Q&A – Jak Odnaleźć Swoją Pasję, Twój Plan Rozwoju, Medytacja
Dzisiaj zrobimy sobie pierwsze Q&A, bardzo Wam dziękuję za wszystkie pytania, było ich naprawdę dużo. Na tyle dużo, że na pewno w jednym filmie nie uda mi się odpowiedzieć ani na wszystkie ani nawet na te najciekawsze, dlatego będą dwie części pytań i odpowiedzi. Dzisiaj pierwsza, za tydzień druga. Zauważyłam, że pojawiło się bardzo dużo pytań na pograniczu coachingu i terapii, te związane z terapią od razu sobie odpuścimy, bo ja jestem coachem, nie jestem terapeutą. Żeby lepiej poznać różnicę pomiędzy i coachingiem i terapią dodam w opisie link do mojego filmu ‘Coaching czy Terapia’. Ale wracając do dzisiejszego filmu i pytań. Niektóre pytania musiałam trochę skrócić, bo czytanie ich w całości razem z pełnym komentarzem zajęłoby nam więcej niż samo odpowiadanie na te pytania. Dlatego wszystkich, których komentarz trochę wykastrowałam przepraszam, ale myślę, że w dzięki temu ten film będzie bardziej użyteczny, bardziej treściwy. Chcę jeszcze dodać jedną ważną rzeczy – wszystkie odpowiedzi w tym filmie to są moje osobiste doświadczenia albo opinie dlatego trzeba brać na to poprawkę. To jest moje a nie na każdego działają te same rzeczy. Jak już mamy wstęp za sobą to zaczynamy, pierwsze pytanie zadała Angelika.
Jak odnaleźć własną pasję? (Angelika R.)
Chyba dużo osób zadaje sobie to pytanie a odpowiedź jest dość prosta. Podążaj za swoimi zainteresowaniami i przyglądaj się sobie. W co się tak naprawdę angażujesz z własnej woli? Czemu chętnie poświęcasz swój czas? Kiedy czujesz pozytywne uczucia, kiedy robisz co? Szukaj w sobie tego stanu flow, tego pozytywnego zaangażowania, szukaj pozytywnych uczuć. Co Cię interesuje? Rysowanie, pisanie, czytanie, sport, śpiew, taniec, zwierzęta? Kiedy to sobie uświadomisz, rób tego więcej, ucz się, poznaj podstawy a potem pogłębiaj wiedzę i umiejętności. Myślę, że dużo osób ma problem ze znalezieniem swojej pasji, bo ciągle szuka czegoś na zewnątrz, jakiejś rzeczy i kompletnie nie zwraca uwagi na swoje odczucia i swój poziom zaangażowania. Żeby odkryć swoją pasję trzeba się obserwować; zobaczyć, co Cię pociąga. Ale jest tu jeszcze jedna ważna rzecz – też zadbać o to żeby ta rzecz była pozytywna, bo różne rzeczy pociągają różnych ludzi. Nie zawsze te rzeczy są pozytywne, czasami są szkodliwe i patologiczne. Dlatego zwróć uwagę czy to w co się angażujesz jest pozytywne. Jeżeli tak to rozwijaj się w tym kierunku. A jeżeli już kompletnie nie wiesz, co mogłoby to być Twoją pasją i od czego zacząć, oprócz obserwowania siebie możesz sobie zrobić test osobowości, na przykład test Meyers Briggs i na podstawie opisu wybrać rzeczy, które mogłoby Cię pociągać i ich próbować. Jak nie wiesz, to po prostu zgaduj. Lepiej wybrać cokolwiek niż nic. Następne pytanie.
