Jak Bycie Przesadnie Miłym Zrujnuje Ci Życie
Dzisiaj temat bycia przesadnie miłym i konsekwencji jakie to będzie miało dla Ciebie i dla nas wszystkich.
Bycie zbyt miły
Ten tytuł i wstęp brzmią trochę dramatycznie i przesadnie może, ale wcale nie przesadziłam. Bycie za miłym ma poważne konsekwencje w skali mikro – czyli dla Ciebie samego i w skali makro – czyli dla nas wszystkich. I kiedy to mówię to już widzę te wszystkie komentarze – ‘to co mamy być chamscy i niemili? Nie, chodzi mi o to żebyśmy byli zbalansowani, ale jeszcze do tego wrócę. Ten film jest dla Ciebie jeżeli Twoja standardowa postawa to ZAWSZE i WSZĘDZIE być miłym. Jeżeli zawsze jesteś uprzejmy, gotowy do pomocy, starasz się wprawiać innych ludzi w dobry nastrój, łagodzisz złość i zdenerwowanie innych ludzi, jesteś uroczy, zabawny, zawsze uśmiechnięty, nigdy nie zawodzisz nikogo, na wszystko się zgadzasz, schlebiasz ludziom żeby Cię polubili, boisz się ich zdenerwować, boisz się konfrontacji, chcesz żeby wszyscy Cię akceptowali i lubili i myślisz, że to wszystko spowoduje, że Twoje życie będzie się toczyło dobrze i dostaniesz to czego chcesz. Jeżeli tak, to ten film mam nadzieję Cię skutecznie otrzeźwi. Bo prawda jest taka, że chociaż to wszystko brzmi idealistycznie, wspaniale i wydaje się pożądane, potrzebne, to bycie miłym zawsze i wszędzie powoduje więcej szkód niż korzyści, szczególnie w sytuacji kiedy nie czujesz, że masz wybór i możliwość zareagowania inaczej. A tak właśnie jest z osobami, które są przesadnie miłe. Takie osoby ustępują, zgadzają się na wszystko i dbają o wszystko i wszystkich naokoło tylko nie o siebie i nie umieją inaczej. Nie czują, że mogłyby postąpić inaczej – na przykład odmówić komuś albo postawić siebie na pierwszym miejscu. Takie osoby tłumią wyrażanie swoich potrzeb, nie chcą tego robić, bo kojarzą to z odtrąceniem, brakiem akceptacji, miłości albo boją się konfliktu, konfrontacji, czyjejś agresji, nie czują, że byłyby w stanie się obronić. Jeżeli jesteś taką osobą to, to co teraz powiem raczej Ci się nie spodoba. Prawdziwe w tej sytuacji i pewnie też sprzeczne z Twoimi przekonaniami jest to, że strategia bycia zawsze miłym zaprowadzi Cię donikąd i z czasem coraz bardziej będzie się obracała przeciwko Tobie a w końcu przeciwko nam wszystkim. Bo kiedy bez przerwy tłumisz pokazywanie tego kim tak naprawdę jesteś, co naprawdę chcesz powiedzieć, na co naprawdę masz ochotę to po prostu stajesz się kłamcą. I to nie jest zarzut tylko prawda. Światu prezentujesz swoją maskę a w środku aż kipisz od złości, agresji i niechęci, które czasem wyłażą z Ciebie, pokazujesz czasem swoją drugą twarz, ale potem toniesz w poczuciu winy i stajesz się turbomiły żeby wynagrodzić ten wybuch złości sobie i innym. Żeby pozbyć się tego dręczącego poczucia winy. Nie tego nam trzeba. Zamiast tego, potrzebny jest w tym wszystkim balans. Chodzi o stworzenie sobie wyboru i dostępu do innych zachować, do pełnego spektrum Twoich możliwych reakcji i wybieranie odpowiednich reakcji w zależności od sytuacji. To nie to samo, co na przemian – totalna uległość albo kompletna wściekłość.
