnych powodów decydujemy się go ignorować. Może Ci się nie podoba to, co mówi ten głos, bo musiałbyś gruntownie zmienić swoje życie żeby za nim podążyć, ten głos może budzić Twój strach, nie być Ci na rękę, ale fakt pozostaje faktem. On tam jest a Ty go nie słuchasz, ignorujesz, racjonalizujesz, szukasz wymówek i tłumaczysz sobie dlaczego lepiej go nie słuchać. I mówisz sobie, przecież to nie jest nic racjonalnego, nie wiadomo jak to działa, skąd to się bierze, nie znam tego. Jak mógłbyś temu ufać? A jednak, to jest coś czemu warto ufać. Potrzebujemy polegać na swoi własnym doświadczeniu, na tym głosie bardziej niż na opiniach innych ludzi i bardziej niż na swoich przekonaniach i myślach, które tworzą nas umysł. Żeby to było możliwe trzeba najpierw nauczyć się rozpoznawać głos intuicji a potem rozwinąć zaufanie do niego na tyle, żeby możliwe było działanie według niego. Ale o jaki głos konkretnie mi chodzi? Mamy przecież dużo głosów w głowie. Mamy dużo myśli, kłębią się w nas różne emocje. Czemu mamy tu ufać i jak to odróżnić? Czemu przeważnie ufamy? Jak już mówiłam ufamy przeważnie temu, co nie trzeba a nie temu co trzeba.
Umysł
Większość ludzi ufa i wierzy swojemu racjonalnemu umysłowi. Wierzy i ufa swoim myślom i na ich podstawie wyciąga wnioski na temat tego, co jest prawdziwe a co jest fałszywe. Ale tak naprawdę to jest największy fałsz z jakim możesz się zetknąć. Twoja identyfikacja z umysłem najbardziej fałszuje Twoją rzeczywistość. Umysł jest filtrem złożonym z myśli, przekonań, poglądów, rzeczy w które bezkrytycznie wierzysz i przez ten filtr interpretujesz rzeczywistość. Jak rzeczywistość przejdzie przez ten filtr już nie jest rzeczywistością. A Twoje myśli, przekonania i poglądy stały się częścią Twojego umysłu dzięki Twojej wadliwej percepcji, temu, co ktoś Ci powiedział, dzięki wadliwemu postrzeganiu świata, identyfikacji z własnym ego i Twojej ślepocie na Twoją własną ślepotę. To wszystko skrzywia perspektywę, jest rodzajem interface’u rzeczywistości. Jak myślisz skąd to się tam wzięło? Jaki miałeś wybór czy w coś wierzysz czy nie kiedy miałeś 3 lata? Uwierzyłeś we wszystko, co mówili rodzice Co ktoś Ci powiedział, co Ci się wydawało. Te wszystkie myśli skłócone ze sobą, walczące ze sobą, te konflikty wewnętrzne, których doświadczasz – zjeść batonika czy nie zjeść, zostać z nią czy się rozstać. Nie masz pojęcia co z tym zrobić, Twój umysł przypomina wielkie pole bitwy. Myślisz sobie powinienem zrobić to czy tamto? Sam nie wiesz. Jesteś ciągle zalewany strumieniem myśli, emocji i wrażeń. Twój podświadomy umysł ciągle działa w tle, tylko czeka na to aż będzie mógł włączyć dobrze znany schemat. Nigdy nie wiesz tak do końca co się dzieje i co wypłynie na powierzchnię. Nie wiesz jakie myśli będą się pojawiały minuta po minucie. Jak mógłbyś temu ufać? Wydaje Ci się, że jesteś taki racjonalny i widzisz wszystko, ale to jest bzdura. Myślenie jest kompulsywne, reaktywne, przypadkowe nie masz nad tym wszystkim żadnej kontroli. Dostrzeżesz to kiedy zaczniesz je obserwować. Wtedy przekonasz się, że z racjonalnością to Ty masz mało wspólnego. Twój obraz świata, Twój obraz samego siebie jest oparty o to co myślisz i w co wierzysz. Jeżeli dzisiaj wydaje Ci