Minimalizm
Dzisiaj temat minimalizmu. Opowiem o tym, co to takiego, o korzyściach jakie może przynieść minimalizm, o paru pułapkach i mitach jakie towarzyszą minimalizmowi i o tym jak możesz go wykorzystać w swoim życiu.
Nazwać rzeczy po imieniu
Ten temat dla mnie mocno wiąże się z filmem o telewizji, bo właściwie chodzi tu o to samo. Czyli o przywrócenie porządku pomiędzy tym, co rzeczywiście ważne a tym, co tylko się takie wydaje. Chodzi o odzyskanie naszej przestrzeni fizycznej, mentalnej, naszego czasu i naszego życia dzięki trzeźwemu spojrzeniu na to, co uznajemy za ważne. Inaczej mówiąc chodzi o przywrócenie równowagi pomiędzy tym, co rzeczywiście istotne a tym, co tylko sprawia takie wrażenie. Wszystko po to żeby móc patrzeć, widzieć i nazywać rzeczy zgodnie z tym czym rzeczywiście są i nadawać im właściwą rangę i znaczenie w naszym życiu. Żebyś mógł zamiast skupiać się na palcu, który pokazuje Księżyc zobaczyć prawdziwy Księżycu i żebyś mógł temu co ważne zrobić miejsce w Twoim umyśle, w Twoim życiu i otoczeniu, bo mam wrażenie, że tego miejsca jest mniej niż kiedykolwiek wcześniej. Dlaczego tak uważam? Bo tę przestrzeń zajmuje coś innego. Pogoń za tym, co myślimy, że jest ważne albo za tym, co ktoś inny podsuwa nam jako wartościowe i istotne. Ciągle mówi się nam jak mamy żyć, co warto mieć, co kupować, do jakiego stylu życia aspirować, jak powinien wyglądać nasz dom, nasz odpoczynek, nasze ciało, nasza rozrywka, czym powinniśmy się zajmować, czym najlepiej myć włosy, jaką elektronikę kupować. Wokół tego wszystkiego tworzona jest cała otoczka tego, co za tymi rzeczami się rzekomo kryje. Bo tak naprawdę wcale nie chodzi o rzeczy tylko o to, że one w naszym mniemaniu sprawią, że jakoś się poczujemy, jacyś się staniemy. Ale ciągle spotyka nas rozczarowanie, bo kupujemy nowe rzeczy, ale one z jakiegoś powodu nie dają nam tego czego od nich oczekujemy, przynajmniej nie na długo. Te uczucia, których jesteśmy głodni szybko mijają i pojawia się kolejne pragnienie i znów trzeba się rzucić w pogoń. To trochę tak jak byś ciągle biegał na bieżni i liczył na to, że dobiegniesz w jakieś miejsce poza siłownią. Jesteśmy nienasyceni i ten apetyt jest w nas ciągle podsycany przez nową modę, nowy model, ale rzeczy nie dają nam tego czego chcemy. Nie dają więcej satysfakcji, nie dodają wartości, nie dają spełnienia i nawet jak to wiemy to ciągle dajemy się złapać na tę samą sztuczkę. Dajemy się przekonać, że ten kolejny model na pewno spełni nasze oczekiwania i że to bardzo ważne żeby mieć jakąś konkretną rzecz, że jest niezbędna i że w ogóle warto mieć jak najwięcej rzeczy, bo to coś mówi o Tobie jako o człowieku, decyduje o hierarchii, o statusie, kojarzy się z sukcesem. Ta nadzieja, że wypełnimy pustkę w środku nigdy nie gaśnie, ale środki jakimi próbujemy wypełnić tę pustkę tylko ją potęgują z każdym kolejnym zawodem, bo – konsumpcja, rzeczy, kupowanie – nie zaspokajają głodu znaczenia ani sensu. Pomyśl o tych wszystkich rzeczach, które kupiłeś żeby wypełnić jakąś pustkę w sobie, żeby dodać sobie wartości, poczuć się ze sobą lepiej, żeby zaimponować innym, żeby zrobiły z Ciebie kogoś. Ile godzin i pracy Cię to kosztowało? I czy spełniło to Twoje oczekiwania? Czy rzecz, która miesiąc temu miała Cię uszczęśliwić rzeczywiście uszczęśliwiła? Dużo czasu i energii fizycznej, psychicznej poświęcamy rzeczom, które zawodzą nasze oczekiwania. Nie jako produkty użytkowe, chociaż to czasami też, ale głównie jako coś, co ma na stałe napełniać nas obiecanym w reklamie uczuciem.
