Jak Być Szczęśliwym | Starożytna i Nowoczesna Mądrość
Dzisiaj temat szczęścia. Opowiem o tym jak ma się to, co myślimy na temat szczęścia do prawdy o szczęściu, o starożytnym i nowoczesnym podejściu do szczęścia i o połączeniu obu w taki sposób, który pomaga być szczęśliwszym na co dzień i w życiu w ogóle.
Abstrakcyjne szczęście
Wygląda na to, że szczęście jest końcowym i ostatecznym celem życia każdego człowieka. Jeżeli dowolną osobę, kimkolwiek by nie była będziesz pytać wystarczająco długo po co robi to co robi na końcu zawsze pojawi się szczęście i odpowiedź – robię to żeby być szczęśliwym. Szukam dobrej pracy żeby mieć więcej pieniędzy, chcę mieć więcej pieniędzy żeby podróżować i kupić dom, kupuję dom żeby założyć rodzinę, jak będę mieć kochającą się rodzinę będę szczęśliwy. Jak założę swoją firmę, będę mieć wpływ na świat, kupę kasy i będę mógł żyć tak jak chcę i być szczęśliwy.
Wszystko wydaje się połączone z abstrakcyjną ideą szczęścia, które czeka gdzieś w przyszłości. Słowo szczęście przeżywa swój renesans dzięki masie badań na temat pełni ludzkich możliwości i ludzkich sił czyli rozwoju psychologii pozytywnej. W przeciwieństwie do tradycyjnej psychologii skupionej często na brakach i zaburzeniach czyli na doprowadzaniu naszego życia do punktu zero z ujemnego poziomu skali. Psychologia pozytywna skupia się na wnoszeniu naszego życia na wyższe poziomy, na czynieniu go naprawdę satysfakcjonującym i pełnym znacznie ponad minimum.
Czym szczęście nie jest
Myślę, że szczęście nie jest tym czym większość ludzi myśli, że jest. Typowe podejście do szczęścia opiera się na przekonaniu, że trzeba je gonić i zdobywać to czego chcemy – bo nasze szczęście niby zależy od tego czy nam się uda to coś dogonić czy nie. Przeważnie chodzi o jakąś przyjemność, sławę, pieniądze, sukces itp. rzeczy, które mają wypełnić jakąś lukę, jakąś pustkę którą mamy w sobie i którą nazywamy właśnie brakiem szczęścia.
Wydaje nam się, że kiedy zdobędziemy te rzeczy to one naturalnie przyniosą nam szczęście. To wszystko wydaje się takie oczywiste, przecież musi cieszyć fakt, że dostajemy to czego chcemy. Osobiście uważam, że jest trochę inaczej. To znaczy, że próbujemy dostać te rzeczy żeby odwrócić swoją uwagę od tego, że nie jesteśmy tak naprawdę szczęśliwi. Wszystkie przyjemności, sława pieniądze nowe domy, samochody a nawet związki one nie mają w pakiecie szczęścia i my o tym wiemy. To nie jest coś co naturalnie podąża za tym co zdobywamy, ale jednak łudzimy się, że jest inaczej.
Wystarczy rozejrzeć się po świecie celebrytów żeby zorientować się, że to wszystko nie ma nic wspólnego z poziomem szczęścia i nie zawsze idzie z nim w parze, to nie jest powiązane. Mieszamy dwie rzeczy high ekscytacji z prawdziwym głębokim szczęściem pochodzącym ze spełnienia.
Szczęście na stałe
To rozumienie szczęścia, które mamy obejmuje oprócz zdobywania tego czego chcemy unikanie bólu, przeciwności i cierpienia. Oczekujemy, że kiedy osiągniemy to czego chcemy to to uczucie zostanie z nami i będzie obejmowało tylko pozytywne stany i odczucia w dodatku będzie czymś stałym, osiągniętym raz a dobrze i raz na zawsze.
To podejście dobrze podsumował George Bernard Shaw kiedy napisał, że „W życiu mogą cię spotkać dwa rodzaje nieszczęścia. Kiedy twoje największe marzenie się nie spełni. Albo kiedy się spełni.” Myślę, że to mówi wszystko na temat szukania szczęścia przez standardową pogoń za tym, co ma nam to szczęście przynieść. Kiedy marzenie, które mamy jest w sferze marzeń wydaje nam się, że jego spełnienie rozwiąże wszystkie nasze problemy i przyniesie szczęście – kiedy tego nie mamy nie jesteśmy zadowoleni i nie jesteśmy szczęśliwi. Ale jak już to mamy to fakty są takie, że po krótkim czasie znów przestajemy być zadowoleni, szczęście tak rozumiane nie trwa długo ze względu na naszą adaptację do sytuacji.
