Współczucie w Zmianach i w Rozwoju
Dzisiaj temat dwóch najbardziej zaniedbywanych i kontrowersyjnych aspektów rozwoju.
Krytyka i współczucie
Te dwie zaniedbane rzeczy w rozwoju i w zmianach to dla mnie współczucie i nagradzanie się. Chcę o tym dzisiaj opowiedzieć w kontekście rozwoju osobistego, bo mam wrażenie, że nie mówi się o tym wystarczająco dużo a to często będzie decydowało o tym czy osiągniemy nasze cele i czy skutecznie wprowadzimy zmiany na których nam zależy. Skupiamy się głównie na celach, ambicjach, stawianiu sobie wyzwań, narzędziach, dyscyplinie, motywacji, ale nikt nie mówi o współczuciu kiedy popełnimy błąd ani o nagradzaniu się kiedy robimy kolejne kroki w stronę naszych celów. Mocno uderza mnie ta dysproporcja pomiędzy samokrytyką a byciem dla siebie dobrym. Poświęcamy mało czasu na to żeby lepiej zadbać o siebie w zmianach, w rozwoju, w trudnych sytuacjach i doceniać się kiedy radzimy obie dobrze a dużo na obrzucanie się błotem kiedy sprawy nie idą po naszej myśli albo kiedy sami popełnimy jakiś błąd. Przywykliśmy do tego, że to innym należy się nasze współczucie a co do współczucia dla siebie i nagradzania się mamy raczej mieszane uczucia. Ale powinna dotrzeć do nas prosta prawda, która jest oczywista od tysięcy lat i którą podkreśla właściwie każda tradycja – znaczenie współczucia nie tylko dla innych, ale też dla siebie. Czemu to jest dla nas takie obce? Bo nauczyliśmy się motywować, zachęcać do zmian, dyscyplinować w drodze do celów przez ostrą krytykę i wytykanie sobie błędów i braków. Wydaje nam się, że to jest właściwy sposób, bo wygląda na skuteczny, ale nie jest tak do końca. Można to robić lepiej. Dużo rzeczy o których dzisiaj będę mówiła ma związek z badaniami naukowymi nad współczuciem Kristin Neff czy Paula Gilberta, ale też z moim własnym doświadczeniem ze współczuciem i nagradzaniem się w dążeniu do celów. To są szczególnie ważne rzeczy w rozwoju długofalowym. Bo chociaż na krótką metę zawsze można się pozmuszać, dyscyplinować strachem albo czerpać motywację z ostrej krytyki to nie jest motywacja o którą nam chodzi. Głównie dlatego, że to odbije się w końcu na zdrowiu psychicznym i fizycznym, na poczuciu satysfakcji i na samopoczuciu po drodze. Myślę, że wiele osób sceptycznie podchodzi do współczucia dla samego siebie i nawet jak rozumie sens tego to nie bardzo wierzy, że to może działać. Bo ciągle żyjemy iluzją, że żeby móc sobie dać trochę troski i współczucia albo za coś nagrodzić musimy być idealni i musimy osiągnąć coś naprawdę wielkiego, czyli musimy zasłużyć na to żeby się docenić czy zasłużyć na to żeby się o siebie zatroszczyć. Żyjemy iluzją, że krytyka jest lepsza niż bycie dobrym dla siebie i docenianie się. No bo, jak mam niby siebie docenić jak nie jestem idealny i daleko mi do tego i inni są lepsi? Jak mam sobie niby współczuć jak ciągle coś zawalam i ciągle coś nie wychodzi? I za co mam się nagradzać, przecież to jest oczywiste, że jak wyznaczam sobie cel i coś postanawiam to moim zadaniem jest