Pewnie teraz przeraża Cię to, że mógłbyś czy mogłabyś być niemiła jeżeli jesteś osobą, która zawsze jest miła. Wydaje Ci się straszne bycie takim nieuprzejmym, nieuśmiechniętym, zimnym, niepomocnym, ale pewnie gdzieś w środku dręczy Cię też to, że wiecznie jesteś popychadłem i codziennie ponosisz dziesiątki małych, kłujących porażek kiedy zgadzasz się na coś czego nie chcesz, tracisz kolejny kawałek siebie. Jesteś jeszcze słabszy. Żeby to się zmieniło musisz nauczyć się korzystać ze swojej ciemniejszej strony – dotyczy to tak samo dziewczyn jak chłopaków, ale przede wszystkim dziewczyn. Bo to głównie kobiety próbują zadowolić wszystkich dookoła i rzadko mówią nie. Po jakimś okresie takiego bycia zawsze na tak w końcu zaczynają być totalnie na nie. Wtedy się ludzie dziwią, co się z nimi stało, bo przecież takie miłe były. No właśnie, za długo były miłe zamiast być zbalansowane i móc być takimi jakie naprawdę chciały być w różnych okolicznościach. Chodzi o wybór.
Problem w tym, że pewnie jak jesteś taką miłą osobą to czerpiesz z tego dla siebie korzyści. Masz coś z tego i przeraża Cię to, że mógłbyś to stracić gdybyś zachowywał się inaczej. Wiele osób Cię powiedzmy, że ‘lubi’ i uważa Cię za miłego a co najważniejsze za dobrego człowieka na którego można zawsze liczyć. Jako miły pewnie jesteś z tego bardzo dumny, ale płacisz też za to bardzo wysoką cenę. Dostajesz jakieś strzępy i ochłapy ze stołu życia, dojadasz resztki żeby tylko dostać czyjąś pozytywną opinię, teoretyczną sympatię albo święty spokój. Wszyscy Cię wykorzystują a Ty kiwasz głową i na wszystko się zgadzasz, od czasu do czasu wybuchasz, ale potem znów wracasz na swoje miejsce. Stajesz się niewidzialny, Twoje poczucie własnej wartości ledwo żyje, ale Ty tutaj cały czas jesteś i uzależniasz od innych poczucie swojej własnej wartości. To jest tak jakby Twoje poczucie własnej wartości za każdym razem musiało przejść przez filtr opinii innych ludzi i przechodząc przez ten filtr za każdym razem coś na nim zostawało – jakaś część Ciebie. Oddajesz powoli siebie w imię naprawdę słabych korzyści, które czerpiesz z bycia zawsze miłym, dostępnym, sympatycznym i nie zagrażającym nikomu. To nie działa i pewnie już to wiesz, ale przestań się łudzić, że zadziała któregoś dnia. Czas z tym skończyć. Jeżeli zamiast zadowalania się byle czym, chcesz naprawdę poczuć się dobrze, musisz zrezygnować z tej strategii i zrezygnować z tych iluzorycznych korzyści jakie daje Ci bycie zawsze miłym. Musisz nauczyć się móc zachowywać inaczej i używać różnych narzędzi w swoim życiu i mieć dostęp do nich wszystkich. Czyli trzeba będzie czasem móc pokazać pazury i zęby i nie czekać z tym aż do momentu kiedy nie będziesz miał nad sobą już żadnej kontroli i wybuchniesz. Bo mili poruszają się pomiędzy tymi dwoma skrajnościami. Albo są mili aż mdli albo wybuchają. Żadna z tych strategii nie jest dobra, brakuje środka. I wiem, że pewnie robi Ci się słabo na samą myśl o tym, że miałbyś wystawić zęby i pazury wcześniej niż kiedy jesteś doprowadzony do ostateczności, ale właśnie tego trzeba się będzie nauczyć póki jeszcze czas. Bo tragedia zaczyna się wtedy kiedy zachowania i postawy z dzieciństwa, bo stąd mamy to bycie miłymi i grzecznymi, powodują że poświęcasz swoje potrzeby, pragnienia i totalnie oddajesz kontrolę nad swoim życiem innym ludziom