Jak uwolnić się od dręczących myśli […] myśli które od rana przypominają bolącą przeszłość, nienawiść do siebie smutek, żal, bezsilność? […] (Mrs Str)
Skup się na budowaniu lepszego życia dla siebie, wtedy przeszłość przestanie tak ciążyć. Skup się na tym czego chcesz. Czego chcesz w swoim życiu? Co chcesz stworzyć? Jak chcesz żeby Twoje życie wyglądało? Zamiast skupiać się na tym czego chcesz się pozbyć, skup się na tym czego rzeczywiście chcesz. Jeżeli to zrobisz i zaangażujesz się w to to nie będziesz mieć za dużo czasu ani energii na zajmowanie się przeszłością. I nie chodzi mi o ignorowanie przeszłości, ale raczej o to żeby wyciągnąć z niej lekcję i iść dalej do przodu. Przeszłość nie jest po to żeby ją rozpamiętywać i żyć nią tylko po to żeby czegoś się na niej nauczyć, upewnić się, że coś co kiedyś sprawiło nam ból już się nie powtórzy i wykorzystać to doświadczenie do budowania swojej przyszłości. Ludzie często tkwią w przeszłości, bo nie mają alternatywy. Przeszłość przestaje mieć takie znaczenie kiedy Twoje życie zaczyna wyglądać coraz lepiej, ale musisz je zacząć budować. Następne pytanie.
Czemu po kilku dniach medytacji psychicznie czuję się gorzej? (Mrs Str)
Nawiąże do poprzedniego pytania, tego o dręczących myślach i przeszłości, bo zadała je ta sama osoba, która teraz pyta o medytację. Nie ma w tym nic dziwnego, że medytując czujesz się gorzej jeżeli masz takie myśli a to dlatego, że w medytacji te bolesne myśli wychodzą na powierzchnie. Tak działa medytacja. To wszystko, co masz w podświadomości zaczyna pojawiać się w świadomości. Jeżeli w podświadomości są ukryte bolesne rzeczy to to będzie wychodziło na powierzchnię w czasie medytacji. Różnie bywa, różne rzeczy w medytacji się pojawiają, czasem to są bardzo miłe myśli a czasem bardzo niemiłe i niepokojące. Tak w medytacji odbywa się proces leczenia i oczyszczenia. To nie jest przyjemne. Nie wszyscy są w stanie zrobić to sami i znieść te myśli. Pamiętam, że kiedy zaczynałam medytować przez pierwszych parę miesięcy czułam się naprawdę fatalnie, miałam okropny nastrój, byłam nerwowa, czułam się samotna, miałam jakieś dziwne poczucie bezsensu. Miałam poczucie, że nic się nie liczy i że w sumie mogłabym nic nie robić, bo nic nie ma sensu. Ale to wszystko jest normalna sytuacja w medytacji o ile jesteśmy stabilni emocjonalnie, zdrowi emocjonalnie. Jeżeli tak jest to to nie jest groźne. Nie ma się czym przejmować, to jest normalny etap w medytacji. W medytacji też mogą się pojawiać naprawdę dziwne rzeczy. Dość często jak ktoś regularnie praktykuje pojawia się coś co nazywa się makyo. To mogą być różne złudzenia wzrokowe albo słuchowe. Niektórzy widzą Jezusa, inni Buddę, jakieś rozbłyski światła, różne rzeczy. Zrobię o tym osobny film, bo to jest bardzo ciekawe. Ale, co jest ważne to to, że nie warto takich rzeczy brać na poważnie, chociaż one jeżeli się pojawiają pokazują nam, że praktykujemy dobrze, są takim barometrem dobrej praktyki, można to tak traktować. W każdym razie makyo to nie jest nic dziwnego, to jest normalne. Z czasem te rzeczy znikają i to, że znikają świadczy o tym, że idziemy w praktyce do przodu. Czyli to jest tylko faza w której warto monitorować sobie różne swoje emocje i odczucia i pamiętać o tym, że to minie chociaż nie wiadomo jak długo potrwa. Następne pytanie od Karoliny
Jak rozpoznać moment, kiedy można już sobie „dać spokój” z rozwojem osobistym, wizytami u psychologów itp. Czy w życiu nadchodzi moment, w którym można uznać, że jest się już wystarczająco dobrym, rozwiniętym i można odpuścić i zacząć żyć bez tego ciągłego pędu do rozwoju? (Karolina J)