to po prostu zrobić – za co się tu nagradzać. Powiedziałabym, że boimy się współczucia i nagradzania się, bo boimy się, że jak nie będziemy dla siebie surowi to całkiem przestaniemy się rozwijać i starać. Ale prawda jest taka, że rozwój i zmiany to przeważnie dwa kroki w przód i jeden w tył a czasem nawet i dwa w tył. Właśnie dlatego bardziej niż krytyki potrzebujemy się wspierać, potrzebujemy własnego systemu pozytywnego wsparcia w trudnych momentach i systemu budowania dalszego zaangażowania w zmianę bez względu na to czy czasem popełniamy błędy czy idzie wszystko po naszej myśli. A co robimy zwykle w takich sytuacjach? Jak coś nie wychodzi to jesteśmy pierwsi żeby się ukarać. Nikt nie mówi do nas tak ostro jak my sami – ‘jesteś idiotą’, ‘nic nie umiesz’, ‘weź się w garść to może coś Ci się wreszcie uda’, ‘przestań być takim leniwym nieudacznikiem’. Może to brzmi dla Ciebie znajomo. Ciekawe czy to samo powiedziałbyś swojemu przyjacielowi, który popełnił błąd, albo zawalił raz i najadł się pizzy zamiast warzyw? Nie sądzę. Ale do siebie nie masz problemu żeby tak mówić. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego nie działa przez nasze przekonanie, że trzeba raczej ściągnąć sobie cugle, zdyscyplinować się zamiast rozpływać się we współczuciu i nagradzać. Jak coś nie idzie to trzeba raczej zmusić się do intensywniejszej pracy a nie niańczyć się i sobie współczuć – tak myślimy. To się wydaje logiczne, ale to tylko pogarsza sprawę. Takie myślenie to najkrótsza droga do zadręczenia się i rzucenia tych całych zmian i rozwoju w kąt. Wiem, że współczucie i nagradzanie rzeczywiście może się wydawać sprzeczne z tym, co chcemy osiągnąć, ale takie nie jest. Za to na pewnie jest sprzeczne ze sposobem myślenia do którego przywykliśmy i sposobem naszego nawykowego reagowania.
Nawyk krytykowania
Twój nawyk krytykowania się ma związek z tym jak działa Twój mózg. Twój mózg automatycznie skupia się na rzeczach negatywnych, bo zawsze próbuje Cię chronić i szukać potencjalnego zagrożenia, nie szuka pozytywnych rzeczy, bo one nie są zagrożeniem. Twoje domyślne ustawienia służą temu żebyś przetrwał. Wszystko jest filtrowane pod kątem zagrożeń i tego czy jest dobrze czy jest źle. Towarzyszy Ci ciągle wewnętrzny dialog, komentarz i ocena tego, co robisz, jak sobie radzisz i co Cię spotyka. Jeżeli robisz coś źle to się krytykujesz jeżeli robisz wszystko jak należy uznajesz to za oczywiste i to ignorujesz. Z drugiej strony bardzo zależy Ci na sukcesie. Tak bardzo, że często pomijasz skalę wyzwań, które sam przed sobą stawiasz, trudno Ci się pogodzić z tym, że rozwój i zmiana to często dwa kroki w przód i jeden w tył, nie uważasz, że to jest normalne, oczekujesz stałego równego postępu. Nie przyjmujesz do wiadomości, że błędy to część procesu i że to wcale nie jest takie czarno-białe – złe albo dobre jak Ci się wydaje. Oczekujesz, że wszystko będzie się zawsze układać po Twojej myśli, ale tak nie będzie. I bycie ostrym dla siebie w niczym Ci tu nie pomoże.