w dorosłym życiu. Takie bycie miłym to jest wielkie nieszczęście, ale można to zmienić, chociaż pewnie się tego boisz i nie bardzo wiesz jak to zrobić, ale to jest możliwe przy odrobinie zaangażowania. Żeby to zmienić będzie trzeba zacząć upominać się o to czego chcesz i przestać czerpać dumę i zadowolenie z tego, że jesteś zawsze taki łatwy we współpracy, nigdy nie masz żadnych uwag i nie wyrażasz swoich potrzeb. Misja polega na tym żeby stać się zbalansowanym i trudniejszym we współpracy, ale w nie w negatywnym sensie tylko w bardzo wzmacniającym, szczerym i inspirującym sensie. Dużo miłych osób myśli, że bycie trudniejszym we współpracy jest złe, że źle jest się sprzeciwiać i zdecydowanie mówić to co chce się powiedzieć. Ale wszystko popchnięte do skrajności ma negatywne konsekwencje, nawet dobre rzeczy. Myślenie w czarno-białych kategoriach czyli albo jestem miły i dobry albo mówię nie i jestem zły – to jest coś co musi się zmienić. Bo dobry nie zawsze znaczy miły i miły nie zawsze znaczy dobry.
Spektrum
Mili ludzie często uważają, że przeciwieństwem bycia miłym jest bycie złym. Dla nich nie ma nic pomiędzy. Albo uciekają od konfliktu albo starają się o akceptację i to tyle. Problem w tym, że dobrze rozumianym przeciwieństwem bycia miłym wcale nie jest bycie złym tylko bycie równorzędnym, asertywnym, jest nim dostęp do własnej mocy, możliwości, pewności, zdecydowania, autentyczności do tego, co w nas najlepsze i najgorsze. Właśnie to przeraża miłych. Mili utknęli na jednym końcu skali i kompletnie ignorują przeciwny koniec. Udają sami przed sobą, że nie są zdolni do złych rzeczy, że nie ma w nich agresji, gniewu ani złości, ale pod miłym uśmiechem kryją się bardzo ciemne, czarne myśli. Ogromna złość, nienawiść, głęboka niechęć. Prawda jest taka, że każdy jest zdolny do robienia złych rzeczy, Ty też i lepiej się z tym pogódź. Udawanie przed sobą, że tak nie jest naraża Cię bardziej na niebezpieczeństwo i odcina od wartościowych zasobów. Mili walczą z agresywną częścią siebie zamiast ją wykorzystywać, nie chcą być zagrożeniem dla innych, dbają o to żeby nikt nie zobaczył ich ciemniejszej strony i nie dowiedział się, że ona w ogóle istnieje, sami też nie chcą jej widzieć. Ale często właśnie tutaj jest Twoja siła do powiedzenia nie i do tego żeby zacząć, chociaż nie chcesz nawet tam popatrzeć, bo zaprzeczasz istnieniu tej części Ciebie. Ale właśnie tam powinieneś patrzeć żeby móc używać tej ciemniejszej strony w cywilizowany sposób. I wiem, że to się wydaje kompletnie sprzeczne z tym czego Cię pewnie nauczono. Rodzice mówili, że trzeba być zawsze miłym i grzecznym, nie wolno się złościć, ale prawda jest taka, że wcale nie trzeba być miłym, można być miłym. I nie chodzi mi teraz o to żebyś się stał aroganckim chamem i mówił wszystkim i wszystkiemu nie. Chodzi mi raczej o możliwość mówienia tak kiedy chcesz powiedzieć tak i nie kiedy chcesz powiedzieć nie. Do tego potrzebujesz tej mniej zgodnej części siebie w swoim charakterze. Czyli nie chodzi o spuszczenie swojej całej agresji ze smyczy, chodzi mi raczej o stworzenie czegoś na kształt gradacji, zamiast dwóch skrajności. Potrzebujemy pełnego spektrum. Co mam na myśli? Wyobraź sobie zwykłego, normalnego psa. Normalny pies przeważnie sobie leży, rozgląda się i nic nie robi, ziewa, je i merda ogonem. Czasem warknie, zaszczeka