się, że wybierasz to, co myślisz świadomie to jesteś zaślepiony przez swoje własne myślenie. Twój umysł bez przerwy tłumaczy Twoje doświadczenie, nie doświadczasz niczego bezpośrednio. Jeżeli filtr jest niebieski to wszystko będzie się wydawało niebieskie, jeżeli różowy to różowe. Jeżeli będziesz chciał ufać swoim myślom przemyśl to wszystko. Myślenie jest użyteczne, ale wiara we wszystkie myśli to nie jest najlepszy pomysł jeżeli mówimy o ufaniu sobie i o prawdziwe. Bo myślenie jest relatywne, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Coś co z jednego punktu widzenia wydaje się prawdziwe z innego może być kompletnie fałszywe. Umysł zajmuje jakąś pozycję względem tego, co się dzieje w zależności od filtra jaki nosisz. Gdzie tu jest prawda? Sami siebie zwodzimy i nie widzimy jak bardzo to wszystko jest zafałszowane i relatywne, bo nam się wydaje prawdziwe, ale tylko z naszej perspektywy. Czyli wychodzi na to, że w myśleniu nie znajdziemy prawdy, że tak naprawdę nie możemy mu ufać. Za dużo tu błędów, za dużo chaosu, niejasności i zewnętrznych wpływów jak na zaufanie do SIEBIE.
Emocje
Jeżeli nie można ufać myślom, to może chociaż można zaufać emocjom? Niektórzy mówią, że powinniśmy ufać naszym emocjom. Ja powiedziałabym, że też nie do końca. Wszystko zależy od tego skąd te emocje pochodzą. Często emocje pochodzą z myśli, ze schematów, ze strachu, z ego. Czasem to jest ekscytacja, czasem złość. Czasem automatycznie są w nas uruchamiane określone emocje w jakiejś sytuacji. Możemy też wywołać w sobie różne emocje w zależności od tego o czym myślimy świadomie albo mniej świadomie. Emocje mogą nas zwodzić tak samo jak myśli. Możesz mylić prawdę z nieprawdą. Może miałeś kiedyś poczucie, że masz 100% racji, czułeś to, ale potem się okazało, że się myliłeś. Wydawało Ci się na przykład, że na 100% wiesz dlaczego ktoś coś zrobił tak a nie inaczej, ale prawda okazała się później całkiem inna. Myślę, że każdy miał takie doświadczenie w życiu. Jak można ufać czemuś, czym można tak łatwo manipulować? Można i nie można. Bo w emocjach może być też ukryta prawda. Są emocje, którym możemy zaufać. To są emocje związane z ogólnie rozumianą miłością, nie do konkretnego obiektu, ale w ogóle, związane ze współczuciem, wdzięcznością, ze szczerą chęcią zrobienia czegoś dla innych ludzi, dla drugiego człowieka. To są emocje, które nie wypływają z ego. Czyli w zależności od źródła emocji możemy im ufać albo nie. Dobrze jest zidentyfikować to, które są które. Ale tak czy inaczej, ostateczna prawda nie leży ani w myślach ani w emocjach. Leży poza racjonalnym umysłem i poza emocjami. To nie jest ani jedno ani drugie, ale też nie jest to kompletnie oddzielone od tych rzeczy. To, że prawda jest poza emocjami i poza umysłem nie znaczy, że emocje czy myśli nie mają wartości. Możemy używać myślenia, emocje warto uznawać, akceptować, przyjmować i nazywać, bo to jest ogromne źródło informacji. Ale naszym kompasem powinien być nasz wewnętrzny głos, który jest pod tym wszystkim, jest zakopany pod tym wszystkim. Ale my go rzadko słyszymy. Tak mocno identyfikujemy się z naszymi myślami i emocjami, że straciliśmy z tym kontakt. Mylisz emocje i myśli z tym głosem. Mylisz też emocje i myśli