Jak Trauma Wpływa Na Twój Rozwój i Co z Tym Zrobić
Raz a dobrze i raz na zawsze
Żeby uniknąć nieporozumień, od razu powiem, że nie jestem specjalistą od traumy i wszyscy wiemy, że to nie jest kanał stricte psychologiczny.Dlatego nie piszcie do mnie proszę w związku z uzdrawianiem traum. Nie jestem terapeutką a Coaching się tym nie zajmuje i nie do tego służy. Ale chcę poruszyć ten temat, bo mam dość pudrowania go rozwojem osobistym. Moim nadrzędnym celem jest sprzyjanie mojej i Twojej, całościowej integracji w rozwoju. Czemuś, co górnolotnie mogę nazwać – pełnią istnienia. A żeby to było możliwe, nie możemy pominąć faktu, że często na samym środku salonu rozwoju osobistego, żyje słoń traumy, który blokuje nam drogę. Trauma utrudnia rozwój a czasem nawet go uniemożliwia. Jest źródłem dużego, często niezrozumiałego cierpienia, które wiele osób próbuje ukoić albo omijać – szukając rozwiązań w rozwoju osobistym, ewentualnie skupiając się przesadnie na osiąganiu sukcesów zewnętrznych, w których rozwój oczywiście im pomaga. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że dla końcowych rezultatów, ma znaczenie to jakim paliwem te ambicje są zasilane. I trzeba to wziąć pod uwagę, jeżeli na tym kanale mamy zajmować się prawdziwym, głębokim rozwojem a nie po prostu ulepszaniem sobie warunków w jakich później i tak będziemy cierpieć. Kiedy mówię o prawdziwym i głębokim rozwoju, mam na myśli rozwój, który niczego nie unika, który sprzyja konfrontowaniu się z rzeczywistością a nie kreuje kolejne urojenia i miraże. Który nie składa obietnic bez pokrycia. A to oznacza, powiedzenie sobie wprost – że jeżeli używasz rozwoju osobistego, żeby rozwiązać problem traumy, zakopać go pod pieniędzmi i sukcesami, prześcignąć swój ból – to nawet nie dotykasz sedna problemu, nie mówiąc o rozwiązaniu. To jest zupełnie obok, chociaż wiem, że wydaje się, że jest inaczej. Oczywiście, że przyjemniej jest zajmować się sukcesami, celami, liczeniem pieniędzy i patrzeniem w przyszłość, ale gwarantuje Ci, że jeżeli trauma jest w tle to i tak Cię dopadnie. To jest jak Twój cień – tam gdzie Ty tam i on i nie pozbędziesz się go, szybciej przed nim uciekając. A skoro już to wiesz, to czas skończyć z uciekaniem i używaniem do tego rozwoju osobistego. Bo to w niczym nie pomoże. Nie chcę przez to powiedzieć, że rozwój napędzany traumą i sukcesy osiągane w ten sposób są bezwartościowe, absolutnie nie. Są ludzie, którzy na tym paliwie zajechali bardzo daleko. I to, co potrafili zrobić pomimo i w pewnym sensie dzięki traumie, jest czasami naprawdę godne podziwu. Ale niestety rozwój ukierunkowany na zewnętrzne osiągnięcia, kiedy w tle jest trauma, przypomina inwestowanie w bardzo drogie ubrania, kiedy Twoje ciało rozpada się na kawałki. Bez względu na to, ile złotych łańcuchów zarzucisz sobie na szyję, to nic nie zmieni na poziomie wewnętrznym. Mniej więcej tak wygląda relacja osiągnięć i traumy.
Trudno przeskoczyć nad czymś, co jest dosłownie wbite w Twoje ciało i w Twój układ nerwowy – nowym samochodem, przystojniejszym partnerem, garniturem i milionem na koncie. Trauma domaga się innego rozwiązania, które raczej Ci się nie spodoba. Ale fakt jest taki, że tego nie da się tak łatwo ominąć, obejść, przeskoczyć i po prostu o tym zapomnieć – trzeba przez to przejść. I to jest chyba sedno dzisiejszego filmu – trzeba skierować się w stronę bólu i przez niego przejść. Jeżeli naprawdę chcesz się rozwijać i cieszyć swoimi osiągnięciami a nie w kółko bandażować stare rany – albo rozwojem albo innym środkiem znieczulającym, to trzeba załatwić to raz a dobrze i raz na zawsze. Im dłużej to się ciągnie tym gorzej. Dlatego, że moim zdaniem, najwięcej problemów, przynosi nawet nie sam fakt tego, że trauma pojawiła się w Twoim życiu – chociaż to jest oczywiście trudne. Ale myślę że jeszcze gorsze są konsekwencje, które gromadzą się z czasem z powodu unikania konfrontacji z bólem traumy i uciekaniem od niego na różne sposoby – w alkohol, narkotyki, pornografię, pracę ponad siły, media społecznościowe, telefon i kto wie, co jeszcze. Krótko mówiąc w jakiś rodzaj autodestrukcji – mniej lub bardziej premiowany społecznie. Te metody znieczulania się i ich konsekwencje, nakładają się na pierwotny ból traumy, chociaż trzeba uczciwie powiedzieć, że one w danej chwili przynoszą ulgę i są skuteczne. Koją ból na chwilę, ale nigdy na zawsze. Jedyne wyjście w tej sytuacji polega na tym, żeby zrozumieć jak to wszystko działa i podjąć świadomą decyzję i pracę, związaną z włączeniem w narrację swojego życia tego, co jest związane z traumą, zamiast od niego uciekać.