jak ktoś przechodzi, ostrzega, ale niekoniecznie chce mu się ruszać z miejsca. Kiedy podchodzisz do warczącego psa to musisz się liczyć z tym, że Cię ugryzie. To jest oczywiste, ostrzega Cię, wiesz co może się stać jak się nie cofniesz. Najpierw szczekał, teraz warczy. Załóżmy, że się nie cofasz, pies atakuje, zaczyna Cię gryźć, kto jest winny? Jasne, że to jest Twoja wina, pies ostrzegał, sam się o to prosiłeś. O takie właśnie spektrum zachowań mi chodzi. Pies raczej nie przechodzi od razu od leżenia do wgryzania się w gardło. Leży spokojnie i daje Ci sygnały żebyś się wycofał. Też potrzebujesz takiego spektrum zachowań żeby móc być dobrym człowiekiem, dbać o swoje interesy i zdobywać to czego chcesz. Potrzebujesz mieć możliwość bycia naprawdę miłym i bycia naprawdę niebezpiecznym. Musisz móc ugryźć, warknąć, zaszczekać i dostosowywać narzędzia do sytuacji – mówiłam trochę w filmie o cieniu o ile pamiętam. Ale co tak naprawdę mam na myśli kiedy to mówię? Wcale nie chodzi mi o atak na kogoś kiedy mówię o tym spektrum. Raczej chodzi mi po prostu o odwagę i zdolność do powiedzenia prawdy na temat tego, co uważasz i co czujesz w danej chwili, o zdolność do powiedzenia nie w odpowiednim momencie, zamiast tego całego udawania i okłamywania siebie i innych. Do tego tej ciemnej strony potrzebujemy.
Gry i negocjacje
A propos zdobywania tego czego chcesz – możemy popatrzeć na życie jak na serię gier i negocjacji w których wygrywasz albo przegrywasz, zdobywasz to na czym Ci zależy albo nie. Niestety mili ludzie bardzo często przegrywają te negocjacje w życiu. Z ich zachowania wynika, że ważniejsze dla nich jest dobro przeciwnika niż ich własne. Takie osoby oddają łatwo to, co jest dla nich ważne. Jeżeli chcesz wygrywać negocjacje to będziesz musiał swój interes w tych negocjacjach stawiać na pierwszym miejscu. To wcale nie znaczy ignorowania interesu przeciwnika, chodzi raczej o zaufanie i wiarę w to, że kiedy Ty dbasz o swój interes Twój przeciwnik też zadba o swój interes. To miałam na myśli kiedy mówiłam o równorzędności. Bo przeciwieństwem bycia przesadnie miłym nie jest wcale agresja, tylko asertywność, moc bycia tym kim jesteś – wtedy jesteś najpotężniejszy, najbardziej bezpośredni i jeżeli nie boisz się mówić o tym czego chcesz to zwiększasz swoje szanse na to żeby to dostać. Chociaż pewnie jako miła osoba nie przyjmujesz tego do wiadomości. Jesteś przesadnie współczujący, zgodny, nie umiesz stanąć po swojej stronie, ustępujesz a potem czujesz się fatalnie, jesteś wściekły. Żeby tak nie było potrzebujesz dostępu do pełnego spektrum zachowań o których już mówiłam. Krótko mówiąc – bycie uprzejmym i odnoszenie się z szacunkiem do ludzi – tak, bycie popychadłem, zgadzanie się na wszystko wbrew sobie i niekończące się próby zadowalania innych – nie. To ma bardzo praktyczne zastosowanie. Jeżeli na przykład zamierzasz starać się o awans to zamiast być miłym, powinieneś być przygotowany. Wiedzieć czemu właśnie Ty powinieneś dostać ten awans, móc to uzasadnić i być gotowym do tego, że być może nie dostaniesz tego czego chcesz i będziesz musiał poszukać tego w innym miejscu. To wszystko zamiast skulenia się po odmowie, posłusznego wyjścia i pracy w tym samym miejscu przez następnych 30 lat za te same pieniądze na tym samym stanowisku. W ten sposób to nic z tego nie będzie.
