To Poprawi Twoje Relacje
Cześć, jestem Magda z Selfmaster.pl, dzisiaj prosty wzór na dobre relacje.
To o czym dzisiaj opowiem będzie dla niektórych czymś zupełnie naturalnym, a dla innych czymś odkrywczym i porządkującym. Tak czy inaczej myślę, że warto zastanowić się głębiej nad tematem relacji, ze względu na ich duży wpływ na nasze życie. Tym bardziej, że w ramach branży rozwoju osobistego, relacje nabrały szczególnego znaczenia i stały się czymś postrzeganym jako jeden z najważniejszych elementów wsparcia w rozwoju i w realizowaniu celów. I patrząc właśnie przez ten filtr, coraz częściej oceniamy jakość a nawet zasadność naszych relacji. Generalnie w rozwoju liczymy na życzliwe wsparcie ludzi z naszego otoczenia a kiedy tego wsparcia nie dostajemy, czasem stosujemy radykalne rozwiązania. Wiele osób ma bardzo czarno-białe podejście do relacji w tym kontekście, to jest coś na zasadzie – jesteś ze mną albo przeciwko mnie i nie ma za bardzo nic pomiędzy. Ja chcę dzisiaj trochę ten temat złagodzić i nadać mu inne zabarwienie, bo mam wrażenie, że to zabrnęło trochę za daleko.
Często mówi się o tym, że jeżeli jakieś relacje Ci nie służą, nie są dla dobre, nie są dla Ciebie wspierające we wszystkim, co robisz, to należy z nich zrezygnować i odciąć je zupełnie, bo one będą dla Ciebie tylko obciążeniem. I nieważne czy to są rodzice czy koleżanka. Równolegle do tego wszystkiego, prześladuje nas fala depresji, braku poczucia sensu i samotności z powodu braku głębokich i bliskich relacji. Z powodu braku kontaktu i prawdziwej więzi z innymi ludźmi. I to nie jest wcale tylko kwestia krajobrazu po pandemii, chociaż to na pewno nie pomogło. Ale myślę, że to jest raczej kwestia obrazu współczesnego społeczeństwa cyfrowego i przeniesienia lwiej części naszych kontaktów do przestrzeni wirtualnej. To wszystko razem powoduje, że nasze kontakty z innymi ludźmi i relacje, mocno bardzo zubożały. Myślę, że w związku z tym warto jeszcze raz przemyśleć nasze podejście do relacji i przyjrzeć się skutkom tych ostrych podziałów, które czasem nam przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Skutki są takie, że stajemy się coraz bardziej samotni i odcięci. Krąg osób jaki nas otacza staje coraz węższy i coraz bardziej hermetyczny. Skupiony głównie na tym, żeby służył naszym celom i planom. Żeby był wspierający w ramach tego, co zamierzamy. I zasadniczo nie ma w tym nic złego, ale pytanie czy to naprawdę jest aż tak pomocne jak nam się wydaje? Po dłuższym czasie zastanawiania się nad tym, nie mam dzisiaj takiego przekonania. Nie wiem jak Ty, ale ja nie chcę być otoczona przez krąg potakiwaczy i ludzi z którymi rozmawiam tylko na jeden temat. Ludźmi którzy we wszystkim się ze mną zgadzają. Chcę móc podyskutować o różnych tematach i tym, co myślę z kimś, kto ma swoją opinię, wnosi coś do rozmowy, nie boi się wyrazić swojego zdania nawet jeżeli ono jest inne niż moje. Chcę przez to powiedzieć, że to, że ktoś bezkrytycznie i bezwarunkowo nie wspiera wszystkich Twoich pomysłów, nie musi od razu automatycznie oznaczać, że jest przeciwko Tobie. To jedna rzecz. Druga jest taka, że relacje nie służą tylko do tego, żeby wspierać Cię w rozwoju. Warto mieć różne relacje. Warto mieć wokół siebie ludzi z którymi można pójść do teatru, do kina, zrobić sobie piknik, pożartować i się pośmiać. A nie w kółko rozmawiać o celach, o rozwoju i o wielkich wizjach. A to oznacza, że może warto przestać oceniać relacje tak jednowymiarowo i patrzeć na nie aż tak ostro i kategorycznie. Dobrze byłoby zastanowić się jak to rozwiązać inaczej. Tak, żeby nie ucierpiały ani Twoje cele i rozwój ani Twoje zdrowie psychiczne. Chodzi po prostu o to, żeby zachować jakąś różnorodność w tych relacjach.