A to będzie wymagało zmierzenia się z bólem i emocjami, które są związane z tymi starymi ranami. Nie ma innej drogi. Można nawet powiedzieć, że wszystkie drogi prowadzą do traumy, bo każda droga, która ma ją omijać i tak w końcu doprowadzi Cię do rozczarowania. A to, potencjalnie może doprowadzić Cię do uczciwego spotkania z traumą, z bólem i rzeczywistością. Mówię potencjalnie, bo to co z tym spotkaniem zrobisz, zależy od Ciebie. Możesz dzięki niemu realnie pogłębić swój rozwój albo zaangażować się mocniej w ucieczkę, wybierając sobie kolejną metodę albo brnąc mocniej w to, co doraźnie sprawdzało się do tej pory. Wiele osób wybiera to drugie, bo to przez jakiś czas pozwala utrzymywać ból w rozsądnej odległości, ale musisz wiedzieć, że tego w ten sposób ostatecznie nie pokonasz. I myślę, że już wystarczająco dobitnie to podkreśliłam. Ja sugeruję jednak, obejrzeć się za siebie i konkretnie zrobić to, co jest do zrobienia. Bo to samo z siebie nie zostawi Cię w spokoju. Zdecyduj – albo raz zrywasz plaster z mocno owłosionej ręki albo to się ciągnie w nieskończoność. A w takich warunkach naprawdę ciężko zbudować sobie dobre życie – dobre nie tylko zewnętrznie, ale przede wszystkim wewnętrznie. Bo dzisiaj może nie do końca wiesz dlaczego – mimo wielkich osiągnięć i obiektywnego sukcesu – wcale nie czujesz się spokojnie i bezpiecznie w świecie i w swoim ciele; dlaczego nie czujesz prawdziwego zadowolenia i spełnienia; dlaczego tak trudno być żywym, spontanicznym, swobodnym, połączonym ze sobą i ze światem. Tym, co przesłania te rzeczy i blokuje Twój rozkwit, może być i często jest trauma. Czym w ogóle jest trauma?
Czym Jest Trauma
O traumie można mówić godzinami, ale ja dzisiaj mocno uproszczę ten temat na nasze potrzeby. Jeżeli masz ochotę doczytać i dowiedzieć się więcej, pod tym nagraniem i transkrypcją na Selfmastery.pl, znajdziesz bibliografię. Bezpośredni link dodam do opisu tego filmu. Samo słowo ‘trauma’ pochodzi z języka greckiego i oznacza ‘ranę’. W tym przypadku, to jest rana psychiczna, która jest konsekwencją doświadczenia przytłaczającego stresu i która trwale zmienia psychikę i sposób funkcjonowania człowieka. Ważne jest to, żeby zrozumieć, że trauma to nie jest samo wydarzenie, które ma miejsce. Wydarzenie samo w sobie nie musi powodować traumy ani traumą nie jest. Gabor Mate mówi o tym, że trauma to jest to, co wydarza się w Tobie, w rezultacie wydarzenia w którym uczestniczysz. To jest to, jakie wnioski w rezultacie danego doświadczenia wyciągasz na poziomie układu nerwowego i pamięci emocjonalnej – na temat siebie, świata i ludzi, i przez które później filtrujesz bieżącą rzeczywistość.
Jak do powstania tej rany dochodzi? Wyobraź sobie sytuację, która zupełnie Cię zaskakuje, przeraża i przytłacza. Na przykład uczestniczysz w wypadku, widzisz czyjąś śmierć albo bezpośrednio doświadczasz jakiejś gwałtownej przemocy. W odpowiedzi na tę sytuację, Twoje ciało reaguje przygotowując się do działania i do obrony, mobilizuje wszystkie zasoby – wszystkie ręce na pokład. Ale okazuje się, że to jest sytuacja bez wyjścia, nie można nic zrobić albo to kompletnie przerasta Twoje możliwości. Nie można w żaden sposób zapobiec temu, co się dzieje. I to pomimo całej Twojej mobilizacji, dosłownie zatrzymuje Cię w miejscu. Peter Levine, mówi o tym, że to jest tak jakby w Twoim ciele jednocześnie był wciśnięty gaz i hamulec, i to do samej podłogi. Pod wpływem tego doświadczenia, dosłownie dymi się z silnika i spod opon. Twój system się załamuje, zapadasz się w sobie. Nie jesteś w stanie znieść takiego napięcia, dlatego dla bezpieczeństwa systemu, silnik się wyłącza. Zostajesz odcięty i odcięta od samego siebie, od swojego ciała, od swoich emocji, myśli i od całej sytuacji. Nazywa się to dysocjacją. Potem, pojawia się zupełna bezradność, bo jak silnik się wyłączył to już nigdzie nie pojedziesz. W wyniku tego cyklu, bardzo duża ilość energii zostaje zatrzymana w Twoim ciele i ona później będzie szukała sobie ujścia na najróżniejsze sposoby, jeżeli nic z tym, co się wydarzyło nie zrobisz z własnej woli. Ale nie będę teraz w to wnikać, bo to i tak będzie długi film. Tym czego w całym tym cyklu, który opisałam, brakuje – jest domknięcie, wyładowanie nagromadzonej energii, jakieś działanie. Mamy początek, rozwinięcie i nie ma zakończenia. Brakuje możliwości skanalizowania energii, która powstała w wyniku tej przerażającej sytuacji i mobilizacji zasobów. Ona nie została użyta w czasie reakcji a właśnie temu miała służyć. W normalnych warunkach wyglądałoby to tak: mielibyśmy jakąś sytuację, coś się dzieje; Twoje ciało natychmiast reaguje; orientujesz się w sytuacji; mobilizujesz się; działasz i w ten sposób uwalniasz energię – cykl zostaje zamknięty. Nic nie zostaje zablokowane, możesz się zrelaksować. Twój system obronny spełnił swoją rolę, był skuteczny.