Społeczne normy
Poza tym społeczne normy tego jakim trzeba być, jakie cele osiągać, jaki standard życia trzeba mieć są mocno wyśrubowane. Te standardy odsuwają nas od innych ludzi, bo tworzą poczucie konkurencji, osamotnienia a błędy albo porażki sprawiają, że czujemy się jakby to był koniec świata. Jakie jest zagrożenie w przyznaniu się w takim świecie do tego, że coś poszło nie tak, że jesteś człowiekiem? Zaprzeczenie iluzji, że wszystko jest pod kontrolą i wszystko jest zawsze w porządku może się wiązać z wykluczeniem, przynajmniej tak nam się wydaje. Bo kiedy się okazuje, że nie wszystko jest takie perfekcyjne i idealne to oznacza według standardów społecznych obniżenie poczucia własnej wartości w naszych własnych oczach i w oczach innych a tego nie chcemy. Bo przecież tak wytrwale je budujemy kiedy staramy się być najlepsi i perfekcyjni. Robienie dobrej miny do złej gry, nakładanie masek zawsze zadowolonych i zawsze radzących sobie kiedy inni robią to samo prowadzi do życia w dwóch światach. I chociaż na głębokim poziomie wiemy, że inni przeżywają to samo to chętnie mylimy maskę z prawdą żeby tylko utrzymać na odpowiednim poziomie własny obraz samego siebie w świecie w którym to jest najważniejsze. W ten sposób nie tylko nie mamy wsparcia w sobie, ale też w innych. Społeczeństwo podkreśla naszą odrębność, indywidualność, ale przez to pogłębia naszą izolację i osamotnienie szczególnie w trudnych chwilach. Dzieje się tak, bo nie ma miejsca na bycie człowiekiem, na współczucie, niedoskonałości, nie ma przestrzeni na popełnianie błędów ani wsparcie. Kiedyś było takie powiedzenie, które dobrze obrazuje izolację, której doświadcza osoba, której coś nie idzie – nie mów znajomym o swoich problemach bo większości to nie obchodzi a reszta się ucieszy. To jest najlepsze powiedzenie, które pokazuje podejście do niepowodzeń w naszym skoncentrowanym na konkurencji społeczeństwie. Społeczeństwo podkreśla rzeczy, które nas dzielą a nie łączą, stawia nas po przeciwnych stronach barykady kiedy w rzeczywistości nie ma żadnej barykady. A my w tej hierarchii chcemy być jak najwyżej i się o to staramy a to oznacza bycie najlepszym – perfekcyjnym. Gonimy perfekcję, sukces, porównujemy się z innymi i budujemy poczucie własnej wartości w oparciu o to jak nam idzie, czy jest idealnie czy nie i czy jesteśmy lepsi od innych czy nie? Problem pogłębia perfekcjonizm a właściwie iluzja perfekcji. Nasz mózg wpada w nią bez oporu – powinieneś być inny niż jesteś, powinieneś być doskonały. Oczywiście to nie jest możliwe, ale to nas nie powstrzymuje przed próbami. Nierealistycznie wysokie standardy jakie sobie nakładamy prowadzą nas do zawodu i do widzenia rzeczy skrajnie, bez odcieni szarości. Czyli albo jestem perfekcyjna albo bezwartościowa. Osiąganie celów w takich warunkach i dążenie do jakiejkolwiek zmiany przypomina piekło a nie rozwój. Jeżeli cała Twoja wartość w Twoich oczach i w oczach innych zależy od tego czy osiągniesz cel albo uda Ci się wprowadzić daną zmianę to jest tyrania a nie rozwój. A prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy popełniamy błędy i wszyscy zasługujemy na współczucie w trudnych sytuacjach i na docenienie kiedy nasze starania zbliżają nas do naszych celów.