Dobry człowiek
Wiele osób ma też takie wrażenie, że kiedy są mili to są też dobrzy. Ale bycie miłym to wcale nie to samo, co bycie dobrym. Często jest dokładnie odwrotnie. Dlaczego tak mówię? Bo tak jest. Dlaczego tak jest? Bo ta Twoja pogoń za akceptacją i próba unikania konfliktów za wszelką cenę, powoduje że nie przeciwstawiasz się nawet wtedy kiedy trzeba się przeciwstawić. Wyobraź sobie, że masz jednego, jedynego, najlepszego przyjaciela. Ten przyjaciel ma powiedzmy problem z narkotykami i alkoholem. Każdy grosz przepija albo kupuje jakieś prochy paskudne. Przychodzi do Ciebie, do swojego przyjaciela, do tej miłej, życzliwej i pomocnej osoby po to żeby pożyczyć pieniądze. Chce tysiąc złotych. Co zrobisz? Dobrze wiesz na co są te pieniądze, ale jako miła osoba czujesz się jak w potrzasku w takiej sytuacji. Myślisz sobie – przecież to jest mój przyjaciel, muszę mu pomóc, jak mu nie dam tych pieniędzy to przestanie mnie lubić i zrobi awanturę, pójdzie gdzie indziej, ukradnie coś, narobi sobie kłopotów. I pożyczasz przyjacielowi te pieniądze, tak naprawdę tylko po to żeby zmniejszyć swój dyskomfort. Przez chwilę czujesz się dobrze. Nie będzie nikogo kto jest niezadowolony z tego, że mu odmówiłeś. Przyjaciel poklepie Cię po ramieniu może nawet, ale jak Ty będziesz się czuł potem? Myślisz, że zrobiłeś dobrze? Na dłuższą metę to nie pomaga ani Tobie ani Twojemu przyjacielowi. Bycie dobrym, czasami oznacza powiedzenie nie, postawienie się. W tej sytuacji to oznacza szczerość i gotowość do wspierania przyjaciela, ale nie nałogu, tylko przyjaciela. Czasem konieczne jest nie zgodzenie się na coś bez względu na to czy ktoś się rozpłacze, czy zacznie krzyczeć czy Cię znienawidzi. Mam nadzieję, że to jest jasne, chociaż pewnie wiele osób się jeszcze waha, bo to jest bardzo silne. Ta chęć zadowolenia innych u miłych jest bardzo silna. Ale nieważne jak sobie to przedstawimy, bycie miłym to nie to samo, co bycie dobrym. Czasami nie da się uniknąć konfrontacji i jeżeli Twoje życie ma być autentyczne i chcesz być dobrym człowiekiem to tak ma być. Dobrze byłoby gdybyś nauczył się nie unikać tych konfrontacji za wszelką cenę. Żeby móc być dobrym musisz być też zdolny do walki, do złego, do postawienia się. Jeżeli w ogóle nie jesteś do tego zdolny nigdy i w żadnych okolicznościach to stajesz się ofiarą tych, którzy są do tego zdolni. I znów powiem, że nie chodzi mi o bezsensowną agresję i walkę w stylu noszenia maczety pod kurtką. To jest słabość a nie siła. To o co mi chodzi przypomina bardziej filozofię sztuk walki. To znaczy – uczymy się walczyć po to żeby nie musieć walczyć, ale kiedy trzeba umiemy się obronić. To od razu zniechęca drugą stronę do walki jak widzi, że podwijamy rękawy. Czyli kiedy umiesz powiedzieć nie i umiesz postawić granice – to powoduje, że często potem nawet nie musisz walczyć. Chociaż wiesz, że jak do tego dojdzie będziesz miał i taką możliwość wyboru, ale użyjesz raczej warczenia i szczekania niż gryzienia. Tak samo to powinno wyglądać w życiu. Przyznaj się przed sobą, że wcale aż taki dobry i miły nie jesteś, masz mroczne i ciemne myśli, które skrywasz pod uśmiechem. Zamiast je ukrywać powinieneś je włączyć do swojego charakteru i wykorzystywać.