W przypadku traumy wygląda to inaczej, bo Twój system obronny załamuje się pod wpływem ciężaru sytuacji. A Twoje ciało zaznacza ją sobie na czerwono, zapamiętuje ją sobie, jako lukę w tym systemie. Dlatego sygnały alarmowe nie mogą zostać wyłączone, dla nich niebezpieczna sytuacja jest ciągle żywa, nawet jeżeli w rzeczywistości skończyła się już dawno temu. Dla nich się nie skończyła, bo tego zakończenia zabrakło. I Twoje ciało od tej pory musi strzec tej luki jak źrenicy oka, żeby znów nie doszło do załamania i żeby nie wkradł się chaos. Musi to robić ze względu na Twoje bezpieczeństwo, nie może o tym tak po prostu zapomnieć, bo to jest dla niego kwestia przetrwania. Trzeba chronić to wrażliwe miejsce i gwałtownie reagować, kiedy tylko ktoś się do niego zbliży. Żeby to było potrzebny jest nieprzerwany stan podwyższonej gotowości i czujności – a to oznacza stres i lęk. Chyba nie muszę mówić jak to odbija się na zdrowiu i na codzienności. Konsekwencją jest też to, że kiedy Twoje ciało wykryje w teraźniejszości sytuację, nawet trochę, podobną do wydarzenia w trakcie którego doszło do załamania Twojego systemu obronnego, zareaguje tak samo jak w sytuacji pierwotnej, czyli przejdzie – z zadziwiającą prędkością – od pobudzenia do bezradności. Wystarczy iskra, żeby cała pętla się powtórzyła. Tutaj nie ma wyboru reakcji. Twoje ciało zrobi wszystko za Ciebie, bo kiedyś, mimo wszystko, to się jakoś sprawdziło – w końcu ciągle żyjecie. Ale myślę, że wyraźnie tutaj widać brak elastyczności i swobody w reakcji, to jest automatyczne a przez to możesz mieć poczucie, że nie masz nad sobą władzy. Nie dość, że Twoje życie kręci się wokół tej rany, bo to jest coś, co nie zostało załatwione, to jeszcze robi z Tobą, co chce. I to nie da Ci spokoju dopóki nie zostanie rozwiązane, dopóki ta luka nie zostanie usunięta. I nie jest ważne to, że pierwotne wydarzenie, miało miejsce kiedy miałeś albo miałaś 4 lata a dzisiaj masz 40. Jeżeli nie uaktualnisz systemu i nie przekonasz go, że już jest bezpiecznie, to dalej będzie działało tak samo. Peter Levine nazywa to ‘tyranią przeszłości’. Ta przeszłość będzie mocno wpływała na Twoją teraźniejszość.
Po tym, co opisałam łatwo zauważyć, że życie po takim doświadczeniu nie będzie takie samo jak wcześniej. Zaczynasz żyć w innym świecie, bo filtrujesz go przez zmieniony przez traumę układ nerwowy. Trauma rozbija ciągłość Twojego życia i oddziela Cię od Ciebie samego ze wszystkimi konsekwencjami jakie się z tym łączą. Zmienia też sposób postrzegania samego siebie, świata i innych ludzi. Zaczynasz żyć w trybie przetrwania, dochodzisz do wniosku, że świat nie jest bezpiecznym miejscem, mało tego – po traumie nie masz przekonania, że będziesz umiał i umiała poradzić sobie z zagrożeniem, bo Twoje doświadczenie mówi Ci coś innego. Kiedyś tam pojawiła się luka. Czyli wątpisz w swoje możliwości poradzenia sobie z tym, co przyjdzie. Wszystko zaczyna jawić się w ciemniejszych barwach. Połączenie tych wszystkich rzeczy, raczej nie sprzyja Twojej sprawczości, poczuciu bezpieczeństwa w świecie ani skupieniu na teraźniejszości i przyszłości. Bardzo ciężko jednocześnie – kontrolować wewnętrzny chaos, ciągle stać na straży, żyć w bieżącej chwili i planować przyszłość. To zmusza do wydatkowania nieproporcjonalnie dużej ilości energii, żeby w ogóle przebrnąć przez dzień. A wcale tak nie musi być, bo można coś z tym zrobić. Ale mam nadzieję, że teraz jasne jest to, dlaczego – miliony na koncie, piękny dom, złote łańcuchy i Bugatti w garażu, nic tak naprawdę nie zmienią. Bez względu na to, co jakiś – tak zwany człowiek sukcesu – mówi do Ciebie w Internecie.
