Q&A – Proces Zmiany, Ego, Cierpliwość w Realizowaniu Celów
Dzisiaj drugie Q&A czyli Wasze pytania, moje odpowiedzi.
Jeszcze raz bardzo dziękuję Wam za wszystkie pytania. Od pierwszego Q&A niewiele się zmieniło, zasady będą te same – dzisiaj też niektóre pytania skróciłam z konieczności i też będę się dzieliła głównie moimi opiniami, doświadczeniem, częściowo obserwacjami i trochę też wiedzą. Dużo będzie dzisiaj o procesie zmiany, bo akurat tak się złożyło, że sporo pytań się do tego odnosi, będzie też trochę o ego, o pasji i o priorytetach. Ale zaczniemy od procesu zmiany. Pierwsze pytanie jest od Dominiki.
Proces zmian – zauważenie, akceptacja, zmiana nawyków i mechanizmów. Czy zawsze jest tak, że odczuwa się to, jak coś robionego wbrew sobie? Mówię o początkowym etapie. Nowe dobre nawyki i co dalej? (Dominika Ska)
Jak pytasz, co dalej to mam wrażenie, że nie zmieniasz tych nawyków z żadnego ważniejszego, konkretnego powodu a dobrze mieć dobry powód do zmiany, bo to, dodaje chęci i motywacji i ułatwia przełamanie oporu, wątpliwości i strachu. Bo istnieje coś takiego jak opór przed zmianą i to jest bardzo naturalne. To jest takie uczucie jakby coś Cię ciągle hamowało i rzeczywiście tak jest. Możesz nie być świadoma do końca tego, co to takiego jest, ale przeważnie to jest po prostu strach przed czymś nowym, strach przed sukcesem albo porażką, strach przed utratą poczucia bezpieczeństwa i też strach przed konfrontacją z nowym, innym ‘ja’, które rodzi się w procesie zmiany. Poza tym ten opór przed zmianą ma też związek z etapem zmiany na którym jesteś, bo zmiana jest procesem złożonym z konkretnych etapów i różne rzeczy dzieją się na różnych etapach. Mało kto w ogóle wie, że zmiana ma jakąś strukturę, przeważnie wydaje nam się czymś tajemniczym, zagadkowym, nie mamy pojęcia jak to się powinno odbywać i jakie są kolejne etapy. Trochę błądzimy w tym wszystkim, ale nie musi tak być. Możemy odzyskać trochę kontroli nad tym procesem przez lepsze zrozumienie tego jak zmiana przebiega. Istnieje model, który nam w tym pomoże, nazywa się transteoretycznym modelem zmiany. W opisie do tego filmu dodam tytuł książki w której można dokładnie o tym poczytać, tego jest za dużo żeby teraz o wszystkim mówić, ale dobrze przynajmniej wiedzieć to jakie mamy etapy zmiany. A na ten model składa się sześć etapów zmiany i na każdym etapie będziemy potrzebować innych narzędzi czy procesów zmiany, które powinny pojawić się w odpowiednim momencie żeby były postępy w zmianie. Czyli nie tylko mamy etapy zmiany, ale też na tych etapach w odpowiednich momentach powinny się wydarzyć właściwe rzeczy. Nie będę wchodzić bardzo w szczegóły opowiem tylko krótko o etapach zmiany, bo zidentyfikowanie na jakim jesteś etapie może pomóc w skutecznej zmianie. Pierwszy etap zmiany to prekontemplacja.
