Mistrzostwo
Niezależnie od tego w czym chcesz być dobry – czy to jest biznes, relacje czy sport, istnieje uniwersalny proces, który możesz wykorzystać żeby to osiągnąć. Jeżeli zależy Ci na trwałym efekcie sprawdzi się tylko ścieżka mistrzostwa.
Ścieżka mistrzostwa może zacząć się kiedy decydujesz o tym żeby coś zmienić albo nauczyć się czegoś nowego dla mnie no to było założenie Selfmastery – nauka i praktyka – jak zrobić stronę, jak nagrać video, jak je oświetlić, jakiego sprzętu użyć, jak je edytować. Nie wiedziałam na ten temat nic i dalej mam sporo do nauczenia się. Ale nauczenie się tych rzeczy na podstawowym poziomie przyniosło mi sporo radości i zmieniło moje życie, bo pozwala dzielić się tym, co dla mnie jest najważniejsze. Wszystko to było to możliwe dzięki książce Georga Leonarda „Mastery”, którą przeczytałam już jakiś czas temu, ale zasady w niej zawarte jakiś czas wsiąkały we mnie i wpływały na to co robiłam stopniowo.
Czym jest mistrzostwo?
Istnieje uniwersalny, nawet dość naukowy proces, który pozwala Ci stać się dobrym w rzeczach, których chcesz się nauczyć.
Zwykle kiedy zaczynasz robić coś nowego albo zaczynasz się czegoś uczyć oczekujesz określonych rezultatów. Oczekujesz, że w jakimś czasie osiągniesz jakiś poziom. Tworzysz w głowie mapę oczekiwanych postępów. Może myślisz, że jak włożysz określony wysiłek to dostaniesz proporcjonalne rezultaty, że każdego dnia będziesz coraz lepiej, bo przecież wkładasz w to dużo pracy. Oczekujesz liniwego postępu, takiego jak ten:
Zawsze do przodu, zawsze do góry. Niestety…to nie ma nic wspólnego z tym co spotka Cię naprawdę. I to właśnie oczekiwanie stałego postępu spowoduje, że szybko zrezygnujesz. Procesu nauki, wprowadzania zmian, nowych elementów do Twojego życia wygląda zupełnie inaczej, wygląda bardziej jak trochę zmodyfikowane schody, jak krzywa mistrzostwa:
Zaczynasz od decyzji i to jest Twój pierwszy i najważniejszy krok do mistrzostwa, ale każdy kto miał postanowienia noworoczne wie, że to nie wystarczy. Kolejny krok – wkładasz pracę i wysiłek i dostajesz niewielki rezultat. Często tutaj kończy się postanowienie noworoczne, czasem nawet nie dochodzisz do 1 rezultatu. Jeżeli jesteś na drodze mistrzostwa to kontynuujesz – wkładasz więcej wysiłku i rezultat przychodzi po dłuższym czasie, potem znów jest okres pracy, ale nie widać rezultatów – możesz ćwiczyć, jeść zdrowo a waga ani drgnie. Wydaje Ci się, że to koniec ale kontynuujesz i i nagle skumulowany wysiłek przenosi Cię na kolejny stopień i tak w kółko.
Żeby kontynuować potrzebny Ci będzie określony sposób myślenia, który spowoduje, ze wytrwasz w czasie kiedy postęp nie będzie widoczny i to krytyczny element. Ten czas pomiędzy kolejnymi postępami George Leonard nazywa plateau – po polsku nazwałabym to okresem stabilizacji, ale stabilizacji poziomu umiejętności albo stanu nie stabilizacji rozumianej jako bezczynność. Właśnie ten moment w którym wkładasz dużo wysiłku i pracy w to żeby osiągnąć kolejny stopień wydaje się najtrudniejszy, ale tak naprawdę tam jest Twój postęp, którego jeszcze nie widać. Tam jest Twój sukces i kiedy przekroczysz punkt krytyczny skumulowana wiedza i umiejętności eksplodują, przejdziesz na kolejny poziom, potrzebujesz tylko cierpliwości i kontynuowania pracy.
Czasem możesz mieć okresy kiedy cofniesz się w procesie, a przynajmniej tak pomyślisz. Nagle okazuje się, że umiesz mniej niż Ci się wydawało. To jest naturalne i nie powinieneś się tym martwić chyba, że nie pracujesz dalej, bo wtedy na pewno nie będzie kolejnego stopnia. Kiedy jesteś w momencie stabilizacji – kiedy pracujesz i nie widzisz rezultatów przypominaj sobie, że bez plateau, nie byłoby żadnych kolejnych stopni. Te momenty spadku tempa pojawiania się rezultatów są naturalne i potrzebne, wszystko jest w porządku, a Ty znająć krzywą mistrzostwa musisz dopasować do niej swoje oczekiwania. One powinny być bardziej realistyczne i dostosowane do naturalnego rytmu, bo trzymanie się starych oczekiwań gwarantuje Ci porażkę.