O traumie zwykło się myśleć właśnie w taki sposób w jaki to przed chwilą opisałam. Czyli jak o konsekwencji wydarzenia, które naprawdę odbiega od normy, potencjalnie zagraża życiu człowieka i później go prześladuje. I to jest prawda, ale nie cała prawda. Definicja traumy jest dużo szersza. Niektórzy ludzie wcale nie mieli w swoim życiu jakiegoś wielkiego, gwałtownego i przytłaczającego doświadczenia, które zostawiło w nich ślad a mimo to, doświadczają podobnych skutków jak osoby, które przez coś takiego przeszły. Na co dzień żyją w lęku, niepokoju, niektóre sytuacje wywołują w nich przytłaczające emocje i powodują błyskawiczne przejście do bezradności. Mają poczucie, że świat nie jest bezpiecznym miejscem, że są odłączeni od siebie i od innych, i nie będą potrafili poradzić sobie z zagrożeniem. Dlaczego tak jest, jak to jest możliwe? Okazuje się, że w przypadku traumy nie tylko skala zdarzenia się liczy, ale też czas trwania danej sytuacji i jej powtarzalność. Właśnie dlatego to wcale nie musi być to wielkie wydarzenie, które zagraża życiu i wywołuje określone adaptacje na przyszłość, o których już mówiłam. To może być coś dużo bardziej subtelnego, zwyczajnego i powszechnego, ale kumulującego się. Wystarczą urazy emocjonalne – to może być złe traktowanie albo zaniedbanie. Na przykład zastraszanie przez rodzeństwo, rówieśników, bieda, dyskryminacja, ostre uwagi i reprymendy rodzica, zawstydzanie, brak zaspokojenia podstawowych potrzeb emocjonalnych – miłości, ciepła, kontaktu, bliskości, uwagi. I to jest coś, co może się dziać nawet w kochających rodzinach. Rodzice czasami nawet nie zdają sobie sprawy, że robią coś nie tak. W przypadku tego typu traumy, kropla drąży skałę. To jest jak śmierć od tysiąca cięć. Stopniowo następuje rozłam jaźni i relacji ze światem. Stopniowo rozmontowywane jest wewnętrzne poczucie integracji człowieka – kawałek po kawałku. Konieczność zaprzeczania sobie, tłumienia siebie w imię więzi i relacji z rodzicem. To wszystko finalnie odbiera połączenie z samym sobą, zaufanie do siebie, wpływa na postrzeganie świata jako niebezpiecznego i odbiera poczucie wartości w świecie. Nie chcę tego wprost porównywać, bo porównywanie traum nie ma większego sensu, skutki są dość podobne, ale to co wydaje mi się szczególnie niebezpieczne w przypadku tego typu traumy to to, że ona zabiera nas kawałek po kawałku i to się dzieje niepostrzeżenie. Niepostrzeżenie coś nam odbiera, ale jest mniej jasne, co się tak naprawdę zdarzyło i dlaczego, niż w przypadku tego wielkiego tragicznego wydarzenia. Dlatego osoby, które doświadczyły takiej traumy, często nawet nie myślą o swoich doświadczeniach w kategoriach czegoś negatywnego. Mówią, że miały super dzieciństwo, kochającą rodzinę i wszystko było w porządku, tylko coś z nimi jest nie tak, bo dzisiaj reagują jakoś źle. Ale jak się zacznie wnikać głębiej, to się okazuje, że ojciec pił, matki nigdy nie było i trzeba było od najmłodszych lat dbać o rodzeństwo i o dom. Ale było super. To jest właśnie to, co robi z człowiekiem trauma. Uniemożliwia mu dostrzeżenie i nazwanie po imieniu rzeczywistości. Po prostu następuje adaptacja do środowiska, które może jawić się takiej osobie jako normalne, mimo że jest zupełnie dysfunkcyjne.
Do tego wszystkiego chcę dodać jeszcze jedną rzecz. To czy dojdzie do traumy czy nie, wcale nie jest takie oczywiste – bez względu na to, co się dzieje. Wiadomo że trauma jest najbardziej destrukcyjna, kiedy dotyka małego dziecka, powtarza się, trwa latami i w dodatku krzywdę dziecku robi ktoś, kto powinien je kochać i chronić. To jest chyba najgorszy scenariusz jaki jestem w stanie sobie wyobrazić. Poza tym, to czy dojdzie do traumy czy nie, zależy od wielu rzeczy. Między innymi od jakości relacji w życiu danej osoby, od wyjściowej odporności psychicznej, od wrażliwości, temperamentu, od zdolności do regulacji emocjonalnej i od wcześniejszych doświadczeń i ich wpływu na układ nerwowy przez, który dana osoba dzisiaj filtruje rzeczywistość i swoje doświadczenia. Chcę przez to powiedzieć, że dane wydarzenie, może być traumatyczne dla mnie, ale dla Ciebie już niekoniecznie. Jak to wszystko ma się do rozwoju osobistego?