I myślę, że oprócz oczekiwań i nadziei jest w tym jeden podstawowy kłopot, który jest fundamentem dla tych oczekiwań i nadziei – za mocno identyfikujemy się z rzeczami. Przestaliśmy rzeczy materialne traktować jak po prostu rzeczy, które mają nam służyć. Przypisujemy im symboliczne znaczenie, które dodają do nich producenci, ludzie od marketingu właśnie po to żeby przestały być tylko rzeczami i stały się nośnikami wartości, żeby niosły ze sobą przekaz, informację, która jest adresowana do określonej grupy ludzi dla których te wartości czy cechy są ważne a to wszystko po to żeby sprzedać dany produkt. Widać to wyraźnie w reklamach – batonik kojarzy się z relaksem, samochód z wolnością, telefon czy tablet z kreatywnością. W ten sposób w zależności od tego na czym nam zależy rzeczy zrastają się z nami, przynajmniej z naszym obrazem samych siebie, stają się elementem naszej tożsamości. Są tak blisko nas, że to właściwie to one mają nas a nie my je. Przez to, że są częścią nas stały się bardzo ważne, często zbyt ważne. Stałe pragnienie, niedosyt, chęć posiadania jakiejś rzeczy kompletnie czasami zaślepia ludzi. Wystarczy sobie przypomnieć sceny ze Stanów Zjednoczonych jak ludzie traktują się przy wejściu do sklepu żeby wyrwać komuś telefon, telewizor albo laptopa. Zresztą u nas też takie sceny można zobaczyć. Black Friday jest coraz popularniejszy też u nas, jest przed Świętami a w sumie sam w sobie stał się świętem, świętem zakupów. Czas się obudzić – rzeczy to tylko rzeczy a Ty to Ty, niezależnie od tego, co spece od reklamy próbują Ci wmówić. Przez to ich wmawianie coraz ciężej nam oddzielić pragnienia od potrzeb i o to im właśnie chodzi. Myślę, że mamy za dużo rzeczy bo tak naprawdę nie chcemy tylko zaspokoić naszych potrzeb, chcemy zaspokoić nasze pragnienia a to są dwie różne rzeczy. Nie mierzymy swoich potrzeb według naszych realnych potrzeb tylko na podstawie porównywania się z innymi, ze standardami zewnętrznymi i to stale obniża satysfakcję z tego, co już mamy i przez to kupujemy kolejną rzecz i tak w kółko. Wyobraź sobie, że kupiłeś sobie słuchawki i jesteś z nich zadowolony, wszystko działa, słuchasz sobie audiobooków, muzyki, podobają Ci się i spełniają swoją funkcję. Ale parę miesięcy później nagle widzisz nowy model i wszyscy w Twoim otoczeniu mają już ten nowszy model i nagle Twoje słuchawki przestają być wystarczające mimo, że zanim zobaczyłeś nowy model były dla Ciebie doskonałe i perfekcyjnie się spisywały. Kiedy tak mylisz potrzeby z pragnieniami nigdy nie będziesz zadowolony z tego, co masz. Ale żeby obudzić się z tego owczego pędu wystarczy zadać sobie parę pytań: Czy to co mam spełnia moje potrzeby? Jeżeli tak to czemu miałbym kupować coś nowego? Jak pragnienie nowych słuchawek ma się do moich potrzeb? Jak kierowanie się pragnieniami wpływa na moje życie, finanse, ilość rzeczy które mam w domu i przestrzeń, którą zajmują? Jeżeli zobaczysz sprawy takimi jakie rzeczywiście są, spojrzysz z wdzięcznością na to co masz i zdasz sobie sprawę, że to co masz Ci wystarcza. Poczujesz się wolny od wpływów, zadowolony, mniej wrażliwy na ocenę. Potrzebujemy przywrócić sprawom właściwe proporcje. Potrzebujemy zrozumieć, że rzeczy, których pragniemy nie oznaczają automatycznie więcej radości, szczęścia, czasu i satysfakcji, raczej