W lepszym stylu
Mimo to głównie od siebie wymagamy, nie przychodzi nam do głowy, że dobrze byłoby być dla siebie życzliwym ani, że miło byłoby docenić swój wysiłek nawet kiedy on wydaje się czymś oczywistym. To przypomina trochę niewolnictwo czyli – masz wykonać pracę, ale nie będzie za to nagrody a w zależności od wyniku będzie kara albo jej nie będzie a w przypadku porażki radź sobie sam. Akceptowany jest tylko sukces, który przecież jest w naszych rękach prawda? Nie prawda. Umyka nam w tym wszystkim fakt, że jesteśmy tylko ludźmi i nie mamy nad wieloma rzeczami kontroli w tym często nie kontrolujemy nawet sami siebie. Ignorowanie tej rzeczywistości, że wszyscy jesteśmy ludźmi, wszyscy czasem ponosimy porażki i pragnienie żeby było inaczej prowadzi nas do cierpienia a konsekwencje powodują, że możemy stracić zdolność dążenia do czegokolwiek, dużo osób załamuje się po prostu po drodze. Dobra wiadomość w tym szaleństwie jest taka, że nie jesteś zależny od innych w związku z uzyskiwaniem wsparcia i współczucia w trudnych momentach, możesz dać to sobie sam. Łącząc współczucie z docenianiem się chociaż może teraz wydaje Ci się to abstrakcja osiągniesz znacznie więcej niż krytykując się za każdy błąd i porażkę. Błędy i porażki to jest nieodłączna część życia, której wolimy w naszym konkurencyjnym świecie nie zauważać, ale ignorowanie rzeczywistości jeszcze nigdy nie sprawiło, że konsekwencje jej ignorowania zniknęły. Tak bardzo skupiliśmy się na indywidualnych osiągnięciach, na wybiciu się ponad innych, na konkurencji z innymi, na tym żeby być lepszymi od innych i być najlepszą wersją siebie żeby osiągnąć sukces, na budowaniu poczucia własnej wartości, na celach, na naszych ambicjach, na surowej dyscyplinie, na motywowaniu się na siłę, że zgubiliśmy po drodze fakt, że możemy osiągać to samo a nawet więcej w dużo lepszym i zdrowszym stylu nie tylko lepszym dla siebie, ale też lepszym dla nas wszystkich jako ludzi. Czym właściwie jest współczucie?
Czym jest współczucie
Współczucie to jest sposób odnoszenia się do cierpienia – naszego własnego i cierpienia innych ludzi z ciepłem, troską i życzliwością tak jak do prawdziwego przyjaciela. To się wiąże z uznaniem, że nie jesteśmy samotnymi wyspami, że nasze życie – Twoje też – bywa niedoskonałe i nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli i że fakt, że tak jest to coś normalnego. Jeżeli jest tu coś nienormalnego to raczej nasze oczekiwanie perfekcji i iluzja izolacji, którą stwarza nasze ego. Współczucie przywraca proporcje i równowagę w cierpieniu. Ale co mam na myśli kiedy mówię o cierpieniu? To Cię może zdziwić, bo nie chodzi mi tylko o sytuacje oczywistego cierpienia, kiedy dzieją się rzeczy typu – śmierć kogoś bliskiego, choroba kogoś bliskiego, rozpad ważnej relacji, zwolnienie z pracy itd. Czyli to nie tylko sytuacje kiedy jesteśmy ofiarami jakiejś sytuacji niezależnej od nas. To jakikolwiek rodzaj cierpienia emocjonalnego jakiego doświadczasz. Twoje poczucie przytłoczenia sprawami, Twoje niezręczne zachowanie w towarzystwie po którym czerwienisz się jak burak, to sytuacja kiedy popełniasz błąd albo ponosisz porażkę w czymś, co jest dla Ciebie istotne. Mało kto bierze pod uwagę to, że to co przeżywamy w takich sytuacjach to też jest rodzaj cierpienia. Cierpienie dotyczy też chwil kiedy nasz krytyczny głos mówi – sam jesteś sobie winien – czyli sytuacji kiedy doświadczasz porażek z powodu własnych wyborów i słabości. Zwykle w takich sytuacjach rzucasz się na siebie jak sęp na padlinę zamiast okazać sobie troskę, która właśnie teraz jest Ci najbardziej potrzebna. I tu się zaczyna problem bo nasz wewnętrzny sęp jest wypuszczany z klatki automatycznie. Żeby to się zmieniło trzeba świadomie pracować nad współczuciem dla siebie. Bo mamy przeciwko sobie lata warunkowania, które powoduje że od razu przystępujemy do samokrytyki i fakt, że jak coś się nie udaje nasz mózg automatycznie zwraca na to uwagę i zaburza proporcje, czyli powiększa porażkę do rozmiarów tragedii. Oczywiście wszystko w dobrej wierze. Od razu przeskakujemy do krytyki nie rozpoznając w porażce czy błędzie naszego cierpienia. Widzimy tylko kogoś kogo można obwinić i ukarać. Nie bierzemy pod uwagę okoliczności, naszych własnych ograniczeń, liczy się tylko to, że ponieśliśmy porażkę. Jak w takim razie wygląda współczucie w praktyce? Jak dać sobie współczucie?
