Uwolnij Się Od Uzależnień
Dzisiaj temat uzależnień.
Marny substytut
Myślę, że nasze wyobrażenia na temat uzależnień już dawno są nieaktualne. Przeciętnemu człowiekowi wydaje się, że nie jest od niczego uzależniony jak nie pali, nie pije, nie bierze narkotyków, ani nie chodzi do kasyna. Ale prawda jest taka, że prawie każdy jest od czegoś uzależniony i wcale nie przesadzam. Chociaż to, co mówię może trochę dziwić albo powodować jakiś wewnętrzny bunt. Bo lubimy o sobie myśleć jak o wolnych ludziach, którzy świadomie decydują o tym, co robią, ale zanim się do reszty zbuntujemy dobrze byłoby uważnie się sobie przyjrzeć. Bo temat uzależnień dotyczy dosłownie każdego. Ale czemu w ogóle mamy się zajmować uzależnieniami na kanale o rozwoju osobistym? Po pierwsze dlatego, że są bardzo różne uzależnienia, lista wcale nie kończy się na alkoholu, narkotykach i hazardzie. A po drugie – bez pozbycia się ze swojego życia uzależnień, nie mamy szans na zbudowanie naprawdę dobrego życia ani na rozwój duchowy. Do tego trzeba być wolnym a uzależnienia bez względu na to czy są subtelne czy mniej subtelne – zabierają tą wolność. Spychają i trzymają nas w stanie niskiej, reaktywnej świadomości. A do rozwoju emocjonalnego czy duchowego, potrzebne jest odpowiednie środowisko, odpowiednie warunki, których nie ma kiedy jest uzależnienie. Te rzeczy nie mogą współistnieć, one się wykluczają. Bo uzależnienia będą odwracać Twoją uwagę od tego, co dla Ciebie jest najważniejsze, odbiorą Ci energię, czas, chęć, wiarę, jasność myślenia, widzenia i możliwości. Staną się takim marnym, niszczącym i sztucznym substytutem tych najważniejszych rzeczy. Spowodują, że będziesz gotowy poświęcić swoje cele, ambicje i dobre rzeczy w swoim życiu dla chwilowej, pozornej ulgi tu i teraz. A żadne uzależnienie, żadna chwilowa ulga nigdy nie wynagrodzi Ci długofalowego cierpienia jakie na Ciebie w końcu sprowadzi. Bo z czasem będzie trzeba coraz więcej płacić za swoje uzależnienie aż do momentu kiedy będziesz gotowy oddać wszystko. Tak to właśnie działa. Jest jakiś ból, problem, którego chce się uniknąć, wyciszyć go chociaż na chwilę, człowiek ucieka od tego bólu i problemów – pije piwo, włącza serial – z czasem problemy się nakładają, bo nie są rozwiązywane, robi się ich coraz więcej i trzeba coraz częściej fundować sobie ulgę, pojawia się coraz więcej alkoholu czy seriali – coraz większe cierpienie i coraz większa chęć ucieczki aż do momentu kiedy ten ból staje się nie do zniesienia. Czyli uzależnienia będą zasilać w Twoim życiu cierpienie, ból, negatywne emocje i będą pogłębiać problemy zamiast je rozwiązywać a w zamian dadzą Ci chwilę ulgi i pozornej wolności.