To ja odpowiem pytaniem na pytanie – kiedy Ty uznasz, że już jesteś wystarczająco dobra? Kiedy będzie taki moment? Dużo osób w nieskończoność próbuje się naprawiać. Nie mówię, że nie warto pracować ze sobą, ale myślę, że to wszystko sprowadza się do naszej motywacji do rozwoju. Dla większości ludzi paliwem do rozwoju jest brak i poczucie bycie niewystarczającym. Jest to jakaś motywacja, ale to jest motywacja negatywna a zawsze lepiej działa motywacja pozytywna niż negatywna. Ja proponuję trochę coś innego. Nie ma co zaprzeczać, że niektóre rzeczy mogłoby być lepsze, bo pewnie mogłyby być. Ale zamiast skupiania się na nieskończonym łataniu dziur lepiej przyjąć fakt, że te dziury istnieją i znaleźć w swoim życiu coś pozytywnego, wartego wysiłku w drodze do czego zmiany będą po prostu elementem procesu, one będą się działy naturalnie. Wiele rzeczy naturalnie się zmieni w drodze do tego na czym Ci zależy. Czyli miej w swoim życiu coś, co dawałoby Ci chęć do pozytywnych zmian, które nie wynikają z frustracji i patrzenia tylko na niedoskonałości a raczej wynikają z dążenia do czegoś ważnego. To czego chcesz będzie pewnie wymagało rozwinięcia jakichś cech i to się stanie dla Ciebie naturalnie. To będzie proces rozwoju w stronę czegoś bardziej pozytywnego niż pozbycie się kolejnej wady. W tym momencie rozwój staje się czymś przyjemniejszym. Nie jest to jeszcze ideał, ale zawsze jakiś postęp. Następne pytanie zadał LiamS
Jak pozbyć się złych przyzwyczajeń tak, by nie wracały po jakimś czasie ze wzmożoną siłą? (LiamS)
Wszystko zależy od tego jak podchodzisz do zmiany. Większość ludzi bierze na siebie za dużo na raz. Próbuje wprowadzać ogromne zmiany albo kilka zmian na raz. Jedli do tej pory same kebaby, ale od jutra będą jedli tylko sałatki. To nie zadziała. Z tego, co piszesz na moje oko wynika, że nakładasz na siebie za duże restrykcje, trzymasz się ich, trzymasz się aż w końcu tama pęka. Lepiej zacząć małymi krokami, tak małymi żeby aż wstyd było. Dobrze jest mieć realistyczny plan zmiany, wiedzę na temat zmiany. Jeżeli chcesz schudnąć to musisz coś o tym procesie wiedzieć, dobrze go zaplanować i ruszyć małymi krokami. Odrzucić najpierw jednego kebaba i zastąpić go sałatką, zamiast ciastka na deser po kebabie, weź jabłko. Takie drobne rzeczy. Najgorsze dwa błędy jakie widzę kiedy ludzie coś próbują zmienić to właśnie pójście na całego od razu w tych wszystkich zmianach i druga rzecz to kompletny brak planu na to wszystko o cierpliwości nawet nie wspomnę, bo każdy chce efektów w tydzień. Powtarzam, to jest proces a nie pudełko petard, które wystrzelasz w 5 minut i gotowe. To tak nie działa. Następne pytanie wysłał Jędrzej.
[…] Czy robić to co się kocha, czuje i co sprawia radość czy to z czego można się utrzymać? […] Być czy mieć? – tak w dużym uproszczeniu stawiam trudne pytanie:) (Jędrzej)
A może da się znaleźć jakiś sposób na robienie tego, co się kocha i utrzymywanie się z tego? Ja kocham się uczyć i czytać książki, kocham docierać do sedna rzeczy, uwielbiam głębokie rozmowy z ludźmi które do czegoś prowadzą. Wydawać by się mogło, że z czegoś takiego ciężko się będzie utrzymać a jednak znalazłam sposób. Da się. Bo tu właśnie o to chodzi, jeżeli masz to coś to zostaje Ci tylko jak. Proste pytanie. Co Cię pasjonuje? Jakie masz talenty? Jak połączysz te dwie rzeczy to co wyjdzie? W którym miejscu pasja i talenty się pokrywają? Co tam jest? Jak to już masz wymyśl albo znajdź jak najwięcej pomysłów na to na czym mógłbyś zarabiać z tego wspólnego obszaru pasji i talentu. Jak będziesz miał pomysły to zrób research, wyślij te pomysłu swoim znajomym, sprawdź, które im się podobają. Sprawdź rynek, który pomysł mógłby być dochodowy? Zadawaj pytania ludziom, czy kupili by taki produkt czy usługę. Poza tym mogę zaprosić na coaching w tym temacie żeby o tym porozmawiać, bo tu jest sporo elementów, które dobrze byłoby wziąć pod uwagę. Następne pytanie jest od Marcina.