odwrotnie. Więcej rzeczy może oznaczać większy dług, dłuższe godziny pracy a przez to pominięcie urodzin czy przedstawienia w szkole synka czy córeczki, bo ktoś na te wszystkie rzeczy musi zarobić. Produkty obiecują różne rzeczy, ale obietnic nie dotrzymują. Nie zrobią z Ciebie tego kim chcesz być, mogą w tym pomóc, ale pełnią tylko funkcję użytkową a nie wiodącą. Jeżeli chcesz być fotografem to najlepszy sprzęt automatycznie nie sprawi, że będziesz dobrym fotografem. Nowa gitara nie sprawi, że będziesz muzykiem. Nowy mocny komputer nie zrobi z Ciebie informatyka, grafika ani filmowca. Kupujemy i gromadzimy, ale to niewiele zmienia wewnątrz, nie daje stałego zadowolenia ani satysfakcji, bo te rzeczy nie od tego są, chociaż nie tracimy nadziei, że może kolejny model załatwi sprawę… Nic dziwnego, że ludzie gromadzą rzeczy zamiast sprzedawać, oddawać albo wyrzucać. Niektóre z tych rzeczy symbolizują nasze pragnienia, marzenia, aspiracje, przypominają sukcesy. Ciężko nam się rozstawać z czymś co reprezentuje nasze wymarzone ja, reprezentuje nadzieje na przyszłość, i co miało nam dać satysfakcję i szczęście i nic dziwnego, że kiedy pozbywamy się jakichś rzeczy to mamy poczucie jak byśmy pozbywali się części siebie. Ale czy naprawdę tak jest? Nie, tak nie jest. I może warto stworzyć przestrzeń, czas i energię do tego żeby zrobić miejsce na nowe możliwości? Jak ma się do tego minimalizm?
Minimalizm
Myślę, że minimalizm jest odpowiedzią na to wszystko, która ma przywrócić równowagę. Jest stylem życia, filtrem do podejmowania decyzji, sposobem myślenia, rodzajem filozofii, która ma uzdrowić naszą relację z rzeczami i osłabić identyfikację z nimi. Pomaga przejrzeć na oczy, opanować apetyt na więcej rzeczy niż potrzeba, propaguje umiar w świecie bez umiaru. Ceni przestrzeń nie tylko fizyczną, ale też mentalną w której mogą się pojawiać nowe pomysły, w której może rozkwitnąć kreatywność, spokój i właściwy porządek rzeczy. Rzeczy nie są ważniejsze od Ciebie, są tylko rzeczami, czymś czego używamy a nie czymś, co decyduje o tym kim jesteśmy. Minimalizm jest powrotem do czasów kiedy rzeczy służyły nam a nie my im. W minimalizmie chodzi o ograniczanie ilości rzeczy jakie masz – o osiągnięcie i utrzymanie stanu w którym masz nie mniej niż rzeczywiście potrzebujesz i nie więcej niż potrzebujesz. Chodzi o złoty środek o równowagę bez przechodzenia z jednego ekstremum w drugie. Dla każdego za dużo rzeczy albo za mało rzeczy będzie wyglądało inaczej, bo nie ma uniwersalnego przepisu na to jak być minimalistą. W pozbywaniu się rzeczy tak samo jak w gromadzeniu rzeczy można pójść trochę za daleko, ale nie w tym rzecz. Zbyt dużo rzeczy będzie problemem tak samo jak zbyt mało rzeczy będzie problemem. To od Ciebie zależy co chcesz w swoim życiu zachować a co uznasz za niepotrzebne. Pewnie nie potrzebujesz 60 długopisów, 40 koszul i 20 par spodni, a może potrzebujesz, bo interesujesz się modą i pisaniem i to Ci sprawia przyjemność? Tak czy inaczej zaczyna się od spojrzenia na swoje rzeczy chłodnym okiem, zobaczenia ich takimi jakie są, nie mylenia rzeczy ze sobą, nie identyfikowania się z nimi i od zerwania tej sztucznej więzi z nimi stworzonej na potrzeby sprzedaży. To oprócz uzdrowienia relacji z rzeczami będzie się wiązało z pozbyciem się części rzeczy i z uważnym i