Wpływ Traumy na Twój Rozwój Osobisty
Tak jak mówiłam na początku – rozwój motywowany chęcią ucieczki przed bólem traumy, może przynieść wiele zewnętrznych rzeczy, ale nie przyniesie wewnętrznego spokoju i uzdrowienia. Chociaż paradoksalnie, może się do niego przyczynić przez doprowadzenie do rozczarowań, które mogą skłonić nas do świadomego podjęcia decyzji o tym, żeby przestać chować głowę w piasek i załatwić to raz a dobrze. Bardzo bym sobie życzyła, żeby osoby, które oglądają moje filmy, były świadome tych mechanizmów i mogły coś z tym zrobić, jeżeli tylko zechcą. Bo jak popatrzymy sobie na różne tematy związane z rozwojem osobistym, takie jak: poczucie własnej wartości; produktywność; pewność siebie; poczucie sprawczości w życiu; przekonania o sobie, o ludziach i o świecie; niezależność emocjonalną; style więzi; bycie obecnym tu i teraz; bycie atrakcyjnym; rozproszenia; zdolność do adekwatnego reagowania na różne sytuacje życiowe; prokrastynacja; perfekcjonizm; syndrom oszusta; zadowalanie innych swoim kosztem; bycie przesadnie miłym; asertywność; poczucie bezpieczeństwa w świecie; trudność w określeniu życiowego celu i brak poczucia sensu; uzależnienia; poczucie utknięcia w przeszłości; zaniedbywanie siebie; przesadne skupianie się na sobie; toksyczne zachowania i toksyczni ludzie; poczucie samotności i wyobcowania; trudność w określeniu tego kim jesteś; trudność w skoordynowaniu myślenia i odczuwania; problem z decyzyjnością; poczucie satysfakcji z życia; wypalenie zawodowe; tkwienie zbyt długo w toksycznych związkach i sytuacjach; stawianie granic; sięganie w życiu po to na czym Ci zależy; życie na swoich warunkach; określenie tego, co jest dla Ciebie ważne; zaufanie do siebie i do innych; radzenie sobie ze stresem i pewnie jeszcze wiele innych tematów – one wszystkie mogą mieć a niektóre, bez wątpienia, mają za sobą tło traumy. Dlatego czasem, żeby iść do przodu mądrzej i lżej, trzeba wrócić do przeszłości. I to nie jest żaden regres w rozwoju. Zbudowanie sobie dobrego życia jest odpowiedzią na trudną przeszłość, zgadzam się z tym, ale nie zawsze załatwia wszystko. Czasem konieczne jest usunięcie z drogi drzewa, które się na nią przewróciło, być może lata temu. Po to, żeby móc swobodniej nią jeździć i nie musieć za każdym razem wybierać dłuższej trasy, żeby ominąć przeszkodę. Obie te rzeczy są prawdziwe i z mojego doświadczenia wynika, że ich połączenie daje najlepsze rezultaty. A przez te rezultaty, rozumiem możliwość pogłębiania rozwoju na wielu poziomach, przy jak najmniejszym tarciu i przy pomocy wiedzy i narzędzi, które już masz, jeżeli od lat oglądasz ten kanał. Dopiero wtedy zobaczysz jakie to wszystko może być użyteczne i proste. Jeżeli masz coś w przeszłości z czym warto się uporać, żeby móc swobodniej zrzucać skórę w ramach kolejnych etapów Twojego rozwoju, nie ma na co czekać. Wtedy rozwój stanie się bardzo naturalny a narzędzia i wiedza przydadzą się jak nigdy. Wtedy już nie musisz nikomu udowadniać, że jesteś coś wart albo warta i potwierdzać swojego prawa do istnienia, przez wielkie cele i osiągnięcia. Bo nie jesteś ograniczony i ograniczona pozostałościami z przeszłości. To dużo zmienia – a czasami, zmienia wszystko.
Poza tym, to czego w rozwoju chciałabym uniknąć dla siebie i dla Ciebie, to traktowanie adaptacji z przeszłości, które powstały w odpowiedzi na traumatyczne doświadczenia, jak słabości z którymi trzeba się rozprawić. Nie tędy droga. Ostra dyscyplina, karanie się, wymuszanie na sobie progresu, kiedy ciąży Ci trauma, tylko powiększa cierpienie a przez to zachęca do coraz bardziej ekstremalnych form ucieczki od bólu a nie do tego, żeby rozwiązać sytuację. A to jak już wiemy, przynosi przykre konsekwencje, które tylko się kumulują. Najgorsze dla mnie jest to, że rozwój osobisty, może się do tego dokładać. Może sugerować, że jak coś nie wychodzi to pewnie dlatego, że nie starasz się wystarczająco mocno, że coś z Tobą jest nie tak, nie robisz tego, co należy, nie jesteś wystarczający i wystarczająca. Ale jak sobie przeanalizujesz dzisiejszy temat, to jasne stanie się, że to niekoniecznie jest prawda. Kiedy człowiek, który doświadczył traumy i to jest w nim ciągle żywe, tak ostro do siebie podchodzi, strzela sobie w drugie kolano. Bo nie dość, że męczy go ból traumy, to jeszcze dokłada sobie za to, że sobie z czymś nie radzi. Nie rozumiejąc, że to nie jest kwestia jego winy tylko sensownych adaptacji, które być może kiedyś uratowały mu życie. Traumy nie da się pokonać siłą woli ani karaniem siebie. Potrzeba czegoś dokładnie odwrotnego – ciekawości i współczucia. Nie da się na siłę przywrócić, rozerwanego siłą, połączenia pomiędzy Twoją głową, sercem i brzuchem. Nie da się tego też zrobić byle jak – taśmą i sznurkiem, bo to nie zadziała. Jak w takim razie to zrobić? Jak rozpoznać traumę i co z tym dalej?
Jak Rozpoznać Traumę i Co z Tym Dalej?
Traumę rozpoznasz po tym, że w najróżniejszych momentach życia, wracają do Ciebie negatywne wspomnienia, które wywołują duży niepokój w obecnej chwili. To są takie okruchy przeszłości, które wkradają się w Twoją teraźniejszość. I to mogą być jakieś emocje, obrazy, myśli, dźwięki i zapachy, które żyją swoim życiem i nie wiadomo kiedy znowu do Ciebie przyjdą. Te okruchy istnieją, bo trauma rozbija życie na kawałki, roztrzaskuje Twoje doświadczenia na oderwane od siebie fragmenty. Przez to brakuje ciągłości i dominuje chaos, który raz na jakiś czas wkrada się w Twoje obecne życie. Jeżeli tego doświadczasz to znaczy, że w Twoim układzie nerwowym, przeszłość jest ciągle żywa.