[…] W jaki sposób (ja wiem, że to proces, który trwa i sami musimy dojść do tego, żeby stać się świadomi siebie i tego czym jesteśmy) najprościej wytłumaczyć komuś, kto żyje tylko i wyłącznie swoim ego, co to znaczy być świadomym i jak może odkryć w sobie świadomość, otworzyć swoje drzwi do tego świata. Jak to wytłumaczyć komuś żeby nie patrzył na mnie jak na człowieka który coś sobie ubzdurał i opowiada mu jakieś niestworzone rzeczy? (Marcin F.)
Skoro wiesz, że to proces i że sami musimy do pewnych rzeczy dojść czemu chcesz komukolwiek to tłumaczyć?:) Ludzie naprawdę sami do pewnych rzeczy w swoim życiu muszą dojść i przede wszystkim muszą tego chcieć. Żadne tłumaczenia nie działają u osób, które nie chcą słuchać. Możesz kogoś próbować przekonać, że coś jest dobre dla niego, ale to jest bez sensu. Lepiej zrobić coś samemu i sprawić żeby ta osoba zobaczyła zmiany i się tym zaciekawiła. Wtedy sama zapyta. Miałam taki okres w swoim życiu kiedy wszystkim dookoła mówiłam o rozwoju osobistym, o duchowości i o różnych innych rzeczach, które mnie fascynowały, ale to nie działało, dlatego dałam sobie z tym spokój. Ludzie patrzyli na mnie dziwnie. Jak ktoś zobaczy zmiany i zapyta, wtedy można coś powiedzieć, bo przynajmniej wiadomo, że jest gotowy chociaż posłuchać. Narzucanie się z takimi rzeczami zawsze spotka się z dziwnymi spojrzeniami i wcale nie to nie dziwi. I jeszcze raz Marcin.
Czy są tematy, które chciałaby Pani poruszyć, ale uznaje Pani, że jest może za wcześnie na taką wiedzę i może to być zbyt trudne do zrozumienia dla części widowni? Jeśli są takie tematy, to jakie? (Marcin F.)
Tak, są takie tematy, jest sporo takich tematów tak naprawdę. Szczególnie to są rzeczy związane z duchowością, z przebudzeniem, z ego, z duchowością zabarwioną ego, z samooszukiwaniem się, też z nauką, wiedzą konwencjonalną, z religią. Póki, co się z tym wstrzymuję. Zresztą sama, część tych tematów dopiero eksploruję i odkrywam dla siebie dlatego myślę, że jest za wcześnie. Ale jest tego naprawdę dużo. Kolejne pytanie jest od Pauliny.
Jak się cieszyć przebywając w toksycznym środowisku (np. dom, praca, znajomi)? Jak być w takich momentach uśmiechniętym kiedy wszyscy dookoła mają pretensje? (Paulina K.)