Dać sobie współczucie
Najpierw musisz w ogóle zauważyć, że cierpisz. Kiedy zawiedziesz się w jakiś sposób, kiedy wydarzy się coś złego z Twojej perspektywy, kiedy poczujesz się gorszy, kiedy popełnisz błąd, zrobisz jakieś głupstwo zauważ, że to wiąże się z cierpieniem. Jeżeli włączy Ci się wewnętrzny negatywny dialog posłuchaj co mówi. Jak do siebie mówisz? Co mówisz? Nie oceniaj tego, bądź dla siebie łagodny. Nie oceniaj się za to, że się oceniasz. Powiedz sobie – teraz cierpię, jest mi źle. Powiedz sobie, że to normalne, że czasem każdy tak się czuje i czasem każdemu coś nie wychodzi. Nie chodzi tutaj o usprawiedliwianie się tylko o poczucie, że nie jesteś w tej sytuacji sam, że inni ludzie wbrew temu, co podpowiada Ci ego przeżywają podobne emocje, podobne rzeczy. Połącz się z nimi to da Ci wielki spokój. Poczuj te emocje, które wywołują cierpienie, bądź ich świadomy, gdzie one są w ciele? Jakie to uczucia? Bądź świadomy, nie uciekaj od tych emocji. Pozwól sobie na wysłanie współczucia dla siebie, zapytaj siebie samego – czego teraz potrzebuję? Bądź dla siebie życzliwy i opiekuńczy. To nie znaczy, że negatywne uczucia znikną ale sam sobie dasz wsparcie, powstanie mix uczuć pozytywnych – troski, życzliwości i negatywnych – tego, co czułeś zanim dałeś sobie współczucie. Jeżeli popełniłeś błąd wybacz go sobie. Może jakiś przykład lepiej pozwoli zrozumieć jak to robić. Przychodzi mi do głowy jednocześnie najprostszy i najtrudniejszy przykład zmiany. Najprostszy, bo nie ma w tym wielkiej filozofii i najtrudniejszy, bo chodzi o zmianę od teraz do końca życia.
Załóżmy, że chcesz zrzucić 10 kilogramów. Idzie Ci świetnie, wprowadzasz nowe nawyki żywieniowe, postanawiasz zbudować nowy styl życia a nie tylko przejść na dietę. Wszystko działa świetnie, ćwiczysz, przygotowujesz sobie zdrowe jedzenie do pracy, zaczynasz swobodniej się czuć przy ludziach, którzy jedzą coś czego Ty już nie jesz. Ogólnie mówiąc idzie Ci świetnie dlatego nie stosujesz ani kar ani nagród. Wszystko działa przez kilka miesięcy po czym wychodzisz na miasto z przyjaciółmi i… zjadasz całą pizzę, jesz lody, na dokładkę popcorn w kinie a potem jeszcze idziecie na obiad do restauracji i wypijasz pół butelki wina. Co robisz w takiej sytuacji? Pierwsza rzecz po wszsytkim to pewnie fala krytyki. Mówisz sobie – ‘jesteś beznadziejny czy beznadziejna’, ‘cały wysiłek poszedł na marne przez Twoją głupotę’, ‘nie umiesz nawet zjeść jak człowiek tylko jak świnia od razu’. Jak się tak strofujesz, krytykujesz się pogardliwym tonem i obrzucasz wyzwiskami to jak się czujesz? Lepiej czy gorzej? Pewnie gorzej a jak się czujesz gorzej to łatwiej przestać się dalej starać i łatwiej sięgnąć jeszcze po czekoladę na poprawę nastroju. Czyli zamiast skutecznego przywołania się do porządku masz jeszcze jeden kłopot. Jak wygląda współczucie w tej sytuacji? To, co przeżywasz jest rodzajem cierpienia mimo, że może tego tak nie widzisz dlatego, że pierwszą reakcją, nawykową rekcją jest krytyka, bo w końcu sam się najadłeś i cierpisz na własne życzenie. Ale to nie jest ważne w tej chwili. Po pierwsze zauważ, że cierpisz, uznaj, że wszyscy czasami się potykają w drodze do celów i że to nie jest koniec świata, po prostu coś co zdarza się każdemu – to jest coś co robią ludzie – zawalają czasami. W ten sposób pogłębiasz poczucie