ze sobą samym. Bo co to właściwie znaczy zaufać sobie, kim jest to ‘ja’, któremu mam ufać? Większość ludzi myśli, że to właśnie myśli i emocje. Ale prawda jest taka, że nie wiesz kim jesteś i z braku odpowiedzi formujesz ze swoich myśli i emocji jakiś kształt i nazywasz to ‘ja’, ale kiedy odsuniesz te myśli to odkryjesz, że nie będzie tam nikogo. A przeważnie widzimy się jako osobę, którą określają myśli i emocje. Wierzysz, że istnieje jakieś ‘ja’, które jest zbiorem tych myśli i przekonań. Ale zaufanie sobie wymaga zrozumienia, że to nie temu ‘ja’ mamy ufać. Bo zaufanie temu ‘ja’ zawiodło Cię tu gdzie dzisiaj jesteś. I tu pojawia się problem, bo jak nie temu ‘ja’ to komu. Kim właściwie jesteś jeżeli nie możesz ufać swoim myślom, emocjom i przekonaniom? Łapiemy się tego wszystkiego tak kurczowo, bo bez tego tracimy poczucie siebie, ale to dobrze, bo temu i tak nie możesz zaufać. Umysł Cię zwodzi. Prawdziwe zaufanie nie jest zaufaniem do ego. To jest coś innego.
Zaufanie do siebie
Nie ma za tym godzin analiz, to nie jest coś wydumanego i intelektualnego. Nazwij to intuicją, wewnętrznym głosem, jak chcesz. Najważniejsze żebyś umiał to rozpoznać, słuchać i działać według tego. Jak to rozpoznać? Jakie ma cechy charakterystyczne ten głos na tle myśli i emocji? Przede wszystkim to jest delikatny głos, inny niż ten jazgot myśli i emocji, nie tłumaczy ani nie analizuje, jest bezpośredni, prosty, nie jest natrętny, zawiera krótki przekaz, trafia od razu w dziesiątkę po prostu jest i tyle. Ma w sobie siłę i spokój, jest stabilny. W jakiś sposób wiesz, że jest prawdziwy nawet jak mu nie ufasz ani nie działasz według niego. Ale jeżeli go słyszysz to dobrze jest mu zaufać. Bo wszystko, co pojawia się wcześniej albo później, coś co jest inne na przykład – wielogodzinne rozważania, analizy bez końca przed podjęciem jakiejś decyzji, mentalny hałas, wahania, usprawiedliwienia, tłumaczenia, racjonalizacje, niepokój – to wszystko jest produkowane przez ego. Ego tłumaczy, co można a czego nie można, co powinieneś robić a czego nie powinieneś robić. Nie powinieneś robić czegoś inaczej niż inni, nie powinieneś się wyłamywać, nie powinieneś marzyć o niektórych rzeczach, powinieneś trzymać się tego, co masz, nie powinieneś być singlem po trzydziestce, powinieneś mieć dom, żonę czy męża, dzieci i sensowną pracę. Te nasze powinności są bardzo silne, trudno się wyłamać, bo ten głos jest dominujący. Ale to nie jest prawdziwe ani autentyczne. Mimo to wcale nie te powinności są największym problemem. Problem polega na tym, że ignorujesz intuicję. Działasz według tych powinności, czasem wbrew sobie, bo nie jesteś wystarczająco świadomy głosu intuicji i jej nie ufasz. A jeżeli jej nie ufasz nie masz zdolności widzenia tych wszystkich – powinienem, nie powinienem, dobre, złe, właściwe, nieodpowiednie z perspektywy Twojej wewnętrznej mądrości. A to jest wolność. Żeby być wolnym potrzebujesz rozwijać zaufanie do samego siebie i pogłębić je na tyle, że te wszystkie wpływy zewnętrzne staną się drugorzędne względem Twojego wewnętrznego głosu. Możesz też używać tego, co na zewnątrz, nie wszystko jest złe, ale nie powinno być decydujące. Jak do tego doprowadzić? Jak pogłębić zaufanie do siebie?