Traumę rozpoznasz też po sporych lukach w pamięci. Możesz nie za bardzo pamiętać swoje życie. Dzieje się tak, bo trauma bardzo mocno wpływa na pamięć. Historia Twojego życia po traumie, składa się z tych kawałków, o których mówiłam wcześniej. I tutaj nie ma ciągłości, brakuje dla nich kontekstu. To nie jest spójna opowieść, ona jest poszatkowana. I dopóki nic z tym nie zrobisz, dopóty będziesz przeżywać ponownie te fragmenty wspomnień, zupełnie jakby to było coś, co jest ciągle aktualne i żywe. Ale to nie będzie dla Ciebie historia, która ma początek i koniec.
Traumę rozpoznasz też po tym, że Twoje ciało odpowiada na niektóre sytuacje zupełnie nieproporcjonalną reakcją. Twój partner chce iść sam spacer do parku a dla Ciebie to od razu oznacza, że Cię nie kocha i że Cię porzuca. To nie ma nic wspólnego z aktualną rzeczywistością, ale Twoje ciało bije na alarm, bo już kiedyś czegoś podobnego doświadczyło. Może wystarczy, żeby ktoś dzisiaj podniósł na Ciebie głos a Ty kompletnie zamierasz. Twoje ciało reaguje tak samo jak wtedy kiedy krzyczał na Ciebie ojciec i miałeś albo miałaś 5 lat. I jako dorosła osoba w tej sytuacji, nie jesteś w stanie wydusić z siebie słowa, a potem oczywiście pod prysznicem przychodzą Ci do głowy najlepsze riposty i jeszcze besztasz się za to, że nie udało Ci się sensownie odpowiedzieć w tamtej chwili. Jeżeli to robisz, to jest tak jak byś znęcał i znęcała się nad tym pięcioletnim dzieckiem – i chcę Ci teraz dać chwilę, żeby dotarło do Ciebie w 100% to, co właśnie powiedziałam.
Poza tym, żeby stwierdzić na ile Twoje dzieciństwo było traumatyczne, możesz skorzystać z testu ACE. Ten test ma spore ograniczenia, ale może Ci dać ogólne pojęcie na temat tego, co Ci się przydarzyło. ACE to jest skrót od Adverse Childhood Experiences. Test składa się z 10 prostych pytań. Można go znaleźć w wielu miejscach, w opisie tego filmu zamieszczę link do jednego z nich (https://stopabusecampaign.org/take-your-ace-test/). Test jest niestety po angielsku, ale Google Tłumacz pomoże. To, co warto powiedzieć to to, że wynik powyżej 4, jest uznawany za niebezpieczny dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Co jeżeli, bez względu na metodę, rozpoznasz u siebie te rzeczy?
Pierwszym impulsem może być chęć naprawienia tego, co Twoim zdaniem nie działa. Wydaje Ci się, że Twoje ciało reaguje niewłaściwie. Ale ja chcę Ci powiedzieć, że to nie jest prawda. Twoje ciało reaguje jak najbardziej prawidłowo i to jest reakcja przyjaciela a nie wroga. Twoje ciało nie zawodzi, zawiodłoby gdyby nie reagowało. Jego zadaniem jest chronić Ciebie za wszelką cenę i dokładnie to robi. Robi to najlepiej jak umie. Co nie zmienia faktu, że te reakcje dzisiaj mogą niszczyć Ci życie. Ale dalej to nie jest powód do tego, żeby mieć pretensje do siebie, że tak te mechanizmy działają. One mają tak działać. Ale trzeba coś z tym zrobić jeżeli ma się coś zmienić, bo inaczej ta pętla będzie ciągle żywa. I to w sumie też nie jest aż takie tragiczne jak się może wydawać, bo każde uruchomienie tej reakcji otwiera Ci drzwi do tego, co zwykle jest niewidoczne a przez to daje szansę, żeby się temu przyjrzeć i coś z tym zrobić. Poza tym, jeżeli trauma jest oddzieleniem od siebie, to znaczy, że Ty ciągle tam jesteś. I możesz przywrócić to połączenie, jeżeli tylko otworzysz się na taką możliwość. Wystarczy tylko przekonać swoje ciało, że ta sytuacja z przeszłości już się skończyła, że może wyłączyć alarm, bo Ty przejmujesz stery i to jest możliwe, nawet jeżeli Twoje ciało żyje w trybie przetrwania od lat. Czyli jak do tej pory, mam same dobre wiadomości, poza tym, że będzie bolało jak cholera. Ale jeżeli to zrobisz, to spontanicznie pojawią się wszystkie części, które kiedyś zostały odcięte i zaczną współpracować ze sobą w procesie zdrowienia. Tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby stworzyć im bezpieczne warunki do tego. Celem uzdrowienia jest domknięcie cyklu reakcji, przywrócenie poczucia bezpieczeństwa w ciele, poczucia sprawczości i wewnętrznej integracja tego, co zostało rozbite. Jak to zrobić?
Jeżeli mamy do czynienia ze świeżym wydarzeniem, które było tak przytłaczające, że wywołało traumę, ważne w uzdrawianiu jest to, żeby jak najszybciej zwrócić się w stronę drugiego człowieka. Chodzi o dobre relacje i wsparcie, bo to przywraca poczucie bezpieczeństwa. Poza tym ważne jest, możliwie najszybsze, przywrócenie poczucia sprawczości, czyli na przykład wejście w zwyczajną codzienną rutynę, albo wyznaczenie sobie jakiegoś celu do którego człowiek będzie dążył i powrót do normalnego życia.