Czyli uzależnienie od czegokolwiek, będzie wpływało na całe Twoje życie, na wszystkie poziomy – od fizycznego do duchowego. Wszystko będzie nim skażone, ale nie chodzi mi teraz o jakieś moralizowanie – czyli nie chodzi mi o to, że to jest złe albo dobre i że Ty jesteś zły albo dobry kiedy coś robisz albo czegoś nie robisz, to nie są w ogóle te kategorie. Uzależnienie dla mnie jest poza tymi kategoriami, bo często to, że ktoś jest uzależniony nie znaczy, że jest zły. To znaczy, że dzieje się coś na poziomie nieświadomym i taki człowiek po prostu na to reaguje, próbuje się w pewnym sensie leczyć z bólu, który odczuwa. To nie jest samo w sobie nic złego. Problem w tym, że uzależnienie niczego nie leczy. To jest takie malowanie spróchniałego płotu zamiast zmierzenia się z problemem i wymienienia płotu. Z czasem uzależnienie powoduje, że człowiek staje się niezdolny do czegokolwiek i to jest chyba najgorsze. Będzie miał związane ręce, bo jego wszystkie myśli i cała rzeczywistość będzie się sprowadzała do jakiejś rzeczy albo zachowania, które go pochłonie. Oczywiście na początku to tak nie wygląda, na początku wszystko jest dobrze, to jest nawet atrakcyjne i daje to czego człowiek oczekiwał, ale z czasem – równia pochyła. Właśnie dlatego takie ważne jest to żeby rozpoznać swoje uzależnienia i się od nich uwolnić – tak samo od tych bardzo subtelnych jak i od tych, które nazwalibyśmy naprawdę hardcorowymi.
Sam ze sobą
Generalnie chodzi o uwolnienie się od jakiejkolwiek kompulsywnej potrzeby stymulacji z zewnątrz. I nie mówię tylko o alkoholu, papierosach, narkotykach, hazardzie czy kawie, bo lista rzeczy od których możesz być uzależniony jest dużo, dużo dłuższa. I żeby to zobaczyć wystarczy chwilę się zastanowić nad definicją uzależnienia. Bo uzależnienie to jest każde, powiem jeszcze raz, KAŻDE zachowanie – związane z jakąś substancją albo nie – które przynosi negatywne konsekwencje Tobie i innym ludziom w Twoim życiu, ale Ty mimo to robisz to dalej i nie możesz przestać, ciągnie Cię do tego jakaś niewidzialna siła. I jak sobie weźmiemy pod uwagę taką prostą definicję to się okaże, że można być uzależnionym praktycznie od wszystkiego – od telefonu, Internetu, telewizji, gier komputerowych, zakupów, jedzenia, filmów porno, seksu, władzy, pieniędzy, sukcesu, pracy, wiadomości, myślenia, relacji, związków, plotkowania, wyglądu zewnętrznego, sprawdzania maili, oglądania programów rozrywkowych, seriali, od negatywnego myślenia, martwienia się, ćwiczeń, luksusu, komfortu, złości, technologii, gadżetów, muzyki, od produktywności, efektywności, multitaskingu, statusu, rywalizacji, sławy, operacji plastycznych, religii, duchowości, pisania bloga, rozwoju osobistego – ta lista może się ciągnąć bez końca. Większość ludzi jest uzależniona, co najmniej od paru rzeczy. Problem polega na tym, że czasem trudno to zobaczyć tym bardziej, że nasza kultura wspiera niektóre uzależnienia i normalizuje rzeczy, które nie są normalne. Nie jest normalne sprawdzanie telefonu 300 razy dziennie, nie jest normalne niekontrolowane kupowanie niepotrzebnych rzeczy nawet jak nie mamy pieniędzy, zaciągamy kredyty i nie możemy przestać. Te uzależnienia są napędzane przez kulturę i społeczeństwo w którym żyjemy. Nasza kultura na pewno nie wspiera zdrowego radzenia sobie ze sobą, ze swoimi potrzebami, problemami, emocjami i z życiem. Raczej promuje się szukanie szybkich i najprostszych rozwiązań na każdy problem. Jesteś nieszczęśliwy – kup sobie samochód, dom albo włącz serial – od razu zrobi Ci się lepiej. Nie ma co się zastanawiać nad tym, co się tak naprawdę z Tobą dzieje. Na każdym kroku słychać o szybkiej uldze i satysfakcji w 5 minut. Technologia nam daje nieskończone możliwości rozpraszania się i uciekania. To jest silnie uzależniające, bo zawsze dostępne – zawsze można sobie ulżyć. Dlatego mówię, że właściwie każdy jest od czegoś uzależniony, trudno nie być w takim świecie i widać to na każdym kroku. Jesteśmy wpędzani niepostrzeżenie w mniej albo bardziej subtelne uzależnienia. A te subtelne uzależnienia wcale nie są mniej groźne, traktuje się je jak coś normalnego i to jest w nich najgroźniejsze. Zwodzi nas ich niewinność i niska szkodliwość w danej chwili, ale długofalowo to jest katastrofa.