Prekontemplacja
To jest etap w którym człowiek kompletnie nie widzi potrzeby zmiany. Ludzie dookoła niego widzą, że ma jakiś problem, na przykład za dużo pracuje, albo za dużo pije, ale on tego nie dostrzega. Dla niego wszystko jest w porządku i wydaje mu się, że wszyscy się na niego uwzięli i zrzędzą bez powodu. Taka osoba zaprzecza, że istnieje jakikolwiek problem. Nie chce się zmieniać, ignoruje problem i robi wszystko żeby uniknąć przyjrzenia się sobie i zetknięcia się z informacjami na temat swojego problemu. I to nie jest tak, że taka osoba udaje, że nie ma problemu, ona go naprawdę nie widzi, bo na tym etapie działają bardzo silne mechanizmy obronne, które uniemożliwiają jej zobaczenie problemu. Taka osoba minimalizuje, zaprzecza, racjonalizuje, stosuje projekcję. Takie osoby często obwiniają innych o to, że są jakie są albo obwiniają geny, obwiniają i wszystko i wszystkich tylko nie patrzą na siebie. I kiedy ktoś tak robi to problem, który taka osoba ma pozostaje poza jej kontrolą a przez to towarzyszy jej poczucie niemocy i bezsilności, ale z drugiej strony uznanie sprawy za beznadziejną daje jej jakiś rodzaj komfortu. Tyle, że to niczego nie rozwiązuje. Bo zachowanie problemowe zostaje. Dopiero kiedy do takiej osoby przebije się fakt, że jej zachowanie rzeczywiście stanowi problem może przejść do kolejnego etapu zmiany. A żeby się tak stało to musi przejrzeć przez swoje mechanizmy obronne. Na etapie prekontemplacji bardzo ważne są takie procesy zmiany jak poszerzanie świadomości w związku ze swoimi mechanizmami obronnymi i też w związku z samym problemem. Ważne jest też wsparcie osób z zewnątrz, które widzą więcej niż prekonmtemplator, widzą jego mechanizmy obronne. Ale niestety często te osoby z zewnątrz swoim nastawieniem i nachalnością zamiast ułatwiać zmianę to ją utrudniają. W tej fazie chodzi o delikatne wsparcie, pokazywanie mechanizmów obronnych i uświadamianie, że jest jakiś problem, ale o tym jeszcze będę mówić dzisiaj. Kolejny etap to kontemplacja.
Kontemplacja
To jest etap w którym człowiek stwierdza, że dobrze byłoby coś pozmieniać i zastanawia się nad tym. Myśli o swoim problemie, gromadzi informacje, analizuje, zastanawia się nad zmianą, ale to jeszcze wcale nie znaczy, że się będzie zmieniał. Tutaj często człowiek już wie, co ma robić, ale nie jest gotowy żeby zacząć się zmieniać. Nie ma gotowości do tego żeby zaangażować się w zmianę. Bardzo dużo ludzi zatrzymuje się na tym etapie przez długi czas i zastępuje myśleniem przejście do kolejnego etapu. Niektórzy się latami zastanawiają, gromadzą informacje i analizują, ale nic z tego nie wynika. Czyli takie osoby koncentrują się za bardzo na problemie zamiast dać sobie jakiś czas na zapoznanie się z problemem i przejść do rozwiązań, skonstruować plan i zacząć działać. Kiedy wreszcie decydują się na to żeby podjąć jakieś kroki, kolejny naturalny etap to etap przygotowania.
Przygotowanie
Na tym etapie człowiek planuje swoje działania związane ze zmianą. Przygląda się rozwiązaniom i układa plan po prostu. Ciągle jeszcze ma jakieś wątpliwości, jest w tym wszystkim sporo obaw i strachu, ale pojawia się też nadzieja na zmianę, światełko w tunelu, dostrzega możliwość zmiany. To jest chyba najczęściej pomijany etap zmiany, bo ludzie spieszą się z działaniem, ale to jest duży błąd. Myślenie o zmianie jako o samym działaniu jest dużym uproszczeniem. Zmiana ma wiele etapów i nie da się pominąć żadnego jeżeli ma być skuteczna. Etap przygotowania się do zmiany jest kluczowy żeby uniknąć porażki. Kiedy przeskoczymy z kontemplacji prosto do działania bez żadnego przygotowania to bardzo często skończy się to porażką. I niestety dużo osób tak robi wydaje im się, że działanie jest najważniejsze. Oczywiście działanie jest potrzebne, ale to nie jest jedyny etap. Dobrze jest działać na fundamencie planu ułożonego w oparciu o wiedzę, świadomość i informacje zgromadzone na etapie kontemplacji. Poza tym na samym działaniu też zmiana się nie kończy. Tak czy inaczej, jeżeli zmiana ma być skuteczna nie możemy pominąć etapu przygotowania. Jak już mamy plan to przychodzi czas na wdrożenie go w życie, czyli etap działania.