W przypadku traumy, która sączy się kropla po kropli albo takiej, która nie została przeprocesowana na świeżo, można zacząć od tego, że kiedy zauważysz, że pojawia się okruch z przeszłości albo gwałtownie na coś reagujesz – zamiast pytać się, co jest z Tobą nie tak, zastanów się nad tym – co takiego Ci się przydarzyło, że tak dzisiaj reagujesz w podobnych sytuacjach? Przed czym Twoje ciało próbuje Cię właśnie w tej chwili ochronić? Czyli chodzi o ciekawość i współczucie. Właśnie to jest potrzebne do uzdrowienia. Kiedy będziesz sobie odpowiadać na te pytania, pewnie doświadczysz masy emocji i odczuć w ciele. I teraz uwaga – zamiast nawykowo się od nich odcinać, postaraj się z nimi zostać. Jeżeli masz ścisk w żołądku – to z nim zostań, jeżeli czujesz ciężar na klatce piersiowej – to z nim zostań, jeżeli masz ścisk w gardle – to z nim zostań. Nie odwracaj od tego uwagi. Niech sobie będzie. Ale tutaj uwaga, nie chodzi o to, żeby dać się całkiem pochłonąć i przytłoczyć temu wszystkiemu. Trzeba jednocześnie zachować kontakt z chwilą obecną i czuć, żeby to Cię nie zabrało w przeszłość. A żeby to zrobić, możesz wziąć do ręki jakoś przedmiot, który będzie Cię kotwiczył w teraźniejszości i przypominał o tym, że jesteś tu i teraz i nie masz już 4 lat. Trzymaj ten przedmiot i pozwól, żeby wszystkie odczucia w cele, które masz, naturalnie się pojawiły. Zostań z nimi do momentu osłabnięcia tej reakcji. Jeżeli potrzebujesz coś zrobić fizycznie, zrób to. To wszystko pomaga domykać cykl, bo wychodzą rzeczy, które kiedyś zostały zablokowane. Może pojawić chęć na zrobienie rzeczy, które kiedyś były niemożliwe, warto z tego skorzystać. Na przykład, możesz mieć chęć coś odepchnąć, albo uderzyć w poduszkę. To może pomóc przywrócić poczucie sprawczości. Często po takim doświadczeniu, energia w ciele się przemieszcza – z klatki piersiowej do brzucha na przykład i pojawia się spokój. To akurat moje osobiste doświadczenie. Każdy pewnie będzie miał swoją wersję tego. To wszystko jest do zrobienia, ale nie będę ukrywać – to jest trudne i warto tutaj skorzystać z pomocy. Bo, żeby skutecznie móc włączyć w narrację swojego życia te okruchy przeszłości, trzeba to zrobić na wszystkich poziomach. Włączać w to systematycznie i konsekwentnie, cały system – ciało, psychikę i ducha. Zintegrować je.
Bessel van der Kolk wymienia kilka metod, które w tym mogą pomóc. Na pewno warto rozważyć psychoterapię, która pomoże Ci zmierzyć się z rzeczywistością, nazwać rzeczy po imieniu, bez zmiękczania, a to jest kluczowe w procesie uzdrawiania. Przemoc to przemoc, nadużywanie to nadużywanie. To jest ważne, bo osoby po doświadczeniach traumatycznych mają tendencję do tego, żeby nie dostrzegać swojej krzywdy, pomniejszać jej znaczenie i posługiwać się językiem, który łagodzi trudną rzeczywistość. Obecność terapeuty pomaga to dostrzec i pomaga pogodzić się z tym, że trudne rzeczy miały miejsce. Pomaga też przejść proces żałoby, który często pojawia się po zmierzeniu się z rzeczywistością. Czyli proces godzenia się z tym, co się wydarzyło a być może nie powinno; albo z tym, co się nie wydarzyło a powinno się wydarzyć. Łatwiej to przechodzić mając świadka w postaci drugiego człowieka. Tutaj też terapeuta pełni funkcję kotwiczącą w teraźniejszości o ile sam jest obecny. Myślę, że wiele osób błędnie zakłada, że w uzdrawianiu traumy chodzi o to, żeby w kółko o tym opowiadać i do tego wracać. Ale prawda jest taka, że to bywa retraumatyzujące. Chodzi raczej o to, że naprawdę łatwiej uporać się z tym wszystkim mając świadka, wypowiadając te rzeczy na głos i czując je, będąc tu i teraz w towarzystwie kogoś, przy kim czujesz się bezpiecznie i kto uszanuje wszystko, co przeżywasz. A czasami nawet, przeżywa to razem z Tobą. Nie trzeba tych opowieści ciągnąć w nieskończoność. To wszystko razem, otwiera możliwość dogłębnego zrozumienia, że to, co było kiedyś, należy do przeszłości i ciało może się uspokoić, luka w systemie bezpieczeństwa nie jest ignorowana, nie trzeba już chodzić wokół niej na palcach. Ona zostaje z grubsza załatana. Mówię z grubsza, bo to nie jest tak, że Twoje ciało nie będzie reagować, ale będzie więcej elastyczności i wolności wokół tej reakcji. Będzie jakiś wybór, który pozwoli Ci wykonać jakiś ruch. Kolejna metoda radzenia sobie z traumą to EMDR, nie będę tego teraz szczegółowo opisywać, powiem tyle, że to jest forma terapii. Jeżeli chcesz doczytać, proszę bardzo. Dobrze działa też joga, bo otwiera na to, co się dzieje w ciele. W ogóle robienie czegoś fizycznie, co sprzyja czuciu ciała, będzie korzystne, bo przywraca ten rozerwany kontakt. W ten sposób można uczyć się odczuwania. Dobrze działa też teatr. Wcielanie się w różne role, bo to wyciąga ze sztywności, daje możliwość doświadczania różnych emocji w ramach różnych ról. Działa też neurofeedback i dobrze użyte psychodeliki, które pomagają zbliżać się w miejsca, w które normalnie wolelibyśmy się nie zapuszczać, bo to nigdy nie było bezpieczne. Tak naprawdę lista metod na tym się nie kończy, każdy może znaleźć swoją metodę. Ja jestem zdania, że nawet tak powinno być i sama też tak robię w zależności od tego, co jest mi potrzebne. Dla mnie w tej chwili to oznacza na przykład – regularny kontakt z przyrodą czy zajęcia na siłowni. Ty sobie możesz stworzyć swój zestaw.