Oczywiście dla dobra swoich celów i zdrowia psychicznego, warto wyrzucić ze swojego życia osoby skrajnie toksyczne. O ile to oczywiście jest możliwe w Twojej sytuacji życiowej, warto je po prostu od siebie odczepić albo przynajmniej ograniczyć kontakt z nimi. Co do tego chyba nie ma wątpliwości i to rzeczywiście jest sensowne. Ale widzę ogromną różnicę, pomiędzy kimś kto nie wspiera bezkrytycznie wszystkiego, co robisz w 100% i ma swoje zdanie, a kimś kto jest skrajnie toksyczny i aktywnie niszczy Ci życie. Myślę, że trochę zgubiliśmy tę różnicę w rozwoju osobistym i czas ją odnaleźć na nowo dla dobra wszystkich. Czyli podsumowując – pijawki odczepiamy, osoby mocno wspierające zostawiamy, ale co w takim razie z resztą?
Myślę, że przyda nam się prosta strategia, prosty wzór, który pomoże lepiej nawigować w tym obszarze życia, poza skrajnościami. Zacznę od tego, że nie jest wcale konieczne takie radykalne podejście do relacji i dzielenie ludzi na tych, którzy Cię bezwarunkowo wspierają i na tych, których trzeba się natychmiast pozbyć. Przy odpowiednim podejściu do sprawy, możliwe jest zachowanie relacji z bardzo różnymi ludźmi – z tymi, którzy są całkowicie po Twojej stronie; też z tymi, którzy są trochę sceptyczni; może lubią sobie pomarudzić, są egocentryczni a nawet trochę toksyczni czy negatywni. Tylko teraz pozostaje pytanie, jak to zrobić bezpiecznie dla siebie, nie tracąc korzyści jakie różnorodne relacje mogą wnieść w Twoje życie? Trzeba uświadomić sobie, że nie każdy musi być od razu Twoi przyjacielem albo partnerem. I zamiast dążyć do takiego scenariusza, sugeruję stworzenie większej liczby kategorii w których będziesz – powiedzmy – ‘przechowywać’ swoje relacje. Czyli nie czarno-białe – mam z Tobą rewelacyjną relację albo nie mam jej wcale, ale też coś pomiędzy. Do tego oprócz kategorii, przydadzą nam się też kryteria według, których będziesz umieszczać swoje relacje w poszczególnych kategoriach. Te kryteria powinny być zewnętrzne i wewnętrzne. Oprócz tego, będziemy też potrzebować dobrego punktu startowego dla wszystkich Twoich relacji. To jest bardzo ważne, to jest kluczowa rzecz i za moment wyjaśnię dlaczego. Na razie może brzmi to trochę chaotycznie, ale zaraz wszystko poukładamy. Jak to miałoby wyglądać w praktyce?