Działanie
To jest najtrudniejszy etap zmiany. To, co zaplanowaliśmy przestaje być czymś abstrakcyjnym i ma się stać naszą rzeczywistością. Zaczynamy wdrażać nasz plan. Na tym etapie to, że się zmieniamy zaczyna być widoczne na zewnątrz. W tym sensie, że inni mogą zobaczyć, że my podejmujemy działania żeby się zmienić. Na przykład wyrzucamy słodycze z domu albo rzucamy palenie, zaczynamy biegać. Coś się dzieje. Wiele osób myśli, że to jest właśnie zmiana, ale tak naprawdę zmiana to też wcześniejsze etapy i późniejsze etapy. Nie warto tego bagatelizować. Nie warto też spieszyć się nadmiernie z działaniem i dobrze się przygotować do zmiany, ale też nie warto odwlekać zmiany w nieskończoność, bo obie strategie zaprowadzą nas donikąd. Samo działanie nie jest jeszcze zmianą, na tym etapie często pojawiają się nawroty, czyli wracamy do naszych starych zachowań i nawroty są czymś normalnym. Zmiana nie przebiega tak jak nam się wydaje czyli liniowo, zawsze do przodu. Najczęściej jest zupełnie inaczej. Często to są dwa kroki do przodu i trzy w tył, trzy do przodu i jeden w tył, dwa do przodu i jeden w tył. To, co jest bardzo ważne na tym etapie czasem chwiejnym etapie to to żeby stale budować swoje zaangażowanie w kontynuowanie działania, bo tylko to tak naprawdę doprowadzi nas do pełnej zmiany. Ważne będzie na tym etapie nagradzanie się na przykład, przeciwwarunkowanie czyli zastępowanie niezdrowych zachowań pozytywnymi zachowaniami, bardzo ważna będzie kontrola środowiska czyli na przykład wyrzucenie słodyczy czy alkoholu z domu, ważne też będą wspierające relacje. A propos wspierających relacji – to jest trudny etap nie tylko dla tego kto się zmienia, ale też dla otoczenia, dlatego potrzeba sporo wyrozumiałości i takiej wspierającej postawy mimo, że nastroje będą różne. To wszystko jest ważne i wykorzystywanie tych procesów będzie pomagało Ci działać dalej na rzecz zmiany. Kolejny etap to etap podtrzymania.
Podtrzymanie
W tym stadium chodzi o kontynuowanie działania i podtrzymywanie osiągnięć. Chodzi o budowanie nowego stylu życia tak naprawdę. To jest bardzo ważne, bo samo porzucenie jakiegoś szkodliwego zachowania nie rozwiązuje jeszcze sprawy. Stary nawyk zostawia po sobie pustkę, która musi być czymś wypełniona. Jeżeli jej niczym nie wypełnisz to zostanie coś na kształt tęsknoty za tym starym nawykiem i będzie Ci trudniej mu się opierać. On będzie miał nad Tobą ciągle odrobinę władzy jeżeli nie będzie miał żadnego zamiennika. Oczywiście najlepiej żeby to był pozytywny zamiennik. Na etapie podtrzymania ważne będą te same procesy zmiany, co na etapie działania. Tutaj jest naprawdę potrzebne silne zaangażowanie, bo etap podtrzymania to jest długi proces. A bez niego tak naprawdę nie ma zmiany. Prawie każdy zna przykład działania bez podtrzymania – te wszystkie diety cud, które działają przez 3 miesiące a potem wracamy do starych nawyków i okazuje się, że po paru miesiącach ważymy tyle samo, co przed dietą albo nawet więcej. Tak kończy się brak etapiu podtrzymania, czyli brak nowego stylu życia i funkcjonowania. Samo przejście do etapu podtrzymania nie gwarantuje nam jeszcze tego, że nie będzie nawrotu. To nie jest jeszcze ten moment. Ostatni etap zmiany to rozwiązanie.