Cały świat cierpi na tym, że mili ludzie nie są w stanie powiedzieć nie i przeciwstawić się. Jeżeli jesteś przesadnie miły przyczyniasz się do tego, że prawdziwi drapieżnicy rosną w siłę. Sam też cierpisz na tym. Jesteś ciągle wystawiony na atak tych drapieżników, którzy chcą Cię wykorzystać. Powinniśmy dokładnie jak w przypadku sztuk walki i psa – móc gryźć, móc warczeć, móc szczekać, móc pokazywać zęby, móc stawiać granice, być agresywni i walczyć w razie potrzeby. Przestań udawać nieszkodliwego, bo nie jesteś nieszkodliwy, potencjalnie jesteś zdolny do złego. I ja wiem, że to nie jest przyjemna prawda, ale trudno. Musisz brać udział w grze i nie pozwalać się wyprzedzać tylko dlatego, że komuś się nie spodoba to, że wygrywasz. Nie musisz wygrywać kosztem innych, ale nie musisz też się podkładać kosztem siebie. To jest właśnie balans. W jaki sposób to osiągnąć?
Balans
Zamiast popadać ze w skrajności w skrajność – od bycia miłym i ugodowym do niekontrolowanego wybuchu wściekłości, potrzebujemy balansu. Żeby to osiągnąć trzeba przestać być kłamcą i zacząć mówić prawdę w chwilach kiedy coś czujesz. Chcesz powiedzieć nie koleżance na propozycję wyjścia do kina wieczorem, to przestań udawać że chcesz iść. Powiedz nie i weź na siebie ten potencjalny brak akceptacji i niezadowolenie jakie Twoje nie może wywołać. Z czasem będzie Ci coraz łatwiej. Naucz się mówić takie rzeczy w taki sposób, który nie jest agresywny ani nie jest przepraszający – jest uprzejmy, ale bezpośredni. Po prostu powiedz – wiesz, co dzięki za zaproszenie, ale nie mam ochoty dziś na kino, wolę poczytać książkę i na tym zakończ. To nie jest nieuprzejme, to jest prawdziwe. Często mylimy proste i krótkie komunikaty z czymś nieuprzejmym, ale wcale tak nie musi być. Przestań przekonywać innych i siebie, że jesteś nieszkodliwy. Dobra osoba nie musi być miła. Dobrze rozwinięty człowiek ma dostęp do swojej agresji i panuje nad nią, ale nie powstrzymując się na siłę i zgadzając na wszystko. Taki człowiek raczej wyraża po prostu swoje potrzeby, wyraża SZCZERĄ chęć albo niechęć do zrobienia czegoś i nie przejmuje się tak bardzo tym czy się to komuś spodoba czy nie. Jest gotowy ponieść konsekwencje wyrażenia swojej potrzeby albo zdania.
Czyli uznaj sam przed sobą, że ta agresywna część Ciebie jest w Tobie i otwórz się na nią. To przyjemne nie będzie na pewno, ale da Ci dostęp do zasobów, które pomogą Ci mówić nie kiedy będziesz tego chciał. Dbaj o odpowiednią postawę ciała, utrzymuj z ludźmi kontakt wzrokowy, po prostu patrz. Przestań udowadniać ludziom, że nie jesteś zagrożeniem. Przestań za wszystko przepraszać, nawet za to jak to ktoś wpadnie na Ciebie a nie Ty na niego. Komunikuj się krótko i zwięźle, ale kulturalnie i z szacunkiem. Nie owijaj w bawełnę, mów to co chcesz powiedzieć, bądź bezpośredni. Wyrażanie się jasko i wprost to nie to samo, co nieuprzejmość czy chamstwo. I chyba, najważniejsze zmierz się ze strachem. Na początku to będzie trudne, ale możesz zacząć od tego żeby być chociażby o 1% mniej miłym. Co by to w ogóle dla Ciebie znaczyło być o 1% mniej miłym? Przestań się uśmiechać bez przerwy, przestań być niewidzialny. Stawaj w swojej obronie i przestań być taki cholernie miły. Celem tutaj nie jest stanie się okrutnym i zimnym tylko dobrym, mądrym i silnym. Zgadzając się na wszystko tego na pewno nie osiągniesz.