Kiedy już zidentyfikujesz najbardziej toksyczne relacje i się ich pozbędziesz, zostanie Ci całe spektrum, mniej lub bardziej zdrowych relacji, które możesz zacząć dzielić na kategorie. Załóżmy, że tych kategorii będzie pięć – nie za dużo, nie za mało. Dla przykładu – w kategorii pierwszej, mogą znaleźć się osoby na które zawsze możesz liczyć, przy których czujesz się swobodnie i im po prostu ufasz. Możesz im powiedzieć tym osobom o sobie wszystko i robiąc to czujesz się naprawdę bezpiecznie. Możesz dzielić się z nimi swoimi przemyśleniami, sukcesami i porażkami bez takiego dziwnego poczucia, że zostanie to kiedyś jakoś wykorzystane albo wyśmiane. Osoby z tej kategorii pomogą Ci w trudnym momencie, a w razie potrzeby, krytycznie popatrzą na sytuację. Przyjrzą się Twoim planom, celom i powiedzą Ci szczerze, co o tym tak naprawdę myślą i czy to ma sens. I to jest bardzo cenne. W drugiej kategorii umieściłabym bliskich znajomych. To są osoby, którym niekoniecznie mówisz o sobie wszystko, ale lubisz z nimi przebywać, dobrze się z nimi bawisz, chętnie rozmawiasz a w trudnej sytuacji możesz liczyć na ich pomoc. Ale raczej nie prosisz ich o to samo o co prosisz swoich przyjaciół. Kategoria trzecia to osoby, które są Ci raczej życzliwe, ale nie widujecie się za często. To są raczej znajomości na odległość albo znajomości internetowe. Nie jesteś z tymi osobami zbyt blisko. One nie reagują jakoś szczególnie entuzjastycznie na Twoje sukcesy i nie masz pełnego poczucia, że możesz liczyć na ich pomoc w razie czego. Po prostu wolisz na nich za bardzo nie polegać. Są powiedzmy w porządku, ale nic więcej. Czwarta kategoria to osoby z którymi masz sporadyczny kontakt. Niewiele Cię z nimi łączy poza okazjonalną rozmową na jakiś płytki temat. To są bardzo powierzchowne relacje. Piąta kategoria to prawie obcy. Oni niewiele wnoszą i niewiele mogą zabrać. Życzenia raz w roku na święta, ewentualnie na urodziny o ile Facebook im przypomni – to jest ten poziom relacji. Oczywiście to są tylko przykładowe kategorie. Możesz sobie stworzyć swoje i mam nadzieję, że ten mój przykładowy opis Ci to ułatwi. Ale po co nam tak naprawdę te kategorie?
Po to, żeby móc adekwatnie dopasować swój poziom zaangażowania w różnych relacjach. On powinien być inny w przypadku osoby z kategorii pierwszej i w przypadku osoby z kategorii czwartej. Prosty przykład – jeżeli osoba z kategorii czwartej napisze Ci smsa, to szybka odpowiedź nie będzie raczej Twoim priorytetem. Nie rzucisz wszystkiego, żeby jej odpisać. Ważniejsze będzie to, co robisz aktualnie i jakie masz plany. Ale kiedy osoba z kategorii pierwszej napisze Ci smsa i to będzie coś ważnego, Twój poziom zaangażowania będzie dużo wyższy. Powiedzmy, że rzucisz wszystko o ile masz włączony telefon i o ile akurat nie leżysz w szpitalu. Myślę, że to wyjaśnia różnicę między poziomem zaangażowania. Ale jak w takim razie przydzielać relacje do określonych kategorii?