Rozwiązanie
To jest etap w którym problem przestał już istnieć i mamy pewność, że poradzimy sobie bez groźby nawrotu. Nasze nowe zachowanie już nie wymagają od nas wysiłku, stał się czymś naturalnym i prostym. Ale to jest też kontrowersyjny etap, bo o niektórych problemach ciężko mówić, że zostały rozwiązane raz na zawsze. Takie problemy to na przykład nałogi. Tutaj zawsze już będzie trzeba zachować czujność i dbać o swoje zaangażowanie w podtrzymywanie działania i rezultatów. Prawda na temat zmiany jest taka, że na każdym etapie czekają nas jakieś wyzwania. Pojawiają się wątpliwości, nawroty, ograniczające przekonania i strach. To jest normalne. Sama świadomość etapów zmiany i tego, że to co się dzieje w trakcie może pomóc w zmianie. Najważniejsze to to żeby się nie poddawać, brać pod uwagę poszczególne etapy, nie spieszyć się z działaniem, dobrze się przygotować, ale też nie odwlekać tego działania w nieskończoność. Następne pytanie.
Jakie ćwiczenia z zakresu rozwoju osobistego wykonujesz na co dzień? Czy są takie, które są Twoją codzienną rutyną? (hondziaaa)
Nie powiedziałabym, że to są jakieś konkretne ćwiczenia tylko raczej rzeczy, które po prostu robię żeby się rozwijać, żeby ułatwić sobie pracę i życie też. Używam tego, co jest mi potrzebne i co się sprawdza, co mnie wspiera i pomaga utrzymać kurs, ale też pomaga zadbać siebie. Na przykład zawsze wieczorem planuję sobie następny dzień i planuję go wokół jednego priorytetu, czyli najpierw priorytet na dany dzień a potem całą reszta. Pilnuję też żeby plan nie był za bardzo przeładowany. To, co priorytetowe robię najpierw. Poza tym medytuję, często zapisuję rzeczy za które jestem wdzięczna, ale tak naprawdę wdzięczna a nie na siłę wdzięczna. Prowadzę też dziennik, często piszę, też dużo czytam. Sporo czasu poświęcam na refleksję, kontemplację, czasem miewam jakieś małe olśnienia, łączą mi się różne rzeczy w całość, wtedy to zapisuję od razu, bo wiem że zaraz zapomnę. To są takie drobne rzeczy. Pracuję w blokach czasowych, dbam o odpowiednie otoczenie, nagradzam się. W szerszej skali mam swoją wizję, określone wartości, cele. To samo, co robię w coachingu z Klientami robię też dla siebie. Następne pytanie jest od tommatomeiro.