świadomym kupowaniem nowych rzeczy. Możemy sobie stworzyć 3 kategorie rzeczy, które nam w tym pomogą – rzeczy, których używasz, rzeczy piękne na które patrzenie sprawia Ci przyjemność i rzeczy, które mają dla Ciebie wartość sentymentalną. Z grubsza chodzi o zachowanie rzeczy, których używasz, pozbycie się zniszczonych rzeczy i takich, których nie używasz i które zalegają w szafach w szufladach, na biurkach. Zachowanie rzeczy, które są piękne i które mają wartość sentymentalną, ale tu też warto wybrać te najważniejsze na które lubisz patrzeć, resztę można zachować w formie zdjęć np. Rzeczy można wyrzucać, oddawać, sprzedawać – po prostu pozbyć się nadmiaru. Wszystko po to żeby odzyskać przestrzeń do życia, tworzenia, zabawy, spotkań z ludźmi i odpoczynku. To nie tylko uwalnia przestrzeń w Twoim domu, ale też przestrzeń w Twoim umyśle. Nie wiem jak Tobie, ale mi bardzo ciężko się odpoczywa i pracuje w przestrzeni przepełnionej różnymi rzeczami. To wpływa na stan mentalny. Oczyszczenie przestrzeni dodaje lekkości, ładu, pozwala skupić się na tym, co robisz, na ludziach, na sobie, na tym co ważne. Ty stajesz się centrum swojego życia, to co robisz, Twoje relacje a nie Twoje rzeczy. Co możesz na tym zyskać? Jakie są najważniejsze korzyści z minimalizmu?
Korzyści z minimalizmu
Kiedy pozbędziesz się nadmiaru rzeczy odzyskasz przestrzeń w swoim domu i życiu. Nie wiem czy zauważyłeś ile teraz jest hoteli dla rzeczy, przestrzeni self storage, bo to wszystko już nam się nie mieści w domach, garażach ani w piwnicach. Zamiast pozbywać się na stałe rzeczy, których nie używamy próbujemy znaleźć im jakąś przestrzeń. Nie zauważamy, że nawet jak znajdziemy im jakąś przestrzeń i znikną z domu to ciągle przytłaczają nas na poziomie mentalnym. Gdzieś tam jest jakiś bagaż. Minimalizm może tu pomóc, może być filtrem przy podejmowaniu Twoich decyzji odnośnie tego, co wyrzucisz, sprzedasz, oddasz i tego, czy coś kupisz czy nie. Wystarczy zadać sobie parę pytań: Czy to jest mi naprawdę potrzebne? Czy ta rzecz jest użyteczna albo piękna i czy zasługuje na miejsce w moim domu? Czy nie mam przypadkiem czegoś podobnego? Dom to Twoje królestwo i Ty decydujesz co się w nim znajdzie i co z niego zniknie. Jesteś strażnikiem swojej przestrzeni życiowej a nie marionetką w rękach ludzi od marketingu. Przynajmniej tak byłoby normalnie. Dzięki paru pytaniom nagle widzisz rzeczy przez pryzmat swoich potrzeb a nie przez filtr wykreowanych potrzeb, które mają napędzać sprzedaż. Ale minimalizm to nie tylko wyrzucanie zbędnych rzeczy, sprzedawanie ich, oddawanie, ale też zapobieganie napływowi nowych rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujesz i które tworzą bałagan. Minimalizm to mniej w każdym aspekcie życia – mniejsza garderoba, mniej mebli, mniej bibelotów, mniej przedmiotów. Im mniej przestrzeni zajmujesz tym więcej jej masz na życie. Bardzo łatwo stracić przestrzeń. Jak widzimy puste miejsce od razu chcemy je jakoś zapełnić i im więcej mamy przestrzeni tym więcej mamy rzeczy zupełnie jakby sama przestrzeń była mniej wartościowa a nie jest. Jest ograniczona i wpływa na Twój stan psychiczny, fizyczny i emocjonalny. Jak Ci się pracuje, bawi z dziećmi, je, tworzy w pokoju, w którym wszystko jest porozwalane i czujesz się przytłoczony bałaganem, który musisz posprzątać