To jest tak jak byś zapytała – jak mogę iść spokojnym krokiem kiedy do mnie strzelają? Nie widzę sposobu na cieszenie się z przebywania w takim środowisku. To na Ciebie jakoś wpływa, pewnie mało pozytywnie. Trzymanie gardy bez przerwy albo przyjmowanie ciosów z zaskoczenia pewnie Cię męczy i wyczerpuje. Udawanie, że coś nas nie porusza kiedy porusza nie ma sensu. Najlepszym rozwiązaniem jest zadbanie o siebie i usunięcie się z takiego środowiska na tyle na ile to możliwe. Następne pytanie od Maestra
Pani podejście do psychodelicznych substancji i religii (to drugie, najdłużej mnie zastanawia i chciałabym zobaczyć filmik na ten temat od dłuższego czasu). (Maestro)
Psychodeliki to dla mnie droga na skróty jeżeli mówimy o rozwoju duchowym. Generalnie nie mam nic przeciwko, ale myślę, że trzeba być dobrze przygotowanym i to bez względu na to czy ktoś chcę się udać w podróż w głąb siebie czy to ma służyć terapii. Tak czy inaczej dla kogoś kto nie ma o tych rzeczach pojęcia łatwa droga może się wydawać atrakcyjna, ale dla kogoś kto wie trochę więcej zagrożenia stają się jasne. Łatwo wpaść po takim doświadczeniu w pułapkę stwierdzenia – jestem bogiem – kiedy tak naprawdę wszystko rozgrywa się na poziomie ego i to całe mistyczne przeżycie zamienia się w coś kompletnie przeciwnego. Poza tym nie mogę się pozbyć poczucia, że to jest jakiś rodzaj długu, który się zaciąga. Nie wiem dlaczego. Co do religii – bardziej od religii interesuje mnie to co jest podstawą każdej religii, bo każda tradycja mówi o tym samym tylko w inny sposób, dlatego do religii nie jestem specjalnie przywiązana. Niektórzy piszą pod filmami, że to co mówię jest takie piękne chrześcijańskie albo buddyjskie, ale dla mnie to nie jest ani takie ani takie. Staram się czytać różne rzeczy, jestem otwarta na różne rzeczy i nie zajmuję żadnej określonej pozycji. Kolejne pytanie od Sławka.
W jakim obszarze w szeroko rozumianej „pracy nad sobą”, musiała się Pani najbardziej natrudzić? (Sławomir Ch.)
To były różne rzeczy na różnych etapach tak naprawdę. Kiedy zaczynałam to męczyłam się bardzo z nawałem informacji. Nic mi się nie łączyło w całość, ale wiedziałam że w końcu to się zacznie wszystko sklejać jak będę brnęła dalej i tak też się stało. Do tego jestem już przyzwyczajona. Potem największe wyzwanie to było dostosowywanie różnych narzędzi do siebie i próbowanie różnych rzeczy. Jest tego tyle, że można się pogubić, odsiewanie diamentów z tego całego dziadostwa trochę mi zajęło. Dużo czasu męczyłam się też z medytacją. Czułam dużą niechęć do tego żeby siadać do medytacji, naprawdę dużą. Potem trudność była na styku transformacji i przejścia z pracy nad sobą do tego żeby dać sobie spokój z pracą nad sobą. Już nie pracuję nad sobą. Dużo czasu poświęcam na duchowość i czuję duże zainteresowanie tym tematem. Poza tym ogólnie mówiąc na każdym etapie, też na tym na którym jestem teraz, trudny był i jest ten moment kiedy nie wie się jeszcze, co jest czym i co będzie dalej, ale dla mnie sytuację zawsze ratowało kontynuowanie i pewnie tak też będzie teraz. I jeszcze raz Sławek.
Czy jest taki element Pani życia, w którym można powiedzieć, że homeostaza, lenistwo, prokrastynacja itd. Panią pokonały? (Sławomir Ch.)
Tak ostatecznie to nic mnie nie pokonało. Zdarza mi się czasami z czymś się cofnąć, ale nie jest to na stałe. Czasem pokonuje mnie wczesne wstawanie albo regularny trening, ale tak jak mówię to nie jest na stałe. Zwykle to tego wraca. Ogólnie to jest już bardziej uregulowane niż kiedyś, ale jak coś mnie wybije z rytmu to doświadczam trudnych powrotów. Poza tym chyba nie ma takiego obszaru. Czasem mi się nie chce robić różnych rzeczy, też nie jestem w tym wszystkim idealna, ale jestem zadowolona z tego jak jest, bo jednak przeważnie robię to co mam zrobić. Raczej czuję, że chcę te rzeczy robić niż, że muszę, mam po prostu dobre powody i to uważam za swój sukces. I jeszcze raz Sławek.
Z którego filmu jest Pani najbardziej zadowolona? Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów! (Sławomir Ch.)
I wzajemnie. Co do filmu to jestem najbardziej zadowolona z pierwszego, bo odważyłam się go opublikować chociaż wygląda jak wygląda? I na pewno nie żałuję, że to zrobiłam, na pewno nie. Kolejne pytanie.