Nasza kultura wspiera na przykład uzależnienie od pracy, od statusu, pieniędzy, sukcesu, Internetu, komputera, wiadomości, plotek, taniej rozrywki. Ciężko nam się oprzeć tym rzeczom w takim środowisku. Ostatnio też widzę taką totalną obsesję na punkcie efektywnego wykorzystywania czasu i optymalizowania każdej sekundy życia. Problemem jest poczekanie na tramwaj 5 minut, bo w tym czasie można byłoby coś poczytać albo wyjąć telefon i czegoś nowego się nauczyć, dowiedzieć albo przejrzeć Facebooka i dostać swój mały zastrzyk dopaminy. Zawsze musimy coś robić – jak nie czytać to słuchać audiobooka na spacerze, najlepiej na podwójnej prędkości, bo trzeba przecież jak najefektywniej wykorzystać czas. Jak nie słuchamy audiobooków to oglądamy film albo serial, jak nie serial to przeglądamy Internet i coś kupujemy. To wszystko o czym mówię to jest wierzchołek góry lodowej, bo potencjalnie każda rzecz albo czynność może być uzależniająca. I wiem, że to może brzmieć jak jakaś paranoja i może się wydawać, że niektóre z tych rzeczy, które wymieniłam wyglądają bardzo niewinnie, ale tak naprawdę to nie o te rzeczy tu chodzi, bo nie w samych rzeczach albo w robieniu czegoś tkwi problem. Te rzeczy same w sobie nie są uzależniające. Sedno uzależnienia tkwi w naszym stosunku do nich, w tym jak do nich podchodzimy i do czego tak naprawdę ich używamy. Czyli zakupy same w sobie nie są uzależniające, ale mogą się takie stać kiedy zaczniemy ich używać do tego żeby uciekać od jakiegoś dyskomfortu wewnętrznego, problemu. Albo kiedy są próbą wypełnienia jakiegoś braku, pustki, którą odczuwamy na poziomie wewnętrznym. I to nie ma znaczenia czy to będzie piwo czy pieniądze – natura uzależnienia bez względu na rzecz czy zachowanie przez jakie to uzależnienie się manifestuje, jest taka sama. Mechanizm jest identyczny. U podstaw każdego uzależnienia jest jakiś ból psychiczny, emocjonalny, egzystencjalny od którego staramy się uciec. W ogóle myślę, że najbardziej boimy się zostać sam na sam ze sobą, najbardziej od siebie próbujemy uciekać. Praktycznie nie mamy kontaktu ze sobą. Jechałam parę dni temu metrem i na 10 osób, które siedziały albo stały niedaleko mnie 8 miało przed sobą telefon. I nie marudziłabym tak, gdyby to nie był sygnał dużo poważniejszego problemu na poziomie egzystencjalnym. Bo to jest niby niewinna sytuacja, ale prawda jest taka, że dla większości ludzi samo bycie sam na sam ze sobą i ze swoim umysłem jest nie do zniesienia. Wolimy ciągle rzucać mu jakieś ochłapy żeby miał się czym zająć i żeby sobie coś tam przeżuwał i broń boże nie wziął się za nas i nie zaczął nas bombardować wszystkim tym czego widzieć nie chcemy. Boimy się zostać sam na sam ze sobą. Ale w taki sposób niestety zamiast pozbywać się bólu, odczuwamy coraz większy ból. Uciekamy od siebie regularnie, kierujemy się cały czas na zewnątrz a to sprzyja uzależnieniom. Nie wiemy co nas boli, co czujemy i co się z nami dzieje i ciągle się rozpraszamy żeby tego nie widzieć.