zanim do pracy usiądziesz? Dla kontrastu wyobraź sobie teraz, że masz o połowę mniej rzeczy w swoim domu – jak się czujesz? Nie wiem jak Ty, ale ja czuję więcej energii i chęci do zrobienia, stworzenia czegoś, łatwiej mi się skupić. Mniej rzeczy to mniej stresu, mniej długów, mniej zmartwień, więcej porządku, lepsze relacje i więcej zadowolenia z tego, co masz. Ile razy zdarzyło Ci się nie zaprosić przyjaciół, bo nie chciało Ci się sprzątać? Pusta przestrzeń przenosi uwagę z rzeczy na ludzi, na to co robimy, jak żyjemy, pobudza kreatywność, daje wytchnienie, pozwala złapać równowagę czyli skupia uwagę tam gdzie ona powinna być. Przestrzeń też pozwala cieszyć się rzeczami pięknymi i takimi które mają wartość sentymentalną dla nas, bo pozwala je lepiej wyeksponować. Poza tym kiedy masz mniej rzeczy i kupujesz je rzadziej możesz sobie pozwolić na jakościowo lepsze rzeczy, które będą Ci służyły latami. Jedna dobra jakościowo rzecz odpowiednio dopasowana zastąpi Ci z powodzeniem kilka tańszych, ale nie tak dobrych. Przez to, że masz mało rzeczy możesz mieć dobre rzeczy, które rzadko wymieniasz a to pozwala też zmniejszyć Twój wpływ na środowisko, bo rzeczy muszą być jakoś wyprodukowane, przetransportowane.
Minimalizm to też oszczędność czasu i pieniędzy. Mniej czasu na sprzątanie, wybieranie ubrania, mniej czasu zainwestowane w dbanie o rzeczy, bo im więcej masz rzeczy tym więcej czasu i pieniędzy kosztuje Cię dbanie o nie. Jeżeli masz w domu dużo sprzętu fotograficznego, ekranów, półek, mebli, komputerów, ubrań – to wszystko trzeba jakoś porozkładać, utrzymać w porządku, w czystości. Oprócz czasu to wymaga różnych płynów, sprayów, ściereczek, pokrowców i akcesoriów a to pieniądze. Kupujemy rzeczy, które pomagają dbać o inne rzeczy i przez to mamy jeszcze więcej rzeczy, ale mniej pieniędzy, czasu i przestrzeni. Rzeczy tak szybko wychodzą z mody, że już w momencie kiedy wychodzisz ze sklepu tyka zegar i tylko parę miesięcy dzieli Cię od nowego modelu, nowej mody. Stara rzecz jeszcze nie jest stara ani zniszczona a Ty kupujesz nową, bo jest nowa a starej nie wyrzucasz, bo jest jeszcze dobra. Masz coraz mniej przestrzeni, czasu i pieniędzy i tak rzeczy gromadzą się latami. Konsumpcja ma napędzać przemysł, produkcję, gospodarkę, ale napędza też problemy ze środowiskiem i z prawami człowieka, bo masowa produkcja jest przekierowana w regiony które mają najniższe z możliwych koszty pracy a co za tym idzie najgorsze warunki pracy. To wszystko się wiąże, kupując produkt kupujesz go z całym tym bagażem. Poza tym samo kupowanie jest coraz bardziej czasochłonne. Jest coś takiego jak paradoks wyboru. Wydaje nam się, że wybór nam służy i tak jest o ile nie jest za duży. Za duży wybór wiąże z różnymi emocjami, z niższym stopniem zadowolenia z tego, co kupujemy i z zainwestowanym w wybór czasem. Ile musisz przejść sklepów w centrum handlowym żeby znaleźć i kupić coś odpowiedniego – ile czasu to zajmuje? Może nie możesz się zdecydować? Jak już coś kupisz i później zobaczysz coś lepszego to jak się czujesz? Obfitość jest przyjemna, ale też problematyczna. Planowanie, szukanie odpowiedniej rzeczy, najlepszej oferty, zarabianie na te wszystkie rzeczy, przewożenie ich, utrzymywanie ich w czystości, chronienie przed zniszczeniem – to dodatkowa praca na pełny etat.