Czasem w wiedzy którą przekazujesz odnajduję nadzieję, a innym razem czuję, że trafiłem w ślepą uliczkę. W Twoich filmach można usłyszeć, że obiektywnie nic nie jest ani dobre, ani złe, a wszelkie kategorie mają swój początek w ego, poza które powinniśmy wykroczyć. Tylko po co? Skoro wszelkie znaczenie czegokolwiek jest fikcyjne i tak naprawdę nie ma różnicy co zrobimy ze swoim życiem? To trochę takie błędne koło i na ten moment wydaję mi się, że dokąd bym nie zmierzał, zmierzam donikąd. A tak w ogóle – czy wykroczenie poza ego jest możliwe? Czy droga, którą proponujesz w swoich nagraniach również nie pochodzi od ego? W końcu to, o czym opowiadasz to swego rodzaju system, niczym nie różniący się od innych konstruktów ego. Albo coś w tym rozwoju osobistym nie gra, albo to ja się zaplątałem. Wolałbym, żeby to była ta druga opcja…(tommatomeiro)
To co teraz będę mówić nazwałabym naprawdę zaawansowaną odpowiedzią na Twoje pytanie. Bo prawda jest taka, że ego w ogóle nie istnieje. Istnieje tylko w naszej percepcji, ale obiektywnie rzecz biorąc nie ma czegoś takiego i nigdy nie było. Po co się o tym przekonywać? Bo brak ego to to samo, co bezwarunkowe i nieskończone szczęście, wolność i brak problemów. Ale nie da się tak naprawdę opisać tego stanu poza ego. W filmie ‘Kim jesteś?’ mówię o tym kim nie jesteśmy żeby dojść do tego kim jesteśmy. Bo kiedy wykluczymy wszystko to czym nie jesteśmy to zostanie tylko to czym jesteśmy. To się nazywa neti neti czyli z Sanskrytu ‘nie to, nie tamto’. To jest taki rodzaj analitycznej medytacji, która zamiast mówić nam bezpośrednio czym jesteśmy, mówi nam czym nie jesteśmy a przez to odkrywamy czym jesteśmy. Co do braku dobra i zła. To są kategorie stworzone przez ego. Kiedy jesteśmy w stanie bez ego to zlewamy się ze wszystkim i wtedy nie ma kategorii, bo one nie są potrzebne, stajemy się jednym ze wszystkim. I to też jest źle powiedziane, bo nigdy nie było wielości, zawsze było tylko jedno, ale to są właśnie ograniczenia języka. No, ale dobrze – kiedy wszystko jest jednym, nie ma doświadczającego i widzimy wyraźnie, że wszyscy jesteśmy ulepieni z tego samego złota, które jest tylko uformowane na różne sposoby, to pytanie czy wtedy potrzebujemy rozróżniania dobra od zła? Bo skoro wszystko jest nami to czy rzeczywiście mamy ochotę krzywdzić kogokolwiek albo cokolwiek skoro postrzegamy wszystko jako część siebie? Nie wydaje mi się, bo to jest trochę tak jakbyś wziął nóż i sam sobie ucinał rękę. Wtedy zasady przestają mieć sens, pewne zachowania stają się naturalne. Na tym poziomie nie ma dobra i zła. Co innego jeżeli powiesz ego, że nie ma zła ani dobra, wtedy świat spłonie, bo nie będzie zasad, bo będzie można wszystko. Czyli na pewnym poziomie zasady są potrzebne na innym nie. To dotyczy też filmów. Na różnych poziomach jest potrzeba różnego rodzaju informacji, stąd czasami wrażenie chaosu albo sprzecznych informacji nawet. Jeden film może dotyczyć produktywności i brania odpowiedzialności a drugi tego, że nie mamy nad niczym kontroli. To są dwa różne poziomy. A sam fakt, że mówimy tutaj o ego i o tym, że ego nie istnieje jest po prostu wstępem do tego żeby się temu przyjrzeć, więc nie wiem czy proponuję jakiś system, bo to jest raczej koniec systemu. Następne pytanie jest od Tomka.
Proszę powiedz parę słów o wymianie – co Tobie daje prowadzenie tego kanału, co Tobie dajemy My? (Tomek Wu!)
Prowadzenie tego kanału daje mi impuls do ciągłego rozwoju i eksplorowania nowych tematów. Dzięki temu bardzo dużo się uczę, pojawiają mi się nowe przemyślenia, nowe wnioski. Rozwijam się szybciej. Co Wy mi dajecie? Radość, że z tego korzystacie. Niektórzy naprawdę wiele zmienili przez ten kanał a przede wszystkim przez swój wysiłek i pracę. Poza tym ja nie oczekuję niczego konkretnego od Was. Po prostu się cieszę i tyle. Trzy następne pytania są od Marcina.