wspólnoty z innymi zamiast pozwalać się odcinać od innych przez własne cierpienie. Bądź świadomy emocji jakie przeżywasz, bądź z nimi, nie uciekaj. Poczujesz wielką ulgę i chęć żeby kontynuować swoje starania zamiast zniechęcenia i rozpaczy, które się pojawiają po samokrytyce. Zniknie chęć poprawienia sobie nastroju dodatkową czekoladą, bo już jest Ci lepiej. Bądź dla siebie życzliwy i opiekuńczy. Samokrytyka tylko pogarsza sprawę. Tak jak mówiłam, negatywne uczucia nie znikną, ale będą otoczone przez pozytywne emocje. Zawsze możesz dać sobie współczucie jeżeli coś takiego Ci się przytrafi, przełam tylko swój schemat myślenia, że nie zasługujesz na współczucie kiedy sam zrobisz coś źle. Poza tym żeby wspierać się w zmianie, która wiadomo, że będzie wymagała dłuższego wysiłku i czasu możesz używać nagradzania się jako narzędzia budującego zaangażowanie. Zadbaj o to żeby nagradzać się za swój wysiłek, za swoje kolejne kroki do ważnego dla Ciebie celu. To nie jest wcale oczywiste, że do niego dążysz. Zapomnij o tym, że to coś oczywistego i nie wartego docenienia. Zadbaj o to żeby nagrodzić się czymś co wspiera Twój cel albo jest po prostu przyjemne. Wybierz coś z sensem czyli jak budujesz nowe nawyki żywieniowe to nie jest najlepszym pomysłem na nagrodę kubeł lodów, ale to chyba oczywiste.
Wiele osób nie wierzy w to, że bycie łagodnym dla siebie może być skuteczne jeżeli chodzi o osiąganie celów czy dążenie do zmian. W rzeczywistości to jest na pewno skuteczniejsze niż samokrytyka, ale mimo to pozostają wątpliwości. Czy ja będę w stanie się zmotywować jak będę taka współczująca i dobra dla siebie? Czy naprawdę należą mi się nagrody za to, że osiągam cele, które są dla mnie ważne? Czy to nie jest egoizm bycie współczującym i wspierającym dla siebie? Czy nie stanę się leniwa skoro już jest mi miło i nie muszę uciekać od cierpienia i ścigać szczęścia? Czy to nie słabość tak się ze sobą pieścić? Właściwie to wszystko na odwrót. Zacznę od motywacji.
Motywacja
Jak się ma współczucie i nagradzanie do motywacji? Wychodzimy z błędnego założenia, że żeby jakakolwiek motywacja się pojawiła to musimy ją w sobie wyzwolić a najlepsze do tego jest poganianie się, strofowanie, wytykanie błędów, nakazy i zakazy. Tego uczymy się od rodziców, którzy często tak właśnie starają się nas czegoś nauczyć. Potem robimy sobie sami dokładnie to samo. Problem w tym, że takie traktowanie sprawia, że nasza wewnętrzna motywacja słabnie a ciągła krytyka powoduje, że przestajemy wierzyć w to, że jesteśmy w stanie coś zrobić dobrze, zaczynamy wątpić w swoje możliwości, tracimy wiarę w siebie. A bez wiary w siebie i z mieczem krytyki nad głową trudno się nawet ruszyć. Łatwiej się wtedy poddajemy, uznajemy, że to nie ma sensu albo w ogóle nie zaczynamy nawet. To nie jest dobre narzędzie motywacji, chociaż jakoś tam działa i chyba dlatego się go trzymamy. Dużo lepsze jest współczucie i zachęcanie się. To pozwala przegrupować siły, dać sobie wsparcie, wytrwać w obliczu trudnych wyzwań. To naprawdę zachęca. Możesz poczuć to sam. Kiedy masz trudny moment daj sobie współczucie, uruchom oksytocynę zamiast samokrytyki i kortyzolu. Pielęgnuj to, co Cię wspiera a nie to co Cię osłabia. Poczujesz się pewniej, bezpieczniej a w takich warunkach ludzie naturalnie chcą się uczyć i rozwijać. Czas na nagrody.