Czy myślałaś o bliźniaczym kanale lub o serii filmów na obecnym kanale skierowanym do rodziców? Ludzie, którzy interesują się rozwojem osobistym na pewno chcieliby mieć wsparcie z Twojej strony w „wyhodowaniu” zdrowego psychicznie człowieczka (bo to cholernie ciężkie jak się okazuje). Jakie są główne błędy rodzicielstwa i jak ich unikać itp.
Główny błąd rodziców to próba hodowania. Sam język mówi sporo o intencji jak dla mnie. Rodzice powinni wskazywać drogę i wspierać naturalny rozwój dzieci, dawać im na to przestrzeń i skończyć ze swoimi pomysłami na idealne dzieci. W ogóle słowo wychowanie powinno przestać istnieć jak dla mnie. Oczywiście są pewne zasady i reguły, ale to nie jest obóz. W moim odczuciu to się powinno odbywać bardziej przez naturalne dawanie przykładu, dawanie swojego czasu, pełnej uwagi i pokazywania różnych rzeczy też konsekwencji różnych rzeczy. Dziecko nie należy do rodziców i o tym radziłabym pamiętać. Poza tym jest coś co nazywa się pozytywną dyscypliną, to mi się wydaje warte zgłębienia, też podejście Gabora Mate i Gordona Neufelda w książce ‘Więź – dlaczego rodzice powinni być ważniejsi od kolegów’. Bardzo polecam obie rzeczy. Następne pytanie od Kasi.
Jak zaplanować rozwój osobisty? Czy są jakieś kamienie milowe, które warto uwzględnić? Czego unikać, a co robić? (Kasia E.)
Myślę, że plan rozwoju powinien się odnosić do szerszego kontekstu, mam na myśli wizję. Jeżeli masz wizję na swoje życie, która chcesz zrealizować, powiedzmy, że za 20 lat chcesz żeby Twoje życie jakoś wyglądało, to siłą rzeczy z tej wizji będą wynikały cele, które musisz osiągnąć żeby ta wizja się zrealizowała a z celów będą wynikały plany i działania. Kiedy będziesz realizować swoje kolejne cele, zmienisz się, będziesz musiała przekraczać swoje granice żeby te cele móc zrealizować. To określi Twój plan. Trzeba się będzie różnych rzeczy nauczyć, w pewnym sensie stać się trochę inną osobą. Czyli Twój plan rozwoju zależy od Twojej wizji a to jest bardzo indywidulne. Dlatego plan będzie indywidualny. Większość ludzi chce tylko znaleźć lepszą pracę albo poczuć się lepiej i do tego robi plan, tak widzi rozwój i na tym się zatrzymuje, ale to nie na tym polega, przynajmniej nie dla mnie. Kiedy człowiek się nie zatrzymuje i kontynuuje to wyłaniają się różne rzeczy. Kiedy zaczynałam nigdy nie pomyślałabym, że po paru latach będę badać takie tematy jak duchowość. Mogłabym się zatrzymać na biznesie, pracuję dla siebie, jestem zadowolona, ale kontynuuję i będę kontynuowała, nie zatrzymałam się. Dlatego myślę, że częścią planu na rozwój powinna być otwartość na to co przyjdzie i gotowość do tego żeby się nie zatrzymywać. Nie wiesz czego nie wiesz dopóki się nie dowiesz a jak nie wiesz to trudno to zaplanować. I też nie ma takiej potrzeby, to się pojawia naturalnie.
MAGDA ADAMCZYK
6 Comments
Pani Magdo skoro sa dwie czesci Q&A to moze załapie sie na odp. Pytanie dotyczy perfekcjonizmu.Cały czas myslalem ze to pozytywna cecha.Dotrzymywanie slowa ,konczenie tego co sie zaczyna,bycie konsekwentnym w działaniu mimo czasami wielu przeciwnosci.,gzie wiekszosc macha rekami i odpuszcza.Tymczasem film na ten temat mnie powalił.Oczywiscie wyciagnałem wnioski z lekcji ale jakos nie moge sie z tym do konca pogodzic.Pozdrawiam
Pani Magdo !