Minimalizm to też większa wolność też większa wolność przemieszczania się, większa mobilność. Wbrew pozorom rzeczy trzymają nas w miejscu. Gdyby ktoś dzisiaj powiedział Ci, że ma dla Ciebie idealną pracę, która spełnia wszystkie Twoje warunki to czy byłbyś w stanie spakować się w jeden dzień i wyjechać na stałe? Myślę, że sporo osób miałoby z tym kłopot, bo co zrobić z tymi wszystkimi rzeczami? Rzeczy nie powinny Cię ograniczać ani przytłaczać, powinny Ci służyć dlatego dobrze strząsnąć z siebie nadmiar.
To jest tylko kilka prostych korzyści, znalazłoby się ich dużo więcej, ale chcę też opowiedzieć trochę o pułapkach i mitach na temat minimalizmu.
Pułapki i mity
Myślę, że największym mitem na temat minimalizmy jest to, że minimalizm wymaga odmawiania sobie czegoś, co jest dla nas istotne. Tak naprawdę jeżeli czujesz, że oddając, sprzedając czy pozbywając się jakichś swoich rzeczy np. książek pozbawiasz się czegoś ważnego – nie rób tego. Nie pozbywaj się ich w imię idei minimalizmu. Nie w tym rzecz. Jeżeli uwielbiasz zapach książek, dotyk książek i sprawia Ci przyjemność patrzenie na nie to ich nie oddawaj. Nie chodzi o odebranie sobie czegoś co coś wnosi do Twojego życia, chodzi o pozbycie się nadmiaru, który niczego nie wnosi żeby stworzyć przestrzeń na to co ważne. Minimalizm współgra z optymalnymi warunkami do tego żebyś mógł obsadzić w roli głównej w swoim życiu to co rzeczywiście dla Ciebie ważne.
Myślę, że niektórzy mogą uznać minimalizm za coś w stylu ideologii z określonymi zasadami, które mówią, że trzeba się pozbyć wszystkiego. I pewnie rzeczywiście niektórzy idą dość daleko w odchudzaniu swojego życia z rzeczy, można zostać z samym materacem na środku mieszkania i z jednym ubraniem, które akurat masz na sobie, ale w minimalizmie tak naprawdę nie o to chodzi. Chodzi o proces dostosowywania ilości rzeczy do swoich realnych potrzeb. Życie w taki sposób, że masz wszystkiego tyle ile Ci potrzeba, nie mniej i nie więcej. To jest świetny sposób na to żeby czuć się dobrze w świecie w którym to nadmiar stał się warunkiem dobrego samopoczucia a w rzeczywistości jest trucizną, która udaje lekarstwo.
Częstą pułapką w jaką można wpaść próbując przywracać rzeczom właściwe miejsce w życiu jest jednorazowe usunięcie niepotrzebnych rzeczy i dokładanie nowych bez pozbywania się starych. W ten sposób znów za jakiś czas będziesz miał salon czy sypialnię pełną niepotrzebnych rzeczy. Jeden raz to za mało. To powinien być właściwie ciągły proces wybierania rzeczy, które są potrzebne, wyrzucania zniszczonych rzeczy i zapobiegania pojawianiu się nowych rzeczy, które nie są naprawdę potrzebne.
Niektórzy mylą minimalizm z brakiem bałaganu i nadmiaru rzeczy w widocznych miejscach. Myślą sobie, że wystarczy pochować rzeczy w szafie i po kłopocie. Tyle, że to nie ma sensu, bo upychając rzeczy w szafie niczego tak naprawdę nie zmieniasz. Kiedy usuwasz rzeczy pozbywasz się obciążenia mentalnego a nie pozbędziesz się go szybko zamykając drzwi od szafy zanim wszystko wypadnie. Dalej masz masę niepotrzebnych, starych i zniszczonych rzeczy. Jak w takim razie mądrze wykorzystać minimalizm w swoim życiu?