Moment przechodzenia na kolejny poziom trwa chwilę a potem znów zamienia się w plateau. SEKRETEM jest to, żeby zamiast skupiać się na tym, co osiągniesz nauczyć cieszyć się czasem kiedy nie ma widocznego postępu, musisz pokochać plateau, samą aktywność, robienie tego, co jest potrzebne żeby wskoczyć na kolejny poziom i paradoksalnie tylko wtedy to się stanie naturalnie i będzie naprawdę satysfakcjonujące. Poza tym nauczenie się czegoś na dobrym poziomie i wykorzystanie tego do osiągnięcia sukcesu może zająć Ci 10 lat i w takiej perspektywie musisz patrzeć na to, co robisz teraz. Jeżeli nie nauczysz się cieszyć przebywaniem na plateau wypalisz się dużo wcześniej i sukces Cię ominie.
Sam proces musi być przyjemny żeby to, co robisz przyniosło długotrwałe rezultaty. Jeżeli zmieniasz swoją dietę i zaczynasz ćwiczyć nie rób tego czego nie znosisz i nie jedz tego co z obrzydzeniem bierzesz do ust. Pomyśl o zdrowym jedzeniu, ale takim które mógłbyś jeść do końca życia. Jeżeli nie znosisz pomarańczy to nie zmuszaj się do zjedzenia pomarańczy codziennie bo to zdrowe. W ten sposób tylko znienawidzisz zdrowy styl życia i wrócisz do starych nawyków. Wybierz sport, który lubisz, nie uprawiaj triathlonu, bo to modne albo skuteczne w odchudzaniu, jeżeli nie lubisz jeźdźić na rowerze a na widok wody Cię mdli. To się wydaje oczywiste, ale masa ludzi o tym zapomina. Pomóż sobie w osiągnięciu tego na czym Ci zależy.
4 typy anty-mistrzowskiego podejścia, które dosłownie skazują Cię na porażkę.
Trzy pochodzą z książki Georga Leonarda, jedno ode mnie – z mojego własnego doświadczenia i obserwacji:
Pierwszy typ to Dabbler, inaczej – wieczny amator. Kręci go nowość, to, że coś zaczyna, przyciąga go blask nowości i na fali tej ciekawości szybko osiąga pierwsze rezultaty. Po pierwszym boomie proces zwalnia – nadchodzi plateau i amator zaczyna mieć wątpliwości czy to praca dla niego, czy to związek dla niego czy ten sport w ogóle ma sens – tylko czeka żeby móc sobie wytłumaczyć dlaczego to wszystko nie jest dla niego i przeskoczyć do kolejnej nowej rzeczy – nowego związku, nowej pracy, nowego sportu.
Drugim anty-mistrzowskim typem jest Obsessive – nazwijmy go przesadnym entuzjastą – zaczyna się czegoś uczyć, jest po pierwszej lekcji, idzie do instruktora i wypytuje go o wszystko, co tylko może przynieść mu szybki rezultat – o listę 500 książek, dodatkowe seminaria, ćwiczy w nocy, w weekendy i na chwilę dostaje to o co mu chodzi – ma imponujący postęp, problem w tym, że spodziewa sie takiego haju cały czas. Na siłę próbuje utrzymać stały poziom ekscytacji, często chodzi na skróty żeby tylko osiągnąć efekt i nie jest w stanie znieść tego, że może go nie być. Swoje rezultaty osąga kosztem innych równie ważnych rzeczy. Długo nie da się takiego tempa wytrzymać i w końcu wszystko się załamuje.
Trzeci typ – Hacker – ja nazywam go wyrobnikiem bez ambicji. Wyrobnik osiąga jakiś poziom umiejętności i na nim zostaje. Zawsze idzie po linii najmniejszego oporu. Pracuje tylko tyle, żeby nie zostać zwolnionym i dziwi się, że nie dostaje awansu. Może być artystą, managerem albo po prostu człowiekiem, któy uznał, że wystarczy mu to co już umie do życia jakie prowadził do tej pory wiec pewnie tak zostanie i dalej też jakoś pójdzie. Nie bierze tylko pod uwagę tego, że kiedy on pozostaje niezmienny cały świat dookoła się zmienia.
Superman – Uważam, że to najbardziej niebezpieczny typ. To człowiek, który dąży do rezultatu na siłę. Niezależnie od kosztów, sygnałów z ciała, umysłu i otoczenia stara się przetrwać z dnia na dzień żeby potem móc przez chwile cieszyć się z efektu. To jest osoba, która pracuje w pracy, której nie znosi mimo, że ma migreny, bóle brzucha, bóle wszystkiego – wszystko w jej ciele buntuje się przeciwko zmuszaniu się do tego czego nie lubi, ale brnie dalej. To najniebezpieczeniejszy typ, bo prowadzi do wypalenia, depresji i chorob psychosomatycznych, bo nasze ciało i umysł to właściwie jedno.
Kim Ty jesteś w różnych sferach swojego życia? Kim jesteś w pracy? Kim jesteś w związku? Kim jesteś w domu? Kim jesteś w życiu? Warto zadać sobie te pytania, bo to może pomóc Ci zrozumieć dlaczego jakiś aspekt Twojego życia nie wygląda tak jak chcesz i pomóc Ci to zmienić.