W praktyce nawet nie zdając sobie z tego sprawy szukając szczęścia tylko w tych rzeczach zewnętrznych zamieniamy jedno nieszczęście na inne – to znaczy – jesteś singlem chcesz związku, po jakimś czasie w związku możesz chcieć znów być singlem, to są dwie strony tego samego medalu, chcesz być sławny, kiedy to marzenie się spełnia nosisz okulary przeciwsłoneczne wielkości twarzy i czapeczkę z daszkiem żeby się ukryć przed ludźmi. Czyli tak naprawdę to są dwa rodzaje nieszczęścia. Na tym poziomie szukania szczęścia wszystko przyniesie Ci w końcu inny rodzaj nieszczęścia w dodatku bieganie za tym szczęściem, które w praktyce nie spełni na dłużej Twoich oczekiwań albo okaże się po prostu innym rodzajem nieszczęścia zabierze Ci bezpowrotnie czas.
Pęknięta butelka
Czyli nie będziesz miał ani szczęścia ani nikt nie zwróci Ci czasu, który zainwestowałeś w ściganie iluzji szczęścia. Ta nasza pogoń przypomina trochę próbę ciągłego napełniania pękniętej butelki wodą. Tym pęknięciem jest nasza naiwna definicja szczęścia. Kiedy dostajemy to czego chcemy, kupujemy to czego chcemy na chwilę butelka się wypełnia, z czasem emocje ulatują i znów jest pusta. Kiedy jest pełna przez chwilę nie widać pęknięcia, tego że to nie jest do końca to i kiedy ekscytacja wyparowuje okazuje się, że nic się nie zmieniło na głębszym poziomie. Dlatego płynnie przechodzimy do kolejnej rzeczy, która naszym zdaniem tym razem już na pewno jest tym, co wypełni butelkę na stałe bez względu na to pęknięcie czyli definicje szczęścia opartą o ekscytację, która nie ma szans przynieść nam długotrwałej satysfakcji.
Ignorowanie pęknięcia i kolejne nalewanie do butelki tymczasowych wypełniaczy, którymi mogą być nowy samochód, pieniądze, sława, związek pogłębia tylko pęknięcie i poczucie zawodu, rozczarowania. Powiększa się przestrzeń pomiędzy tym, co widzę jako moje szczęście a sytuacją obecną. Zdobyłem to i co teraz, okazało się, że to nie to więc muszę zdobyć coś kolejnego. Tyle przecież mam, tyle robię dla tego szczęścia, ale jakoś nadal tego nie czuję. Nadal nie jestem szczęśliwy. Co robię nie tak? Robisz to, co jest dla nas naturalne i to czego się od nas oczekuje – kupujemy ciągle nowe rzeczy – w pogoni za wyższą wartością, której nie da się kupić, wszystkie reklamy się na tym opierają.
To oczywiście nie znaczy, że przyjemności, sława i pieniądze czy różne produkty są czymś złym. Do osiągnięcia prawdziwego szczęścia potrzebujemy też jakichś rzeczy zewnętrznych, to nie jest kwestia odrzucenia wszystkiego i rezygnowania z każdej przyjemności, ale raczej nie wiązania tych rzeczy, przyjemności, pieniędzy i sławy ze szczęściem w ogóle, bo to zupełne nieporozumienie.
Szczęście a stan mentalny
Szczęście to też nie jest stan mentalny, chociaż wydaje nam się, że jest inaczej. Dobry nastrój ani prawdziwy ani udawany to nie szczęście. Szczęście to nie dobre samopoczucie, chociaż samo dobre samopoczucie jest w porządku, ale chodzi tu o coś bardziej obiektywnego niż tylko subiektywne dobre samopoczucie. To że czujesz się dobrze wcale nie znaczy, że jesteś szczęśliwy. To bardziej skomplikowane i odnosi się też do obiektywnej sytuacji w której jesteś.
To znaczy jak wypijesz kilka drinków żeby być subiektywnie szczęśliwym przez chwilę to obiektywnie rzecz biorąc raczej nie można tego uznać za szczęście. Dlaczego jesteśmy skłonni żeby robić takie rzeczy? Istnieje presja dobrego samopoczucia, którą jesteśmy otoczeni. Prowadzi nas to do czegoś co nazywam terrorem szczęścia czyli w sytuacji w której akurat nie czujesz się dobrze to z powodu tej wszechobecnej presji czujesz się jeszcze gorzej z powodu tego, że czujesz się źle. Tyle, że dobre samopoczucie to nie jest prawdziwe szczęście.
Ewolucja przeciwko szczęściu
Dlaczego tak jest, że te rzeczy nie działają, nie przynoszą szczęścia? Mimo, że osiągasz coś w kółko nigdy nie masz dość, dlaczego sukcesy Cię tak nie grzeją jak ziębią Cię porażki i dlaczego pozytywne myślenie, które jest ważnym czynnikiem naszego dobrostanu nie działa na stałe? Chociażby dlatego, że mamy masę ewolucyjnych mechanizmów, które chronią nas przed szczęściem rozumianym jako bezruch, sielanka, brak niepokojów, problemów i bólu. Wyobraź sobie jak wpłynęłoby na Twoje przetrwanie pełne poddanie się zadowoleniu z raz zdobytego posiłku?