Jak wykorzystać minimalizm
Nie musisz koniecznie nazywać się minimalistą, nie musisz oddawać, sprzedawać albo wyrzucać wszystkiego i zapakować resztę rzeczy do jednego małego plecaka żeby wykorzystać minimalizm dla siebie. Po prostu przyjrzyj się swojej relacji z rzeczami, postrzegasz je jako rzeczy czy jako coś więcej? Spójrz na swoje rzeczy chłodnym okiem. Czego nie używasz od wielu lat? Co jest dziurawe i popsute? Co leży w domu na tak zwany wszelki wypadek, który jakoś nie nadchodzi od 15 lat. Odzyskaj swoją przestrzeń do życia, ułatw sobie życie. Ty sam zdecyduj jaka część tej filozofii ma potencjał żeby je ulepszyć. Podziel swoje rzeczy na 3 kategorie – rzeczy naprawdę użyteczne, ale użyteczne rzeczy to nie te, które myślisz, że się przydadzą tylko te, których naprawdę używasz; na rzeczy piękne i rzeczy, które mają wartość sentymentalną dla Ciebie – resztę usuń. W swoim domu i w swoim życiu to Ty, Twoja rodzina jesteście na pierwszym planie – nie Twoje rzeczy. Śmieci wyrzuć od razu, już samo to zwolni dużo miejsca. Wprowadź prostą zasadę – jeżeli kupujesz nową rzecz wyrzuć jedną, którą nowa rzecz zastępuje albo dwie jak to możliwe. Odchudzenie swojego życia z rzeczy będzie oznaczało dla każdego coś innego. Dla kobiet coś innego, dla mężczyzn coś innego. Dla osób z dziećmi coś innego. Jeżeli masz dzieci i dwa pokoje wypełnione wypchanymi pluszowymi zwierzakami to może czas coś z tym zrobić, bo dzieci zamiast się bawić pluszakami muszą torować sobie drogę pomiędzy nimi. Pamiętaj, że to jest proces. To, że dziś wyrzucisz dużo rzeczy nie znaczy, że to koniec. Z czasem będą nowe rzeczy do wyrzucenia, nowe rzeczy przyjdą w miejsce starych – zamiast gromadzić, pozbywaj się ich na bieżąco. Niech rzeczy, które masz mają powód do bycia w Twoim życiu i lepiej żeby to był dobry powód a nie wymówka. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz – stwórz swoją własną definicję sukcesu, który nie będzie definiowany rzeczami. Mniej naprawdę znaczy więcej.
MAGDA ADAMCZYK
5 Comments
Witaj Magda
Bardzo jestem wdzieczna za kazdy email i nowe video. Wiele ksiazek przeczytalam o rozwoju osobistym i o podobnej tematyce, sluchalam tez paru znanych mentorow, ale Twoje filmy, Twoje rady, Twoj przekaz jest tym co najlepiej odbieram i to co trafia do mojej swiadomosci a tym samym do podswiadomosci. Dziekuje Ci bardzo za Twoj wklad w moj rozwoj. Serdecznie pozdrawiam Renata z Nowego Yorku
Jednym z powodow rozpadu mojego zwiazku byl problem minimalizmu jaki ja chcialam miec , gdzie moj partner potrafil zagracic kazda wolna przestrzen i w zakupach nie mial umiaru ,,,, takze zbednych gadzetow ….
Witaj Magda
Bardzo wdzieczna za ten temat i video. Naprawdę, kiedy pozbywam się zbędnych rzeczy (rowię to regularnie) oddycha się łatwiej, czuję wolność i smak życia. Rzeczy służą dla nas, a nie odwrotnie. Dziekuje Ci bardzo. Serdecznie pozdrawiam Halyna.
Bardzo zdrowe podejście do minimalizmu:) Cieszę się, że nie było w tym artykule promowania wyzwań typu zachowaj 100 przedmiotów. Dobra jakość nagrania treściowo i technicznie.
Fajnie, że wciąż pojawiają się nawe wpisy, trzymam kciuki za dalszą pracę!
Bardzo dziękuję za to wideo i wszystkie inne również. Niektóre oglądałam kilka razy. Te proste słowa są niezwykle głębokie i prawdziwe w swej wymowie. Otwierają serce i oczy. POMAGAJĄ !