Te wszystkie metody nie mają za zadanie Cię naprawić, bo jak powiedziałam – wszystko działa prawidłowo. One mają tylko stwarzać bezpieczne warunki do uruchomienia naturalnych procesów zdrowienia z których każdy może skorzystać. Tak samo jak ciało, psychika ma swoje metody zabliźniania ran, wystarczy tylko jej w tym trochę pomóc a nie ignorować problem i zamiatać go pod dywan. Naprawdę skoro może być lżej i inaczej, to dlaczego nie. Nie ma powodu do tego, żeby jak to kiedyś ładnie ktoś powiedział – ‘biologia stała się Twoją biografią’. Nie musi tak być.
Na dzisiaj to wszystko. Jeszcze raz zapraszam na Selfmastery.pl, jeżeli chcesz sprawdzić sobie bibliografię do tego filmu. Poza tym, kolejne nagrania są dostępne do odsłuchania na platformach podcastowych. Powoli je uzupełniamy. Wszystkie linki znajdziesz w opisie tego filmu. Jeżeli masz ochotę na Coaching 1:1 ze mną, zapraszam na Selfmastery.pl. Przypominam, że subskrybenci Newslettera dostają materiały pierwsi, więc jeżeli masz ochotę dołączyć, to też zapraszam. Ostatnio odstępy między filmami są dość spore, ale chcę oficjalnie ogłosić, że pracuję nad Kursem online, niedługo opowiem o tym, co to za Kurs i będę na bieżąco informowała o postępach. A tymczasem – bardzo dziękuję, wszystkiego dobrego i do zobaczenia😊
Bibliografia:
Bessel van der Kolk – ‘Strach ucieleśniony’
Gabor Mate – ‘Kiedy ciało mówi nie’
Gabor Mate – ‘Mit normalności’
Gabor Mate – ‘Ciało a stres’
Peter Levine – ‘Obudźcie tygrysa’
Peter Levine – ‘Trauma i pamięć’
Peter Levine – ‘Uleczyć traumę’
Donald W. Winnicott – ‘Dziecko, jego rodzina i świat’
Lindsay C. Gibson – ‘Dorosłe dzieci niedojrzałych emocjonalnie rodziców’
Lindsay C. Gibson – ‘Jak wyzwolić się spod wpływu niedojrzałych emocjonalnie rodziców’
1 Comments
Bardzo rzetelnie przedstawiony problem traumy. W wielu momentach utożsamiam się z tym, co jest napisane. Aktualnie jestem w trakcie przełomu – dokopałem się do mojej traumy, ale po drodze uciekałem w uzależnienie, dzięki czemu uderzyłem o dno ze srogim przytupem. Wspomniane dno zbiegło się w czasie z ostatnim puzzlem, który wleciał do układanki o dzieciństwie kilka miesięcy temu. Mam 34 lata i od 4 lat jestem w terapii. Wcześniej często bywałem tutaj, jak i w podobnych miejscach związanych z samodoskonaleniem, przeczytałem dziesiątki książek. Wieczny brak decyzyjności, brak poczucia sprawczości, przywiązanie do bliskich i skupianie się na innych zamiast na sobie, w efekcie czego nie wiem, kim jestem i co chciałbym w życiu robić. Od zawsze ambitny i chcący się rozwijać, mający miliony pomysłów, a jednocześnie kwitnący w miejscu, jak ten ptak, co z otwartej klatki nie umiał wylecieć. Ból aktualnie jest nie do zniesienia, świadomość straconego czasu i reszty zasobów strasznie przytłacza. Praca już nie jest ciężka do zniesienia tylko sprawia wrażenie powolnego umierania. Poczucie własnej wartości zakopane gdzieś pod fundamentem piwnicy. Przełomem nazywam to, że zacząłem czuć i być tego wszystkiego świadomym, bólem natomiast jest zderzenie ze spustoszeniem, jakie trauma zrobiła w moim życiu, oraz aktualny brak wiary w to, że w życiu coś jeszcze osiągnę.
Dodam tylko jako przestrogę to, o czym Pani wspomniała – idąc 4 lata temu do terapeuty ze słowami „nie wiem, co chcę w życiu robić”, w życiu nie powiedziałbym, że znajdę się tu, gdzie jestem, i że traumą okaże się dzieciństwo. Mój mózg racjonalizował sobie to przez 4 lata, aż w końcu nie dało się już zaprzeczać.