Nagradzanie się
Nagrody wspierają Twoje zaangażowanie w dążenie do celu. Powodują, że chce Ci się kontynuować a nawet robić więcej. Nie chodzi o uzależnienie nagrody od efektu – czyli dam sobie nagrodę tylko wtedy jak osiągnę mój duży cel i będzie wszystko idealnie. Chodzi raczej o docenianie się za małe kroki, które robisz w stronę tego celu. To wspiera i dodaje energii, poprawia samopoczucie. To po prostu kolejny przejaw szacunku do siebie i troski o siebie.
Egoizm
Myślę, że sporo osób ma problem ze współczuciem dla siebie, bo wydaje im się to egoistyczne. W rzeczywistości to jest jedna z bardziej altruistycznych rzeczy jakie możesz zrobić. Kiedy dajesz sobie współczucie łączysz się z innymi ludźmi w bólu, że tak powiem. Stajecie się jedną rodziną, która doświadcza podobnych rzeczy. Dzięki temu łatwiej Ci zrozumieć innych ludzi i też o nich zadbać. Zamiast egoistycznych myśli masz raczej poczucie wspólnoty, bycia razem w świecie, który nie jest idealny, ale jest wystarczająco dobry. Poza tym zanim zadbasz o innych musisz zadbać o siebie. Często jest inaczej i widać to szczególnie wyraźnie po niektórych kobietach, które zaniedbują siebie kompletnie na rzecz rodziny i troski o dzieci. To nie będzie działało długo i na pewno odbije się negatywnie na mamie a przez to na dzieciach. Kolejna obawa związana ze współczuciem to lenistwo…
Lenistwo
Lenistwo – bo całe to współczucie jest takie miłe, że wychodzi na to, że można sobie odpuścić, pobłażać a potem wystarczy odrobina współczucia i już człowiek czuje się lepiej. Kiedy zamieniasz samokrytykę na współczucie zaczynasz się bardziej kochać i szanować, dbać o siebie. A jeżeli bardziej zależy Ci na samym sobie to naturalne jest to, że zaczynasz o siebie bardziej dbać, robić właściwe rzeczy dla siebie. Zaniedbujesz się kiedy myślisz, że nie jesteś nic wart. Troska o siebie uruchamia w Tobie Twoją naturalną otwartość na rozwój. Łatwiej dostrzec to co jest dobre i za tym podążyć.
Słabość
Niektórzy uważają, że bycie dla siebie dobrym, współczującym i troskliwym jest słabe. W rzeczywistości to pozwala być silniejszym w trudnych sytuacjach. To jest Twój system wsparcia, który bez względu na wszystko zawsze z Tobą jest, bo sam jesteś jego źródłem. Nie ma chyba lepszego sposobu na odważniejsze działania i podejmowanie wyzwań jak rozpoczynanie ich z bezpiecznego miejsca. To samokrytyka Cię osłabia, nie wspiera Cię, odbiera Ci siły – to jest słabość. Co tak naprawdę daje współczucie i nagradzanie się na poziomie praktycznym?