Jesteśmy bardziej podobni do ludzi, którzy zagłuszają swój ból i pustkę alkoholem albo narkotykami niż nam się wydaje. Na poziomie mechanizmu uzależnienia robimy dokładnie to samo. Mamy tylko inny sposób na to, ale różnica nie jest za duża. Trochę trudno nam to przełknąć, bo wydaje nam się, że jest duża różnica pomiędzy uzależnieniem od alkoholu a uzależnieniem od telefonu i w pewnym sensie jest różnica, bo uzależnienie od alkoholu może być bardziej niszczące, ale telefon też nieźle sobie z tym radzi – mechanizm jest dokładnie taki sam. Chociaż najłatwiej zrzucić na innych to czego nie chcemy widzieć u siebie. Tak czy inaczej, jeżeli często próbujesz w jakiś sposób odwracać swoją uwagę od chwili obecnej, od swoich emocji tu i teraz, od jakiegoś bólu, wewnętrznej pustki, problemów i prawdziwych potrzeb, wolisz od tego wszystkiego uciec i robisz to często, to ta rzecz albo zachowanie którego do tego używasz, może się stać uzależniające. Dzięki temu unikasz pracy jaką trzeba byłoby wykonać żeby spełnić prawdziwe potrzeby czy rozwiązać problemy, ale to nic nie daje. Cierpienie ma to do siebie, że nie znika tylko dlatego, że na chwilę o nim zapominasz. Zaatakuje Cię jeszcze mocniej jak oprzytomniejesz.
Największy koszt uzależnienia
Myślę, że największym kosztem uzależnienia jest to, że oddala nas od wyższego poziomu świadomości. Uzależnienie jest przeciwieństwem świadomości. Ogłupia, znieczula, odbiera narzędzia, które naprawdę mogłyby pomóc i odcina od pełni, chociaż jest próbą wypełnienia braku wewnętrznego i dojścia do pełni. Za uzależnieniem zawsze kryje się jakieś poczucie braku, jakieś wewnętrzne pęknięcie. Taką naturę uzależnienia świetnie oddaje tytuł książki Dr Gabora Mate, w wolnym tłumaczeniu ten tytuł by brzmiał – ‘W królestwie nienasyconych duchów’. Bo nie da się wypełnić wewnętrznej pustki zewnętrznymi rzeczami. Nie da się w ten sposób nasycić, ale to nie przeszkadza nam próbować i mieć nadzieję, że kolejny raz zadziała. Dlatego tak trudno wyjść z wiru uzależnienia – pustka nie znika mimo tego, że ciągle robimy zakupy, jemy albo zarabiamy miliony, ale wydaje nam się, że jeszcze jeden milion i już będzie w porządku, ale nie da się w ten sposób naprawić. Ta strategia nie działa, na pewno na stałe nie działa, ale dalej próbujemy. Robimy wszystko oprócz jednej prostej rzeczy – przyjrzenia się czym ten ból i pustka są i skąd się biorą. Tak mocno zajmujemy się wypełnianiem pustki, że nawet nie wiemy co tam jest. Nie zostawiamy nawet milimetra przestrzeni na to żeby jakiekolwiek emocje wypłynęły na powierzchnię. Myślę, że stoi za tym ogromny lęk przed tym, że to, co tam jest nas zniszczy, pochłonie. Każda osoba uzależniona chce od tego uciec i myśli, że uda jej się ten niepokój zgasić i pustkę wypełnić kiedy wystarczająco długo będzie uciekać przed tym. Wydaje nam się, że ta pustka zniknie jak odwrócimy od niej wzrok. I właśnie to nam dają uzależnienia – pozwalają uciec od rzeczywistości, ale problem polega na tym, że rzeczywistość to jedyna rzecz, która nigdy nie znika ani się nie zmienia. Czyli pustka jest jedyną rzeczą, która nigdy nie znika. Nie da się od tego skutecznie uciec. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że im bardziej próbujesz wypełnić brak wewnętrzny rzeczami zewnętrznymi tym dalej jesteś od prawdziwej pełni. Im dalej jesteś od pełni, tym więcej cierpienia i silniejsze uzależnienie – tak właśnie uzależnienie przejmuje nad Tobą kontrolę. Z czasem nie będziesz widział innego sposobu na życie. Żeby coś się zmieniło nie możemy ciągle tych lęków i bólu zagłuszać, musimy zobaczyć powód naszego bólu i stanąć twarzą w twarz z pustką. Pozwolić żeby różne emocje wyszły na powierzchnię, bo nie mamy szans na to żeby wykształcić inną odpowiedź na ból dopóki nie zobaczymy, co się z nami tak naprawdę dzieje. Jak tego nie zobaczymy to dalej będziemy sobie łamać rękę żeby odwrócić uwagę od tego, że boli nas noga. Mniej więcej tak nam pomaga uzależnienie w rozwiązywaniu naszych problemów. Współczesny człowiek ma jeden, podstawowy i najważniejszy problem – zapomniał kim jest i próbuje się odnajdywać przez identyfikowanie się z zewnętrznymi rzeczami. Wszystko opiera się na poczuciu braku pełni, odłączeniu od źródła naszego istnienia, poczucia izolacji, samotności, odcięcia od nas samych. Uzależnienie jest nieudolną próbą naprawienia tego wszystkiego i przywrócenia poczucia pełni. Żeby to zrobić próbujemy wszystkiego poza zajrzeniem do środka. Budujemy całe konstrukcje w swoim życiu żeby przykryć tą pustkę – zarabiamy pieniądze, dbamy o wizerunek, kupujemy różne rzeczy, które mają nas jakoś określić, ale to jest puste i wiemy o tym a ból wcale nie znika. Na głębokim poziomie to nas wcale w całość nie skleja, bo w ogóle nie tędy droga. Ale nasza niechęć do zajrzenia do środka jest taka duża, że gotowi jesteśmy powtarzać to samo w kółko chociaż to się nie sprawdza. Mówiłam o subtelnych i mniej subtelnych uzależnieniach, ale skąd w ogóle wiadomo, że jest się uzależnionym.
Jestem uzależniony?
To jest dobre pytanie. Pewnie myślisz, że nie musisz tego sprawdzać, bo nie jesteś uzależniony od niczego, ale nie spieszyłabym się tak z tymi wnioskami. Dobrze byłoby przyjrzeć się swoim zachowaniom i sobie pod kątem cech, które ma każde uzależnienie. Te cechy to bardzo silne pragnienie, przymus wewnętrzny zrobienia czegoś, dążenie do tego żeby zrobić to jak najszybciej – najlepiej już, teraz i natychmiast, chwila ulgi po wszystkim, odcięcie, potem konsekwencje – czasem kłamstwa, manipulacje żeby coś ukryć, potem pojawia się poczucie winy a za jakiś czas znowu silne pragnienie czyli mamy nawrót. Trudno to u siebie zaobserwować nawet jak się wie jak to działa. Często nawet nie wiemy dlaczego coś robimy i co się z nami dzieje kiedy sięgamy znowu po papierosa albo po jedzenie. Nie widzimy jak działa schemat, nie widać emocji ani cierpienia, które gdzieś tam głęboko jest ukryte i z którym próbujemy sobie jakoś poradzić. To, co jest dla nas dostępne to to, że odczuwamy impuls, który pcha nas do czegoś i odgrywamy ten schemat bez świadomości i kontroli. Ciężko obserwować swój własny umysł swoim własnym umysłem. Ale jest prostszy sposób żeby stwierdzić czy jesteś uzależniony czy nie. Wystarczy przestać coś robić na parę dni i zobaczyć czy pojawi Ci się silne pragnienie i potrzeba żeby po to sięgnąć albo żeby to zrobić. Spróbuj przez parę dni nie włączać telewizora albo odłączyć Internet, wyłączyć telefon i zobacz co się będzie działo. Jak pragnienie się pojawi i będziesz niespokojny to znaczy, że jesteś uzależniony. Jak się nie pojawi to znaczy, że nie jesteś uzależniony. Chyba nie ma prostszego testu. Możesz sobie go zastosować do wszystkiego. To jest proste, ale jak uwalniać się od uzależnień?