Cześć Magdo:) od ponad roku oglądam Twoje filmy i wiele pomogły mi uporządkować w czasie chaosu jak i pokoju ducha. Korzystając z dzisiejszej możliwości, chciałbym zapytać czy warto żyć z pasji? Czy warto dobierać partnera o podobnym systemie życia – porządki itp. i czy warto pomagać ludziom na siłę w momentach kiedy są uparci a wiemy, że np. dieta szkodzi ich zdrowiu? Pozdrawiam Cię i wszystkich widzów, ciepło. (Marcin)
Czy warto żyć z pasji? Można na to patrzeć z dwóch stron. Z jednej strony warto, bo to jest rewelacyjne uczucie kiedy można na co dzień robić to, co się lubi. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że jeżeli przekroczymy granicę zaangażowania w swoją pasję i będziemy 24 godziny na dobę o tym myśleć i nad tym pracować to może się okazać, że pasja zamienia się w ciężką pracę, która nas wyczerpuje. Moje zdanie jest takie – przy zachowaniu zdrowych granic, co jest trudne jak praca jest pasją, warto żyć z pasji, zdecydowanie. Co do partnera myślę, że warto dobierać partnera o podobnym, może nie tyle systemie życia ile systemie wartości. Jeżeli podobne rzeczy są dla ludzi ważne to łatwiej się dogadać, co nie znaczy, że macie być identyczni. I ostatnie pytanie – czy warto pomagać ludziom na siłę? Nie, na siłę nie warto. I jak wrócimy sobie do procesu zmiany i do pierwszego etapu prekontemplacji to łatwo zobaczyć czemu nie warto. Mamy do czynienia z prekontemplatorem czyli z osobą, która nie widzi potrzeby zmiany. I najgorsze, co można zrobić to przymuszać taką osobę do działania, ciągle jej zrzędzić i upominać. To tylko pogarsza sprawę. Co warto robić? Warto delikatnie zwracać uwagę na zachowanie problemowe, zaoferować wsparcie, uświadamiać mechanizmy obronne, dostarczać informacji o problemie. Ważne jest cierpliwe wsparcie i postawa aktywna, zauważanie, nie poddawanie się i cierpliwość, ale nic na siłę. Wszystko delikatnie, co nie oznacza bierności.
Priorytety… wybór tych spraw, tych rzeczy do zrobienia, które powinnam wykonać jako pierwsze, powinnam się na nich skupić by zbliżyć się do celu (Marta S.)
A jaki jest cel? Bo priorytety zależą od celu. Jeżeli Twój najważniejszy cel to teraz znalezienie nowej pracy to priorytetem będzie np. wysłanie 5 CV codziennie. Są też rzeczy, które są standardowo ważne dla naszego dobrego funkcjonowania – jedzenie, ćwiczenia, sen itd. one też są ważne. Czyli to są rzeczy ważne a niepilne i warto żeby o nie dbać. Ale żeby to wszystko nabrało sensu, warto mieć kontekst z którego cele, plany i działania wynikają, mowa o wizji. Wizja ułatwia wybór celów, to z kolei ułatwia planowanie a planowanie ułatwia działania. Generalnie dobrze jest planować wokół swoich priorytetów. To co najważniejsze idzie pierwsze. Cała reszta powinna być do tego doklejona. Przynajmniej ja tak robię i się sprawdza. Można też użyć matrycy Eisenhowera żeby ułatwić sobie porządkowanie różnych zadań. Jest dużo narzędzi do tego. Następne pytanie jest od Filipa.
Jak to jest w życiu, że człowiek wie, co powinien robić praktycznie i zna teorię danej sytuacji a mimo wszystko tak nie robi. Czym to jest uwarunkowane ?(Filip P.)