Kolejny raz : dziękuję, dziękuję i dziękuję ! Wspaniała prelekcja. Odkąd trafiłam na Pani kanał regularnie, z każdym początkiem tygodnia, czekam na filmik.
Mimo tzw „starszego” wieku (61) cały czas korzystam z przekazywanych informacji i chłonę je jak gąbka. Okazuje się bowiem, że własny rozwój to nie kwestia wieku, tylko potrzeb. A tematy nie dezaktualizują się !
Dzisiejsze „odpowiedzi” również bardzo dużo mi dały. Pani cykl ułatwił mi pracę nad sobą w celu osiągnięcia takiego stanu, abym mogła się wreszcie skutecznie odseparować od nieciekawej przeszłości i potrafiła skupić się na tym co budujące i radosne w moim życiu. Jak pewnie każdy mam wzloty i upadki, ale generalnie nie skupiam się zbyt długo nad tymi drugimi, bo szkoda mi na to energii.
Obserwuję, że praca nad sobą i ze sobą oddziałuje również na innych, bo człowiek zmienia się w taki sposób, że otoczenia chce z nim współistnieć. To jest bardzo radosne i usuwa na bok przemyślenia, że działam egoistycznie, bo robię coś „tylko” dla siebie. Niestety kłania się tu sposób wychowania. Ale to przeszłe sprawy.
Życzę dużo zdrowia i pomyślności i oczywiście do przyszłego tygodnia !
Pozdrawiam serdecznie
„Dzieci nie należą do rodziców” – to dla mnie (dziś rodzica, a kiedyś dziecka) ciekawy temat.
Cześć Magda
Świetne pytania i świetne odpowiedzi. Pomimo tego że we wcześniejszych już filmach dajesz wiele informacji o sobie i twoim rozwoju osobistym,w tym filmie stałaś się mi jeszcze bliższa pod tym względem. Dziękuję za twoją szczerość to pomaga w pracy nad sobą i dobrze wiedzieć że rozwój nie wygląda idealnie, różowo i cacy.
Witam, jakiś czas temu trafiłam na jeden z Twoich filmików zamieszczonych na You Tube. Treść była bogata, a to jak przedstawiałaś temat docierało do mnie. Od tego czasu oglądam po jednym dziennie i zostawiam sobie czas na przemyślenia. Czytam książki, które polecasz. Bardzo mi pomagasz i bardzo Ci za to dziękuję.
Dzień dobry☀️Podzielę się z Tobą moimi przemyśleniami Magdo. Od dłuższego czasu słucham uważnie Twoich przekazów . Zaciekawiły mnie od pierwszego filmiku, który obejrzałam na YouTube . Byłam i wciąż jestem na etapie poznawania siebie, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi gdy napisze, ze mam 57 lat- tak właśnie. Nigdy wcześniej nie byłam świadoma, ze żyję w oderwaniu od własnego ja. Oczywiście gdybym miała się podzielić informacjami na temat mojego życia to lista byłaby bardzo długa a CV ciężko byłoby zamknąć na 5 stronach. Jestem matka czwórki dzieci, dorosłych ludzi i babcią pięciorga wnucząt. Wykonywałam kilka zawodów i pracowałam zawsze z dużym zaangażowaniem będąc pewną, ze to, co robię wykorzystuje moje predyspozycje i jest moim powołaniem. Dziś, mam na myśli kilka ostatnich lat po trudnych życiowych, osobistych doświadczeniach rozpoczęło nowy rozdział w moim zyciu, którego jak nigdy dotąd nie czułam tak bardzo intensywnie i świadomie. Jestem nadal w drodze i to znaczy, ze uczę się siebie i o sobie wiem coraz więcej i nadal popełniam błędy, co czyni mnie nie tylko człowiekiem ale tez szczęśliwym człowiekiem bo nadal mam wiele do poznania , uświadomienia sobie i nauczenia, pokochania …. i odkrycia. Dziekuje ogromnie za każdą myśl, która płynie z Twoich ust i Pozdrawiam cieplutko i serdecznie , Małgorzata(Goya)