Osiadanie na laurach w takiej sytuacji i przestanie szukania jedzenia skończyłoby się w jeden sposób. Stąd też nasza pogoń za szczęściem, to jest nasz naturalny mechanizm motywujący, ciągłe zdobywanie i szukanie czegoś, ciągła pogoń. Gonimy a satysfakcja nam ucieka z powodu kolejnego mechanizmu – mniej zauważamy sukcesy a bardziej dotykają nas porażki. Bo porażka prowadzi nas do zwiększenia wysiłków żeby się udało. Na przykład kiedy nie powiodło się polowanie raz, przeżywaliśmy to bardzo mocno, kiedy się udało to było po prostu ok. Dzisiaj też bardziej zauważamy porażki co z motywuje nas do dalszych starań.
Prawda o pozytywnym myśleniu w naturalnych warunkach jest taka, że nasz mózg ustawiony jest głównie na myślenie negatywne, wszystko żeby nas chronić. Oczywiście już dzisiaj nie potrzebujemy aż tyle tej ochrony i przesuwamy się w stronę bardziej pozytywnego myślenia, które lepiej pasuje do warunków w jakich żyjemy i to jest w porządku, ale te mechanizmy ciągle są aktywne. Próbując zdobyć szczęście w taki standardowy sposób w jaki to robimy to znaczy z zewnątrz na stałe w praktyce walczymy z tymi naturalnymi mechanizmami. Myślę, że kluczem jest zmiana definicji szczęścia i świadomość działania tych mechanizmów, żeby się człowiekowi lepiej zrobiło. Nic nie jest z nim nie tak tylko tak jesteśmy skonstruowani.
Czym jest szczęście
Tak samo jak w starożytnej filozofii tak samo w nowoczesnej psychologii pozytywnej chodzi o pełen rozkwit człowieka jako istoty, pełen potencjał, chodzi o dobre życie. Główna różnica pomiędzy standardowym rozumieniem szczęścia jako brakiem bólu, niepokoju i subiektywnym komfortem jest fakt, że nasz rozkwit, dobre życie nie obędzie się bez niepokoju i cierpienia związanego ze wzrostem. Żeby to włączyć do współczesnego szczęścia, to wymaga zupełnego przebudowania definicji szczęścia, bo definicja oparta na tym, że nadejdzie dzień w którym nie będzie problemów i wszystko będzie na zawsze już dobrze tylko nas unieszczęśliwia.
Jeżeli szczęście to nie moment zadowolenia ze zdobycia tego czego chcemy, to nie nowy samochód, dom, pieniądze, nowy partner, wieczny dobry nastrój, brak bólu ani stan chwilowego dobrego nastroju to co to w takim razie takiego jest? Zacznę od podejścia w starożytnej filozofii, bo ono wbrew pozorom ma masę wspólnego z podejściem współczesnej psychologii pozytywnej. Właściwie współczesna psychologia dużo czerpie z filozofii. Arystoteles używał pojęcia eudajmonia dla opisu czegoś, co dzisiaj najbliżej byłoby naszemu szczęściu, ale te pojęcia nie znaczą tego samego.
Samo słowo Eudajmonia jest dość trudne do przetłumaczenia, ale zasadniczo chodzi właśnie o pełen rozkwit, spełnienie człowieka, dobre życie, które nie jest wolne od bólu, cierpienia i niepokoju. Czyli o coś innego niż to jak widzimy szczęście dzisiaj. Dokładny opis rozumienia szczęścia przez Arystotelesa można znaleźć w Etyce Nikomachejskiej. Podstawą filozofii Arystotelesa są cnoty. A ostatecznym celem jest osiągnięcie Arete czyli doskonałości w ramach wszystkich cnót. Szczęście dla Arystotelesa jest rozwijaniem i ucieleśnianiem tych cnót przez stałe powtarzane czynności czyli nawyki, które temu sprzyjają. W ten sposób abstrakcyjne szczęście, cnoty ma kontakt z ziemią, właśnie przez działanie. Psychologia pozytywna zrobiła świetną robotę łącząc to co wiemy dzisiaj z tym, co wiedzieli filozofowie starożytni.
Szczęście dzisiaj
Współczesna nauka mówi nam, że 50% naszego poczucia szczęścia zależy od genów, 10 % od zewnętrznych okoliczności i 40% od nas – czyli możemy wpływać na szczęście za pomocą naszych działań tak jak u Arystotelesa. Tyle, że dzisiaj mamy narzędzia, które pozwalają precyzyjnie stwierdzić, do czego powinny odnosić się nasze działania.