Znowu odwołam się do procesu zmiany. Wygląda mi to na utknięcie na etapie kontemplacji. Niby wszystko wiem, ale nie jestem gotowy do zmiany. Warto tutaj zaaplikować sobie myślenie o konsekwencjach braku zmiany, bo takie wzbudzenie emocji w sobie przepycha nas do etapu przygotowania. Ale nie chodzi mi o wzbudzenie lęku tylko emocji, które konstruktywnie pomogą Ci przejść do etapu przygotowania. Poza tym generalnie zmianie towarzyszy dużo obaw, jest tu sporo oporu, którego możemy nie być nawet świadomi. Boimy się porażki, odejścia od tego, co znane, pojawia się strach przed nowy, utratą poczucia bezpieczeństwa, bo nie wiadomo jak to będzie a to jak jest teraz jest pewne i w jakimś sensie bezpieczne. Niekoniecznie dobre, ale jednak bezpieczne. Poza tym zmiana wiąże się z naruszeniem naszej tożsamości. Stajemy się kimś innym. Z powodu tego wszystkiego ludzie latami się nie zmieniają. Czekają na jakiś cud albo liczą na to, że przyjdzie jeszcze taki moment w którym wszystko samo się rozwiąże albo czekają na idealną chwilę na zmianę, która jakoś nie bardzo chce nadejść. Dlatego jak już masz przeanalizowany problem to skup się na rozwiązaniach i planowaniu a nie od razu na działaniu. Ułóż plan. Poza tym dużo sprzecznych sił w nas działa, chcemy iść do dentysty i jednocześnie nie chcemy, dużo elementów musi się tutaj zgrać, dlatego czasem to jest takie trudne. Następne pytanie jest od Adama.
Ja mam trudne pytanie. Nieraz mówisz, że nie potrzeba nam do szczęścia drugiego człowieka, że należy to znaleźć w sobie. A ja mam wrażenie, że to tylko próba racjonalizacji samotności, bo chyba człowiekowi potrzeba kogoś. Przynajmniej większości ludzi.(Adam B.)
Myślę, że dużo osób interpretuje to co mówię w bardzo czarno-biały sposób. Czyli albo kogoś rozpaczliwie potrzebuję do szczęścia albo nikogo nie potrzebuję i sama sobie ze wszystkim radzę i dbam o swoje szczęścia, ale jestem samotna. Nie o takie spojrzenie mi chodzi kiedy mówię o tym, że drugi człowiek nie da nam szczęścia ani spełnienia. Chodzi mi raczej o to, że dobrze jest budować swoje życie samemu dla siebie nie licząc na to, że przyjdzie ktoś i sprawi, że będziemy szczęśliwi. Bo tak się nie stanie. To znaczy tylko tyle, żeby nie oczekiwać od ludzi czegoś czego oni nam dać nie mogą, bo dużo osób zawodzi się w relacjach w ten sposób i te relacja zamieniają się przez to w piekło. To też nie oznacza, że mamy być sami do momentu aż wszystko będzie idealnie. Można sobie spokojnie budować relację i budować też swoje życie. Nie widzę problemu. Nie propaguję ani samotności do grobowej deski ani przyklejania się do kogoś. Chodzi mi o coś pomiędzy, czyli zdrową relację opartą na dawaniu, na miłości, ale bez zależności emocjonalnej. Dlatego tak podkreślam branie odpowiedzialności za swoją sytuację bez oczekiwania, że ktoś za nas zajmie się naszym życiem.
Jak wyjść z impasu w działaniu? Ewentualnie – cierpliwość i strach w fazie plateau. Mnie to interesuje :)(Gabriela K)
Mnie też to interesuje a rozwiązanie jest proste, trzeba po prostu kontynuować. Ważne jest to żeby lubić proces w którym się jest, bo jeżeli nie lubisz procesu to będziesz liczyć na ciągłe skoki i postępy i będziesz się zniechęcać w fazie stagnacji. Proces mistrzostwa nie jest liniowy, to są okresy intensywnej pracy, których efektem jest postęp i wyższy poziom. Poza tym tak naprawdę stagnacja, której doświadczasz jest tylko pozorna, to tutaj dzieje się rozwój. Sama świadomość tego, że każda czynność, każda rzecz, którą robimy w tej fazie składa się na kolejny skok na wyższy poziom, powinna być pomocna. Plateau to jest najważniejsza część procesu. Skoki są tylko efektem wysiłku włożonego w tych fazach pozornej stagnacji. Bez tego te skoki umiejętności nie byłyby możliwe. To że zmiany nie widać nie znaczy, że rzeczy się nie posuwają do przodu i nie idą do przodu. To wszystko jest ważne. To jest jak z etapem kontemplacji i przygotowania. To, że tego nie widać, nie znaczy, że to nie jest zmiana.