Jak zacząć proces mistrzostwa?
Jeżeli już masz coś w czym chcesz być świetny i zależy Ci na tym żeby doskonalić swoje umiejętności w jakiejś dziedzinie, życiu emocjonalnym, seksualnym – sprawdzi się tylko ścieżka mistrzostwa. Najlepiej żeby to była naprawdę ważna rzecz, związana z tym, co Cię interesuje albo z tym co kochasz. Sama znajomość procesu mistrzostwa usunie Ci z drogi masę wątpliwości i da więcej cierpliwości. Uświadom sobie jak to będzie wyglądało i dostosuj swoje oczekiwania do tego co już wiesz. Jeżeli będziesz w momencie w którym postępu ani nie widać ani nie słychać powiedz sobie – ok, to normalne, tak to wygląda jeżeli dalej będę robić, co trzeba to dojde do kolejnego stopnia a w końcu do mojego sukcesu. Pielęgnuj swoje plateau a ono odwdzięczy Ci się stopniowym wzrostem i trwałą satysfakcję z kolejnych osiągnięć. Poza tym to wcale nie musi dotyczyć tylko nauczenia się czegoś konkretnego, to może też dotyczyć CAŁEGO Twojego życia, zrozumienia siebie i świata, akurat taki jest mój cel i cel Selfmastery – w każdym przypadku to podejście musi stać się częścią Ciebie.
4 Jeźdźców Apokalipsy
Po ograniczeniu długiej listy możliwych głownych przyczyn dla których proces mistrzostwa Ci się nie powiedzie, kluczowe są moim zdaniem te 4:
1) Masz wroga na swoim terenie którym, jesteś Ty i zjawisko homeostazy – czyli naturalnego procesu powrotu do tego, co robisz od zawsze, do stanu sprzed zmiany, co z kolei spycha Cię z drogi mistrzostwa. Nie pozbędziesz się jej, bo jest też Twoim przyjacielem, np. dzięki niej Twoje ciało utrzymuje stałą temperaturę. Sama świadomość, że masz taki mechanizm pomoże Ci zauważać, że wracasz do starych nawyków, że coraz częściej omijasz treningi albo czytasz i uczysz się coraz rzadziej.
2) Brak umiejętności utrzymania regularnej praktyki – tutaj z pomocą może Ci przyjść inna sfera życia w której powiodło Ci się zbudowanie trwałego nawyku np. ćwiczysz regularnie wieczorami co drugi dzien, albo wstajesz codziennie wcześnie rano o tej samej porze. Przypomnij sobie jak to było kiedy wprowadzałeś te elementy, jak możesz te doświdczenia wykorzystać przy wprowadzaniu nowych zmian, nowej regularnej praktyki? Możesz to poćwiczyć np. ścieląc codziennie łóżko zaraz po wstaniu, zacznij od drobnych rzeczy i na nich buduj większe.
3) Brak nawyku ciągłego uczenia się – Do momentu skończenia różnych szkół, studiów wszystko jest w porządku, rozwijamy się, bo się od nas tego wymaga. Może Ci się wydawać, że ten nawyk powinien być już w nas mocno zainstalowany, ale często skończenie studiów jest końcem nauki. Jeżeli chcesz żeby Twoje życie prowadziło do sukcesu niezależenie od Twojej definicji sukcesu, musisz zdecydować, że będziesz się uczyć do końca życia, to jest szczególnie ważne przy tempie zmian w świecie jaki nas otacza, bez tego nie będziesz w stanie działać skutecznie.
4) Oczekiwanie szybkiego sukcesu – kultura Zachodu opiera się na sukcesie instant, najlepiej byłoby wygrać na loterii i już niczym się nie martwić. Prawda jest taka, że sukces to raczej kwestia podejścia, które jest bliskie kulturze Wschodu w której mistrzostwo buduje się latami wytężonej pracy, porażkami i koncentracją na tu i teraz zamiast na tym żeby zawsze jak najszybciej dotrzeć do mety. Sztuka polega na skupieniu się na kolejnym kroku a nie na ostatecznym wielkim sukcesie, który nie jest osiągany na raz, ale jest serią mniejszych osiągnięć, które się łączą.
O mistrzostwie można mówić godzinami, ale myślę, że zamiast mówić lepiej zastanowić się jak to wszystko może pomóc Ci w Twoich sukcesach, w nauce w wychowaniu dzieci w stworzeniu i prowadzeniu firmy, w budowaniu cierpliwości, w radzeniu sobie z gniewem, z zazdrością, w pielęgnowaniu tego, co już masz? Co możesz dzisiaj zrobić z tą wiedzą żeby pozytywnie wpłynęła na Twoje życie za 5, 10 lat? Jakie zaniedbane sfery życia możesz wyciągnąć na prostą dzięki mistrzostwu – może związek, własną wiedzę, własne ciało?
Wszystko zależy od Ciebie:)