MAGDA ADAMCZYK
13 Comments
To prawda, w 100% Teraz jestem mniej miła i cieszę się z tego, ponieważ zapłaciłam wysoką cenę za taki sposób funkckonowania,o którym mowa. Rozumiem dobrze, to co Pani mówi, sama sobie to samo powtarzam, a jednak jak komuś mam powiedzieć NIe – i nawet w taki spokojny sposób to nie jest to dla łatwe. Potem jestem na siebie zła, że znowu zrobiłam na złość sobie i płacę za kogoś rachunki, Chociaż długo nie widziałam w tym mechanizmu obronnego, dobrze mi było przed samą sobą z tym wizerunkiem – łagonej miłej osoby. A dopiero zupełnie niedawno, dotarło do mniez całą jasnością, że to nie dla kogoś coś tam robię, ale dla siebie, żeby ten wizerunek podtrzymać….
Rzeczywiście stawanie za swoją racją, z czasem idzie łatwiej, Najtrudniej jest dla z dbaniem o siebie w związkach ….Masakra:-) W tym jestem kiepska.
Na szczęście dobrze potrafiłam odróżnić takie bycie miłym w trudnych sytacjach, nie jestem zbyt pobłażliwa. Mam zdolność do przewidywania skutków działań, więc takie krótkowzroczne działanie, nie było i nie jest, że tak powiem w moim stylu. Jestem czasami taką wkurzającą Panią,,,” a nie mówiłam”:-)
Bardzo bym chciała bardziej pokochać się z moją agresją….To trudne, ale …kurdę, trudne, bo jak się całe życie kieruje głównie na siebie….
Dobra idę spać, Pozdrawiam i dziękuję (szczerze) za super wideo
Witam, dziękuję za kolejny bardzo wartościowy film! Mnóstwo niezwykle przydatnych i z łatwością trafiających do odbiorcy informacji, sugestii, z których każdy może skorzystać! Podziwiam Pani wiedzę, lubię Pani słuchać, zawsze z niecierpliwością czekam na kolejną edycję Pani materiałów, jestem wierną fanką Pani, Pani wiedzy – dziękujemy że dzieli się Pani nią z nami! R
To o mnie :). Tak mnie chyba wychowano na dobrego człowieka, który zawsze pragnie dobra innych, a nie swojego. Zawsze schodziłam z drogi innym, myśląc, że mnie tego nie trzeba. A potem poznałam mojego męża, który mi to uświadomił, to znaczy to, co źle robię. I okazało się, że kiedy już w końcu powiedziałam nie, to rodzina przestała się ze mną kontaktować. No cóż, takie życie.
Potem powiedziałam nie w pracy, to koleżanka się na mnie obraziła i już mnie tak bardzo nie lubi :). Kontaktuje się tylko w sprawach służbowych i bardzo dobrze, bo o to mi właśnie chodziło :). Teraz jestem szczęśliwsza, niż wtedy, kiedy uszczęśliwiałam innych. Byłam ciągle wściekła na innych i tłumiłam to w sobie.
Witaj Magda. Temat bardzo odpowiedni dla mnie. Po wielu życiowych przejściach wypaliłam się i stałam się zbyt miła. Ostatni rok to apogeum gdzie moja dobroć została wykorzystana na maksa i przyniosła mi wiele strat ekonomicznych i moralnych.
Dziękuję za ten film.
Pozdrawiam
Monika
Dziękuję Madziu
. Taka właśnie jestem. Ujęłaś to tak trafnie, jakbyś mnie dokładnie znała, od dziecka. Całe życie jestem miła,i uśmiechnięta. Miałam też takie wybuchy,że sama się przestraszyłam. Biorę się do pracy. Łatwo nie będzie.