Co to daje
Połączenie obu rzeczy – współczucia dla siebie i nagradzania się za swoje wysiłki nawet jeżeli one wydają Ci się oczywiste to potężny kombajn rozwojowy i potężne narzędzie wspierania zmian. Pozwala uczyć się na błędach zamiast ich unikać, pozwala poczuć się ze sobą dobrze nie kosztem innych, ale raczej razem z innymi. Buduje poczucie wspólnoty, zdrowego dążenia do tego, co dla nas ważne. To nie wyklucza wyznaczania celów, ambicji ani rozwoju – przeciwnie, to wspiera te rzeczy. To jest samonapędzający się pozytywny mechanizm podwójnego wzmocnienia – radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i doceniania za wysiłek. Pozwala lepiej radzić sobie z emocjami, które nie są wypierane, są zauważane bez udawania, że wszystko w porządku. To jest autentyczne. Emocje negatywne nie są już groźne stają się okazją do wyzwolenia pozytywnych emocji bez potrzeby zmieniania rzeczywistości. I chociaż relacja współczucia, dążenia do ambitnych celów brzmi jak herezja – świetnie to podsumował Carl Rogers kiedy powiedział, że– ‘Ciekawy paradoks polega na tym, że kiedy akceptuję siebie takim, jakim jestem, mogę się zmienić.’ Podobnie jest ze współczuciem. Dlatego odnoś się do siebie z troską i życzliwością. Nawet jak coś zawalisz znajdziesz wtedy w sobie więcej motywacji i chęci żeby działać dalej. Spróbuj jak to Ci będzie służyło, mimo, że może teraz wydaje Ci się to sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Nie wszystko co mądre i dobre dla Ciebie jest pierwszym, co przychodzi do głowy.
MAGDA ADAMCZYK
6 Comments
Jak zawsze w punkt. Diabeł tkwi w szczegółach i często rzeczy niezauważalne, proste, niespektakularne decydują o sukcesach i porażkach.
Bardzo dziękuję Pani Magdo !!!
Bardzo ważny temat, a poruszany prawie wcale. Dla mnie to rodzaj wyzwolenia! Całe życie sama najbardziej się krytykuję i jest mi przykro. Teraz wiem, że to nie prowadzi do niczego dobrego. Będę pracować nad docenieniem siebie i ukrócę tą ciągłą krytykę. Nie będzie lekko, bo lata praktyki mam za sobą i mechanizm działa odruchowo. Ale będę czujna i zadbam o siebie !!!
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo mądre słowa. Kolejne wartościowe video. Dziękuję?
bardzo, ale to bardzo dziekuję Pani Magdo za ten wykład! bardzo sie wzruszyłam słuchając tych informacji, jestem pracoholiczką i trzeba mi było wysłuchać ego , co Pani tutaj poruszyła „współczucie”? oczywiście,że mam , ,ale dla innych, potrzebujących – jak ja to potrafię okazywać innym, ale sobie ? pierwsze słyszę! przecież to egoistyczne tak myslałam do tej pory! otworzyła mi Pani „oczy” ,ze to Ja mam być dla siebie Najważniejsza! Jestem pod ogromnym wrażeniem, jeszcze raz , a może i dwa posłucham tego wykładu , bo teraz emocje mam takie, że chusteczka jest mi potrzebna bo łzy leją się z powodu braku szacunku dla siebie samej. Postaram się zaopiekować sobą i zrobić „dwa rokiw przód i jeden w tył” przecież świat mi się nie zawali 🙂 dziekuję bardzo Pani Magdo, dobrze,że są takie osoby jak Pani, które dzielą się swoja mądrością i przekazuja ja innym 🙂 pozdrawiam Beata 🙂
Jak zwykle bardzo ciekawy temat.Dziekuje i pozdrawiam.
Dzień dobry pani Magdo. Pani wiedza jest dla mnie cennym i brakującym ogniwem w zmaganiu się ze zrozumieniem zmian jakie obecnie zachodzą we mnie. Zmian jakie obecnie maja miejsce tu na ziemi i dotyczą wielu ludzi. Pani wkład jest niezwykły. Dziękuję za absolutnie wyjątkowo logiczny i czytelny przekaz.