Na całe szczęście nie ma do tego instrukcji. Nie powiem Ci wykonaj pięć sekretnych kroków mojej tajemnej techniki, którą Ci dzisiaj zdradzę. Taka instrukcja nie istnieje i to bardzo dobrze. Bo tu będzie chodziło o Twoje własne doświadczenie. W końcu nie będziesz słuchała czy słuchał mnie, nie będziesz też słuchał swojego mentalno-emocjonalnego jazgotu, Twoich przekonań. Twoim zadaniem będzie wsłuchać się w swój wewnętrzny głos. W siebie, na tym najbardziej mi zależy kiedy robię te filmy i dlatego w ogóle istnieje Selfmastery. Nie jestem zainteresowana tym żebyś mi ufał ani wierzył na słowo. Jestem zainteresowana tym żeby Twoje oczy zwróciły się do środka. To na pewno się nie stanie od razu. To będzie proces. Proces pełny prób i błędów. Trochę jak z każdą umiejętnością. Jak uczysz się jeździć samochodem to na początku popełniasz masę błędów. Mylisz hamulec ze sprzęgłem, wjeżdżasz na krawężniki, ścinasz zakręty, wrzucasz trzeci bieg zamiast piątego. To wszystko aż do momentu kiedy wszystko zacznie się dziać płynnie. Tak samo będziesz uczył się czemu w sobie możesz ufać a czemu nie. Metodą prób i błędów. Będziesz próbował i popełniał błędy, brał za nie odpowiedzialność, uczył się i znów próbował. Słuchanie tego głosu nie znaczy, że nigdy się nie pomylisz, bądź gotowy na błędy, może w ogóle pomylisz ten głos z czymś innym. Ale to nic. Z czasem będziesz widział coraz lepiej co jest godne zaufania w Tobie a co nie. Będziesz też widział kiedy za mocno przechylasz się w lewo albo w prawo, nauczysz się łapać balans. Będziesz eksperymentował. Spróbuj słuchać tego delikatnego głosu najpierw w drobnych sprawach. Na przykład kiedy Antek czy Kasia proponuje Ci kino. Co Ci mówi Twój wewnętrzny głos? Chcesz czy nie chcesz? Podążaj za tym głosem, bądź autentyczny. Z czasem będziesz coraz bardziej i bardziej ufał sobie nawet w sprawach typu – w którą stronę w moim życiu chcę pójść a czy b? Chcę się żenić czy wyjść za mąż czy nie? Czy to jest dobra osoba dla mnie? Kupić mieszkanie czy nie? Wziąć tą propozycję pracy czy nie? Pracować tu dalej czy sięgać po coś innego? W miarę jak coraz lepiej będziesz umiał rozróżniać czemu możesz ufać a czemu nie, życie stanie się dużo prostsze. Ale żeby tak było musisz zaufać. Nie musisz od razu podejmować życiowych decyzji w oparciu o ten głos, chodzi raczej o rozwijanie zaufania do niego stopniowo i działanie według niego a nie rzucanie się na głęboką wodę od razu. To też nie zawsze jest tak, że to jest głos, który coś Ci tam podpowiada. Czasem to jest jakieś odczucie w ciele. Twoje ciało jest świetne w wykrywaniu prawdy i fałszu. Odczujesz to kiedy zignorujesz swoją intuicję, pojawi się jakieś spięcie w ciele. Kiedy będziesz podążał za nią pojawi się więcej energii. Opadniesz trochę z sił jeżeli zrobisz coś wbrew sobie. Poczujesz różnicę natychmiast. Ale to nie będą emocje, to będzie coś głębszego. Czyli wygląda na to, że jednocześnie możemy sobie ufać i nie możemy sobie ufać. A to jak będzie zależy od tego czemu w sobie będziesz chciał zaufać. Jeżeli uznasz, że Twoje myśli i emocje są godne zaufania przygotuj się na to, że często będziesz zagubiony a Twoje życie będzie dalekie od tego jak chcesz żeby wyglądało. Jeżeli uznasz, że jednak warto zaufać intuicji i pozwolić jej się prowadzić, wszystko stanie się proste. Żeby bardziej ufać sobie potrzebujesz zacząć słuchać swojego wewnętrznego głosu i działać według niego. Potrzebujesz też sprawdzać czy to czemu ufasz nie jest przypadkiem przekradającym się gdzieś bokiem głosem ego. Przejrzeć przez mgłę identyfikowania się z myślami i emocjami i zajrzeć pod spód. Tak naprawdę nie samo ego jest problemem tylko to, że dajesz mu się zwodzić. Ego jest hałaśliwe, intensywne i zagłusza Twój własny wewnętrzny głos. Twój prawdziwy detektor prawdy. Jeżeli będziesz rozwijał zaufanie do tego głosu aż do momentu pełnego zaufania, Twoje życie stanie się łatwe, będzie swobodnie płynąć. To nie znaczy, że łatwo będzie dojść do tego momentu, ale na pewno będzie warto.