Pozdrawiam serdecznie
Dana
Dziękuję Pani Magdo, bardzo ważny temat. Chociaż jakiś czas temu sama do tego doszłam, uważam że wiele osób powinno pochylić się uczciwie przed tym zagadnieniem. Zwłaszcza kobiety.
Nie oglądnełam tego filmu od razu bo nie jestem przesadnie miła. W tym momęcie stwierdziłam że idę sobie trochę poszczekać. Diabeł tkwi w szczegółach …buziaki
Witaj, co myślisz o osobie, która pisze bardzo długie wywody na różnych forach społecznościowych w celu trollowania? Zajmuje się stalkingiem obcych osób, szukaniem na nich haków, prześladowaniu ich, podszywaniu się pod kogoś innego w celu zdobycia o kimś informacji?
Niby oczywiste, ale wcale niełatwe…
Dwa wybrane cytaty do zapamiętania dla mnie:
” zamiast być miłym, bądź przygotowanym” oraz „przestań być niewidzialny”.
dziękuję za film!
Wielkie dzięki!!! Niby coś tam wiedziałam w tym temacie, ale Twój wykład „nazwał to po imieniu”. Mam prawie 40lat, chyba najbardziej doskwiera mi to, że jestem taka „niewidzialna”. Ludzi nie interesują takie osoby…
Pora to zmienić, tym bardziej, że moja córka też zaczyna się tak zachowywać.
Pozdrawiam,
Monika
Dziękuje za ten materiał. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem przesadnie miła. Wychowanie i osobowość zrobiły swoje. I wychodził efekt odwrotny. Nielubiana, zawsze na uboczu,samotna…. Chcę się zmienić. By pokochać siebie.
Dzieki Pani filmikom znalazlam swoj problem. Moze powiem inaczej- zdawalam sobie sprawe o jego istnieniu, ale nie zauwazalam jego mocy I tego, jak bardzo rujnuje mi zycie . Mysle ze nie jestem jedyna osoba, ktora chce Pani podziekowac za publikacjie tych krotkich, ale jakze prawdziwych historii z naszego zycia. Mi bardzo pomogly w zrozumieniu problemu I zaczelam patrzec w przyszlosc z nadzieja … Bardzo dziekuje
Ja jestem siostrą osoby, która w skali od 1-10 jest przemiła na 12. Powiem krótko, nawet nie przypuszczacie, jak trudno ułożyć sobie prawidłowo relacje z taką os0bą. W żadnej kwestii i do nikogo nie wyrazi swojego zdania, zawsze przytakuje , głaszcze, schlebia. By być d0brze postrzegana udaje ze słucha z wielkim zainteresowaniem, bo zadaje masę pobocznych pytań, a tak naprawdę za chwilę już nic nie pamięta. Nie miałam żadnej szczerej rozmowy z jej udziałem., choć mamy już wnuki. Jestem jej przeciwieństwem, a szczerość i szczerych ludzi darzę ogromnym szacunkiem. Sostra mnie strasznie irytuje, ciężko się słucha jak włazi wszystkim w 4 litery, nawet pijakowi z sąsiedztwa, na którym nie zostawia suchej nitki za plecami. Uważam ją za fałszywą, choć 9na nie widzi tego w sobie. Najgorsze jest jednak to, że nie jest w stanie znieść najdrobniejszej krytyki. Wtedy staje się nieobliczalna, dostaje furii i krzyczy, ale kompletnie jakby na oślep, nie panuje nad słowami, jakby była w amoku. Rodzi to szereg problemów w naszej komunikacji. Gdyby to nie była siostra, tylko znajoma, to wyrzuciłabym ją ze swojego życia raz na zawsze i to dawno. Niewiele osób, by to zrozumiało, bo ludzie którzy nie mieli z nią bliżej do czynienia, uważają ją tak przemiła osoba jest wyłącznie dobra i wspaniała. Żyję w poczuciu winy, bo mam wrażenie że jej nawet nie lubię. Nie umiem sobie z tym poradzić, a to nie jest błahy problem.