Co działa
Przede wszystkim trzeba przestać uciekać od bólu i pustki, które odczuwasz. Czyli najpierw zidentyfikuj swoje uzależnienia, potem przyznaj się przed sobą, że nie masz kontroli nad tym, co robisz. I tu pojawia się problem, bo nasze ego nie za bardzo lubi się przyznawać do tego, że jest bezsilne. Ale to jest konieczne. Kolejny krok to stanięcie ze swoim bólem twarzą w twarz. Uciekanie od bólu daje tylko więcej bólu. Trzeba przestać się rozpraszać przy każdym najmniejszym dyskomforcie. Trzeba przestać uciekać przed sobą i zobaczyć, co się z nami tak naprawdę dzieje. I tutaj przydadzą nam się dwa filmy, które zrobiłam wcześniej. Pierwszy ma tytuł – ‘Wstęp do medytacji – jak zacząć i dlaczego warto?’ a drugi ‘Mindfulness i jedna najważniejsza rzecz, którą ciągle pomijasz’ – wrzucę oba do opisu tego filmu. Proponuję akurat te dwa, bo one są bardzo spójne z tym, co Dr Gabor Mate nazywa niezaangażowaną, współczującą obserwacją z ciekawością tego, co się z nami dzieje i tego jak działa nasz umysł. Chodzi o to żeby przestać się ciągle rozpraszać i skupiać na rzeczach zewnętrznych i zajrzeć do środka. Kiedy będziesz siedział i obserwował swój umysł i to jakie myśli Ci się pojawiają, co wypływa na powierzchnię to zobaczysz, co się dzieje, co jest w tle, bo wreszcie będzie na to szansa i przestrzeń. Kiedy będziesz to robił regularnie będziesz się oczyszczał z tych impulsów i schematów, czasem się popłaczesz. Mistrzowie medytacji mówią, że jak nie płakałeś w czasie medytacji to znaczy, że tak naprawdę nie medytowałeś. Mówię to dlatego, że obserwowanie swoich myśli, emocji i siedzenie z nimi bez próby zmieniania ich, uciekania od nich, samo w sobie jest zmieniającym doświadczeniem. Zamiast uciekać od bólu i pustki po prostu patrz i pozwól temu wszystkiemu być takim jakie jest. Pojawią się impulsy, emocje i schematy, które będziesz widział jak na dłoni. Z czasem, powoli, po kawałku te automatyczne schematy i impulsy będą się przekształcać w świetle Twojej współczującej i niezaangażowanej obserwacji. To dosłownie zmienia mózg na poziomie fizycznym, zmienia Twoją relację z Twoim bólem i schematami. Twój stosunek do tego. Schematy zaczną się powoli zmieniać. Chodzi o złapanie kontaktu ze sobą na głębokim poziomie, o stawienie czoła swojemu najgłębszemu lękowi egzystencjalnemu, lękowi przed pustką, nicością i samym byciem. Bo żadna zewnętrzna rzecz nie jest w stanie rozwiązać problemu naszego istnienia, bo to nie jest problem zewnętrzny. Istnieje w nas coś, co zagłuszamy kiedy ciągle się stymulujemy. To jest to wezwanie do podróży bohatera na poziomie duchowym. Leczenie sprowadza się do zrobienia temu miejsca i przestrzeni. Prawda, którą mamy w sobie chce zobaczyć samą siebie. Uzależnienie i stymulowanie się bez przerwy to unikanie tej prawdy. Uzależnienie się kończy kiedy jakieś zachowanie albo rzecz nie jest ani dobra, ani zła ani jakoś specjalnie ekscytująca – kiedy po prostu jest. To wymaga odpuszczenia tego uzależnienia i tego, co ono Ci daje. Odpuszczenia tego całego mechanizmu wypełniania się albo uspokajania się przez coś tam, nieważne czego używasz. Zamiast tego jesteś z tym wszystkim. Ostateczne uzdrowienie na poziomie duchowym polega na tym żeby rozpoznać, że nigdy nie było nic zepsute i że jesteśmy