Martin Seligman i Christopher Peterson giganci psychologii pozytywnej stworzyli coś co nazywa się Klasyfikacją Sił Charakteru, która powiązana jest bezpośrednio z klasycznymi cnotami wspominanymi przez filozofów. Zasadniczo w tej klasyfikacji są trzy poziomy, które prowadzą nas do możliwości rozwoju i ucieleśniania ideału szczęścia przez cnoty. Pierwszy poziom tej klasyfikacji odnosi się do sześciu klasycznych cnót, które często były wspominane przez klasycznych filozofów. W swojej pracy Seligman i Peterson odnoszą się właśnie do tych cnót:
- Mądrości – czyli zdobywania wiedzy i jej stosowania. To obejmuje na przykład takie rzeczy jak palenie – wiem, że palenie mi szkodzi, mam taką wiedzę więc stosuję ją nie paląc.
- Odwagi – czyli dążenia do naszych celów mimo przeciwności mimo przeszkód
- Człowieczeństwa – dobrych relacji z bliskimi – z rodziną i przyjaciółmi
- Sprawiedliwości – norm rządzących społeczeństwem, które uwidaczniają się w interakcjach z szerszą społecznością
- Umiarkowania / Powściągliwości – powstrzymywania się przed przesadą w zaspokajaniu naszych potrzeb na przykład przed przejadaniem się
- Transcendencji – czyli kontaktu z czymś więcej z Absolutem, Bogiem jak zwał tak zwał
Siły sygnaturowe
Kolejny poziom to tak zwane siły sygnaturowe. W swojej Klasyfikacji Seligman i Peterson wyróżnili 24 takie siły, które odnoszą się do 6 cnót i mogą być używane do ich rozwijania i osiągania. Nie będę tego teraz wymieniać, bo to nie ma sensu, ale istnieje test, który pomaga zidentyfikować siły sygnaturowe odnoszące się do cnót które wymieniłam. To jest test, który niestety jest dostępny tylko w języku angielskim, ale pytania są tak proste i krótkie, że nawet jeżeli ktoś nie do końca się dobrze czuję w angielskim poradzi sobie bez problemu przy odrobinie chęci. Pytań jest 240 i odnoszą się właśnie do sił sygnaturowych i do cnót. Test nazywa się VIA to znaczy Virtues in Action po polsku Cnoty w Działaniu. Zamieszczę link do tego testu w opisie tego video, wystarczy się zalogować żeby móc ten test przejść. (https://www.authentichappiness.sas.upenn.edu/user/login?destination=node/434)
Działania i nawyki
Kolejny poziom. To znaczy po prostu działania, nawyki i zachowania, które w największym stopniu odnoszą się do naszych, indywidualnych sił sygnaturowych. Test pozwala zidentyfikować 5 sił sygnaturowych i np. dla mnie to są:
- Ciekawość i zainteresowanie światem
- Uznanie dla piękna i doskonałości
- Zamiłowanie do nauki
- Rozsądek, krytyczne myślenie i otwartość umysłu
- Patrzenie w perspektywie
I kiedy to mam to żeby możliwe było rozwijanie cnót potrzebuję to przenieść się poziom zachowań czyli czegoś co Arystoteles nazwałby nawykiem. Potrzebuję codziennie robić rzeczy, które powodują, że te siły są używane i rozwijane. Myślę, że tak jak u Arystotelesa jest tu ważna powtarzalność w tych działaniach, w której według niego objawia się doskonałość.
Pozostaje sobie zadać pytanie, co ja dzisiaj robię z tymi siłami sygnaturowymi, przez jakie działania ja ich używam na ile ich używam już teraz? Co mogę jeszcze zrobić, jakich nawyków potrzebuję żeby używać moich sił sygnaturowych i przez to doskonalić cnoty, które leżą u podstaw trwałego szczęścia.
Podsumowując szczęście to działanie, które w największym stopniu sprzyja używaniu naszych sił sygnaturowych, które odnoszą się do cnót, które odnoszą się do matki wszystkich cnót, metacnoty – arete, która oznacza doskonałość przez w pełni rozwinięte cnoty. Jak widać niewiele ma to wspólnego z nowym samochodem, ale też go nie wyklucza. Potrzebujemy określonych warunków żeby rozwijanie cnót było możliwe i nie ma co negować znaczenia tych warunków, ale warunki tworzą szczęście w bardzo ograniczonym stopniu. Myślę, że przewartościowanie szczęścia, sama zmiana definicji uwolni nas od niepokoju i sprawi że będziemy szczęśliwsi przez stosowanie tej starożytnej i nowoczesnej mądrości.
MAGDA ADAMCZYK
1 Comments
Super. Bardzo mi pomagają Pani audycje.