MAGDA ADAMCZYK
6 Comments
Dzień dobry Magda. Jestem pełna podziwu dla Twojej pracy i wiedzy jaka posiadasz. Jeżeli chodzi o ten temat to przyznaje,że intuicja jest moim najlepszym i wiernym przyjacielem. Nauczyłam się jej ufać. Ćwicząc takie zaufanie sprawiamy, że głos intuicji staje się coraz pewniejszy a nam z czasem coraz łatwiej jest go rozpoznać . Ale też prawdą jest, że jest to ciągły proces. Trwało to długo zanim nauczyłam się jej „słuchać” – dostrzegać jej delikatny przekaz. Popełniałam błędy dokładnie tak jak ty mówisz w swoim filmie. W jednej sprawie narobiłam sobie kłopotów bo upierałam się przez lata przy czymś co chciałam , żeby było prawdą . Ale nie było, bowiem to płynęło z ego z mojego chciejstwa. Intuicja nigdy nie wyprowadzi nas na manowce.. To jest nasze serce to jest źródło życia. I nie jest to takie proste jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Ale warto, warto pracować nad doskonaleniem siebie w słuchaniu głosu płynącego z naszego środka. Dziękuję Ci Magda za inspirację i za wszystko co dla nas robisz. Pozdrawiam Ewa
Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś o intuicji, wewnętrznym głosie i dziękuję:)
Dziekuje i pozdrawiam.Pani Magdo czy do poprzedniego odcinka o Karmie polecilaby Pani cos dobrego do poczytania ?!
Może być Bhagavad Gita – konkretnie chyba 4 rozdział o ile dobrze pamiętam i teksty buddyjskie. Rozumienie karmy w hinduizmie i buddyzmie różni się dlatego dobrze znać obie wersje.
Pozdrowienia:)
Szukałem w internecie czegoś na temat zaufania do siebie. Jak je budować. Ten materiał jest najbardziej cenny. Warto pokusić się też o przykłady jak w konkretnych, życiowych sytuacjach działa głos ego a jak intuicja. Czasem mam wrażenie, że intuicja to głos wewnętrznego ja. Mam wrażenie, że każdy człowiek nosi zapisane w sobie odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania oraz rozwiązania problemów, które go trapią. Ponadto, ma w sobie zapisaną własną drogę życiową. To jest tylko kwestia dotarcia do tego wszystkiego w sobie. Myślę, że wyciszenie, spokój pomagają skontaktować się z tym wszystkim.
Tak, też chętnie posłuchalabym przykładów wziętych z życia w tym temacie. Czy tym głosem, o którym Pani mówi jest tzw. sumienie? W moim przekonaniu jest ono bardziej obiektywne (chociaż je też trzeba kształtować, ale można też je nieczulic) niż intuicja, która kształtuje się na skutek zdobytego przez nas doświadczenia ….