MAGDA ADAMCZYK
5 Comments
Witam Pani Magdo. Od kilku tygodni słucham Pani kanału na YT. Bardzo mnie to uspokaja za co jestem Pani wdzięczny, mam 47 lat i życie w całkowitej ruinie. Szczerze mówiąc milo jest słyszeć od kogoś tak inteligentnego jak Pani że wielu ludzi myśli tak jak ja (o sobie) a juz myślałem że jestem nienormalny. Pani wykłady są bardzo fajne ot tak poprostu. Serdecznie pozdrawiam i życzę sukcesów
Tak, Ciebie nie można czytać czarno – biało .
Jestem daltonistką ….
Magda, w przystępny i jednocześnie ogromnie wymagający sposób pokazujesz mi kolory.
Może wyjdzie mi z tego jakaś fajna życiowo tęcza ?
Dziękuję
Wszystkich nas serdecznie pozdrawiam, szczególnie na ten szczególny czas… Miejmy jasno w sercach i dzięki Magdzie też – coraz jaśniej w głowach
Maja
Dziękuję Magda za to co robisz i jak to robisz. Jak mam słabszy dzień, nie mogę do czegoś zmotywować się włączam jedno z Twoich nagrań, zawsze pomaga i biorę się do działania. Konkretnie i w przystępnej formie poruszasz niełatwe zagadnienia i w cudowny sposób rozjaśniasz i porządkujesz. Daje mi to spokój, układa myśli, mobilizuje. Życzę Tobie wszystkiego co najlepsze, wielu sukcesów i pomyślności w Twoich planach.
Witam Cie Magdo i witam wszystkich Selfmasterowiczow….slucham twoich wykladow od przeszlo roku, przerobilam wszystkie filmiki, ogromna wiekszosc z nim wiecej niz raz… albo i wiele razy…..Choc cale dorosle zycie czytam o rozwoju, ksiazek mam cale mnostwo (polecam Wayne W.. Dyer „Pokochaj siebie” oraz „Kieruj swoim zyciem), to jednak dopiero twoj coaching „uporzadkowal” mnie ostatecznie !
Piekny jezyk, chce sie Ciebie sluchac, poukladane, jasne, bardzo interesujace i tak wiele wyjasniajace przekazy…..chcialoby sie dziekowac co tydzien ! Zycze tobie Magdo a przy tym i nam wszystkim dalszego dochodzenia do tych wszystkich zyciowych madrosci…radosnego przed bozonarodzeniowego czasu !
Pozdrowienia dla wszystkich Selfmasterowiczow
Alicja P.
Jestem w szoku. Nie sądziłam, że proces zmiany to uczestnictwo w takich etapach a tym bardziej nie byłam świadoma, że każdy z tych etapów jest taki ważny i nie mniej ważny od samego działania. Czuję jakby wiedza w tym temacie dała mi przyzwolenie na coś co tliło się we mnie od dawna. Przyzwolenia na procesy inne niż samo działanie, bez poczucia winy marnotrawienia czasu, na pogratulowanie sobie kolejnego kroku w procesie, mimo że do celu jeszcze daleko. Od dziecka uczona systemu: albo wygram albo przegram. Od młodych lat powielany schemat w pracy: albo mam wyniki albo ich nie mam. Albo zwycięstwo albo porażka. A to tak naprawdę bzdura prowadząca jedynie do depresji. Dziękuję za ten wpis. Naprawdę dziękuję! :))