całością. Ale jest jeszcze poziom emocjonalny. I tutaj dobrze oprócz obserwowania swoich schematów i impulsów stworzyć sobie alternatywną wizję swojego życia bez uzależnienia, która będzie taka dobra, że odciągnie Cię od tego telewizora czy telefonu. Chodzi o to żeby to było coś interesującego i ważnego dla Ciebie. Ważny jest pomysł na życie bez uzależnienia. Osobie uzależnionej ciężko sobie w ogóle to wyobrazić, ale połączenie obserwowania swoich schematów z tworzeniem takiej alternatywnej wizji jest potężne. Chodzi o to żebyś zaczął naprawdę spełniać swoje głębokie potrzeby i rozwiązywać problemy zamiast od nich uciekać. Myślę, że w przypadku subtelniejszych uzależnień, możemy sobie poradzić sami i rozwój osobisty tutaj jak najbardziej może pomóc, ale w przypadku uzależnień, że tak powiem mniej subtelnych dobrze byłoby zwrócić się po pomoc z zewnątrz, pamiętając o tym, że nie chodzi tylko o to żeby przestać pić czy żeby nie chodzić do kasyna. Chodzi o zbudowanie swojego życia na nowo, na właściwych podstawach. Ostatecznie chodzi o pełną wolność.
MAGDA ADAMCZYK
5 Comments
” Chodzi o to żebyś zaczął naprawdę spełniać swoje głębokie potrzeby i rozwiązywać problemy zamiast od nich uciekać. ” Bingo, Magda.
Najserdeczniej dziękuję. Wszystkich współ- i uzależnionych od wszelkiego pozdrawiam. Dopóki Magdzie chce się mówić, a nam chce się słuchać i próbować – ciągle mamy szanse 🙂
Mam wrażenie, że dotknęłaś sfery życia, która w ostatnich czasach stała się bardzo dynamiczna. Uzależnienia rozwijają się w szalonym tempie tak jak w szalonym tempie zmienia, rozwija się cywilizacja. Zgadzam się z tym, że lekarstwem na tę cywilizacyjną dolegliwość może być praktyka uważności, medytacja. Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami na ten temat. Coś mi się zdaje że będzie cd.
Materiał w filmiku poruszył bardzo istotną kwestię. Mianowicie dotknął problemu współczesnego człowieka, który ucieka od samego siebie. POLECAM
Te Pani filmy też są uzależniające :), ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Film niespełna 27 minutowy oglądałem przez ponad dwie godziny notując ważne, z mojego punktu widzenia rzeczy. Teraz została kontemplacja nad tym i wnioski na przyszłość. Gratuluję tej ciekawej pracy, którą Pani wykonuje. Mimo, że z wieloma sprawami, o których Pani mówi się zetknąłem, to nigdy nie starczyło mi sił na dogłębną analizę tych spraw. Pani filmy są dla mnie skondensowaną, wieloaspektową analizą zagadnienia, co jest równe dobremu materiałowi do własnych poszukiwań i rozwijania się w obranym przez siebie kierunku. Dziękuję za Pani Pracę. Pozdrawiam serdecznie i polecam z całego serca.
Uzależnienie objawia się w dzisiejszych czasach i w obecnej sytuacji. Czasami ludzie w czasach tej „pandemii” nie wiedzą co mają ze sobą zrobić bo został zdezorganizowany ich świat. Media robią wszystko by zająć ich „zabijającą” czas rozrywką. Ilu z nas przeznaczy zasób wolnego czasu na zajrzenie do swojego wnętrza i pobycie sam na sam ze sobą ? Z drugie strony, czy praca online nie sygnalizuje czegoś co nas być może czeka w przyszłości. Po co spotykać się, ze sobą, zwyczajnie być, porozmawiać, poczuć, jak można być ze sobą wirtualnie. Może to syndrom nowych czasów, które ktoś dla nas testuje. Tak mnie naszło, więc dopisałem.