Na podstawie kryteriów zewnętrznych i wewnętrznych. Zewnętrzne to na przykład – Twoja tolerancja na spóźnienia; obserwowanie czy ktoś odpowiada zainteresowaniem na zainteresowanie; czy zadaje Ci jakieś pytania i słucha Twoich odpowiedzi; czy Ci przerywa kiedy coś mówisz; czy wykazuje inicjatywę w organizowaniu spotkań czy nie; jak traktuje innych ludzi, na przykład kelnera albo osobę, która dba o czystość w danym miejscu. Wewnętrzne kryteria to na przykład to, jak się czujesz w trakcie i po spotkaniu z daną osobą – generalnie po spotkaniu czujesz się lepiej czy gorzej; na ile w trakcie spotkania czujesz się swobodnie a na ile musisz uważać na każde słowo; czy coś z tyłu głowy Cię ostrzega, żeby za dużo tej osobie nie mówić, czy raczej jest w porządku. To wszystko oczywiście wymaga zwrócenia uwagi na te rzeczy i umiejętności ocenienia w danej chwili, co się dzieje. A to bywa trudne w związku z tym, że wszyscy mamy jakieś schematy, założenia i nadzieje związane z relacjami, które przesłaniają nam rzeczywistość. Mamy też oczywiście wzorce w oparciu o które budujemy relacje i w nich funkcjonujemy. Właśnie dlatego takie ważne jest to, żeby znać siebie pod tym względem. Żeby znać swoje schematy, wrażliwe punkty i rozumieć jak to może wpędzić nas w kłopoty. Świadomość tego może nam pomóc tych kłopotów uniknąć. Pozwoli zobaczyć prawdę i trzeźwo oceniać swoje relacje i zacząć je naprawdę od zera z czystą kartą. I to jest kolejny, kluczowy element tego wzoru. Zero powinno być punktem wyjścia dla każdej relacji. Możesz trzymać się zera tylko wtedy, kiedy rozpracowałeś / rozpracowałaś, swoje wzorce w relacjach i znasz siebie na tyle dobrze, żeby umieć przywracać się do zera w razie komplikacji. Czyli startujesz od zera, na bazie swoich kryteriów, przez obserwację czyichś zachowań i swoich odczuć, przypisujesz daną osobę do kategorii, za tym idzie Twoja świadomość poziomu zaangażowania jaki dobierzesz do relacji na bazie kategorii. Myślę, że to jest dosyć proste. Oczywiście relacje z czasem mogą się zmieniać i przesuwać w ramach kategorii w zależności od tego jak się rozwijają. To jest coś dynamicznego. Jeżeli ktoś spóźnia się dziesięć razy pod rząd, to może nie będzie w pierwszej kategorii. Jeżeli ktoś wiecznie narzeka, też pewnie tam nie trafi. Będzie niżej, ale nie zostanie całkowicie zlikwidowany, bo nie będzie po prostu takiej potrzeby. Ta relacja będzie nadal dla Ciebie dostępna.
Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że to jest tylko jakiś model. Nie trzeba się tego sztywno trzymać, ale to jest jakaś rama, która może być pomocna szczególnie dla osób, które są trochę zagubione w relacjach. Ona może być odpowiedzią na potrzebę więzi, samotność i trudność w tym, żeby nie wpadać w skrajności. Przynajmniej z mojej perspektywy ma to sens. I myślę, że jeżeli dobrze się to zastosuje, nawet nie jakoś ortodoksyjnie, tylko po prostu będzie to gdzieś w świadomości, to może Ci stworzyć szansę na to, żeby mieć więcej różnorodnych relacji i czuć się w nich bezpieczniej. Poza tym wchodząc w kontakt z różnymi ludźmi dasz sobie więcej szans do rozwoju. Odcinając relacje odcinasz te szanse. Różnorodność sprzyja rozwojowi. Naprawdę jest niewiele rzeczy, które tak dobrze jak relacje, pokażą Ci Twoje obszary do rozwoju. I myślę, że można z tego pełniej korzystać bez radykalnego podejścia, mając jednocześnie coś, na czym można się oprzeć i do czego odnieść. I w moim odczuciu ten prosty model o którym dzisiaj mówiłam, może pełnić właśnie taką funkcję. Mam nadzieję, że to się przyda i że to będzie dla Ciebie pomocne.
Na dzisiaj to wszystko. Przypominam, że osoby zapisane do Newslettera dostają filmy wcześniej, mają pierwszeństwo. Jeżeli masz ochotę dołączyć w opisie tego filmu znajdziesz link do formularza zapisu. Możesz też skorzystać z formularza na stronie Selfmastery.pl. Mam też małą aktualizację sytuacji z podcastami – część nagrań jest już dostępna na różnych platformach podcastowych – na razie to są filmy z serii Mastery Insights. Ale będziemy to sukcesywnie uzupełniać. Póki, co linki do Selfmastery Podcast też dodam do opisu tego filmu. Poza tym jak zwykle, zapraszam na coaching jeden na jeden ze mną, więcej informacji znajdziesz na Selfmastery.pl. Wszystkiego dobrego i do zobaczenia.